Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.012.994 wizyty
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Bez bogów można żyć normalnie. BEZ ROZUMU - NIE!
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

U progu emancypacji [1]
Autor tekstu:

Emancypacja przez wychowanie czyli edukacja do wolności, równości i szczęścia składa się z sześciu rozdziałów, w których kolejno relacjonowane są, w pewnym stopniu też poddawane krytycznej ocenie, poglądy kilkunastu filozofów i socjologów, począwszy od wczesnego Oświecenia do końca drugiej wojny światowej. Pomysł, by poszukiwać refleksji pedagogicznej w dziełach przedstawicieli dobrze ukonstytuowanych dziedzin humanistyki, jest jak najbardziej słuszny. Zdaniem niektórych czołowych współczesnych pedagogów, na przykład Tomasza Szkudlarka, uprawiana przez nich samych refleksja wciąż nie ma charakteru dyscypliny naukowej. Czerpanie z obszarów, które dopracowały się własnej metodologii, mają wielowiekową tradycję i kumulowały dorobek w różnorodnych kontekstach historycznych i społecznych, wydaje się więc zasadne.
We wstępie Katarzyna Szumlewicz sygnalizuje treści, które obszerniej pojawią się w dalszej części książki, jednak dokonuje także w charakterystyczny pierwszoosobowy sposób (konsekwentnie zresztą doniesiony do końca pracy) ideowej deklaracji. W procesach reorganizacji społeczeństwa i postępu prowadzącego od stosunków panowania i nierówności do wolności i większego egalitaryzmu, szczególne miejsce przypisuje walce należących do różnych warstw społecznych kobiet, które „upominały się o swoje prawa. Protestowały przeciw temu, że głoszone jeszcze przed rewolucją francuską uniwersalne zasady ograniczały się do tej połowy ludzkości, którą łączyło "braterstwo". Żądały nie tylko partycypacji politycznej, czy swobodnego dysponowania własnością, ale także wyjścia z przestrzeni domowej i niezależności seksualnej" (s. 14). To właśnie perspektywa feministyczna sprawia, że prowadzone analizy nabierają rumieńców, a kąśliwe wypominanie znanym i poniekąd wielkim filozofującym mężczyznom, jak bardzo byli uprzedzeni i mizoginiczni, pozwala nabrać dystansu do ich myśli, której echa współcześnie zazwyczaj wydobywane są niczym ze spiżowych dzwonów. Transgresyjność refleksji Rousseau czy Kanta miała istotne ograniczenia, o czym dziś nie zawsze się pamięta, a o czym Autorka skrzętnie przypomina.

Wprowadzająca część książki zawiera także deklarację metodologiczną. Sposób analizy tekstów źródłowych jest zazwyczaj dosyć nieoczywisty z perspektywy czytelnika, który tej olbrzymiej pracy nie dokonał. Sprawozdawanie poglądów z konieczności jest wybiórcze i prowadzone z określonej perspektywy. Deklaracja, że w tym konkretnym przypadku będzie to — kojarzona przecież z ideologią prawicową — metoda hermeneutyczna wydaje się nieco zaskakująca. Fakt, że myśl Hansa Georga Gadamera jest bodaj najbardziej znaną, nie oznacza, że — jak sugeruje Autorka — „trudno wybrać inną metodę" (s. 22). Analizę można prowadzić przecież świadomie z perspektywy współczesnej (feministyczna krytyka, której elementy przewijają się w pracy, zresztą siłą rzeczy tak właśnie przebiega), nie próbując rozumienia dawnych tekstów kultury ograniczać do cofania się do ówczesnej perspektywy historycznej i koncentrując się na samych tekstach. Autorka próbuje zrównoważyć tradycjonalizm Gadamera i jego silną niechęć do racjonalistycznej tradycji Oświecenia, którą uznawał za schematyczną, uprzedzoną i obskurancką, odwołaniem się do Jürgena Habermasa i postulatów socjologii krytycznej. Deklaruje też analizowanie koncepcji emancypacyjnych pod kątem funkcji, jakie pełni oferowana przez nie ideologia. Jednoczesne czerpanie z postulatów Theodora W. Adorno, demaskującego myślenie tożsamościowe, Carole Pateman, dostrzegającej skazy w koncepcjach umowy społecznej i sfery publicznej, czy Michela Foucault, analizującego formy wykluczenia i ograniczenia, wydaje się dosyć eklektyczne. Jednak filozofka zapowiada dialektyczne podejście do metod analizy prezentowanych idei. Choć ta cześć jej pracy wydaje się dosyć kontrowersyjna, to trzeba przyznać, że w większości opracowań, bazujących na jakościowej analizie treści, brak jest wyraźnych wytycznych. Poziom ogólności czy to prac hermeneutów, czy też, w mniejszym stopniu, krytycznych socjologów, jest na tyle duży, że trudno używać zawartych w nich treści inaczej niż jako inspiracji. Narzędzi analizy tekstu w rozumieniu współczesnej nauki z pewnością nie zawierają.

