|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Sodoma i Gomora [4] Autor tekstu: Ziemowit Ciuraj
Scenarzyści
zaś tych krwawych inscenizacji, którzy zajmują poczesne miejsca w Panteonie
ludzkiego plugastwa, wtedy już nie żyli. Włoski generał Giulio Duhet w roku
1921 w swoim studium poświęconym wojnie powietrznej zaproponował ludobójcze
naloty dywanowe, łącznie z użyciem gazów bojowych, na największe miasta
wroga w celu złamania jego morale. W 1935 roku niemiecki generał Erich
Ludendorff w słynnym dziele Die Totale Krieg
(„Wojna totalna" ) przedstawił tezę, że w czasie wojny nie ma
niewinnych: każdy jest walczącym i każdy jest potencjalnym celem, tak żołnierz
jak i cywil. Na długo zanim podjęto naloty terrorystyczne czy sprecyzowano
pomysł „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej" istniały już
techniczne koncepcje, umożliwiające szybkie przełożenie zbrodniczej
ideologii na praktykę przemysłowego mordu. Druga
wojna światowa była wojną na wskroś religijną — prowadzoną o to, kto ma
być dysponentem idei Boga. To była wojna nietypowa — gdyż tak naprawdę nie
chodziło w niej tylko o ideologię lub zasoby materialne: zniszczenie komunizmu
czy złoża ropy naftowej Morza Kaspijskiego. Ludobójstwo, podbój Polski,
Rosji, zamiana Słowian w rasę niewolników czy Lebensraum — to były tylko
środki prowadzące do tego ostatecznego celu. Chodziło w niej o zasób
najcenniejszy, wyjątkowy i jedyny — ideę „Boga z nami", który dodaje sił i samą mocą inwokacji boskiego imienia powala na kolana wrogów. Stąd ta
nienawiść do Żydów, oparta na wielowiekowej tradycji, stąd przekonanie o konieczności ich unicestwienia, gdyż to w istocie oznaczałoby objęcie po
nich bogatej schedy, nie tylko złotych zębów i zrabowanych kont bankowych,
ale zbudowania nowego porządku świata z boskiego nadania, z nowym narodem
wybranym i bez tych, którzy by mieli większe prawo pretendować do tej roli.
Być może
ten, kto to zaplanował doszedł do słusznego wniosku, że Mojżesz wpadł po
prostu na genialny pomysł wymyślając Boga i czyniąc go tarczą i mieczem
swojego ludu i wymyślając dla swojego plemienia rolę „narodu wybranego";
jednak wyciągnął też błędny wniosek, że można to powtórzyć likwidując
cały naród.
Historia vitae
magistra est
Trzeba
być nie lada moralistą, by z tego zbioru ludzkich tragedii z Bogiem w tle próbować
wyciągać jakiekolwiek morały. Ale człowiek ponoć jest istotą moralną, zaś
człowiek wierzący jest istotą moralną w wymiarze boskim. W praktyce oznacza
to, że ma on nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek zadawać sobie pytania o to, „co Bóg chciał nam przekazać" w tym czy innym zdarzeniu, naruszającym w stopniu najwyższym wszelkie intuicje moralne, jakich człowiek może doświadczać.
Ja nie
podejmuję się tego zadania — niech się nad tym głowią bieglejsi ode mnie
znawcy boskich spraw. Są
jednak pewne wnioski, które można wysnuwać nie plącząc się w jałowe
dysputy światopoglądowe.
Stara
rzymska sentencja mówi, że historia jest nauczycielką życia. Ma historia
jeszcze i tę niepokojącą cechę, że lubi się powtarzać. Stąd też lekcje,
których udzieliły nam druga wojna światowa, Luftwaffe i propaganda wspierana
religią są ważne i powinny być dogłębnie przeanalizowane.
