|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Sodoma i Gomora [2] Autor tekstu: Ziemowit Ciuraj
Nie
usprawiedliwia to oczywiście okrucieństwa sił republikańskich, mordujących
duchowieństwo, ale też okrucieństwo to nie jest żadnym usprawiedliwieniem
dla tych, których misją miało być głoszenie bożego miłosierdzia i Dobrej
Nowiny o zbawieniu świata a który sami pogrążali w piekle politycznych namiętności,
otwarcie nawołując do przemocy. Trzeba te fakty przypominać bezkrytycznym
piewcom Kościoła jako obrońcy wartości, by nie zaznali spokoju sumienia dopóty,
dopóki sami nie odważą się stanąć w prawdzie i wobec prawdy. Jeżeli
bowiem ktokolwiek dziś jeszcze niesie na sobie brzemię współodpowiedzialności
za krew i ból Guerniki — są nimi ci, którzy cały czas, niestrudzenie,
powtarzają to kłamstwo, że to nie religia była przyczyną takiej eskalacji zła.
Eskalacji wynikającej z wiary w to, że jest się karzącą ręką samego Boga. Boga, który
może niszczyć występne miasta.
Runęły mury
Jerycha
O ile zniszczenie Guerniki z racji jej znaczenia:
politycznego jako siedziby baskijskiego rządu, komunikacyjnego czy wreszcie
militarnego (fabryka amunicji i koszary) posiadało pewien militarny sens, o tyle bombardowanie Wielunia 1 września 1939 roku, które wedle dostępnych
danych rozpoczęło się kilka minut przed rozpoczęciem ostrzału Westerplatte i rozpoczęło drugą wojnę światową, miało nikłe znaczenie militarne. W mieście nie było żadnych instalacji wojskowych zaś jedyną obronę
przeciwlotniczą stanowił punkt obserwacyjny Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej. Chociaż zarówno
niemieccy wojskowi, jak i niemieckie sądy utrzymują do dziś, że ten atak mieścił
się „w ramach działań wojennych" i nie wyczerpuje znamion zbrodni
wojennej to sam przebieg bombardowania nie pozostawia wątpliwości, że jego
celem było zabicie jak największej liczby ludności cywilnej.
Nalot był dokonywany przez lotników, z których wielu
zdobywało swoje doświadczenia bojowe w Legionie Condor; został
on również zaplanowany w szczegółach
przez von Richthofena, weterana wojny hiszpańskiej. Pierwsze bomby spadły na
szpital pod wezwaniem Wszystkich Świętych, na którego dachu znajdował się
wielki czerwony krzyż, zgodnie z międzynarodowymi konwencjami oznaczający
miejsce wyłączone z działań bojowych. [ 6 ] Wśród pierwszych celów
niemieckich lotników znalazła się też synagoga; kolegium pijarów w centrum
miasta pozostało nietknięte.
Obrazy
cierpienia i paniki, które zapanowały wśród mieszkańców wyrwanych ze snu
mogą być opisywane jedynie przez tych, którzy doświadczyli tego przykładu
bezwzględności niemieckiej machiny wojennej. W relacjach przewija się widok
dziesiątek trupów, fragmentów ciał rozrzuconych po ulicach, wiszących na gałęziach
drzew, nie dające się opisać krzyki rannych i konających. Ludzie biegali
zdezorientowani w pidżamach, wiele osób postradało zmysły. Dla pilotów
nadlatujących lotem koszącym by „oczyścić" ulice było to jak polowanie — w ich relacjach trudno nie dopatrzeć się pewnej satysfakcji kiedy piszą o niszczeniu ogniem pokładowym zgrupowań ludzkich. „Współczynnik
zabijania" wykorzystywany w lotnictwie bombowym do oceny skuteczności
niszczenia miast, obliczany jako stosunek liczby ofiar do tonażu zrzuconych
bomb był w Wieluniu w przybliżeniu dwukrotnie wyższy niż w Guernice. Ponieważ
ludność w panice uciekła z miasta, nie było żadnej skoordynowanej akcji
ratunkowej i ranni dogorywali na ulicach jeszcze nazajutrz, kiedy do miasta
wkraczały wojska niemieckie. Z tego też powodu nigdy nie udało się ustalić
dokładnej liczby ofiar; ocenia się, że w piętnastotysięcznym Wieluniu zginęło
ponad tysiąc osób. [ 7 ]
Tamten
atak był też okazją do wojennej premiery nowej, przerażającej maszyny
bojowej, której skuteczność obrosła złą sławą wśród żołnierzy i cywilów państw, które padły ofiarami hitlerowskiej agresji. Był to
bombowiec nurkujący Junkers Ju 87 „Stuka", w Polsce nazywany sztukasem.