W części poświęconej oświeceniowym początkom refleksji edukacyjnej Autorka zderza poglądy trzech prekursorów, których łączyło potępienie politycznego zniewolenia, ignorancji i przesądów. Najbardziej znany z nich — Jan Jakub Rousseau (1712 — 1778) w porównaniu ze współczesnym mu Helwecjuszem (1715 — 1771) i o pokolenie młodszym Jeanem Condorcetem (1743 — 1794) wydaje się zachowawczy, chwilami wręcz reakcyjny. Jego krytyka cywilizacji i przypisywanie nauce, literaturze i sztuce funkcji sankcjonowania panującego systemu, pełnego „ambicji, nienawiści, kłamstw, pochlebstwa oraz ludzkiej pychy" prowadzi do propozycji wychowania indywidualnego, zgodnego z pierwotną naturą i opartego nie tylko na rozumie, ale i na emocjach. Postulat wzbudzania entuzjazmu między innymi za pomocą „paradnych płaszczów, wieńców laurowych, insygniów królewskich" był krytykowany przez Condorceta, przekonanego o braku wolności mieszkańców starożytnego Rzymu i Sparty, natomiast głęboko przekonanego o potędze rozumu, możliwości postępu naukowo-technicznego i — co być może najważniejsze — redukcji nierówności społecznych. Postulaty tego stosunkowo mało znanego filozofa: zapewnienie bezpłatnej edukacji dla wszystkich, przy zachowaniu wolności od przymusu szkolnego, zwiększenie niezależnej od instytucji świadomości politycznej obywateli, równe traktowania obu płci (nawet Rousseau nie przyznawał kobiecie prawa do wyboru religii), wreszcie równouprawnienie narodów, obrona czarnoskórych i postulat wyzwolenia narodów poddanych wyzyskowi kolonialnemu, miały zresztą jeszcze przez ponad sto lat rewolucyjny charakter. Podobnie radykalny charakter miały niektóre propozycje Helwecjusza. Wyprzedzając swój czas uznawał on na przykład, że ludzie powinni mieć zapewnione skromne utrzymanie z pracy przez 7 — 8 godzin dziennie. Warto zwrócić uwagę, że nawet dziś, ćwierć tysiąclecia później, jedynie w bogatszych krajach postulat ten doczekał się szerszej realizacji.

Rozdział drugi zawiera przypomnienie, choć bardziej może wydobycie na światło dzienne, poglądów Immanuela Kanta (1724 — 1804) na system społeczny i wychowanie. Mało znana jest jego akceptacja dla rewolucji, jeśli ta miałaby służyć wolności, potępienie kolonializmu, rasizmu, ksenofobii, pochwała samodzielności, lecz poprzez wychowanie grupowe, nie zaś rodzinne, pozostawiające „umoralnianie księdzu". Natomiast znacznie bardziej rozpoznawalne są surowe konsekwencje płynące z imperatywów moralnych- kategorycznego i praktycznego. Autorka słusznie zauważa, iż postulat wpajania dziecku świadomości tego, że ludzie są równi, przy jednoczesnym rygoryzmie moralnym, nie pozwalającym łamać obowiązujących norm prawnych nawet za cenę cierpień i śmierci, wydaje się bardziej służyć czystości sumienia opresorów, niż zmianie niesprawiedliwego porządku społecznego. Wiara w reformę dzięki odpowiedniej organizacji państwa przy jednoczesnej rygorystycznej etyce prowadzi do postulatu fizycznego karania „krnąbrnych" i poddawania rodzicielskiej przemocy dzieci, których „wewnętrzny przymus" jest niewystarczająco silny. Zjadliwie wypomina Autorka filozofowi z Królewca, że przyrównywał prostych ludzi do małp, zaś podbite przez Europejczyków ludy do zwierząt, które należy dyscyplinować na drodze do człowieczeństwa. Kosmopolityzm i „cywilizowany humanizm" nie przeszkadzały więc Kantowi, jak zauważył Adorno, w niemoralnym postępowaniu pedagogicznym, zgodnie z którym człowiek obity „porządną porcją kijów" powinien uznać „dzięki swojemu rozumowi" za słuszne i dobre to, co spotkało go z rąk łaskawców.

