|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Sodoma i Gomora [1] Autor tekstu: Ziemowit Ciuraj
Pamięci wszystkich
cywilnych ofiar wojny
"Słońce wzeszło już nad ziemią, gdy Lot przybył do
Soaru. A wtedy Pan spuścił na Sodomę i Gomorę deszcz siarki i ognia od Pana. I tak zniszczył te miasta oraz całą okolicę wraz ze wszystkimi mieszkańcami
miast, a także roślinność."
Rdz 19.23-25
Archetyp
Miejscowość Sedom w Izraelu jest współcześnie niewielką
osadą przemysłową, położoną opodal południowego wybrzeża Morza Martwego,
znaną głównie z biblijnych konotacji łączących jego nazwę z miastem, na
którym — według Księgi Rodzaju — Bóg wywarł swoją potęgę, niszcząc
je w karze za niegodziwości popełniane przez jej mieszkańców. Teraz jest to
siedziba największej w tym rejonie świata kopalni karnalitu, źródła chlorku
potasu, uzyskiwanego przez odparowywanie w słońcu silnie zasolonych wód
wysychającego Morza Martwego, którego tafla w tej części na całej jego
szerokości jest podzielona licznymi solnymi groblami. To pustynne miejsce u podnóża solnych teras wzgórza o tej samej nazwie z racji wyjątkowo gorącego
latem i wilgotnego klimatu jest nader niegościnne i nie zamieszkane przez stałych
mieszkańców.
Biblia
nie precyzuje, jakie to dokładnie przewiny skłoniły Wszechmocnego do tak
radykalnego objawienia swojej sprawiedliwości — różni autorzy sugerują
rozmaite możliwe występki i bezeceństwa, które były obrzydliwością w oczach Stwórcy. Najczęstszą interpretacją jest ta, która odczytuje to
zdarzenie jako konsekwencję rozpowszechnionego wśród mieszkańców tych
okolic homoseksualizmu, co wydaje się uprawnione w kontekście wersetów Biblii
bezpośrednio poprzedzających opis ucieczki Lota z zagrożonego miasta.
Archeologia
potwierdza istnienie w tym rejonie osad, zniszczonych najprawdopodobniej przez
trzęsienie ziemi; spekuluje się, że legenda o zniszczeniu miast przez Boga może
być echem jakiejś katastrofy naturalnej, być może potężnego osunięcia
gruntu, a lokalizacja akcji w Dolinie Jordanu, stanowiącej przedłużenie
Wielkich Rowów Afrykańskich uprawdopodobnia tezę o tektonicznym charakterze
tego zdarzenia. Wyjątkowość tego
dramatu, groza stanowiąca fundament lęku przed Bogiem — niezbędnego
komponentu edukacji religijnej — a także niewątpliwa teatralność obrazu
niezrozumiałego zjawiska powodującego zagładę, były zapewne już w czasach
poprzedzających powstanie religii jednym z archetypów kształtujących wyobraźnię i świadomość ludzi, który przeszedł do judeochrześcijańskiego kręgu
kulturowego w postaci biblijnego opowiadania.
W pisanych dziejach Europy jest jedno tylko wydarzenie, które swoją skalą
zniszczenia i zagłady dorównuje temu biblijnemu standardowi: jest nią
zniszczenie Pompei i Herkulanum spowodowane erupcją wulkanu Soma (Wezuwiusza) w 79 roku naszej ery. Wtedy to, istotnie, mieszkańcy doświadczyli czegoś, co
mogłoby być opisane jako „deszcz siarki i ognia" — chmurę piroklastyczną,
opadającą na miasto i spalającą je w piekielnym uścisku rozżarzonych popiołów i gazów. Raczej trudno doszukiwać się w tej katastrofie jakichś powiązań z historią biblijną — mieszkańcy tych
portowych miast czerpiących swoje bogactwa z żyzności wulkanicznych gleb
mieli po prostu pecha, żyjąc nieświadomi
istniejącego zagrożenia na tykającej bombie zegarowej.
Obrazy
zagłady z tym większą mocą oddziałują na wyobraźnię mas, im głębiej
umieszczone są w kontekście religijnym. Sugerują one bowiem możliwość doświadczenia
podobnego losu, o ile tylko zostanie przekroczona pewna trudna do określenia
granica, za którą kończy się boże miłosierdzie. Ukazują twarz Boga gwałtownego,
straszliwego, zdolnego zniszczyć świat. Jednak obrazy te nie pozostały
jedynie jedną z możliwych interpretacji wszechmocy natury, co jakiś czas uświadamiającej
człowiekowi jego bezsilność wobec mocy żywiołów; ziściły się one w wieku dwudziestym za sprawą ludzkiej nienawiści, inteligencji i dzięki potędze,
jaką rodzaj ludzki osiągnął rozwijając technikę zabijania.
