|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
U progu emancypacji [2] Autor tekstu: Jarosław Klebaniuk
Urodzony już po śmieci prekursorki myśli feministycznej
John Stuart Mill (1806 — 1873) jest zazwyczaj uważany za pierwszego filozofa,
który tak radykalnie upomniał się o prawa kobiet. Potępił on niesłuszne
uprzywilejowanie mężczyzn już od urodzenia, a także praktycznie
nieograniczoną władzę mężów nad żonami, sprawiającą między innymi, że
były one narażone na bezkarną przemoc domową. Domagał się zniesienia ich
posłuszeństwa wobec małżonków, wprowadzenia prawa do dziedziczenia, pracy
zarobkowej i udziału w życiu publicznym. Jego towarzyszka życia — Harriet
Taylor Mill (1807 — 1858) była w swoich postulatach bardziej radykalna, gdyż
prawo do płatnej pracy chciała przyznać także matkom, nawet gdyby szerokie
otwarcie rynku pracy dla kobiet miało spowodować ogólny spadek zarobków. Uważała
też, w odróżnieniu od męża, że macierzyństwo nie musi oznaczać przerwy w zaangażowaniu w życie polityczne. Poglądy Millów, jak zauważa Autorka, są
jednak zachowawcze w tym sensie, że oddzielają sferę wychowania rodzinnego,
bardziej konserwatywnego, od sfery publicznej, w której widzieliby pole
emancypacji. Znacznie bardziej rewolucyjne były propozycje socjalistów
utopijnych. Krytykowali oni eksploatację ludzi, najjaskrawiej przejawiającą
się w losie żołnierzy i prostytutek, asymetrię w ocenie moralnej życia
seksualnego przedstawicieli poszczególnych płci, nieludzki wyzysk, jakiemu
poddawani byli w pracy nie tylko dorośli, lecz także dzieci. Postulowali zakładanie
samowystarczalnych pod względem żywieniowym osiedli, w których produkcja
przemysłowa stanowiłaby alternatywę dla ówczesnych fabryk, a zajęciom
przypisywanym kobietom nadano by odpowiednią rangę, na przykład czyniąc
gotowanie zajęciem publicznym i płatnym. Wychowanie w falansterze miałoby
charakter kolektywny, ściśle określony, zaś niektóre pomysły Charlesa
Fouriera (1772 — 1837) — bardzo oryginalny charakter (np. nadanie wysokiego
prestiżu najgorszym zajęciom; zredukowanie dostojnie brzmiących funkcji do
banalnych obrzędów). Postulowana swoboda erotyczna i korzystania z innych zmysłowych
przyjemności nie wykluczałaby jednak pracowitości i poświęcenia dla ogółu.
Robert Owen (1771 — 1858) nie opierał natomiast funkcjonowania swoich
utopijnych kolektywów wyłącznie na pożądaniach, lecz na „urabianiu
charakteru" (bez udziału samego zainteresowanego) i wszczepianiu właściwych
zasad. Obydwaj opowiadali się za dobrowolnie uprawianymi kultami religijnymi,
choć sprzeciwiali nietolerancji i zabobonom, w chrześcijaństwie widząc narzędzie
niewolenia kobiet i ekspansji kolonialnej. Pomiędzy poglądami filozofów można
wskazać też wyraźne różnice: Owen optował za gerontokracją, Fourier -
raczej za pajdokracją; ten drugi lubował się też w bardzo rozbudowanym
systemie sformalizowanych przejawów życia publicznego. Obydwaj, co podkreśla
Autorka w podsumowaniu rozdziału, przywiązywali dużą wagę do architektury,
która inspirowała ich do tworzenia wizji utopijnych społeczności.
Przypomnienie myśli klasyków lewicowej socjologii w „Emancypacji przez wychowanie…" rozpoczyna się od przywołania za Karolem
Marksem (1818 — 1883) faktów dotyczących wyzysku dzieci w przemyśle
koronczarskim, garncarskim czy zapałczanym w XIX-wiecznej Anglii, gdzie nawet
kilkuletnie dzieci zmuszano do pracy przez piętnaście godzin na dobę. Za
rozczarowujące uznaje Autorka dosyć ogólnikowe postulaty publicznego i bezpłatnego
wychowania wszystkich dzieci, wdrażania ich do pracy, wyeliminowania wpływu kościołów
na najmłodszych i zreformowania programów nauczania tak, by bardziej nawiązywały
do materialnych aspektów życia. Friedrich Engels (1820 — 1895) zwrócił
uwagę, że współczesny mu patriarchalny model rodziny onegdaj, w toku
historii był nieobecny i że w przyszłości relacje seksualne powinny być
oparte wyłącznie na miłości, nie zaś na materialnej zależności. Autorka słusznie
jednak zwraca uwagę na niekonsekwencje w tych postulatach, które nie dają
kobicie pełnej wolności w sferze życia płciowego, odmawiając jej prawa do
kontroli rozrodczości. Problemy emancypacji rodzajowej są zresztą przez obu
filozofów redukowane do rzekomo naturalnych konsekwencji rewolucji
proletariackiej, która miałaby zrównać kobiety i mężczyzn w dostępie do różnych
zawodów i funkcji społecznych. Nierówności klasowe zajmują więc centralne
miejsce w ich refleksji, przysłaniając kwestie związane nierównością płci,
obecną przecież także wśród proletariatu.