Został zaprojektowany do „bombardowania precyzyjnego", którego skuteczność
została później dopiero powtórzona po wprowadzeniu bomb naprowadzanych
laserowo. Posiadał on zaawansowany system automatyczny,
który po uruchomieniu wprowadzał samolot w lot nurkowy pod kątem
60 a nawet 90 stopni względem powierzchni ziemi, pozwalający na celowanie punktu
upadku bomby nieomal z metrową dokładnością; następnie wyprowadzał samolot
do lotu poziomego, co było o tyle ważne, że piloci doświadczający potężnych
przeciążeń (nawet do
6 g
) często przejściowo tracili przytomność. [ 8 ] Nie było to jedyne novum tej
wojny; Ernst Udet, doświadczony pilot pierwszej wojny światowej, zaprojektował
urządzenie, montowane na podwoziu tych samolotów, które miało siać terror w szeregach wroga i którego działanie pozwala traktować je jako element wojny
psychologicznej, towarzyszącej od tej pory wszystkim bojowym działaniom na
frontach II wojny światowej.
Bombowiec nurkujący
Junkers Ju 87 „Stuka"
Urządzeniem
tym były „trąby jerychońskie" — syreny
uruchamiane podczas lotu nurkowego, których
przerażający tembr i przenikliwy ton stały się swoistym „znakiem
firmowym" operacji Luftwaffe. W połączeniu z odgłosami wydawanymi przez
odpowiednio wyprofilowane stateczniki bomb tworzyły akustyczne pandemonium
stanowiące psychologiczne uderzenie w morale przeciwnika, dopełniające
towarzyszącą mu pożogę i zniszczenie ludzi, budynków i sprzętu. O tym, jak bardzo użyteczna była to innowacja świadczą relacje żołnierzy, którzy
opisują częste fakty porzucania przez obsady swoich stanowisk ogniowych na dźwięk
pikującego nad nimi sztukasa; wiadomą bowiem było rzeczą, że nawet
trafienie samolotu i zabicie pilota nie mogło już zmienić dokładnie
wytyczonego toru lotu bomby. Najskuteczniejsi piloci Junkersów mieli na swoim
koncie setki zniszczonych czołgów, ciężarówek i dział wroga. [ 9 ]
Centrum Wielunia po
bombardowaniu 1 września 1939
Patrząc
na lotnicze zdjęcia dokumentujące zniszczenia Wielunia nie należy bynajmniej
oceniać zachowania w niemal nietkniętym stanie kościołów znajdujących się w centrum miasta jako cudu; najprawdopodobniej stanowiły one punkty odniesienia w ćwiczeniu, przygotowującym pilotów do prowadzenia precyzyjnego niszczenia
wyznaczonych rejonów miast podczas toczących się w nich walk. Doskonałość
nowej techniki jak i kunszt pilotów pozwalały na — jak to się dziś określa — „chirurgiczne cięcia", które pozostawiały nietkniętą jedną stronę
ulicy a drugą obracały w perzynę.
