Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.014.469 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Nie było wielkiego geniuszu bez przymieszki szaleństwa.
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Nieistniejący Bóg, czyli fałszem podbity optymizm teistów [5]
Autor tekstu:

Jeszcze odnośnie czasu; dlaczego ten prawdziwy Bóg tak stosunkowo niedawno objawił się człowiekowi? (Syn boży — ok. 2tys. lat temu, jego Ojciec — ok. 3tys. lat temu). Podczas gdy historia religii ludzkich liczy sobie ok. 30 — 40tys. lat i występowało w niej setki różnych bogów i bogiń (w tym wielu zbawicieli). Na dodatek ich wszystkich uważa się za fałszywych bogów, stworzonych wyobraźnią ludzką, a dopiero nasz Bóg jest prawdziwym Bogiem, tym właśnie, który zainicjował stworzenie wszechświata. Dlaczego więc — objawiając się tak późno człowiekowi — pozwolił aby ci fałszywi bogowie przez tyle tysiącleci panowali nad świadomością ludzi, mimo wyraźnego swego zakazu, który umieścił w pierwszym przykazaniu Dekalogu?

Że co?! Że bezsensownie łączę dane naukowe o wieku wszechświata, istnienia biologicznego życia na ziemi i dokonań religioznawstwa z religijnymi „wyliczeniami", wg których świat został stworzony w ciągu 6 dni, w 4004r. pne., 23 października w niedzielę, o godz. 9 rano?!. (O pardon: pominąłbym „wyliczenia" Świadków Jehowy, wg których każdy dzień stwarzania należy liczyć jako 1000 lat).

Ja tylko stosuję się do stylu argumentacji, jaki został zaprezentowany w książce Bóg istnieje. To właśnie w niej znajduje się wiele odniesień do odkryć współczesnej nauki, a na potwierdzenie przywołane są autorytety naukowe, jak chociażby ten: „Max Planck /../ jednoznacznie utrzymywał, że nauka dopełnia religię: "Przeciwieństwo między religią a nauką wcale nie wchodzi w grę, ponieważ jedna jest dopełnieniem drugiej". Planck stwierdził również, że „religia i nauki przyrodnicze walczą ramię w ramię w nigdy nieustającej krucjacie przeciwko sceptycyzmowi i dogmatyzmowi, przeciw niewierze i zabobonowi /../ a zatem "Za Bogiem!". A przesłanie książki jest takie, iż odkrycia naukowe — zwłaszcza te z ostatnich lat — potwierdzają religijną wizję naszej rzeczywistości.

Nie widzę więc żadnego błędu w tym łączeniu dokonań naukowych z religijnymi prawdami. Co więcej, uważam, iż byłoby niewybaczalnym błędem gdyby w tej dyskusji — która przecież wzięła się z tego, iż autor owej książki starał się przekonać swoich czytelników do tezy, że to odkrycia współczesnej nauki skłoniły go do zmiany ateistycznych poglądów - nie brać pod uwagę innych aspektów naukowych dokonań, dzięki którym dochodzenie do prawdy (na której chyba wszystkim zależy), staje się szybsze i łatwiejsze. Skoro więc wyjaśniliśmy to sobie, wracajmy do tematu.

Należałoby jeszcze rozwiązać problem prostej idea Boga. W omawianej książce autor pisze: 

„Główny argument Swinburne’a głosi, że Bóg osobowy, wyposażony w tradycyjne właściwości, jest najlepszym wyjaśnieniem działania praw przyrody. Richard Dawkins odrzucił ten argument na tej podstawie, że Bóg jest zbyt skomplikowaną odpowiedzią na pytanie o wyjaśnienie wszechświata i jego praw /../ Na czym niby polega skomplikowanie idei wszechmocnego i wszechwiedzącego Ducha, idei tak prostej, że rozumieją ją wszyscy wyznawcy trzech wielkich religii monoteistycznych - judaizmu, chrześcijaństwa i islamu? /../ Bóg jest prosty — a nie złożony — ponieważ jest duchem, a nie przedmiotem materialnym, zatem nie ma części".

Z powyższego widać wyraźnie, iż autor nie dostrzega różnicy między „prostym duchem", którym wg naszej religii ma być Bóg, a prostą ideą Boga, której przeciwieństwo miał Dawkins na myśli mówiąc, że Bóg musiałby być jeszcze bardziej skomplikowanym wytłumaczeniem od jego dzieła, które i tak jest już jest mocno skomplikowane. Postaram się przedstawić swój punkt widzenia na tę sprawę. Otóż po pierwsze śmiem wątpić, iż wszyscy wyznawcy tych trzech religii rozumieją ideę swego Boga (religijnej wiary nie uzasadnia się rozumowo). Gdyby ją rozumieli, nie byłoby trzech religii, lecz jedna jedyna. Przecież jest to idea jedynego Boga (monoteizm), a nie trzech różnych, nieprawdaż?