Friedrich Schiller (1759 — 1805) w czasie ośmiu lat pobytu w szkole, w której drakońskimi metodami i drastycznie ograniczając prawa osobiste, wpajano mu „Kantowskie zasady samostanowienia, wolności i odpowiedzialności", doświadczył tego, że przymus i bezsilny los poddanego nie są skutecznym środkiem budowania obywatelskiej podmiotowości i wrażliwości na niedolę bliźnich. Człowiek potrzebujący pomocy jego zdaniem pozostaje w doktrynie Kanta zastąpiony przez tego, który sam powinien sobie poradzić. Surowe wymagania moralne dotyczą bowiem jednostek, nie zaś systemu, który częstokroć stawia wyzwanie dla biologicznego przetrwania. Schiller, w opozycji do surowego rozumu, rehabilitował niejako zmysłowość, spontaniczność, postulując wychowanie estetyczne i wykorzystanie popędów w służbie namiętności. Emancypacja i wolność, do których według Kanta należało dążyć drogą dyscyplinowania i powściągliwości, właściwych dla patriarchatu, militaryzmu i purytańskiej etyki, u Schillera miały być osiągane dzięki egalitaryzmowi płynącemu z uniwersalnych możliwości obcowania z pięknem. Słabością tego postulatu oczywiście było ignorowanie konfliktu społecznego pomiędzy klasą beneficjentów a pracującą dla niej większością. TE estetyczne inspiracje, znacznie zresztą wzbogacone, jak słusznie zauważa Autorka, znalazły odzwierciedlenie w dziewiętnastowiecznej socjologii niemieckiej, następnie zaś w ideologii szkoły frankfurckiej.

Wcześniej wiek XVIII i pierwsza połowa XIX przyniosły jednak idee istotne z punktu widzenia dyskursu feministycznego. Postulowana w Oświeceniu równość mężczyzn, jak słusznie zauważa Katarzyna Szumlewicz, została okupiona zachowaniem hierarchicznych relacji między płciami. Kobiety zostały wykluczone z egalitarnych przemian społecznych: stanowiły źródło darmowej siły roboczej, ubezwłasnowolnionej i wykorzystywanej. W „Emilu" znaleźć można wskazówki, jak wychować oddaną żonę i przyszłą matkę — w autorytarny sposób uczyć uległości, poskramiania własnych zachcianek i religijności. Rzekomą determinację biologiczną („Mężczyzna jest samcem w pewnych tylko momentach, kobieta pozostaje samicą przez całe życie…") Rousseau uzasadniał istniejące nierówności i wzajemną niewymienialność ról płciowych.

Polemizowała z nim Mary Wollstonecraft (1759 — 1797), postulując wbrew jego kategorycznej opinii, powszechny dostęp kobiet do edukacji. Miałaby ona rozpoczynać się już od piątego roku życia, mieć formę zbiorową, w pierwszych latach zorganizowaną wspólnie dla dzieci obu płci, i koncentrować się na nauce rozumowania i wyciągania wniosków. Ta prefeministyczna filozofka sprzeciwiała się sprowadzania kobiecości do seksualności i posnęła się nawet tak daleko, że potępia wpływowe, „fałszywie wyrafinowane" kobiety (ich symbolem była wówczas Maria Antonina), nie oferując jednak w ten sposób — jak słusznie zauważa Autorka — żadnego rozwiązania dla całkowicie zależnej od mężczyzn większości. Odpowiadającej na męskie pragnienia seksualności przeciwstawia skromność, wstrzemięźliwość, odpowiedzialność i zdobywanie wiedzy. W literaturze pięknej portrety takich nietypowych, wciąż jednak atrakcyjnych dla mężczyzn kobiet, tworzyła Jane Austen. Wollstonecraft broniła kobiet niezamężnych, które — choć miały kłopot z utrzymaniem się, bo nie mogły dziedziczyć i wykonywać większości zajęć zarobkowych — uniknęły dzięki temu zależności od męża i „służebności". Także mężatkom, które jej zdaniem powinny pełnić przede wszystkim rolę matek, proponowała dać niezależność, prawo do głosowania, własności i zabezpieczenia na starość. Jednak te emancypacyjne postulaty, jak wskazuje Katarzyna Szumlewicz, dotyczyły wyłącznie kobiet z klasy średniej. Proletariuszki zostały wykluczone. Los prostytutek i mamek (kobiet zarobkowo karmiących piersią cudze dzieci) nie interesował osiemnastowiecznej filozofki.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Od ilości do jakości
Dla ateisty trup jest żyw, o ile to nie zwłoki

 Zobacz komentarze (2)..   


« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 31-10-2011 Ostatnia zmiana: 01-11-2011)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jarosław Klebaniuk
Doktor psychologii; adiunkt w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego; autor ponad pięćdziesięciu artykułów naukowych z zakresu psychologii społecznej; redaktor pięciu książek, w tym „Fenomen nierówności społecznych” i „Oblicza nierówności społecznych”; w latach 2007 – 2010 członek Komitetu Psychologii PAN; pisuje także prozę; publikował m. in. w „Akcencie”, „Bez Dogmatu”, „Kresach” i „Lampie”.

 Liczba tekstów na portalu: 14  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Jak Niemcy Polakom Żydów...
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 7497 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365