|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Młodzież, szkoła, studia
Żółć mnie zalewa, czyli refleksje o polskiej edukacji [4] Autor tekstu: Krzysztof Pochwicki
„Polskie uczelnie chętnie porównują się w krajowych rankingach, wykorzystując
swoją pozycję do promowania podczas akcji rekrutacyjnych. Jakoś mniej chętnie
uczelnie te patrzą na rankingi międzynarodowe (choć coraz więcej z nich myśli o pozyskiwaniu studentów z zagranicy — niż demograficzny już nadszedł). Mniej
chętniej, bo po prostu w tych rankingach przepadają. Np. w najnowszym globalnym
rankingu "Times Higher Education" przedstawiającym 200 najlepszych uniwersytetów
na świecie nie ma ani jednej polskiej szkoły wyższej. Rzecz nie w tym, że jak
zwykle wygrywają Amerykanie (na czele Harvard, potem Yale) i Brytyjczycy
(Cambridge i Oxford odpowiednio 3 i 4 miejsce). Ścisła czołówka nie dziwi.
Bardziej zastanawia, że przynajmniej po jednym uniwersytecie w pierwszej 200-ce
mają Tajlandia, Brazylia, Argentyna, Meksyk, Grecja, RPA. Korea Południowa, kraj
do niedawna rozwijający się ma kilka uniwersytetów na poziomie światowym,
podobnie Indie i Chiny. Z kręgu cywilizacji posowieckiej załapał się jedynie
Uniwersytet Łomonosowa z Moskwy. Najwyraźniej trudno myśleć dziś poważnie o rozwoju, nie dysponując przynajmniej jedną uczelnią na poziomie światowym, która
byłaby czymś w rodzaju punktu odniesienia dla reszty."
(Edwin Bendyk, 2008) [ 15 ]
We wspomnianym już, starożytnym Egipcie siłą napędową społeczeństwa był fellach
napędzany krokodylem. Obecnie, lapidarnie ujmując, przeciętny obywatel to
osobnik płytki intelektualnie, niezdolny do formułowania niezależnych osądów i podatny na manipulacje. Typowa ofiara tzw. „szoku informacyjnego", prostak
napędzany Internetem, stymulowany tabloidami.
"Od komputerów oczekiwaliśmy fontanny
wiedzy, a dostaliśmy potop danych."
(Antoni Zając)
„(...) Internet, choć ma setki milionów
stron, zawiera zaledwie 15-20 proc. dostępnych na świecie informacji. Reszta
znajduje się poza siecią." [ 16 ]
Od 1 września 1999 r. realizujemy w Polsce reformę systemu oświaty. Reforma
edukacji była jedną z czterech wielkich reform koalicji AWS-UW. Chodziło o podniesienie
poziomu i wyrównanie szans edukacyjnych. Sam czas poświęcony na przemiany
świadczy tym, że pomysły pojawiają się w trakcie reformy. Totalna
improwizacja. To co wyszło z reformy przypomina jej założenia mniej więcej tak
jak polska rzeczywistość odzwierciedla założenia planu Balcerowicza. Pod koniec
roku 2009 ogłoszono wyniki badań przeprowadzonych w ramach Międzynarodowego
Programu Oceny Umiejętności Ucznia PISA. Ten sprawdzian ma na celu
skontrolowanie nie tyle poziomu teoretycznej wiedzy dzieci, co umiejętność
rozumienia tekstu i logicznego myślenia. Badanie przeprowadzono w 32
krajach OECD. W Polsce dotyczyło ono 4 tys. uczniów w szkołach wszystkich typów.
Wypadliśmy znacznie poniżej średniej. Niecałe 6 procent polskich dzieci w pełni
zrozumiało tekst. Prawie 9 procent nie spełniło pod tym względem nawet minimum
zakładanego przez autorów. Oznacza to, że co 11 mały Polak potrafił przeczytać
tekst, ale nie umiał go zrozumieć. Najgorsze wyniki uzyskali uczniowie szkół
zawodowych i techników.
„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie" pisał Andrzej Frycz
Modrzewski [ 17 ].
To znaczy, nawiązując do przesyconego emocjami wstępu, jakie kurwa będą? I czy w ogóle...Bo młodzież nie jest obecnie chowana, lecz inkubowana. System należało
zreformować nie wykastrować! Raczej nie tędy droga.