"Las Dos Ciudades"
Poniedziałek był w Guernice tradycyjnie dniem targowym.
Także i 26 kwietnia 1937 roku na rynek ściągnęło z okolicznych wzgórz i wsi wielu ludzi, nieświadomych tego, że za chwilę rozpocznie się pierwszy
akt wojny totalnej, w którym krzyki palonych żywcem i grzebanych w gruzach
bombardowanych domostw mężczyzn, kobiet i dzieci odnowią wyobrażenia
dantejskiego piekła i wypełnią je materialną treścią ludzkiej krwi i łez.
Do dziś
pokutuje informacja, jakoby targ w tym dniu był odwołany; istotnie, rząd
republikański zakazał organizowania handlu, by nie były blokowane drogi dla
przemieszczających się wojsk, ale w Guernice — czy to z powodu niewiedzy,
czy też ignorowania zakazu tego okrutnego dnia targ się odbywał, a pierwsze
ataki miały miejsce wtedy, kiedy miasto było zatłoczone. Naoczny świadek,
Jose Monasterio wspomina:
W każdy poniedziałek był targ w Guernice. Zaatakowali, kiedy było tu
mnóstwo ludzi. I wiedzieli, kiedy te ich bomby zabiją najwięcej. Kiedy jest
więcej ludzi, więcej ludzi umrze.
Świadek Luis Aurtenetxea:
Kryliśmy się w schronach i modliliśmy. Myślałem tylko o ucieczce,
tak byłem przerażony. Nie myślałem o moich rodzicach, mamie, domu, niczym.
Tylko uciekać. Bo w ciągu tych trzech i pół godziny myślałem, że zaraz
umrę.
Ci, którzy
próbowali uciekać, dostawali się pod koszący ostrzał karabinów maszynowych
samolotów, latających na niskiej wysokości około
30 metrów
; piloci często łączyli się w formacje i — jak owczarki obszczekujące
owce na hali — zaganiali ludzi z powrotem na rzeź.
Ciągle
latali w tę i z powrotem, czasem rozciągnięci w linii, czasem w zbitej
grupie. Było to tak, jakby ćwiczyli nowe ruchy. Musieli wtedy wystrzelić tysiące
pocisków.
— Juan Guezureya. [ 1 ]
Pierwsze
bomby spadły na środek rynku pełnego ludzi powodując ofiary i panikę, dobre
ćwierć mili od mostu, stanowiącego jakoby cel całego przedsięwzięcia,
jednak sama zabudowa nie doznała dużego uszczerbku. Dopiero kolejne fale
nalotu, dokonywanego późnym popołudniem, dopełniły dzieła zniszczenia:
trzy czwarte zabudowy legło w gruzach, a pożary szalały przez trzy dni.
Jakkolwiek rzekomo celem bombardowania miał być strategiczny most na rzece Oca,
którego zburzenie odcięłoby drogę odwrotu wojsk republikańskich w obliczu
zbliżającej się ofensywy frankistowskiej, to most nie tylko nie został choćby
zadraśnięty, ale ani jedna bomba nie trafiła nawet w znajdującą się w mieście
fabrykę broni czy stację kolejową. Zostały
zburzone również wszystkie kościoły — za wyjątkiem kościoła pod
wezwaniem Świętej Marii, którego dzwony pierwsze zaczęły bić na trwogę.
Architektem
tego krwawego dzieła był Wolfram Freiherr von Richthofen, a jego wykonawcą
niesławny Legion Condor, kuźnia kadr hitlerowskiej Luftwaffe, dla którego
Guernica stała się pierwszym testem nowej strategii podniebnego terroru mającego
na celu złamanie woli walki podbijanych narodów, stosowanej później podczas
nalotów na Warszawę, Rotterdam czy Coventry . Bombardowanie odbywało się
systematycznie: najpierw używano bomb burzących, kiedy zaś panika powodowała
ucieczkę ludzi, spadały bomby odłamkowe, rażące wszystkie żywe cele w promieniu dziesiątek a nawet setek metrów. Wszystko
to się działo przy asyście pokładowego ognia maszynowego skierowanego w grupy uciekinierów. Później zrzucano lekkie, jednokilogramowe bomby zapalające,
które w ruinach odsłaniających palne wnętrzności mieszkań tworzyły
„burzę ogniową". Ostatni etap przemyślanej wcześniej i pedantycznie
zrealizowanej zbrodni stanowiły ukryte wśród płonących ruin bomby z opóźnionym
zapłonem, paraliżujące akcję ratunkową. [ 2 ]
Szacunki
ofiar oscylują w szerokich granicach — od dwustu do ponad tysiąca. Przyjmuje
się, że około 1/3 z liczącego 5000 mieszkańców miasteczka zostało w tym
nalocie zabitych lub ciężko rannych. Ocenia się, że do masakry użyto około
trzydziestu ton bomb: efekt niewątpliwie usatysfakcjonował von Richthofena.
