|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Nieistniejący Bóg, czyli fałszem podbity optymizm teistów [4] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Tym bardziej, iż autor powołuje się w swych twierdzeniach na dokonania
naukowe („..największym z odkryć współczesnej nauki jest Bóg"), które z samej swej natury powinny
być prawdziwe, czyli dające się potwierdzić empirycznie, nie budzące
żadnych wątpliwości. Przypomnę tylko, iż tego rodzaju „odkrycia"
zaliczała nauka już wielokrotnie. Ich wspólna przyczyna wygląda podobnie:
skoro istnieją w przyrodzie, otaczającym nas świecie i wszechświecie
zjawiska, których nie potrafimy pojąć naszym ograniczonym rozumem, oznacza to
niechybnie, że ich przyczyną musi być Bóg. Jak można inaczej je wyjaśnić,
skoro takiego myślenia uczyły nas
niezliczone pokolenia kapłanów. Więc — jak już powiedziałem — to nie
jest żadna rewelacja, ani tym bardziej rewolucja w poglądach ludzkich.
Problem pojawia się dopiero wtedy, kiedy należy sklasyfikować z jakim
Bogiem mamy do czynienia. Gdyż to, że niektórym osobnikom wydaje się, iż
nareszcie odkryli (po wielu wiekach podobnych „odkryć") prawdziwą przyczynę
istnienia naszego Wszechświata, jest dopiero pierwszym krokiem na tej
wyboistej drodze udowadniania, iż ten ich Inteligentny Projektant, czy
też Byt Duchowy — jest tym samym Bogiem, którego wyznaje nasza judeo — chrześcijańsko — katolicka religia. To jest dopiero wyższa szkoła
jazdy ludzkiego umysłu i dopiero temu problemowi warto poświęcić swój czas i siły intelektualne.
Skoro już zgadzamy się co do tego, że Bogiem, będącym stwórcą
Wszechświata (którego istnienie — wg autora owej książki — potwierdza
współczesna nauka) jest nasz Bóg, przedstawiony w naszej religii i jego
wizerunek mamy dokładnie opisany w Biblii, to pierwsze pytanie na tej rozumowej
drodze brzmi: W jaki sposób można udowodnić, że ten nieskończenie
inteligentny Umysł, przyczyna istnienia Wszechświata jest tym samym osobowym
Bogiem, którego wyznaje i głosi nasza chrześcijańska religia? Odpowiedź nie
jest taka oczywista jak by się z pozoru wydawało, dlatego wiele tęgich umysłów
zajmowało się tym arcyciekawym problemem teologicznym. I tak np. przedstawię
jedno z takich rozumowań, umieszczonych w książce: Sto dowodów na
istnienie Boga autorstwa ks. bp. dr Z. J. Kraszewskiego:
"Niezmienny sprawca zmian (ciągłych) jest Bogiem: przez to
samo bowiem, że jest niezmiennym sprawcą zmian, posiadać musi wszystkie
przymioty prawdziwego Boga. Jest więc naprzód bytem niematerialnym /../ Jest z kolei bytem bezwzględnie koniecznym, do którego istoty należy istnieć
/../ Stąd, że istnienie należy do jego istoty, wynika, że posiada całą
pełnię bytowania, tzn. wszystkie możliwe doskonałości w stopniu nieskończonym:
jest więc czystą rzeczywistością pod każdym względem /../ Przez to na
koniec, że jest niezmiennym sprawcą zmian, różni się rzeczowo od
wszystkich bytów od świata doświadczalnego, którego zmianom podlegają /../
Wszystkie wymienione cechy, zawarte w pojęciu niezmiennego sprawcy zmian, wskazują
wyłącznie na Boga chrześcijańskiej religii, który zatem istnieje"
(Ks. Ignacy Różycki, Dogmatyka, Kraków 1948r.).
Prawda, że wyjątkowo dziwne jest to „dowodzenie"? Jednak po jego
lekturze odczuwam pewien niedosyt intelektualny; jakoś nie mogę się dopatrzyć
logicznego związku między przesłankami a końcowym wnioskiem. Nie
chodzi mi nawet o pokrętną logikę tego wywodu, lecz o to, że przedstawione
rozumowanie w żaden sposób nie dowodzi końcowej konstatacji: „Wszystkie
wymienione cechy, zawarte w pojęciu niezmiennego sprawcy zmian, wskazują wyłącznie
na Boga chrześcijańskiej religii".
