|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
U progu emancypacji [1] Autor tekstu: Jarosław Klebaniuk
Emancypacja przez wychowanie czyli edukacja do wolności,
równości i szczęścia składa się z sześciu rozdziałów, w których
kolejno relacjonowane są, w pewnym stopniu też poddawane krytycznej ocenie,
poglądy kilkunastu filozofów i socjologów, począwszy od wczesnego Oświecenia
do końca drugiej wojny światowej. Pomysł, by poszukiwać refleksji
pedagogicznej w dziełach przedstawicieli dobrze ukonstytuowanych dziedzin
humanistyki, jest jak najbardziej słuszny. Zdaniem niektórych czołowych współczesnych
pedagogów, na przykład Tomasza Szkudlarka, uprawiana przez nich samych
refleksja wciąż nie ma charakteru dyscypliny naukowej. Czerpanie z obszarów,
które dopracowały się własnej metodologii, mają wielowiekową tradycję i kumulowały dorobek w różnorodnych kontekstach historycznych i społecznych,
wydaje się więc zasadne. We wstępie Katarzyna Szumlewicz sygnalizuje treści, które
obszerniej pojawią się w dalszej części książki, jednak dokonuje także w charakterystyczny pierwszoosobowy sposób (konsekwentnie zresztą doniesiony do
końca pracy) ideowej deklaracji. W procesach reorganizacji społeczeństwa i postępu prowadzącego od stosunków panowania i nierówności do wolności i większego
egalitaryzmu, szczególne miejsce przypisuje walce należących do różnych
warstw społecznych kobiet, które „upominały się o swoje prawa. Protestowały
przeciw temu, że głoszone jeszcze przed rewolucją francuską uniwersalne
zasady ograniczały się do tej połowy ludzkości, którą łączyło
"braterstwo". Żądały nie tylko partycypacji politycznej, czy swobodnego
dysponowania własnością, ale także wyjścia z przestrzeni domowej i niezależności
seksualnej" (s. 14). To właśnie perspektywa feministyczna sprawia, że
prowadzone analizy nabierają rumieńców, a kąśliwe wypominanie znanym i poniekąd wielkim filozofującym mężczyznom, jak bardzo byli uprzedzeni i mizoginiczni, pozwala nabrać dystansu do ich myśli, której echa współcześnie
zazwyczaj wydobywane są niczym ze spiżowych dzwonów. Transgresyjność
refleksji Rousseau czy Kanta miała istotne ograniczenia, o czym dziś nie
zawsze się pamięta, a o czym Autorka skrzętnie przypomina. Wprowadzająca część książki zawiera także deklarację
metodologiczną. Sposób analizy tekstów źródłowych jest zazwyczaj dosyć
nieoczywisty z perspektywy czytelnika, który tej olbrzymiej pracy nie dokonał.
Sprawozdawanie poglądów z konieczności jest wybiórcze i prowadzone z określonej
perspektywy. Deklaracja, że w tym konkretnym przypadku będzie to — kojarzona
przecież z ideologią prawicową — metoda hermeneutyczna wydaje się nieco
zaskakująca. Fakt, że myśl Hansa Georga Gadamera jest bodaj najbardziej znaną,
nie oznacza, że — jak sugeruje Autorka — „trudno wybrać inną metodę"
(s. 22). Analizę można prowadzić przecież świadomie z perspektywy współczesnej
(feministyczna krytyka, której elementy przewijają się w pracy, zresztą siłą
rzeczy tak właśnie przebiega), nie próbując rozumienia dawnych tekstów
kultury ograniczać do cofania się do ówczesnej perspektywy historycznej i koncentrując się na samych tekstach. Autorka próbuje zrównoważyć
tradycjonalizm Gadamera i jego silną niechęć do racjonalistycznej tradycji Oświecenia,
którą uznawał za schematyczną, uprzedzoną i obskurancką, odwołaniem się
do Jürgena Habermasa i postulatów socjologii krytycznej. Deklaruje też analizowanie koncepcji
emancypacyjnych pod kątem funkcji, jakie pełni oferowana przez nie ideologia.
Jednoczesne czerpanie z postulatów Theodora W. Adorno, demaskującego myślenie
tożsamościowe, Carole Pateman, dostrzegającej skazy w koncepcjach umowy społecznej i sfery publicznej, czy Michela Foucault, analizującego formy wykluczenia i ograniczenia, wydaje się dosyć eklektyczne. Jednak filozofka zapowiada
dialektyczne podejście do metod analizy prezentowanych idei. Choć ta cześć
jej pracy wydaje się dosyć kontrowersyjna, to trzeba przyznać, że w większości
opracowań, bazujących na jakościowej analizie treści, brak jest wyraźnych
wytycznych. Poziom ogólności czy to prac hermeneutów, czy też, w mniejszym
stopniu, krytycznych socjologów, jest na tyle duży, że trudno używać
zawartych w nich treści inaczej niż jako inspiracji. Narzędzi analizy tekstu w rozumieniu współczesnej nauki z pewnością nie zawierają.
