|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » Stary Testament » O Biblii inaczej
Definiowanie boga i człowieka w Księdze Rodzaju [3] Autor tekstu: Ryszard Paradowski
Można by rzec, że interpretacja ta (interpretacja opowiadania jako
przekazu filozoficznego wyrażonego językiem mitu) grzeszy pewną dowolnością,
gdyby nie to, że dalszy ciąg narracji dodatkowo tę interpretację potwierdza:
zerwanie owocu z drzewa wiadomości złego i dobrego daje asumpt zarówno do
utwierdzenia i potwierdzenia definicji „boga" jako porządku opartego na posłuszeństwie i hierarchii, jak i przeciwstawienia mu porządku odmiennego, zasygnalizowanego
uprzednio w „obrazie Bożym".
Interpretacja religijna, absolutyzująca posłuszeństwo, a co za tym
idzie również nieposłuszeństwo, definiuje zerwanie owocu z drzewa wiadomości
złego i dobrego jako „upadek", jako „grzech". W horyzoncie religii jako
ideologii posłuszeństwa nie jest rzeczywiście możliwa inna interpretacja
tego „wydarzenia". Ale nie oznacza to zarazem, że inna interpretacja w ogóle
nie jest możliwa.
Antropogeneza
Zacznijmy od samego tekstu. Inaczej niż ma to miejsce w stosunku do mężczyzny,
gdzie w roli „kusicielki" wystąpiła kobieta, nic nie wskazuje na to, by
jej decyzja o sprzeciwieniu się arbitralnemu zakazowi Boga hierarchii i autorytetu miała nie być jej samodzielną decyzją. Nikt, kto nie znajduje się
pod wpływem archaicznego ze swej istoty myślenia mitycznego nie może poważnie
twierdzić, że zwierzę może skutecznie zasugerować coś człowiekowi w takiej w dodatku fundamentalnej sprawie jak uznanie bądź nieuznanie czyichś
pretensji do absolutnego panowania. Wypada więc raczej skłonić się do poglądu,
że, wbrew interpretacji religijnej, wąż nie jest wysłannikiem
Szatana, lecz symbolem pracy myślowej, dialogu wewnętrznego, wystąpienia
po raz pierwszy na arenie dziejowej kogoś, kogo nauka określiła później
jako homo sapiens. Religijnym interpretatorom książki, uchodzącej
pospolicie za manifest tradycyjnych wartości (a Biblia właśnie za coś
takiego pospolicie uchodzi) może się wydawać dziwne i niewiarygodne, że w roli pierwszego homo sapiens wystąpiła w niej kobieta, i że ona, a nie
mężczyzna, dała pierwszy i decydujący impuls antropogenezie. W pewnym sensie
można powiedzieć, że nastąpiło odwrócenie porządku. O ile w „religijnym" wariancie stworzenia to mężczyzna jest wyżej w hierarchii (tę
jego pozycję determinuje z pewnością siła fizyczna, ale także solidarność
męska [ 11 ]), — tu następuje odwrócenie hierarchii — z tym, że ta nowa
„hierarchia" nie jest już oparta na sile, a jeśli już, to na sile ducha: w tej kobieta okazuje się wyżej, przynajmniej
tutaj — ta „hierarchia" jest przejściowa i nie pretenduje do
uniwersalizacji.
Definicja człowieka, dana w pierwszym opowiadaniu o stworzeniu, jest
bardzo lapidarna, a swą pełnię i wyrazistość zawdzięcza niemal wyłącznie
(niemal, bo usytuowania pojęcia „obrazu Bożego" w tym i tylko w tym
miejscu nie możemy uznać za przypadkowe) absencji tych wszystkich elementów
opisu, które tak barwnie przedstawiają człowieka w drugim opowiadaniu, a zarazem przedstawiają go jako mężczyznę, posłusznego innemu, silniejszemu mężczyźnie
(który ma moc karania za nieposłuszeństwo), i jako kobietę (bo ostatecznie,
chociaż w sposób ograniczony, jak to w porządku hierarchicznym, w człowieczeństwie
uczestniczy), całkowicie podległą jego władzy (tak jak on podlega temu, który
ma nad nim władzę). Dlatego opowieść o zerwaniu owocu dostarcza materiału
definicyjnego, wykraczającego daleko poza to, czego nie ma „tu", w porównaniu
do tego, co znajduje się „tam", czyli w opowiadaniu o glinie, drzewie i żebrze.