Szkoła od zawsze stanowiła obszar konfliktu międzypokoleniowego. Dowodzi tego
chociażby następująca opinia: „Dzisiejsza młodzież nie ma szacunku dla
starszych. Dzieci są prawdziwymi tyranami. Przez nie życie nauczycieli staje się
piekłem." Brzmi znajomo? Słowa te wypowiedział pewien starszy Grek, w V stuleciu
p.n.e… [ 18 ]
"Język mówi o człowieku najwięcej; przemów, abym wiedział, kim jesteś." (Ben Jonson) [ 19 ]
Dawniej osobę wykształconą rozpoznawało się po sposobie wysławiania, erudycji. A dziś… Jakie słowa padają w uczelnianych korytarzach, z czym stykamy się w akademikach i czy język przeciętnego żaka w sposób rażący odbiega poziomem od
charakterystycznego rynsztokowego bluzgopolskiego? Ale w sumie po co dbać o kulturę mowy, wszak — przytoczę tu anonimowy cytat z Internetu — „(...) nie
radziłbym używać mądrych książek do polepszenia jakości życia. Najczęściej jest
tam mnóstwo rzeczy w stylu "imponderabilia", „synergiczny", „cywitatywa";
kompletnie nieprzydatnych w świecie zwykłego „kurwa mać" (maj 2010). Jak to jest
możliwe, by po co najmniej sześciu latach nauki, przeciętny młody człowiek znał
język angielski na poziomie klawiatury komputera? Przecież aby swobodnie
porozumiewać się w tym języku wystarczy znać zaledwie 2000 słów (G.A. Miller,
1983). W roku 1930, C.K. Ogden stworzył tzw. Basic English — język
angielski uproszczony wręcz do 850 podstawowych wyrazów o nieskomplikowanej budowie gramatycznej. Jakże często polska szkoła nie potrafi
sprawić, by uczeń opanował 850-2000 słów przez sześć lat...A świadectwo ma.
Obecnie „kończą się czasy masowej pracy" i ubywa w szczególności pracy fizycznej w związku z końcem ery industrialnej w gospodarce. Nowe technologie zastępują
proste prace wykonywane dotychczas przez ludzi. Kurczy się też sektor rolniczy, w którym znaczna liczba kobiet znajduje jak dotąd zatrudnienie, szczególnie w wypadku Polski. Era społeczeństwa wiedzy, w tym rozwój sektora
usług, promuje ludzi wykształconych i dokształcających się. Kształcenie
jednak jest procesem kosztownym, wymaga konkretnej, nowoczesnej kadry,
infrastruktury, tym samym zwiększa się przepaść między państwami zamożnymi, a ubogimi (ich gospodarka, rynek pracy robią się przestarzałe,
nieefektywne, niekonkurencyjne). Najbardziej pożądane zawody w 2008 r.:
wykwalifikowani pracownicy fizyczni (przede wszystkim cieśle/stolarze, spawacze i hydraulicy), przedstawiciele handlowi, technicy (produkcyjni, operacyjni,
inżynieryjni i konserwatorzy), inżynierowie, najwyższa kadra zarządzająca,
niewykwalifikowani pracownicy fizyczni, pracownicy sekretariatu, asystenci,
asystenci administracji, pracownicy wspierający pracę biura, kierowcy,
pracownicy działu, finansów i księgowości, pracownicy działu IT (szczególnie
programiści). Powinniśmy wskrzesić nowoczesne szkoły zawodowe.
Badania, których wyniki opublikowała niedawno Międzynarodowa Organizacja Pracy (International
Latour Organisation, ILO), wykazały, że w 2007 r. zatrudniano 61,7 procent
globalnej populacji w wieku produkcyjnym. A to znaczy, że pozostała populacja -
przeszło 1,5 miliarda osób — nie była zatrudniona w ogóle lub była zatrudniona
poniżej swoich kwalifikacji. Sądzę, że niestety liczba bezrobotnych będzie
rosła. Czy Polskę stać na marnotrawienie gigantycznych środków tylko
po to, by podtrzymać chory system, narodowe złudzenie? Gdyby chociaż stać nas
było na zatrudnianie specjalistów wykształconych w innych państwach… Na razie
obraz jest taki — swoich marnie kształcimy, dobrych nie podkupimy. Gdzie
skończymy?