Znacznie więcej uznania przejawia Katarzyna Szumlewicz
wobec twórcy marksistowskiej teorii wychowania — Antonio Gramsciego (1891 -
1937), który wprawdzie zgadzał się z tezą klasyków o pierwotności „życia"
wobec „świadomości", jednak w odróżnieniu od Marksa i Engelsa uznawał
charakter przekonań ludzi o świecie za bardziej złożony i niejednolity.
Podkreślał rolę inteligencji jako tej warstwy, która powinna generować i upowszechniać pewne jednorodne treści tak, aby zmienić świadomość społeczną.
Najważniejszą funkcję demokratyzacyjną winny pełnić całkowicie
finansowane przez państwo szkoły, najlepiej stanowiące miejsce nie tylko
zbiorowej nauki, lecz i zamieszkania dzieci. Postulował nacisk na naukę
logicznego myślenia i uspołecznienie w pierwszym okresie, dopiero później zaś — na samodzielność, nowatorstwo i oryginalność, gdzie rola nauczyciela
zmieniałaby się z bardziej autorytarnej w kierunku „życzliwego
przewodnika". Nauczanie miałoby się wtedy odbywać głównie na seminariach, w bibliotekach i laboratoriach, zaś jego ostatecznym celem byłoby powiązanie
działalności intelektualnej z życiem zbiorowym i pracą produkcyjną, co
zdaniem Gramsciego stanowiłoby korzystną drogę edukacyjną dla osób z niższych
warstw społecznych.
Ostatnim z przywoływanych przez pedagożkę myślicieli
jest John Dewey (1859 — 1952), który w odróżnieniu od Marksa widział szansę
na polepszenie ekonomicznego położenia klas wyzyskiwanych nie w rewolucji
proletariackiej, lecz w demokratyzacji życia społecznego, przeprowadzonej za
pomocą edukacji. Postulowana „nowoczesna pedagogika" miałaby jednak stawiać w centrum zainteresowania dziecko, a nie, jak wcześniej, program edukacyjny, zaś
sam proces nauczania powinien odwoływać się do doświadczenia ucznia i uwzględniać
jego indywidualne potrzeby, jednocześnie ograniczając swój aspekt formalny
(oceny, egzaminy, świadectwa). Dynamizm i spontaniczność jako podstawy
edukacji, na które kładł nacisk amerykański pragmatyk, spotkały się z krytyką ze strony Sergiusza Hessena. Zarzucał on między innymi nadmierny
instrumentalizm w traktowaniu poznania i jednostronność podejścia
pedagogicznego. Zgadzając się z tymi zarzutami Katarzyna Szumlewicz przytacza
cięższe. Dewey postulował powtarzanie przez uczniów doświadczeń pionierów
amerykańskiej kolonizacji i ekspansji, przemilczając przy tym eksterminację
Indian, niewolnictwo czarnoskórych i — wciąż wszechobecny w czasach działalności
filozofa — rasizm. Gdy natomiast chciał, by dzieci obojga płci uczyły się
zajęć domowych i chałupniczych, to nie po to, by wprowadzić równość płci,
lecz by uzmysłowić różne aspekty postępu technicznego.
W procesie emancypacji Dewey dostrzegał nie tylko rolę
nauki empirycznej, lecz również sztuki, która jest obszarem stosunkowo częstego
przełamywania status quo. Nie
kwestionował przy tym pryncypiów kapitalizmu i chciałby go reformować
poprzez zmianę postaw, a nie zmianę w charakterze stosunków produkcji. Kładł
przy tym nacisk na współpracę i wzajemne pomaganie sobie, przy jednoczesnym
ograniczeniu rywalizacji, i to właśnie jego umiarkowane (socjaldemokratyczne)
poglądy znalazły zastosowanie w powojennych państwach opiekuńczych
(paradoksalnie raczej w Europie niż w USA). Autorka zarzuca mu jednak unikanie
definiowania sytuacji w kategoriach przeciwstawień i konfliktu, co jej zdaniem
prowadzi do „przemilczeń, a nawet idealizujących zakłamań". Warto zwrócić
uwagę, że i we współczesnej myśli społecznej, także psychologicznej,
konflikt, choć wprawdzie zazwyczaj bywa rozpoznawany, uznawany jest niemal
zawsze za zjawisko niekorzystne i domagające się natychmiastowego zażegnania.