Obawiam się, iż obaj wyżej wymienieni autorzy mylą się w swoich
twierdzeniach i to o wiele bardziej, niż mogłoby się to wydawać
niezorientowanym w temacie. Postaram się teraz przedstawić warunki rozumowe
jakie powinny zostać spełnione, aby można było z całą pewnością uwierzyć,
iż ten Bóg, który zapoczątkował istnienie wszechświata, jest tym
samym Bogiem, którego wyznaje nasza religia. Zatem udajmy się w tę
rozumową drogę, a okaże się niebawem (czego jestem dziwnie pewien), że ta
dotychczasowa „pielgrzymka rozumu" autora książki, to „mały
pikuś" z tą proponowaną przeze mnie „podróżą" rozumu i wyobraźni (o wiedzy przez wrodzoną skromność nie wspomnę).
Od czego by tu zacząć?: Mamy więc w logiczny ciąg połączyć dwa
niewyobrażalnie oddalone w czasie i przestrzeni wydarzenia: odległy o 13,7 mld
lat początek wszechświata nazywany Wielkim Wybuchem i objawienie się Boga
ludziom w religii liczącej (wraz z korzeniami — judaizmem) ok. 3 tys. lat. Czy
ktoś już tego próbował? A jakże! W starych „Problemach" z lat
80-tych ubiegłego wieku, zostało zaprezentowane coś w rodzaju kosmologii
religijno — naukowej, jaka znalazła się w artykule pt. „Co nowego we
wszechświecie" autorstwa Richarda Rhodesa:
"Na początku Bóg stworzył osobliwość. A była osobliwość nieskończenie
gęsta, i wszystko co było, i wszystko co będzie wtłoczone było do osobliwości, a ciemność zalegała nad obliczem świata.
I rzekł Bóg: — Niech się stanie wielki wybuch! — I stał się wielki
wybuch, a z wielkiego wybuchu wyłoniły się materia i promieniowanie. I widział
Bóg, że wielki wybuch jest jednym piekłem eksplozji, i tak nastał wieczór, i nastał poranek pierwszego z 16 miliardów lat temu.
I rzekł Bóg: — Niech powstanie wodór i hel i niech wirują
chaotycznie. Niech część gazu wiruje w rejonach bardziej gęstych i niech one
zapadają się w protogalaktyki, i niech protogalaktyki zapadają się w galaktyki.
I kiedy stało się tak, rzekł Bóg: — Niech powstaną gwiazdy — I kiedy
pierwsze gwiazdy poczęły się tworzyć wewnątrz galaktyk, a gaz, który je
wypełniał stał się dostatecznie gęsty, zapłonęły w nich reakcje termojądrowe, i patrzcie; stało się światło gwiazd. I tak nastał wieczór, i nastał
poranek trzeciego miliarda lat, 14 miliardów lat temu.
I aby mieć pewność, że człowiek nie zrozumie prędko Jego wielkiej
pracy, Bóg dał prędkości światła ograniczoną wartość 300 tys. km na
sekundę, a atmosferze Ziemi, gdzie pięć tysięcy lat temu stworzył człowieka
dał turbulencję i dystorsję, i nieprzezroczystość dla wielu rodzajów
promieniowania, a następnie by omylić ludzkie rozumienie Wszechświata, pomieścił w nim kwazary, gwiazdy neutronowe, czarne dziury i inne pokrętne zagadki.
I spoglądał na pracę Swej osobliwości z aprobatą i rzekł: -
Patrzcie, to jest zagadka! I była to zagadka".
Interesująca wizja, prawda? Tyle, że jest ona z dziedziny pseudonaukowo — religijnej fantastyki, a my tu przecież piszemy na poważnie. A więc w Biblii tak jest przedstawione to wydarzenie: „Na początku Bóg stworzył
niebo i ziemię", a dopiero czwartego dnia zostały przez niego stworzone
wszelkie ciała niebieskie. Wynika z tego jednoznacznie, iż ziemia jest najstarszym
ciałem we wszechświecie (o trzy dni zaledwie, ale zawsze!). Na pewno ten
fakt nie będzie trudny do udowodnienia przez współczesną naukę,.. może
astronomię?
Wiem, wiem! Co bardziej znający się na rzeczy zwrócą mi uwagę, iż
nie można analizować na poważnie starych mitów i na poparcie swojego
stanowiska przypomną mi fakt, że papieska komisja w 1948r. zezwoliła na nie dosłowne odczytywanie pięcioksiągu biblijnego z powodu
zawartych w nim owych mitów. To prawda! Czy jednak od tego czasu uczy się
dzieci na lekcjach religii, że to są tylko stare mity i podania ludowe, czy
jednak wmawia się im, że to były autentyczne wydarzenia? Poza tym, jeśli
przyjmiemy, że to były mity jedynie, to musielibyśmy uznać także, iż Jezus
odwoływał się,.. do mitów ze Starego Testamentu! Więc jeśli mitem jest
opowieść o wydarzeniach w raju, to także mitem musi być upadek człowieka
i wynikły z niego grzech pierworodny pierwszej pary ludzi. Zatem ani
odkupicielska ofiara z Jezusa na krzyżu, ani tym bardziej Zbawienie przez niego
ludzkości, nie byłoby konieczne — a już na pewno nie byłoby niczym uzasadnione.
