Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.446.059 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
John Diamond - Cudowne mikstury. Podręcznik sceptyka
Friedrich Nietzsche - Antychryst

Złota myśl Racjonalisty:
"Coś się jednak w świecie zmieniło. Dawniej błaźni walczyli o miejsce przy tronie; dziś walczą o tron."
 Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze

Moje wrażenia z wizyty Sanala [3]
Autor tekstu:

Na wykładzie spotkałem wyraźnie zadowolonego sekretarza PSR, Alka Gutowskiego, który zdołał się wyrwać ze swoich medycznych praktyk i cieszył się, że w jego rodzinnych okolicach dzieje się coś ważnego i racjonalistycznego. Alek przez cały czas (i jak zwykle) ogromnie nam pomagał jako główny informator netowy. Obok niego miałem okazję spotkać na sali Zenona Kalafaticza, którego świetne audycje pokazujące absurdalność wiary w Indiach i Afryce zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Ucieszyłem się tym bardziej, że współpraca z IRA zaowocuje w oczywisty sposób nowymi programami Zenona z Indii. Jeden z nich, poświęcony katolikom indyjskim, postanowiliśmy zrobić kiedyś wspólnie.

Rano Psyk zapoznał nas z dworcem katowickim, gdzie niestety zburzono ciekawy, brutalistyczny gmach. Ucieszyło mnie, że nasz katowicki gospodarz angażuje się w ekologię swojego miasta, zarówno środowiska naturalnego, jak i miejsko — społecznego.

Choć dystans do Krakowa nie był ze stolicy Górnego Śląska duży, pociąg wlókł się niemiłosiernie. Sanal wykorzystywał każdą okazję, aby załatwiać swe racjonalistyczne i wydawnicze sprawy. Kaja była szara ze zmęczenia, bowiem wszystkie wykłady musiała po części, bądź w całości tłumaczyć, nie wspominając o kwestiach organizacyjnych. Angielski Sanala, który moim zdaniem był w miarę wolny od keralskiego akcentu, okazał się zbyt trudny dla większości naszych tłumaczy, do tego w wykładach nie brakowało słów związanych z indyjskimi wierzeniami, polityką i historią...

Na dworcu, jak zwykle, Sanal zatrzymał się z nami na kawę. Zamiłowanie do tego napoju jest u Hindusów pochodzących z południa Subkontynentu tak samo wielkie, jak u Włochów, choć kawa nie dorównuje tej z Italii. Jest też kilkanaście razy tańsza… Na Północy Indii, gdzie mieszka już od dawna Sanal, pija się zwykle herbatę z mlekiem zwaną czajem.

W przydworcowej galerii handlowej dołączył do nas szybko Mateusz Burzawa, który wziął na siebie rolę przewodnika, z której wywiązał się świetnie. Najpierw mieliśmy jednak przejechać się szybkim tramwajem na Kazimierz, gdzie Kaja za względnie małe pieniądze znalazła wspaniały apartament. Sanal, nie wiedzieć czemu, był strasznie zły z uwagi na środek transportu. Postanowiliśmy częściej korzystać z taksówek. Jak się później okazało, przebywanie Sanala w dwóch światach — Polsce i w Indiach, sprawiło, że niekiedy zmartwienia spowodowane jego trudną sytuacją w kraju rzutowały znacząco na jego nastroje w Polsce. Ponura była perspektywa spędzenia nawet trzech lat na tułaczkach na obczyźnie, w oderwaniu od rodziny, stowarzyszenia i wydawnictwa. Pocieszające zaś było zainteresowanie światowych mediów - co jakiś czas mieliśmy okazję odsłuchiwać wraz z Sanalem na laptopie wywiadów udzielanych przez niego dla Amerykanów, Kanadyjczyków, Brytyjczyków etc.

Po krótkim odpoczynku w apartamencie wyruszyliśmy na zwiedzanie Krakowa. W sukiennicach urzekło naszego gościa nowoczesne muzeum. Wcześniej, jak zwykle miał okazję skosztować nowego dania kuchni polskiej. Był nią zachwycony. Nie bał się żadnego dania, również wołowinę zjadał bez zmrużenia oka, jak przystało na osobę wyzwoloną z indyjskich wierzeń. Wieczorem dołączył do nas Zenon, który podobnie jak Kaśka z Katowic był obecny na spotkaniach z Sanalem i w Katowicach i w Krakowie.

Następny dzień zaczęliśmy od zwiedzania Kazimierza, w tym bardzo pięknej synagogi, którą Sanal był zachwycony. Ucieszyło go, że po warszawskim muzeum opisującym tragedię ludobójstwa na Żydach w trakcie II Wojny Światowej może zobaczyć żywe i barwne przejawy tej niemal już w naszym kraju nieistniejącej kultury. Dla większego efektu zjedliśmy obiad w restauracji żydowskiej, którą znałem z programu o wielkim skrzypku Perlmanie, który w tej właśnie placówce gastronomicznej opowiadał o swoim projekcie grania muzyki klezmerskiej w grodzie Kraka.

Na Wawelu stanęliśmy w długiej jak Ganges kolejce za biletami. W tym czasie wraz z Zenonem omawialiśmy z Sanalem możliwości wydania książek o polskim ateizmie i racjonalizmie w Indiach. Sanal żywo zainteresował się postacią Kazimierza Łyszczyńskiego, pierwszego znanego polskiego ateisty, który został spalony na warszawskim rynku przez przedstawicieli tzw. „religii miłości".

