Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.446.141 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Artur Patek, Jan Rydel, Janusz J. Węc (red.) - Najnowsza Historia Świata tom 4 1995-2007

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Istnienie staje się, nieporównywalnie bardziej interesujące, gdy poszerza się nasz horyzont doznań, uczuć i przemyśleń. I gdy praktycyzm życiowy nie ogranicza widzenia świata do perspektywy tego co własne, jednostkowe. Nie wstydźmy się marzeń. Ich najgłębszym sensem jest bowiem pobudzenie nas do działania. Człowiek czynu stara się kształtować swoje życie na miarę własnych tęsknot i pragnień skrystaliz..
 Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze

Moje wrażenia z wizyty Sanala [2]
Autor tekstu:

Następny dzień zaczął się oczywiście od szukania insuliny uwieńczonego wreszcie powodzeniem. Poza tym zobaczyliśmy gotycki Ratusz i dwa kościoły farne — Magdaleny i Elżbiety. Wprowadziłem Sanala w historię konfliktów między protestantami i katolikami, których Wrocław był polem w krwawej mikroskali. Wspięliśmy się też na gotycką wieżę kościoła św. Elżbiety, jedną z najwyższych w Polsce, aby podziwiać panoramę miasta.

Wykład Sanala zatytułowany „Kontrast dwóch Indii — konflikt mentalności XVI i XXI wieku" odbył się o godzinie 16:00 w Hotelu Tumskim, w cieniu gotyckiego Ostrowia Tumskiego. Miejsce było wspaniałe, publiczności było około 40 osób, jak we wszystkich miejscach poza Szczecinem, gdzie było około 90 osób. Sanal przedstawił nam Indie jako kraj z jednej strony nowoczesny i promujący naukę, z drugiej zaś zacofany i trzymany częściowo w garści przez najbardziej niezwykłych, fantazyjnych i bezwzględnych guru. Postaci tych guru, wspieranych niekiedy przez najważniejszych polityków, miały pojawić się jeszcze nie raz na wykładach Sanala. Mimo to, choć Sanal atakował „największe świętości" części politycznych elit, nikt go nie próbował aresztować. Do czasu, kiedy nie podpadł katolikom. Odkrycie tego, że z posągu Jezusa nie kapie niebiańska woda, lecz brudy z pobliskiej latryny, nakazało biskupowi Maharasztry zapałać żądzą zniszczenia Sanala Edamaruku. Płomień chrześcijańskiej nienawiści (zwanej eufemistycznie „miłością") podsyciła debata telewizyjna, w której Sanal ośmielił się nie zgodzić wobec stwierdzenia, iż kościół jest światły i propaguje naukę. Chęć zniszczenia wywołało też przywołanie poprzedzających chrześcijaństwo mitów, z których żywo czerpali twórcy historii o Jezusie. Sanal notabene nie wierzy w historyczność tej biblijnej postaci, idąc w tym poglądzie w ślady swojego wybitnego ojca, który również był racjonalistą i pisarzem.

Sanal przytoczył nam historię, w której niejako jeszcze w fazie prenatalnej wszedł w konflikt z Kościołem. Otóż zarówno jego ojciec jak i matka byli racjonalistami, czego nie można powiedzieć o dziadkach. Gdy zbliżał się poród matki Sanala, katoliccy rodzice ojca Sanala chcieli ją zmusić do przyjęcia chrztu. Matka Sanala wywodziła się z kręgów hinduistycznych, ale była agnostyczką. Brat dziadka Sanala, który obecnie jest biskupem w Kerali, namówił jego dziadków, aby przedstawili swym dzieciom ultimatum — albo matka Sanala się ochrzci, albo niech wynosi się z domu. Młodzi rodzice wybrali tę drugą opcję i poród odbył się na drodze i w deszczu.