Ten materiał to przede wszystkim wspomniana praca myślowa. W opowieści o glinie i drzewie mężczyzna wyraża milczącą zgodę na wyłączne,
„boskie" prawo silniejszego do definiowania dobra, niczego więc o pracy myślowej
się nie dowiadujemy. Możemy się tylko domyślać, że jeśli ma tam w głowie
mężczyzny miejsce jakaś wymiana argumentów między „ja" i wewnętrznym
„alter ego", to są to
ostatecznie argumenty na rzecz rozwiązania konformistycznego. Inaczej niż w opowiadaniu o zerwaniu, gdzie, wbrew obawom, związanym z zagrożeniem życia,
arbitralna władza silniejszego i jego wyłączna kompetencja do definiowania
dobra została jednak zakwestionowana. Jeśli więc do definicji „człowieka
hierarchicznego" możemy dodać
takie użycie rozumu, które pozostaje w zgodzie z funkcją pogodzenia się z koniecznością (wynikającą już to z przemożnej siły praw przyrody, już to z przewagi silniejszego osobnika), a więc jego użycie zgodne z regułami porządku
hierarchicznego, to tutaj homo sapiens byłby ktoś, kto samą tę
przewagę poddaje refleksji, podając w wątpliwość jej absolutny charakter,
uzasadniający i usprawiedliwiający absolutne podporządkowanie. Tak więc nowością
jest tu nie tyle użycie rozumu, ile użycie go niezgodnie z regułami porządku
hierarchicznego, i to właśnie będzie potępione, kiedy potępiany będzie wąż. A więc nie Szatan, jak się twierdzi w interpretacji religijnej, nie absolutne zło, będzie potępione, kiedy
Bóg będzie rzucał klątwy, ale przedstawione przez zawiedzioną władzę jako
absolutne, zło względne, polegające na odrzuceniu reguły (tak trafnie potem
ujętej przez św. Pawła), jakoby mężczyzna był głową kobiety, a głową mężczyzny
bóg, od którego (również wedle tego samego ideologa) rzekomo „wszelka władza
pochodzi" (podczas gdy wiadomo, że pochodzi ona od umowy, a przynajmniej od
przyzwolenia [ 12 ]).
Skoro już jesteśmy przy definiowaniu człowieka, odnotujmy składającą
się nań skłonność do małostkowości i tchórzostwa, zobrazowaną w opowiadaniu przez donosicielstwo mężczyzny [ 13 ],
ale też ironię, znakomicie ukazaną w odpowiedzi kobiety na pytanie Boga
„Dlaczego to uczyniłaś?" -"Wąż
mnie zwiódł i zjadłam" [ 14 ].
Jednak Bóg z tego opowiadania nie dał się zwieść, i zanim całkowicie
zmienił swój wizerunek, potwierdził ten, który ujawnił, stwarzając mężczyznę z prochu: rzucił klątwy na „nieposłusznych", do których
zaliczył sam siebie również mężczyzna, ostatecznie bowiem, chociaż
nie bez pewnego wahania, też wymówił Bogu absolutne posłuszeństwo i tym
samym „załapał się" na antropogenezę.
Po pierwsze rzucił Bóg klątwę na „niepoprawne politycznie" użycie
rozumu, po drugie na kobietę, która ośmieliła się w ten sposób rozumu użyć.
Tym samym ustanowiony został pierwszy i podstawowy stereotyp patriarchalnej,
tradycyjnej kultury, mówiący, wbrew dopiero przytoczonym faktom, uzasadniającym
uznanie kobiety za pierwszą homo sapiens, o rozbracie między kobietą i rozumem [ 15 ].
Zamknięcie kobiety w żelaznej klatce kultury patriarchalnej wyraża w sposób
dobitny i dramatyczny ekskomunika: „...ku twemu mężowi będziesz kierowała
swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą" [ 16 ].
Trudno o bardziej dosadne umocowanie kultury hierarchii, autorytetu i przewagi,
dodatkowo określone przez znacznie łagodniejsze w wyrazie, niezwykle jednak
popularne i funkcjonalne kulturowo do dziś upomnienie „Ponieważ posłuchałeś
swej żony…" [ 17 ],
mające odwrócić uwagę od „obrazu Bożego", zgodnie z którym kobieta i mężczyzna
(i jakiekolwiek wzajemnie do siebie ustosunkowujące się podmioty) mogłyby
regulować swoje relacje na zasadzie wzajemnego uznania równych kompetencji do
definiowania dobra i w ogóle za zasadzie wzajemnie równego traktowania. Nie
trzeba podkreślać, że religia nie te, lecz tamte wartości uważa za
„uniwersalne".
Biblia, a w każdym razie opowieść o stworzeniu, a ściślej rzecz biorąc,
„opowieść o antropogenezie", daleka jest od absolutyzowania religijnych,
„tradycyjnych" wartości. I dlatego biblijny „bóg" zmienia nagle
radykalnie swoją postawę i swoją autodefinicję, uwzględniając w niej nową,
związaną z niepoprawnym dotąd użyciem rozumu, autodefinicję człowieka. Nie
definiuje już sam siebie jako kogoś, kto ma monopol na definiowanie dobra i narzucanie tej definicji słabszym („z drzewa poznania dobra i zła
nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz" [ 18 ]),
ale jako kogoś, kto uznaje równe swojemu prawo innego do udziału w definiowaniu dobra — „Oto człowiek stał się taki jak jeden z Nas, zna dobro i zło" [ 19 ].