Więc sami widzicie, że w te rejony rozumowania nie powinniśmy się
zapuszczać. Raczej przyjmijmy, za obowiązujące prawomyślnych wiernych Kościoła
kat. orzeczenie papieża Leona XIII, który w 1893r. ogłosił: „Wszystkie
te księgi /../ które Kościół uważa za święte i kanoniczne, napisane
zostały we wszystkich swych częściach z natchnienia Ducha Świętego. Zatem, w ogóle nie uznaje się współistnienia błędu, Boskie natchnienie samo przez
się błąd wszelki wyklucza, a to również z konieczności, gdyż Bóg, Prawda
Absolutna, musi być niezdolny do nauczania błędu". A w 1907r. papież
Pius X ogłosił, że modernizm jest herezją /../ a wszystkie krytyczne badania
nad Biblią wciągnął na Indeks ksiąg zakazanych". Skoro sobie już to
wyjaśniliśmy, czas udać się w dalszą (rozumową) drogę.
Zanim przedstawię następny problem jaki się wyłania z tej wizji bożej
kreacji, wpierw mała uwaga: autor owej książki cytuje w pewnym miejscu
Leftowa: „Jeśli Bóg jest bezczasowy, to wszystko co robi, robi — że się
tak wyrażę — na raz, jednym aktem. Nie może robić najpierw jednego, a potem drugiego". Widocznie musiał ów Leftow nie czytać Biblii, gdzie
jest wyraźnie napisane, że Bóg swoje dzieło stwarzał przez 6 dni i po niektórych z nich konstatował z zadowoleniem, iż to co dotąd stworzył zadowalało go
(„Widział Bóg, że było dobre"). Oczywiście takie zachowanie Boga przeczy
jego wszechmocy i wszechwiedzy, lecz to nie będzie jedyna sprzeczność z jaką będą musieli się zmierzyć zwolennicy teizmu i Inteligentnego Projektu.
Zapewniam, iż będzie ich o wiele więcej i bardziej poważnych.
Przejdźmy zatem do następnego problemu. Jest nim niewyobrażalny wręcz
rozmach tego bożego dzieła (i to nie tylko w przestrzeni ale też i w
czasie). Dziś już wiadomo, że wszechświat (którego średnica szacowana jest
na 8mld. lat świetlnych), zawiera niezliczone miliardy metagalaktyk, galaktyk,
gromad kulistych i gwiazd. Pytanie więc brzmi: skoro Bóg powołał wszechświat
do istnienia tylko po to, aby na jednej małej planetce stworzyć rodzaj ludzki — to jak wytłumaczyć tę niewyobrażalnie wielką pozostałość wszechświata?
Jaki związek z jego stworzeniami na ziemi — ludźmi, ma ta gigantyczna reszta
dzieła bożego, z której ludzie raczej nie będą mieli pożytku, z racji na
jej niewyobrażalny ogrom? Jak można wytłumaczyć ten aspekt jego dzieła w kontekście jego ziemskich stworzeń?
Następny problem to czas: skoro wszechświat istnieje ok. 14mld.
lat, to dlaczego Bóg dopiero od tak niedawna stworzył ludzi na ziemi i się im
objawił? W swojej książce autor wyraźnie twierdzi, iż „świat i jego
bogata forma" po to została przez Boga stworzona, aby służyć ludziom w ich przetrwaniu. Z historii naszej planety liczącej sobie ok. 4,5mld. lat,
wynika aż nadto widocznie, że
przyroda na ziemi (na lądach) istniała od mniej więcej 500mln. lat, zanim
pojawił się na niej człowiek i zaczął z niej korzystać. Pytanie jest następujące:
dlaczego Bóg tak późno umieścił człowieka na ziemi, skoro stworzył ją
specjalnie dla niego i dlaczego tak wcześnie stworzył przyrodę na ziemi
(495mln lat przed pojawieniem się ludzi), skoro jej jedynym przeznaczeniem było
służyć człowiekowi?
1 2 3 4 5 6 7 Dalej..
« Recenzje i krytyki (Publikacja: 24-05-2012 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8059 |
|