Następny dzień powitaliśmy nad fosą. Idąc w jej okolicach zwiedziliśmy malowniczy kościół św. Barbary, by później zerknąć na Pałac Hohenzollernów. Okazało się, iż Sanal, który skończył politologię, jest fanem Bismarcka, zatem owe rokokowe początki pruskiego Breslau bardzo go zaintrygowały. Zatem zaraz obok zerknęliśmy do niewielkiego kościoła kalwińskiego, o drewnianym, wysoce estetycznym wnętrzu, sprzyjającym koncertom muzyki barokowej. Nieco później mieliśmy okazję zobaczyć dwie piękne budowle sławnego klasycystycznego architekta Langhansa Młodszego (Starszy też był niczego sobie...), operę i Synagogę pod Białym Bocianem. Klasycystyczna żydowska bożnica przypomniała Sanalowi smutny los europejskich Żydów, z którym zapoznał się już po części w warszawskim muzeum powstania. Wyjaśniłem, iż synagoga przetrwała dlatego, iż była mocno wpisana w zabudowę, zaś naziści nie chcieli ryzykować spalenia własnych budynków, poza tym zapewne cenili mimo wszystko dzieła Langhansów. Przy kościele Bożego Ciała i pięknej modernistycznej Renomie dołączył do nas Bogdan Wojak, zapowiadając Sanalowi żeglarskie atrakcje. Nasz gość jednak nie słuchał, będąc wciąż pod wrażeniem wnętrza kościoła św. Doroty, które w końcu XVII wieku zamieniono w mauzoleum jednego z najbardziej skutecznych generałów sił katolickich podczas wojny 30 — letniej. Opowiedziałem Sanalowi o morzu trupów, jakie wypluła z siebie ta chrześcijańska maszynka do mielenia ludzkiego mięsa, napędzana Biblią z obydwu stron. Nasza wyprawa przez Wrocław łączyła w sobie różne czasy — reliktom średniowiecza obficie występującym w moim mieście towarzyszyła równie obficie nowoczesność, wspaniałe początki modernizmu, kontynuowane do dziś za sprawą zdolnych architektów z całego świata. Na Ostrowiu Tumskim zapoznał się Sanal z zabobonem „kłódek miłosnych", który chyba wystartował we Francji, gdzie nakazano zdjąć kłódki z jednego z mostów, którego konstrukcja groziła po prostu zawaleniem (o ile miłość uskrzydla, o tyle kłódki w dużej ilości są dość ciężkie...). Również zabytkowe, z okresu początku konstrukcji żelaznych mosty staromiejskie we Wrocławiu są też przez miłosne kłódki coraz bardziej zagrożone. Przed wieżą katedry zapewniliśmy Sanala, iż tym razem jest winda, wjechał zatem na górę, aby podziwiać stare miasto i okolice z innej perspektywy.

Następnie wskoczyliśmy w tramwaj, aby zobaczyć wspaniale modernistyczną Halę Stulecia, zabytek UNESCO z 1913 roku. Sanal zdaje się nie docenił urody tej nowatorskiej budowli, myląc ją z indyjskimi obiektami tego typu wzniesionymi na planie centralnym. Oczywiście, również w Indiach zdarzają się ciekawe przykłady modernizmu, od dzieł le Corbusiera zaczynając… Idąc dalej szlakiem modernizmu przez romantyczny Park Szczytnicki, zobaczyliśmy Ogród Japoński, wspaniały hotel Sharouna i obserwatorium astronomiczne, gdzie powitał nas Zbyszek, demonstrując zabytkowy już teleskop, na którym szkolą się pierwsze roczniki studentów. Pijąc piwo w kawiarni przy Hali Stulecia zastanawiałem się, na ile gust mieszkańca Subkontynentu różnić się może od europejskiego. Sanal, podobnie jak ja, chce, aby racjonalizm wyrażał się również poprzez sztukę, pytanie jednak jak, i jaką? Brak powszechnego szacunku dla materialnych przejawów sztuki jest niestety mocno wpisany w hinduizm, dla którego każdy obiekt jest tylko „materialną skorupą", zaś podlegające reinkarnacji istoty żywe niejako są skazane na ciągły pobyt wśród zmieniających się, jak w kalejdoskopie ruin. Oczywiście Sanal nie wierzy w reinkarnację, ale czy potrafi nie być w 100% hinduistą gdy patrzy na świat? To samo pytanie dotyczy każdego ateistycznego mieszkańca Europy — czy rzeczywiście mamy umysły wolne od chrześcijańskich filtrów i uprzedzeń?

