Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.014.569 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Religia nie jest fundamentem moralności, to nasza intuicja moralna tworzy grunt dla religii. Religia nie tłumaczy obecności cierpienia, lecz sposób, w jaki ludzie postrzegają nieszczęście sprawia, że łatwiej przyjmujemy religię.
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Nieistniejący Bóg, czyli fałszem podbity optymizm teistów [2]
Autor tekstu:

Lecz jeśli już autor używa określenia „pisane prawa przyrody", to gdzie — poza samą przyrodą — powinniśmy szukać tego zapisu, aby być pewnym, że pochodzi on od Stwórcy tego świata? Oczywiście tylko w jednym właściwym miejscu: w jego Słowie skierowanym do ludzi - Biblii. Jest to jedyne wiarygodne (dla wierzących oczywiście) źródło wiedzy o naszym Bogu. Uważam zatem, iż jedynym dowodem na boskie pochodzenie praw przyrody, który powinien usatysfakcjonować wierzących (no i uczonych, którzy podzielają ten pogląd) byłoby zapisanie przez Niego tych praw w Biblii.

Gdyby więc tam znajdowały się te wszystkie wyliczenia fizyczne, dotyczące owego „precyzyjnego dostrojenia" naszego wszechświata, te chemiczne i biologiczne formuły określające strukturę ożywionej jak i nieożywionej materii, te wszystkie równania, mechanizmy i zależności działania jakie funkcjonują w naturze (np. ulubiona przez niektórych uczonych zasada antropiczna), to wtedy przedstawione w książce założenie, iż prawa przyrody zostały napisane przez Stwórcę tego świata, niezależnie od niej samej - nabrałoby wiarygodności przekonującej każdego sceptyka.

Oczywiście, można by zadać sobie pytanie: w kontekście Boga, który nieustannie ma absolutną pieczę nad swoim dziełem („Jeśli Opatrzność Boża nie zachowywała by rzeczy z taką samą siłą, z którą je stworzyła na początku, wszystkie natychmiast zapadłyby się w nicość" Katechizm Rzymski), jaki sens mają jakiekolwiek prawa wg których miałoby funkcjonować jego dzieło, skoro i tak on sam jest jedynym i wystarczającym prawem dla wszystkiego co stworzył? Lecz kto z wierzących zadawałby takie pytania, nie mówiąc już o próbie odpowiedzi na nie.

Odnośnie argumentu o celowości w przyrodzie (czyli istnieniu w niej zamysłu bożego lub projektu). Owa celowość w przyrodzie ma świadczyć o istnieniu jej inteligentnego Projektanta. Zastanówmy się wiec, po co Bóg stworzył samą przyrodę? Autor tej książki napisał to wyraźnie: „Bóg stworzył świat po to, aby powołać do istnienia rodzaj stworzeń rozumnych". Wygląda więc na to, iż przyroda ma służyć ludziom (podtrzymywać ich istnienie), którzy bez jej pomocy nie mieliby możliwości przeżycia w świecie dla nich stworzonym. Jednym słowem: świat został zaprojektowany przez Boga „pod ludzi".

Argument o celowości przyrody traci swój zasadniczy sens, jeśli odniesie się go do bożej wszechmocy: skoro Bóg może absolutnie wszystko, nie potrzebny jest ten skomplikowany łańcuch bytów stworzonych tylko po to, aby jednemu z jego stworzeń — człowiekowi, zapewnić samodzielną egzystencję w jakimś wyodrębnionym miejscu wszechświata. Przy nieskończonych bożych możliwościach łatwo sobie wyobrazić, iż mógłby on żyć dosłownie wszędzie, na przeróżne sposoby i w dowolnej ich ilości. Nie przywiązany do jednej planety i uzależniony od bardzo wielu czynników z nią związanych. Zatem celowość w przyrodzie ziemskiej całkowicie zgadza się z teorią doboru naturalnego, lecz jest bezwartościowym argumentem na rzecz istnienia wszechmocnego, inteligentnego Stwórcy tego dzieła. Tylko ten jeden atrybut Boga czyni ów problem całkowicie bezzasadny.

W powyższym kontekście nie ma już chyba większego znaczenia fakt, iż ta „celowość" w przyrodzie przejawia się w dość dziwny sposób (zakładając jej inteligentnego, doskonałego i dobrego ponoć Stwórcę), w niektórych jej aspektach, ot choćby w tych:

"1. Ewolucja utrzymuje nadmiar przesyłanej genotypowo informacji na możliwie najniższym poziomie, jaki jest jeszcze do pogodzenia z kontynuacją gatunku. Wygląda to tak jak konstruktor, który bierze udział w wyścigach samochodowych, lecz nie zależy mu aby dojechały wszystkie auta do mety, wystarczy, że dojedzie 1 na 1000. Dlatego stawia na ilość aut, a nie na jakość.