Po drugie; komplikacja idei Boga polega na tym, iż jest ona w bardzo wielu miejscach, niespójna logicznie, wewnętrznie sprzeczna ale co najważniejsze niedorzeczna w swych głównych założeniach: Oto wszechmocny i wszechwiedzący Bóg, przyczyna powstania i istnienia niewyobrażalnie wielkiego Uniwersum, stwarza w jakimś zakątku wszechświata maleńką (w skali kosmicznej, oczywiście) planetę — Ziemię, a na niej rozumne istoty, ludzi. Następnie objawia się im i zaczyna osobiście kierować ich życiem, wg narzuconych im reguł, wymagając od nich całkowitego posłuszeństwa i lojalności. Kiedy ludzie zawodzą jego oczekiwania (do czego sam się przyczynia każąc im rozmnażać się z grzeszną naturą), topi wszystko co stworzył, włącznie ze zwierzętami, by po jakimś czasie wybrać sobie jeden naród i nad nim roztoczyć swoją opiekę, która polegała głównie na prowadzeniu ich od wojny do wojny z innymi narodami, które stały na drodze do potęgi jego wybrańców.

Posiadając nieskończone i niczym nie ograniczone możliwości, i dzięki temu mając nad nimi władzę absolutną, mógłby i tak od nich uzyskać wszystko, czego by tylko zapragnął — bez objawiania się tym istotom. Jednakże jemu to nie wystarczy; ludzie nie tylko muszą być mu posłuszni pod każdym względem, ale też muszą mu składać ofiary, czcić go w określony rytuałem sposób, budować dla niego świątynie, adorować jego wizerunki i poświęcać mu swe życie. A nade wszystko muszą w niego wierzyć, gdyż niewiara może ich drogo kosztować; nierzadko utratę życia na ziemi, ale też i wieczne męki w ogniu piekielnym po śmierci.

Czy to możliwe aby to był ten sam Bóg, który prawie 14mld. lat temu zainicjował powstanie wszechświata? Jak to pogodzić ze sobą?: Istota, która jest w stanie stworzyć z niczego tak niewiarygodny ogrom, zawierający miliardy miliardów gwiazd — zachowuje się na ziemi jak prymitywny wódz plemienny; apodyktyczny, okrutny i bezlitosny dla wrogów, pragnący uznania i hołdów ze strony wiernych sobie, poza tym niesprawiedliwy i stronniczy.

Gdzie w tych jego żałośnie — infantylnych działaniach (które Stary Testament opisuje szczegółowo i bez żenady) widać tę nieskończoną Inteligencję owego boskiego Umysłu? Gdzie tu widać wielkość tego Projektanta, który ponoć tak precyzyjnie dostroił współrzędne wszechświata? Tego genialnego Umysłu Boga, który potrafił stworzyć takie prawa przyrody, iż rządzi się ona nimi po dziś dzień,.. a nie może poradzić sobie z człowiekiem, który jakoby miał być jego „koroną stworzenia" w jego doskonałym dziele!?

Zastanówmy się: czy ten genialny Umysł, mający na dodatek nieskończone i niczym nie ograniczone możliwości, wiedzący absolutnie wszystko o swoim dziele i to w każdym momencie czasu jednocześnie — pozwoliłby (ba! wręcz nakazał!) aby jego stworzenia istniały i reprodukowały się jako bardzo ułomne byty, tylko dlatego, iż ich protoplaści nie sprostali pewnej próbie? A jedyną możliwość naprawy tego stanu rzeczy, przewidział wyłącznie dla swego Syna, z którego sam sobie złożył ofiarę, by przekupić siebie za ten nieudany twór — człowieka. Na dodatek obarczając go winą za zło istniejące w jego dziele, i z której to winy (i jej konsekwencji) będzie on rozliczany na Sądzie Ostatecznym.