Przede
wszystkim wiemy dzięki wojnie, że ci, którzy szermują hasłami „obrony
wartości" i na których ustach często pojawia się słowo „Bóg"
bynajmniej nie zawsze są ludźmi godnymi zaufania, a już uważanie ich za
namiestników Boga na Ziemi w świetle zacytowanych przykładów zakrawa mówiąc
bardzo oględnie co najmniej na lekkomyślność. Co więcej, wiemy już, że
powoływanie się na Boga tak okrutnego jak ten, który zniszczył Sodomę i Gomorę może być zwiastunem zbrodni, które zostaną zrealizowane przez tych,
którzy wierzą, a raczej wedle swego mniemania wiedzą, że są wykonawcami
Jego woli. Wiemy też, że jeżeli w powszechnej świadomości jakiekolwiek
ludobójstwo posiada historyczne konotacje religijne, z dużym prawdopodobieństwem
spowoduje bierność ludzi lękających się występować przeciw tak manifestującej
się obecności Boga w historii.
Guernica
dała przykład skutecznego złamania woli walki narodu porażonego okrucieństwem
niespodziewanego ataku, którego kontekstem była walka w obronie religii i Boga; Wieluń stał się symbolicznym prologiem ludobójstwa, którego zamysł
już wtedy był gotowy; we Frampolu agenci niemieckiego wywiadu działali
bezkarnie wykorzystując przebranie za księży. [11]W warszawskim kościele
nadzieja na ocalenie przez Boga stała się pułapką, która pochłonęła
liczne ofiary. Wszystkie te przykłady pokazują, że żaden święty duch nie ożywia
tych wszystkich religijnych znaków i obrazów, które nas otaczają: murów kościołów,
podniosłych kazań i listów pasterskich, habitów i sutann. Są za to puste
figury wymagające dla siebie szacunku, uzyskujące rangę sygnalizowania
autorytetu, władzy przeto — tak łatwo dające się wykorzystać przez zbrodniarzy,
potrafiących z nich uczynić najbardziej niegodziwy użytek, czyniąc z nich
ogniowe stanowiska broni psychologicznej.
Historia
jest nauczycielką życia; tragiczna wymowa tej prawdy jest jednocześnie taka,
że nie tylko. Jest również nauczycielką zabijania. Historia zaś sprzyja
tylko tym, którzy pamiętają i rozumieją jej lekcje.
Epilog:
nadzieja
Morały z tego dramatu są różnorakie. Po
pierwsze: ten, kto gra Bogiem na szachownicy świata, przegrywa. Po drugie: zarówno
zatrudnianie Boga jako bombardiera jak i jako szefa Obrony Cywilnej przynosi
efekty odwrotne do zamierzonych.
Miasteczko
Sedom nie jest dziś żadnym liczącym
się celem militarnym — zniszczenie fabryki nawozów potasowych być może
podniosłoby przejściowo ich ceny w tej części świata, ale z pewnością nie
byłoby warte wywoływania wielkiego konfliktu. Ale… zapewne wiele osób się
zastanawia, czy ktoś nie knuje następnego szatańskiego planu, w którym broń
jądrowa miałaby się stać kluczowym rekwizytem kolejnej wersji starej sztuki
pod tytułem „Bóg , pogromca Żydów"… Gdyby tak się nieszczęśliwe złożyło,
że na Izrael spadłyby skądś głowice jądrowe większość mieszkańców
tego padołu — a większość jest wierząca — najprawdopodobniej uznałaby
to za manifestację woli Boga. Tego właśnie możemy być pewni, że nawet w obliczu wyrażanych werbalnie głosów sprzeciwu społeczeństwa lękałaby się
bądź też po prostu nie chciały zrobić czegokolwiek, by obronić ten naród
przed kolejnym ludobójstwem.
Taka
bowiem jest siła archetypu zagłady.
Ale
najważniejszy wniosek z tej
biblijnej historii wieku dwudziestego, nie tylko dla Żydów, ale i dla
wszystkich innych nacji jest taki, że jeżeli można uczynić coś, by ocalić
siebie, swoich najbliższych i swój naród przed ludźmi grającymi w teatrze
świata rolę pomazańców bożych, to tym czymś na pewno nie jest modlitwa.
1 2 3 4
« Historia (Publikacja: 25-04-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7975 |
|