Zmiana
paradygmatu
Temu cytatowi z Księgi warto poświęcić specjalną refleksję.
Interpretacja religijna z uporem godnym lepszej sprawy narzuca świadomości
potocznej przekonanie, że jedyną alternatywą posłuszeństwa Bogu i „władzy
odeń pochodzącej" jest nieposłuszeństwo, wyrażające się w szczególności w pełnym pychy przekonaniu, że, podobnie jak Bóg, jestem w stanie narzucić
innym swoją wolę i swoją definicję dobra, nie licząc się z ich poglądem
na tę kwestię, podobnie jak nie liczy się z poglądem człowieka na tę
kwestię Bóg (dodajmy, bóg z drugiego opowiadania o stworzeniu człowieka).
Tymczasem Biblia mówi co innego. Po pierwsze, już w pierwszym opowiadaniu o stworzeniu przedstawia „boską", złotą regułę nieróżnicowania
hierarchicznego relacji człowieczeństwa, i, po drugie, przedstawia (w dalszych
partiach biblijnej narracji) koncepcję przymierza, czyli wzajemnego traktowania
się stron jak równych, albo, jak kto woli, takiego ich wzajemnego traktowania
się, jakby były równe, a więc abstrahowania we wzajemnych relacjach od uwzględniania
stosunku sił. Bóg biblijny, definiując się ostatecznie jako
strona tak rozumianego przymierza, nie ustępuje swojego dotychczasowego
miejsca komu innemu, nie ustępuje go żadnemu pretendentowi do absolutnej władzy,
nie daje się zdetronizować, ale sam siebie przestaje traktować jak władzę
absolutną (a więc, ostatecznie, jak Boga), przyjmując postawę kogoś, kto
przyznaje innemu równą swojej kompetencję do definiowania dobra. Ale już nie
równą swojej z opowiadania o drzewie (władza absolutna, jako absolutna, nie
może być, ex definitione, z nikim dzielona), ale po prostu taką samą,
czyli — domagając się jednocześnie uznania tego samego (jak ten przyznawany
drugiemu) wymiaru swojej kompetencji. Definiuje siebie jako stronę relacji
niehierarchicznej (jak w opowiadaniu pierwszym). „Bóg" oznacza tu więc
stronę przymierza, stronę relacji niehierarchicznej, stronę umowy społecznej,
stronę relacji człowieczeństwa pojętego niehierarchicznie.
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 11 ] Bóg z tego opowiadania, stwarzający,
przynajmniej według interpretacji religijnej,
człowieka na swój obraz, musiał być wyraźnie dookreślonym w swej męskości mężczyzną, skoro „człowieka" sporządził tylko w tej postaci, inaczej niż to miało miejsce w opowiadaniu pierwszym, gdzie — gdyby odczytywać „obraz Boży" zgodnie z doktryną lustra, musiałby
być obojnakiem, albo co najmniej osobnikiem biseksualnym. Filozoficzna wykładnia
opowieści o stworzeniu odrzuca seksualną interpretację zarówno „obrazu
Boga", jak i „zerwania owocu". [ 12 ] Od samego tylko przyzwolenia „pochodzi" władza autorytarna. [ 14 ] Pismo święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie z języków
oryginalnych, wydanie piąte, Poznań 2000, Rdz 3, 13. [ 19 ] Rdz 3, 22. Interpretacja religijna ma poważny kłopot z owym „jak
jeden z Nas", bo, jak to podkreślają zwłaszcza mniej religijni bibliści,
może to być aluzja do wielobóstwa — bóg rzekomo wypowiada się tu zarówno w swoim, jak i w imieniu innych bogów; wydaje się, że chodzi tu raczej o człowieka jako „jednego z nas dwóch" (Boga i człowieka, a ostatecznie
człowieka i człowieka), równych teraz w definiowaniu dobra, co z religijnego punktu widzenia jest chyba jeszcze bardziej kłopotliwe. « O Biblii inaczej (Publikacja: 29-03-2012 )
Ryszard ParadowskiFilozof (metafizyka, filozofia kultury, filozofia polityczna), rosjoznawca, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, Instytutu Ameryk i Europy, gdzie jest zastępcą dyrektora do spraw nauki i wykłada filozofię i filozofię kultury. Ostatnio opublikował książkę „Metafizyka i kultura. Repetycje kartezjańskie”, Wydawnictwo Centrum Studiów Latynoamerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2011 i artykuł Religia jako ideologia, w kwartalniku: Środkowoeuropejskie Studia Polityczne (1/2012, Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu). Liczba tekstów na portalu: 9 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: W sprawie projektu Preambuły do Konstytucji Unii Europejskiej | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7899 |
|