„Guernica, miasto pięciotysięczne, właśnie zostało dosłownie zrównane z ziemią. Na ulicach widać kratery po bombach. Po prostu wspaniale" -
zanotował w swoim dzienniku. [ 3 ]
Jeden z pierwszych korespondentów, którzy dotarli na miejsce, Noel Monks, został
natychmiast zwerbowany do akcji przez baskijskich żołnierzy, zbierających zwęglone
zwłoki ludzkie. „Niektórzy żołnierze szlochali jak dzieci" — wspomina.
„Zapach spalonego ludzkiego tłuszczu był nie do zniesienia". [ 4 ]
Trzy dni
później do miasta wkroczyły wojska frankistowskie nie napotykając na żaden
opór.
Zniszczona Guernica
Guernica
była siedzibą autonomicznego rządu Kraju Basków — ludność baskijska
opowiedziała się po stronie lewicowego Frontu Ludowego — jak się miało później
okazać, ściągając na siebie gniew dorównujący temu, jaki towarzyszył zagładzie
Sodomy.
Nieposłuszeństwo
jest jednym z grzechów opisanych w Biblii, zaś jego religijnym wzorcem był
bunt upadłego anioła. Guernica musiała więc upaść — będąc centrum
kulturalnym ludu, który ośmielił się opowiedzieć po stronie ideologii
odrzucającej posłuszeństwo Bogu i Kościołowi. Jako symbol kary za bunt.
Zastanawia mnie czasem, czy przypadkiem współcześnie żyjący teologowie
katoliccy nie przechodzą nazbyt łatwo do porządku dziennego nad okrucieństwami
tych aktów religijnego w swej istocie bestialstwa, jakby zapominali, albo nie
chcieli wiedzieć, że Kościół Hiszpański podpisał się pod tym wszystkim,
czego dokonywali rycerze tej nowej krucjaty, rekonkwisty, jak to niejednokrotnie
biskupi hiszpańscy określali w swoich dokumentach pasterskich. W dyskusjach na
temat istnienia zła na świecie i tego, w jaki sposób Bóg jest przy nim
obecny, teolodzy chętnie rozważają to, co się działo za drutami obozów
koncentracyjnych ale milczą o tym złu, którego współautorami byli ich
koledzy po fachu, specjaliści od Pisma Świętego. Bo czyż pierwszy akt tej
religijnej wojny nie dokonywał się w przestrzeni wiary, w przestrzeni tych
religijnych sygnałów, zwiastujących nadchodzącą burzę, której pierwszym
pomrukiem był list pasterski biskupa Salamanki Enrique Pla y Deniela z września
1936 zatytułowany „Las Dos Ciudades" („Dwa miasta"), w którym
przedstawił konflikt w Hiszpanii w kategoriach nowej krucjaty w obronie chrześcijaństwa,
cywilizacji i ojczyzny? Zostało to powtórzone w październiku w liście
kardynała Isidro Gomy, który przedstawił tę wojnę jako wybór między
religią i antyreligią, między chrześcijaństwem a barbarzyństwem a Hiszpanię
określił jako pole starcia dwóch obcych sobie cywilizacji, których współistnienie
jest niemożliwe. [ 5 ] Takie działania jak i wspólny list z lipca 1937 roku,
podpisany przez wszystkich — z wyjątkiem pięciu — hiszpańskich biskupów, w którym konflikt został oficjalnie określony mianem krucjaty, sojusz „krzyża i miecza" zadekretowany a Kościół uczyniony stroną tej wojny — musiały
prowadzić do eskalacji nienawiści, w czym pomagały propagandowe kłamstwa
frankistów m.in. na temat rzekomego zniszczenia Guerniki przez wycofujących się
komunistów. Wszystko to służyło moralnemu usprawiedliwieniu rewolty
skierowanej przeciwko demokratycznie wybranemu rządowi. Nawet wtedy, kiedy
pojawiały się propozycje rozejmu ze strony republikańskiej Kościół
kategorycznie je odrzucał, prąc do krwawego rozwiązania, ba, nawet akceptując
dokonywane przez frankistów egzekucje baskijskich księży, którzy
nie porzucając stanu duchownego i swojej wierności magisterium Kościoła
wspierali siły lewicy.
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 5 ] The
Faith and the Fury: Popular Anticlerical Violence and Iconoclasm in Spain, 1931 —
1936, Maria Angharad Thomas, Royal Holloway University of London, s. 19,20 « Historia (Publikacja: 25-04-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7975 |
|