Następny dzień zaczęliśmy zatem w Ogrodzie Botanicznym, starym i niezwykle malowniczym. Następnie udaliśmy się do Panoramy Racławickiej, którą przedstawiłem jako zabytek techniki przedstawiający „powstanie polskich sipajów". Wielkie malowidło rodem z Lwowa wywarło na naszym gościu piorunujące wrażenie. Aby iść za ciosem, weszliśmy do wynajętej przez Bogdana łódki, aby popływać sobie trochę po Odrze i zobaczyć, jak ładnie Wrocław komponuje się z rzeką. Pływając sobie tak pod licznymi mostami gubiliśmy czasem drogę, co motorówka oznajmiała nam chwiejąc się podejrzanie na tajemniczych mieliznach. Pocieszałem jednak Sanala, że w naszych wodach nie ma ani rekinów, ani nawet krokodyli, jeśli nie liczyć tych zwierzątek, które niekiedy uciekają sobie z ZOO. Na zakończenie zwiedzania udaliśmy się do Studio Wrocław, aby porozmawiać z laureatem Oscara i racjonalistą, Zbyszkiem Rybczyńskim. Rozmowa była udana, choć Zbyszek nie szczędził trudnych pytań na temat współpracy pomiędzy cywilizacjami.

Wieczorem udaliśmy się do Wojtka, aby podpisać umowę o współpracy, której szczegóły omawialiśmy przez ostatnie kilka dni. Tam też spotkaliśmy się rano, aby pojechać samochodem do Katowic.

W Katowicach powitali nas Psyk, Ania i kilka innych, przesympatycznych osób. Mieliśmy okazję zobaczyć niezwykłą galerię sztuki naiwnej mieszczącą się w dawnych łaźniach górniczych, będących wysokimi pomieszczeniami gdzie pod sufitem biegły rury z wodą zapewniające „deszczowy efekt". Sanala ogromnie zainteresowały różne wiejskie i niewiejskie ceremonie zawarte w tej naiwnej sztuce, na przykład wróżby andrzejkowe, noc świętojańska itp. itd. Na godzinę przed wykładem Sanal zamknął się z internetem, aby odebrać przygotowaną przez sekretarkę prezentację do wykładu. Owa godzina na materiały stała się rychło swego rodzaju zwyczajem, co nie dziwi, gdy pomyśleć, że Sanal czmychnął z Indii przed nową inkwizycją nagle i w ostatniej chwili. 4 lipca w jego domu zjawiła się policja, aby go aresztować. Tak szybkie przeniesienie sprawy z Maharasztry do Delhi w normalnych warunkach nie byłoby w żaden sposób możliwe. Jak widać 2% indyjskich katolików nie na darmo ma wsparcie ze strony najpotężniejszej światowej religii.