Pracodawcy twierdzą, że absolwenci uczelni to ludzie „(...) słabo przygotowani do
pracy. Ich wiedza nie przystaje do wymagań stanowiska pracy, nawet jeśli
kierunkowo jest z nim związana. Młodzi ludzie nie potrafią solidnie pracować,
próbują ślizgać się (...) dając z siebie minimum." [ 20 ]
No cóż, mają za sobą dwanaście lat wykształcania nawyków, szlifowania
postaw.
„Uczelnie rzadko pomagają swoim absolwentom w znalezieniu pracy. Nieczęsto też
wychodzą naprzeciw pracodawcom, wyposażając studentów w umiejętności praktyczne,
niezbędne przy podjęciu pracy. Nie taka jest zresztą rola studiów, zwłaszcza
uniwersyteckich. One mają głównie inspirować do samodzielnej pracy, dawać
możliwość dogłębnego analizowania danego zagadnienia. Oznacza to bardziej
przygotowanie do warsztatu pracy naukowca niż pracownika, a ponieważ wiadomo, że
nikły procent studentów będzie się zajmować pracą naukową, stąd spora
rozbieżność między oczekiwaniami studiujących a ofertą uczelni." [ 21 ]
Trudności z podjęciem pracy przez młodych ludzi, krótko po zakończeniu formalnej
edukacji są powszechnym zjawiskiem w krajach OECD. Problemem jest jeśli to
bezrobocie staje się długotrwałe, co na ogół nie dotyczy osób z wyższym
wykształceniem. Pożyjemy, zobaczymy. Obawiam się, że Polska stanie się
niechlubnym wyjątkiem...
Choć Polska wydaje na szkoły i uczelnie wyższe 5,9 procent PKB rocznie, to w światowym wyścigu edukacyjnym plasuje się na szarym końcu. Ale prawdziwą
przepaść, która dzieli nas od Zachodu, widać dopiero, gdy procenty przełożymy na
konkretne pieniądze. Polska wydaje na ucznia 3312 dolarów rocznie (2008), na
wykształcenie jednego studenta ma rocznie średnio niewiele ponad 5,5 tysiąca
dolarów. Średnia dla krajów Zachodu jest dwukrotnie wyższa, zaś analogiczne
wydatki Islandii, USA, Norwegii czy Szwajcarii są nawet trzy razy wyższe niż
polskie. [ 22 ]
Jak daleko odstajemy od świata, widać po polskich inwestycjach w studia
wyższe. Uwzględniając różnice w realnych dochodach poszczególnych państw, sądzę,
że w najbliższych latach raczej nie należy liczyć na wyraźny skok nakładów na
polskiego studenta. Czy wobec tego stać nas na wyrzucanie pieniędzy w błoto?
Ograniczając liczbę studentów/uczelni będzie można dopasować kierunki
kształcenia do oczekiwań polski oraz europejskiego rynku pracy i wygospodarowane/zaoszczędzone środki
przeznaczyć na mniejszą liczbę studentów. I jeszcze jedna tzw. oczywista
oczywistość, która umyka naszym władzom — wykształcenie młodych ludzi to jedno,
trzeba ich jeszcze pozbawić motywacji do wyjazdu. Niepokojąco wzrasta liczba
studentów wiążących nadzieje na swoją dostatnią, stabilną przyszłość tylko w emigracji.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat średnie wydatki na oświatę i naukę 28 państw
członkowskich OECD wzrosły o ponad 20 procent. Raport OECD
sygnalizuje, że edukacyjną potęgę budują dziś Dania, Islandia, Irlandia i Korea.
Niezmiennie pną się też Stany Zjednoczone. To możliwe m.in. dzięki
imponującym wydatkom na edukację, które przekraczają w tych krajach po 7 procent
PKB. Niewiele ustępują im Nowa Zelandia i Meksyk, które wydają na edukację
odpowiednio 6,5 i 6,7 procent PKB.
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 16 ] "Gazeta Wyborcza" Nr 210 (8 września 2009) [ 17 ] Cytat z księgi V p.t. „O szkole", wchodzącej w skład renesansowego
dzieła z 1551 r. O poprawie Rzeczypospolitej. [ 18 ] Smith A., Ciało, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, wydanie
III, Warszawa 1983, s.323. [ 20 ] "O szkole.pl" luty 2010, s.10. [ 22 ] Norwegia przeznacza rocznie na studenta 15,5 tysiąca dolarów, Wielka
Brytania ponad 13 tysięcy dolarów, a USA aż 24,4 tysiąca dolarów. « Młodzież, szkoła, studia (Publikacja: 02-06-2010 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7331 |
|