Pytanie, czy tego rodzaju postawa prowadzi do korzystnych zmian społecznych,
pozostaje otwarte. Jednym ze sposobów rozwijania się konfliktu jest radykalna
transformacja, która w konkretnym przypadku może oznaczać postęp społeczny i stworzenie podstaw rozwoju. Rzeczywiście, w refleksji Deweya zbrakło
zarysowania takiej alternatywy, choć Autorka przyznaje, że jego koncepcja,
akcentująca kształcenie niezależności myślenia i odporności na manipulację,
stworzyła korzystne warunki do dokonywania emancypacyjnych przełomów.
W kończącym książkę rozdziale Autorka prezentuje idee i analizy, na które zbrakło miejsca wcześniej. Poddaje między innymi krytyce
pogląd Maxa Horkeimera na genezę autorytaryzmu i możliwości zapobiegania mu. W obronie różnorodności kulturowej przywołuje pedagogikę uciśnionych Paulo
Freirego, a jako płaszczyznę rozważań
feministycznych — standpoint theory
(teorię stanowiska), reprezentowaną przez Nancy Hartsock, Sandrę Harding i Patricię Hill Collins. W jednym z najradykalniejszych podrozdziałów
sympatyzuje ze stanowiskiem Monique Wittig, sprzeciwiającemu się "myśleniu straight", a więc uznawaniu orientacji heteroseksualnej za naturalną, niejako domyślną,
co czyni inne przedmiotem ewentualnej tolerancji, nie zaś równoprawności.
Przypomina wreszcie różne, niekiedy dosyć zaniedbane problemy z obszaru
emancypacji: ochronę środowiska naturalnego, prawo do powszechnej edukacji,
wolność od indoktrynacji (obecnie — przez doktrynę neoliberalną) i powszechnego militaryzmu, bezpłatne lub niskopłatne wykonywanie przez kobiety
większości zajęć domowych i opiekuńczych. Filozoficzna refleksja związana z wychowaniem dostarczyła bowiem emancypacyjnego impulsu, lecz większość
problemów wynikających z hierarchicznej organizacji świata i wynikającej z niej opresji i wyzysku pozostało nierozwiązanych.
Książkę Katarzyny Szumlewicz dobrze się czyta: została
precyzyjnie, lecz wartko napisana. Styl staje się żywszy zwłaszcza w momentach, gdy powraca możliwość krytykowania poszczególnych koncepcji z feministycznego punktu widzenia. Ta, wspomniana już, bezkompromisowa deklaracja
ideowa Autorki może stanowić zaletę publikacji — lewicowe czytelniczki i czytelnicy z przyjemnością rozpoznają w niej poglądy bliskie swoim. U
bardziej konserwatywnych czytelników (no i czytelniczek) może natomiast takie
zaangażowanie wywoływać niezgodę, a u części — zapewne nawet odrzucenie.
Jednak pamiętajmy o tym, że książka zawiera przede wszystkim jednak
relacjonowanie poglądów, w nieporównanie mniejszym zaś stopniu ich krytyczną
ocenę. Zresztą ten niedostatek może być uznany za jej wadę. Zwłaszcza w początkowych rozdziałach krytyka jest raczej skromna, zaś w całej książce
nie uwzględnia współczesnej wiedzy, na przykład z zakresu różnic
indywidualnych, oczywiście niedostępnej w czasach, w których powstawały
omawiane koncepcje. Także aparat pojęciowy używany do analiz tez dotyczących
relacji między kobietami i mężczyznami wydaje się (celowo?) bardzo oszczędny.
Nie było zapewne potrzebne wyróżnianie kilku rodzajów płci, jak to niekiedy
czynią psycholożki (i psycholodzy), ale podstawowe rozróżnienie pomiędzy płcią
(sex) a rodzajem społeczno-kulturowym
(gender) wydawałoby się w feminizującej
książce bardzo wskazane.
1 2 3 Dalej..
« Recenzje i krytyki (Publikacja: 31-10-2011 Ostatnia zmiana: 01-11-2011)
Jarosław KlebaniukDoktor psychologii; adiunkt w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego; autor ponad pięćdziesięciu artykułów naukowych z zakresu psychologii społecznej; redaktor pięciu książek, w tym „Fenomen nierówności społecznych” i „Oblicza nierówności społecznych”; w latach 2007 – 2010 członek Komitetu Psychologii PAN; pisuje także prozę; publikował m. in. w „Akcencie”, „Bez Dogmatu”, „Kresach” i „Lampie”. Liczba tekstów na portalu: 14 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Jak Niemcy Polakom Żydów... | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7497 |
|