2. Ewolucja nie kumuluje własnych doświadczeń. Jest konstruktorem zapominającym własne osiągnięcia. Za każdym razem szuka ich od nowa. Jeśli jakiś gatunek, któremu udało się wykształcić wysoko wyspecjalizowane organy, ginie, wraz z nim przepadają wszystkie te „wynalazki".

3. Ewolucja jest „krótkowzroczna". Stosuje pewne rozwiązania dotąd, aż przypadek stworzy inną możliwość. Jednak gdy dane rozwiązanie blokuje drogę innym, nawet bardziej udanym i doskonalszym, rozwój całego układu zamiera.

4. Ewolucja nie może osiągnąć rozwiązań na drodze zmian stopniowych, jeśli każda z takich zmian nie jest użyteczna natychmiast w danym pokoleniu (dlatego nie powstało koło, ponieważ koło nie ma „form przejściowych").

5. Ewolucja stosuje zasadę „zbędnej komplikacji", np. biochemiczna indywidualność dziecka różni się od tejże indywidualności matki (dlatego jest odrzucane).

6. Ewolucja nie eliminuje z danego rozwoju osobniczego elementów zbędnych. Np. podczas embriogenezy płód powtarza fazy rozwojowe zamierzchłych stanów embrionalnych, wykształcając kolejno skrzela, ogon itd. (ontogeneza odtwarza filogenezę).

7. Ewolucja w swych „wielkich odkryciach" działa zupełnie przypadkowo. Jak los na loterii życia.

8. Twory ewolucji charakteryzują się złym wyborem „budulca". Wszystko oparte jest na bazie białka.

9. W ewolucji nie ma „drogi wzwyż", nie ma żadnego rozwoju, jest tylko wyłącznie problem przekazywania kodu. Wygląda na to, że natura jest twórcą, który nie widzi własnych tworów i nie zna ich przyszłości. Natura w bezustannych próbach, raz po raz zapędza się w zamknięte, ślepe uliczki — wtedy po prostu zostawia w nich te niewydarzone rezultaty swoich eksperymentów, którym nie przyświecało nic prócz cierpliwości: bo trwały setki milionów lat… i zabierała się do nowych. Matka natura, ojciec przypadek!" (Stanisław Lem Summa technologiae).

Takich przykładów z dziedziny „mądrości" ziemskiej natury jest o wiele więcej, wystarczy tylko zajrzeć do odpowiednich publikacji. Jednakże to nie wszystko; jest jeszcze inne oblicze tego ponoć „najlepszego ze światów". Nasz świat jest wielce niedoskonały i to pod wieloma względami: zło, krzywdy, śmierć, cierpienie, strach i ból są w nim tak immanentne, iż nie sposób tego nie zauważyć i nie wziąć pod uwagę. W każdej sekundzie, na świecie ginie miliony istnień, pożeranych ze smakiem przez polujących na nie i żywiących się nimi drapieżników. Nazywane jest to eufemistycznie łańcuchem pokarmowym.

Do tego jeszcze niezliczona ilość chorób i epidemii nękających większość tego co żyje i zabijających nie mniej ofiar niż to wielkie, nieustanne pożeranie się /../ Mark Twain w swych doskonałych Listach z ziemi tak ujął ten aspekt dzieła bożego: „Pomyślcie o chorobach, które zesłał! Są niepoliczalne, żadna książka ich nie wymieni. Każda jest pułapką zastawioną na niewinną ofiarę /../ Choroba! To główna siła; pracowita i niszcząca siła. Atakuje niemowlę w momencie narodzin; zsyła jedną zarazę po drugiej /../ ściga dziecko od wieku młodzieńczego, a i wtedy obdarza odpowiednimi dolegliwościami. Ściga młodość do dojrzałości, a tę do starości, a starość do grobu". Są też choroby (genetyczne) atakujące płód jeszcze przed narodzeniem, o których Twain miał prawo nie wiedzieć.