Czy to w taki sposób ma się przejawiać wielkość naszego Stwórcy? Tego genialnego Projektanta, którym tak się zachwycają różni uczeni, badający szczegółowo jego twory przyrody, lub inne aspekty jego dzieła? Nie chciałbym przedwcześnie zniechęcać uczonych — teistów, ale coś mi się wydaje, że bardzo trudno im będzie udowodnić (teraz kiedy religia powołuje się na autorytet nauki, chyba można już żądać dowodów, a nie tylko niczym nie uzasadnionej wiary w prawdy przez siebie głoszone, czyż nie?), że Bóg, który majstrował przy Wielkim Wybuchu, jest tym samym Bogiem, którego wyznaje nasza religia. Tym nie mniej, chętnie zapoznam się z ewentualnymi dowodami.

Zakończeniem książki są dwa dodatki; na komentowanie pierwszego szkoda mi czasu. Niech usprawiedliwi mnie fragment, w którym autor tego dodatku R. A. Varghese chce przekonać czytelników, że „za wszelkiego rodzaju ateizm odpowiada wyłącznie celowa odmowa "patrzenia". W tym celu proponuje eksperyment myślowy: „Powiedzmy, że mamy przed sobą stół marmurowy /../ Czy sądzicie, że przez bilion lat lub nawet czas nieskończony ten stół mógłby nagle lub stopniowo stać się świadomy, uzmysłowić sobie otoczenie i siebie w taki sposób, w jaki wy to sobie uświadamiacie? To, że doszło lub mogłoby dojść do tego, jest po prostu niewyobrażalne. I dotyczy to wszelkiej innej materii". Ta analogia jest równie głupia jak to „małpie twierdzenie", którym autor posłużył się w pierwszej części publikacji, dlatego pozwolę sobie nie zawracać głowy tymi bzdurami.

Natomiast drugi dodatek wieńczący zakończenie książki, jest bardzo znamienny: autor — dla którego głównym powodem nawrócenia się na teizm były ponoć dowody naukowe (i to nie byle jakiej, bo nowoczesnej nauki!), oddaje głos księdzu N. T. Wrightowi, broniącemu prawdziwości objawienia się Boga chrześcijan. Pisze o nim tak: 

„Odpowiedzi, których Wright udziela /../ stanowią w sumie najsilniejszy argument na rzecz prawdziwości wierzeń chrześcijan, z jakim się zetknąłem. Obydwa dodatki uważam za wartościowe uzupełnienie tej książki, ponieważ są ilustracją tego sposobu myślenia, który przywiódł mnie do zmiany zdania w kwestii istnienia Boga".

Skoro więc najsilniejszym argumentem do nawrócenia się na wiarę w Boga, była dla autora tej książki, argumentacja księdza Wrighta, to po co było angażować do tego autorytet nauki i powoływać się na jej najnowsze dokonania? Ta argumentacja, która tak bardzo przekonała A. Flew'a, sprowadza się do następujących twierdzeń (w skrócie):

1. „Dowody na rzecz istnienia Jezusa są w rzeczywistości tak przytłaczające /../ co za istnieniem każdej innej postaci świata starożytnego /../ Jest całkiem oczywiste, że Jezus jest bardzo, ale to bardzo dobrze udokumentowaną postacią historyczną".

2. Podstawy do twierdzenia, że Jezus jest wcielonym Bogiem, zawierają liczne cytaty ze świętych ksiąg Żydów, oraz świadectwa przedstawione w Starym jak i Nowym Testamencie.

3. Sama historia Jezusa opisana w Ewangeliach, przekonuje nas, że był prawdziwym Bogiem.

4. Dowodów na zmartwychwstanie Jezusa, jest tyle w Ewangeliach przedstawionych, że trudno nie uwierzyć w nie. Należy tylko wierzyć, że opisują one prawdę.

Właśnie tego rodzaju argumentacja jest tak bardzo przekonująca dla autora książki, iż wszystkie jego dotychczasowe (60-cio letnie) dokonania na niwie ateizmu, wydają mu się bezwartościowe. Po cóż więc było cofać się do początków wszechświata, odległych od nas o prawie 14mld lat — kiedy wystarczyło tylko zapoznać się z pierwszą lepszą argumentacją księdza katolickiego? Po cóż była ta jałowa „pielgrzymka rozumu", skoro wystarczyło się cofnąć do wierzeń z dzieciństwa, aby stwierdzić, że to jest właśnie ta prawda, którą negowało się przez całe dorosłe życie, a która i tak tkwiła głęboko w podświadomości, by teraz wydostać się na wierzch i całkowicie zawładnąć świadomością autora.


1 2 3 4 5 6 7 Dalej..
 Zobacz komentarze (65)..   


« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 24-05-2012 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8059 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365