W ocenach powodów zbombardowania Wielunia jak i kilka dni później — Frampola
na Lubelszczyźnie (którego regularny układ urbanistyczny tworzył zeń idealną
„tarczę strzelniczą") — pojawia się więc często wątek ćwiczebnego
charakteru tych nalotów. Ale jest to tylko pół prawdy o tych zaiste
terrorystycznych działaniach Niemców; równie ważne, jeśli nie najważniejsze w tym niszczeniu cywilnych, bezbronnych celów było zasianie w podbijanych
narodach paniki a „trąby jerychońskie" pojawiły się w tym dziele
zniszczenia nie tylko jako urządzenie osłabiające morale wroga, ale i budujące
je wśród własnych szeregów. Budujące wśród żołnierzy, rycerzy antyżydowskiej
krucjaty, świadomość opartą na biblijnych odniesieniach.
Gott mit Uns,
Warszawa, 1944
Niewiele jest dramatów w historii ludzkości dorównujących
swoim tragizmem temu wszystkiemu, czego doświadczyła Warszawa w latach drugiej
wojny, a co swoją kulminację osiągnęło w ciągu trwającej 63 dni
heroicznej walki powstańczej Polaków z niemieckim okupantem, walki z góry
skazanej na przegraną i okupionej niewyobrażalnymi cierpieniami ludności
cywilnej, której ofiary stały się jednym z symboli bezsensu i okrucieństwa wojny jako takiej.
Pod
koniec sierpnia los Starego Miasta
był już przesądzony. Od 10
sierpnia, kiedy to przeorysza klasztoru sióstr
benedyktynek sakramentek na Nowym Mieście matka Janina Byszewska wyraziła
zgodę na przyjęcie w mury klasztoru szpitala powstańczego, stał się on
jednym z celów ataków niemieckich w tej dzielnicy. W rozmównicach klasztornych urządzono salę operacyjną,
punkty krwiodawstwa i opatrunkowe. Szybko rosnąca liczba rannych spowodowała,
że pomimo zdwojonych środków bezpieczeństwa nie udało się ukryć przed
Niemcami faktu istnienia szpitala. Począwszy od 12 sierpnia ataki nasiliły się
do tego stopnia, że musiał on zostać przeniesiony do podziemi.
Nastał
dzień 31 sierpnia 1944 roku — jedna z najtragiczniejszych dat
tego okrutnego epizodu historii powszechnej. Na godzinę piętnastą tego
dnia Niemcy wyznaczyli ultimatum: kapitulacja i oddanie się w ich ręce albo
zniszczenie klasztoru i kościoła.
Siostry zwróciły się
do polskiego dowództwa, które stacjonowało w pobliskim parafialnym kościele
Panny Marii, prosząc o decyzję w tej sprawie. Odpowiedź była jednoznaczna:
„Byłoby to całkowitym załamaniem dla naszych żołnierzy, gdyby kapłani i zakonnice na czele ludności cywilnej opuścili swe posterunki, przechodząc
do nieprzyjaciela." Siostry zostały.
Furia ataków artyleryjskich trwających od wielu dni uświadomiła
siostrom, że ich życie dobiega kresu. Pragnęły dopełnić je pozostając do
końca wierne Bogu i Chrystusowi, wiele z nich poczyniło intencje, w jakich
ofiarowywały swoje życie.
Bohaterstwo to nie modlitwa i nie ona spełniła
sens ich życia i zadecydowała o heroizmie tych sióstr, które przez wszystkie
dni powstania wspólnie z ludnością cywilną i powstańcami, na miarę swoich
możliwości zdawały egzamin z człowieczeństwa, niosąc z pełnym poświęceniem i miłością pomoc chorym i konającym. Wymowa tamtego dnia — tak jak i tysięcy
podobnych epizodów wszelkich masowych mordów, ulicznych egzekucji, tłumów pędzonych
nago do komór gazowych, marynarzy ginących w lodowatych wodach Atlantyku -
przekracza swoim tragizmem wszystko to, co o religii i Bogu napisali i kiedykolwiek napiszą wszyscy myśliciele Europy i świata od zarania
cywilizacji po jej kres, czyniąc z Antygony papierową marionetkę poruszaną
sznurkami wyobraźni kiepskiego dramaturga. S. Michaela Walicka wspomina, że
wtedy, po południu, siostry zgromadziły się wokół tabernakulum odmawiając
kompletę:
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: « Historia (Publikacja: 25-04-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7975 |
|