Dodałbym do tego największe pandemie, jakie spadły na ludzkość: Dżuma „Zaraza Justyniańska" 541-700r. — 100 mln ofiar (w Europie populacja zmalała o 50%), Dżuma "Czarna Śmierć" 1347-1351r. — 90 mln. ofiar (w Europie zmarło 30% populacji), Cholera, pięć pandemii w latach 1816-1896 co najmniej 42 mln. ofiar, Malaria co rok uśmierca 1mln. ludzi, wywołuje gorączkę u 250 mln. osób. Grypa "Hiszpanka" 1918-1920r. — 50 mln. ofiar (niezwykła odmiana zabijająca głównie młode osoby), Czarna ospa XXw. — 300-500 mln. ofiar (dzięki masowym szczepionkom chorobę pokonano), Gruźlica każdego roku uśmierca 2 mln. ludzi. W XIXw. zabiła 25% populacji Europy. Aids 1981-2009r. — ok. 25 mln. ofiar, ok. 40 mln. choruje. Można by jeszcze długo wyliczać te niepokojące aspekty owego „najlepszego ze światów", jednak myślę, że to wystarczy.

W tym miejscu aż prosi się, by zadać parę pytań: jak wytłumaczyć to wszystko w kontekście wszechmocnego, wszechwiedzącego, miłosiernego i kochającego nas Boga? Czy z podanych powyżej przykładów, nasuwa się nieodparty wniosek, iż porządek którym kieruje się nasza przyroda jest dziełem nieskończonej, niczym nieograniczonej i z natury dobrej Inteligencji? Że to wszystko można wytłumaczyć inteligentnym zamysłem bożym?

Jak sam autor widzi ten problem?: 

„W żadnym razie nie wolno zapominać o istnieniu zła i cierpienia. Jednak z filozoficznego punktu widzenia jest to problem odrębny od kwestii istnienia Boga. Wyszedłszy od faktu istnienia przyrody, docieramy do podstawy jej istnienia. Przyroda może być pod pewnymi względami niedoskonała, jednak ułomności te nie mają żadnego znaczenia w kontekście pytania o to, czy ma ostateczne Źródło". 

Być może i tak,.. ale na pewno mają znaczenie w kontekście pytania jakiego rodzaju jest to „źródło", prawda? Dalej autor tak radzi czytelnikom swojej książki:

„Obecność zła wierzący w Boga mogą wyjaśnić na dwa sposoby. Takim wyjaśnieniem może być Arystotelesowski Bóg, który nie ingeruje w świat. Drugim możliwym wyjaśnieniem jest tzw. obrona odwołująca się do wolnej woli, czyli pogląd głoszący, że zło jest zawsze możliwe, jeżeli ludzie są rzeczywiście wolni. Zgodnie z koncepcją Arystotelesa Bóg, ukończywszy dzieło stworzenia, zostawia świat, który rządzi się prawami przyrody /../ Skuteczność obrony odwołującej się do wolnej woli uzależniona jest /../ od niektórych elementów objawienia bożego, a więc wymaga wiary w to, że Bóg się objawił w świecie".

Od dawna już zauważyłem, iż w tego rodzaju publikacjach (apologetycznych) albo ich autorzy stosują pokrętną logikę, albo traktują czasem swoich czytelników w nieomal infantylny sposób. Powyższa argumentacja jest tego najlepszym przykładem: autor proponuje im dwie wzajemnie wykluczające się interpretacje: Boga, który nie interesuje się swoim dziełem (deizm) i Boga, który ma konkretne roszczenia w stosunku do swych stworzeń (teizm). Jeśliby jednak wierzącym nie udało się zaspokoić swoich rozumowych aspiracji podczas rozwiązywania tych teologicznych łamigłówek, zawsze mogą odwołać się do tradycyjnej wiary w objawienie boże,.. i po kłopocie.

Podczas gdy do rozwiązania tego problemu należy podejść z zupełnie innej strony i użyć innych argumentów. Pierwszy sposób w ogóle nie powinien być brany pod uwagę przez wiernych naszej religii, jak i samego autora, który wyraźnie skłania się ku chrześcijaństwu. Zostaje zatem odwołanie się do argumentu z wolnej woli człowieka. Pokrętne tłumaczenia teologów, że Bóg nie chce zła, a tylko je dopuszcza, gdyż szanuje wolną wolę człowieka, nie przekonują mnie wcale. Wygląda bowiem tak, jakby Bóg szanował wolną wolę wszelkiego rodzaju złoczyńców, psychopatów, zboczeńców, przestępców, zbrodniarzy, oszustów i złodziei — pozwalając im czynić zło, gdyż taka jest ich wola. Natomiast nie obchodzą go ich ofiary, które przecież nie wykazywały swej woli aby nimi zostać: one tego nie chciały, a mimo to ich wolna wola w tym względzie została pogwałcona. Czy to nie ma żadnego znaczenia dla Boga? Bo dla mnie jest istotne na tyle, iż uważam to tłumaczenie za całkowicie niedorzeczne.


1 2 3 4 5 6 7 Dalej..
 Zobacz komentarze (65)..   


« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 24-05-2012 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8059 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365