Wokół nas pogoda się zmieniała. Upały wynoszące około 33 stopni w cieniu ustąpiły miejsca deszczom. Wiele z moich koleżanek i kolegów zakładało, iż Sanal musi się cieszyć z tak ciepłej aury. Nie była to jednak prawda. Sanal wyjaśnił mi, że gdy w Indiach robi się ciepło, siedzi w klimatyzowanym biurze, albo w domu. Westchnąłem wspomniawszy moje letnie, indyjskie badania nad muzyką, kiedy to przez dwa miesiące z okładem temperatura w cieniu nie spadała znacząco poniżej 40 stopni. Sanal jednakże tłumaczył dalej, iż wszyscy tak robią, w czym dopatrzyłem się echa przyzwyczajeń kastowych, bowiem oczywiście również latem w Delhi wiele osób pracuje poza klimatyzacją, szczęśliwych z tego, że mają co włożyć do garnka. Sanal mimo to podkreślał, że jako pierwszy w szkole nie wypełnił rubryczki „kasta". Ta rubryczka to notabene swego rodzaju paradoks — oficjalnie konstytucja Indii, a z nią wielu polityków, nie uznaje systemu kastowego. Jednakże dla wyrównania szans zaczęto stosować w instytucjach publicznych, w szkołach i na uniwersytetach parytety dla niższych kast, zwłaszcza dla Dalitów, czyli nie dotykalnych. Za Sanalowym niewypełnieniem ankiety kastowej w szkole poszło wielu innych młodych ludzi i trwa to w stanie Kerala do dziś.

O 19:00 w katowickim budynku NOT odbył się wykład pod tytułem: „Kościół w Indiach — rosnąca nietolerancja". Sanal sam w sobie był najlepszą ilustracją do tego wykładu, jako bluźnierca — banita. Na wykładzie dowiedzieliśmy się o dawnych początkach indyjskich chrześcijan, o ich myleniu przez nie do końca obiektywnych naukowców zachodnich z manichejczykami, oraz o krwawym wejściu na indyjski rynek religijnych złudzeń portugalskich katolików. Ich siedziba — Goa, była miejscem z którego usunięto przejawy czegokolwiek innego niż katolicyzm. Katoliccy inkwizytorzy lubili tworzyć galerie konających, beznogich i bezrękich kadłubków z umęczonych na torturach „niewiernych". Również z innymi indyjskimi chrześcijanami obrządku syriackiego nie dogadywali się najlepiej, mordując ich emisariuszy. Co ciekawe, legenda o św. Tomaszu apostole, który rzekomo zginął śmiercią męczeńską w Indiach została wymyślona przez Portugalczyków, zaś inni indyjscy wyznawcy biblijnych złudzeń, mimo animozji, chętnie ją sobie pożyczyli od katolików. Echo inkwizycji w Goa powróciło, gdy Sanal wspomniał o dyskusjach na indyjskich forach katolickich, w których wraca temat złapania Sanala choć na dwa dni i zabicia go w więzieniu po przekupieniu strażników. Biskup Mumbaju pochwalił klimat owych dyskusji, ciesząc się z żarliwej wiary swojej trzódki. Wrócił też temat listu do Sanala od przewodniczącego indyjskiego związku świeckich katolików (coś jak nasz KIK), który odciął się od fanatyzmu swoich współwyznawców. Jednakże owo odcięcie nie było pełne. W dalszym trakcie wizyty Sanala mieliśmy okazję widzieć, jak ewoluuje sytuacja. Kler indyjski zażądał od Sanala przeprosin, w zamian za wycofanie oskarżenia o bluźnierstwo. Sanal oczywiście nie chce się na to zgodzić. Przywódca świeckich katolików wyraził w tym względzie opinię zawierającą się w jednym zdaniu: „Przecież Galileusz przeprosił…".


1 2 3 4 Dalej..
 Zobacz komentarze (31)..   


« Felietony, bieżące komentarze   (Publikacja: 24-07-2012 Ostatnia zmiana: 25-07-2012)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jacek Tabisz
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Historyk sztuki, poeta i muzyk, nieco samozwańczy indolog, muzykolog i orientalista. Publikuje w gazetach „Akant”, „Duniya” etc., współtworzy portal studiów indyjskich Hanuman, jest zaangażowany w organizowanie takich wydarzeń, jak Dni Indyjskie we Wrocławiu.

 Liczba tekstów na portalu: 118  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Klerykalizacja, czy sekularyzacja?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8213 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365