W części poświęconej oświeceniowym początkom
refleksji edukacyjnej Autorka zderza poglądy trzech prekursorów, których łączyło
potępienie politycznego zniewolenia, ignorancji i przesądów. Najbardziej
znany z nich — Jan Jakub Rousseau (1712 — 1778) w porównaniu ze współczesnym
mu Helwecjuszem (1715 — 1771) i o pokolenie młodszym Jeanem Condorcetem (1743 — 1794) wydaje się zachowawczy, chwilami wręcz reakcyjny. Jego krytyka
cywilizacji i przypisywanie nauce, literaturze i sztuce funkcji sankcjonowania
panującego systemu, pełnego „ambicji, nienawiści, kłamstw, pochlebstwa
oraz ludzkiej pychy" prowadzi do propozycji wychowania indywidualnego,
zgodnego z pierwotną naturą i opartego nie tylko na rozumie, ale i na
emocjach. Postulat wzbudzania entuzjazmu między innymi za pomocą „paradnych
płaszczów, wieńców laurowych, insygniów królewskich" był krytykowany
przez Condorceta, przekonanego o braku wolności mieszkańców starożytnego
Rzymu i Sparty, natomiast głęboko przekonanego o potędze rozumu, możliwości
postępu naukowo-technicznego i — co być może najważniejsze — redukcji
nierówności społecznych. Postulaty tego stosunkowo mało znanego filozofa:
zapewnienie bezpłatnej edukacji dla wszystkich, przy zachowaniu wolności od
przymusu szkolnego, zwiększenie niezależnej od instytucji świadomości
politycznej obywateli, równe traktowania obu płci (nawet Rousseau nie
przyznawał kobiecie prawa do wyboru religii), wreszcie równouprawnienie narodów,
obrona czarnoskórych i postulat wyzwolenia narodów poddanych wyzyskowi
kolonialnemu, miały zresztą jeszcze przez ponad sto lat rewolucyjny charakter.
Podobnie radykalny charakter miały niektóre propozycje Helwecjusza. Wyprzedzając
swój czas uznawał on na przykład, że ludzie powinni mieć zapewnione skromne
utrzymanie z pracy przez 7 — 8 godzin dziennie. Warto zwrócić uwagę, że
nawet dziś, ćwierć tysiąclecia później, jedynie w bogatszych krajach
postulat ten doczekał się szerszej realizacji.
Rozdział drugi zawiera przypomnienie, choć bardziej może
wydobycie na światło dzienne, poglądów Immanuela Kanta (1724 — 1804) na
system społeczny i wychowanie. Mało znana jest jego akceptacja dla rewolucji,
jeśli ta miałaby służyć wolności, potępienie kolonializmu, rasizmu,
ksenofobii, pochwała samodzielności, lecz poprzez wychowanie grupowe, nie zaś
rodzinne, pozostawiające „umoralnianie księdzu". Natomiast znacznie
bardziej rozpoznawalne są surowe konsekwencje płynące z imperatywów
moralnych- kategorycznego i praktycznego. Autorka słusznie zauważa, iż
postulat wpajania dziecku świadomości tego, że ludzie są równi, przy
jednoczesnym rygoryzmie moralnym, nie pozwalającym łamać obowiązujących
norm prawnych nawet za cenę cierpień i śmierci, wydaje się bardziej służyć
czystości sumienia opresorów, niż zmianie niesprawiedliwego porządku społecznego.
Wiara w reformę dzięki odpowiedniej organizacji państwa przy jednoczesnej
rygorystycznej etyce prowadzi do postulatu fizycznego karania „krnąbrnych" i poddawania rodzicielskiej przemocy dzieci, których „wewnętrzny przymus"
jest niewystarczająco silny. Zjadliwie wypomina Autorka filozofowi z Królewca,
że przyrównywał prostych ludzi do małp, zaś podbite przez Europejczyków
ludy do zwierząt, które należy dyscyplinować na drodze do człowieczeństwa.
Kosmopolityzm i „cywilizowany humanizm" nie przeszkadzały więc Kantowi,
jak zauważył Adorno, w niemoralnym postępowaniu pedagogicznym, zgodnie z którym
człowiek obity „porządną porcją kijów" powinien uznać „dzięki
swojemu rozumowi" za słuszne i dobre to, co spotkało go z rąk łaskawców.
Friedrich Schiller (1759 — 1805) w czasie ośmiu lat
pobytu w szkole, w której drakońskimi metodami i drastycznie ograniczając
prawa osobiste, wpajano mu „Kantowskie zasady samostanowienia, wolności i odpowiedzialności", doświadczył tego, że przymus i bezsilny los poddanego
nie są skutecznym środkiem budowania obywatelskiej podmiotowości i wrażliwości
na niedolę bliźnich. Człowiek
potrzebujący pomocy jego zdaniem pozostaje w doktrynie Kanta zastąpiony przez
tego, który sam powinien sobie poradzić. Surowe wymagania moralne dotyczą
bowiem jednostek, nie zaś systemu, który częstokroć stawia wyzwanie dla
biologicznego przetrwania. Schiller, w opozycji do surowego rozumu, rehabilitował
niejako zmysłowość, spontaniczność, postulując wychowanie estetyczne i wykorzystanie popędów w służbie namiętności. Emancypacja i wolność, do
których według Kanta należało dążyć drogą dyscyplinowania i powściągliwości,
właściwych dla patriarchatu, militaryzmu i purytańskiej etyki, u Schillera
miały być osiągane dzięki egalitaryzmowi płynącemu z uniwersalnych możliwości
obcowania z pięknem. Słabością tego postulatu oczywiście było ignorowanie
konfliktu społecznego pomiędzy klasą beneficjentów a pracującą dla niej większością.
TE estetyczne inspiracje, znacznie zresztą wzbogacone, jak słusznie zauważa
Autorka, znalazły odzwierciedlenie w dziewiętnastowiecznej socjologii
niemieckiej, następnie zaś w ideologii szkoły frankfurckiej.
Wcześniej wiek XVIII i pierwsza połowa XIX przyniosły
jednak idee istotne z punktu widzenia dyskursu
feministycznego. Postulowana w Oświeceniu równość mężczyzn, jak słusznie
zauważa Katarzyna Szumlewicz, została okupiona zachowaniem hierarchicznych
relacji między płciami. Kobiety zostały wykluczone z egalitarnych przemian
społecznych: stanowiły źródło darmowej siły roboczej, ubezwłasnowolnionej i wykorzystywanej. W „Emilu" znaleźć można wskazówki, jak wychować
oddaną żonę i przyszłą matkę — w autorytarny sposób uczyć uległości,
poskramiania własnych zachcianek i religijności. Rzekomą determinację
biologiczną („Mężczyzna jest samcem w pewnych tylko momentach, kobieta
pozostaje samicą przez całe życie…") Rousseau uzasadniał istniejące
nierówności i wzajemną niewymienialność ról płciowych.
Polemizowała z nim Mary Wollstonecraft (1759 — 1797),
postulując wbrew jego kategorycznej opinii, powszechny dostęp kobiet do
edukacji. Miałaby ona rozpoczynać się już od piątego roku życia, mieć
formę zbiorową, w pierwszych latach zorganizowaną wspólnie dla dzieci obu płci, i koncentrować się na nauce rozumowania i wyciągania wniosków. Ta
prefeministyczna filozofka sprzeciwiała się sprowadzania kobiecości do
seksualności i posnęła się nawet tak daleko, że potępia wpływowe, „fałszywie
wyrafinowane" kobiety (ich symbolem była wówczas Maria Antonina), nie oferując
jednak w ten sposób — jak słusznie zauważa Autorka — żadnego rozwiązania
dla całkowicie zależnej od mężczyzn większości. Odpowiadającej na męskie
pragnienia seksualności przeciwstawia skromność, wstrzemięźliwość,
odpowiedzialność i zdobywanie wiedzy. W literaturze pięknej portrety takich
nietypowych, wciąż jednak atrakcyjnych dla mężczyzn kobiet, tworzyła Jane
Austen. Wollstonecraft broniła kobiet niezamężnych, które — choć miały kłopot z utrzymaniem się, bo nie mogły dziedziczyć i wykonywać większości zajęć
zarobkowych — uniknęły dzięki temu zależności od męża i „służebności".
Także mężatkom, które jej zdaniem powinny pełnić przede wszystkim rolę
matek, proponowała dać niezależność, prawo do głosowania, własności i zabezpieczenia na starość. Jednak te emancypacyjne postulaty, jak wskazuje
Katarzyna Szumlewicz, dotyczyły wyłącznie kobiet z klasy średniej.
Proletariuszki zostały wykluczone. Los prostytutek i mamek (kobiet zarobkowo
karmiących piersią cudze dzieci) nie interesował osiemnastowiecznej
filozofki.
1 2 3 Dalej..
« Recenzje i krytyki (Publikacja: 31-10-2011 Ostatnia zmiana: 01-11-2011)
Jarosław KlebaniukDoktor psychologii; adiunkt w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego; autor ponad pięćdziesięciu artykułów naukowych z zakresu psychologii społecznej; redaktor pięciu książek, w tym „Fenomen nierówności społecznych” i „Oblicza nierówności społecznych”; w latach 2007 – 2010 członek Komitetu Psychologii PAN; pisuje także prozę; publikował m. in. w „Akcencie”, „Bez Dogmatu”, „Kresach” i „Lampie”. Liczba tekstów na portalu: 14 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Jak Niemcy Polakom Żydów... | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7497 |
|