O 18:00 w Instytucie Kultury Żydowskiej miał Sanal wykład pod tytułem „Rosnące tendencje fundamentalistyczne wśród indyjskich religii". Poznaliśmy ciemne karty Indii, takie jak zburzenie meczetu w Ajodhji przez fanatycznych hinduistów i ciąg wzajemnych rzezi, który nastąpił później. Z wykładu można było wyciągnąć wniosek, iż w skali okrucieństwa w Indiach hinduiści pobili muzułmanów. Szczytem wszystkiego była masakra muzułmańskiej społeczności w jednym z miast Gudżaratu, gdzie palono żywcem dzieci, niekiedy również płody wyrwane z brzuchów brzemiennych matek, torturowano, gwałcono i zabijano muzułmanki dbając o to, by patrzyli na to ich ojcowie, mężowie, bracia, synowie, których później też czekała zagłada. Pretekstem dla tej rzezi było spalenie pociągu z fanatycznymi hinduistami wracającymi z rocznicy rozebrania meczetu w Ajodhji. Okazało się, że za tym ostatnim nie stali muzułmanie, ale gubernator stanu Gudżarat, który otwarcie chwali politykę opierającą się na haśle „Indie tylko dla hinduistów". Obecnie ma on szanse zostać premierem Indii. Również rodzina Nehru, który był światłym ateistą, z pokolenia na pokolenia stacza się na dno religijnego fundamentalizmu. Ten wykład Kaja tłumaczyła od początku do końca, nie było bowiem tłumacza, który chciał spróbować na początku swoich sił.

Po wykładzie mieliśmy okazję wieczerzać w pięknym miejscu na Kazimierzu ze sporą grupą członków i sympatyków PSR. Prezeska PSR Kraków, Katarzyna Bena, zatopiła się całkowicie w długiej i serdecznej rozmowie z naszym gościem. Był też Arkadiusz, nasz sympatyk, który wyjątkowo hojnie wsparł krakowską część wizyty Sanala.

Następnego dnia zrezygnowaliśmy z pociągów na rzecz samolotu, bowiem musieliśmy się udać aż do Szczecina. Tam czekał na nas Michał Rembas, do niedawna prezes oddziału szczecińskiego PSR, nadal jednakże będący naszym głównym gospodarzem w mieście Gryfitów. Urzekło mnie bez reszty oddanie Michała swojemu miastu, jego wiedza na jego temat i wciągające o nim opowieści. Michał wydał już kilka książek na temat nekropolii i tajemnic województwa zachodniopomorskiego.

Przed wykładem zapoznaliśmy się z ciekawym układem urbanistycznym zadbanego i wielkiego szczecińskiego śródmieścia. Mieliśmy też okazję zakosztować sławnych pasztecików, których tradycja wzięła się z rosyjskiej maszyny produkującej te słodkawe krokiety na potrzeby ewentualnej wojny.

O 17:00 Sanal wygłosił wykład pod tytułem: „Święci mężowie w Indiach — od latających fakirów po głodzących się ascetów". Tym razem tłumacz mężnie wytrwał niemal do końca, wspierając Kaję pół na pół. Michał zapewnił dzięki reklamie i ogłoszeniom 90 osób na sali. Tymczasem przed naszymi oczami pojawiały się zabawne postaci ludziobogów — od Sathya Sai Baby, który miał ogromne wpływy w Indiach, a także krew na swych rękach sztukmistrza, aż po tzw. „Przytulającą matkę", która też była boginią, a jednocześnie, być może, zwariowaną erotomanką, dbającą jednakże o stan konta i pozycję. Zadziwiająca była postać prezydenta Indii, Abdula Kalama, który tak uwielbił Sathya Sai Babę, iż pisał o nim wiersze jako o stwórcy wszechświata. Nie byłoby to może aż tak dziwne, gdyby nie fakt, iż Abdul Kalam jest jednym z wybitniejszych fizyków indyjskich. Choć, z drugiej strony, i nam się zdarzają wielcy naukowcy wierzący w magię Jezusa… IRA zrobiło w związku z tym akcję, broniącą godności kraju przed takim prezydentem i przyczyniła się ona do tego, że Abdul Kalam nie został wybrany na drugą kadencję. Oczywiście prezydent w Indiach to nie to samo co premier, ma on jedynie symboliczne znaczenie, podobnie jak prezydent Niemiec. Niestety, premier również nie stronił od Sathya Sai Baby. Po wykładzie zjedliśmy kolację ze sporą grupą szczecińskich racjonalistów.

Następnego dnia zwiedzaliśmy Szczecin, korzystając z ogromnej wiedzy i zaangażowania Michała. Zaczęliśmy od Wałów Chrobrego, później zobaczyliśmy Zamek, gdzie zachowała się komnata tortur. Zwróciłem Sanalowi uwagę na to, iż narzędzia do zadawania mąk eksponowane w zamku książąt pomorskich pochodzą z XIX wieku. Bardzo niewiele lat dzieli nas, Europejczyków, od średniowiecznego barbarzyństwa… Do naszego wspólnego zwiedzania przyłączyła się Bożena Mozelewska, aktywna artystka i animatorka sztuki, oraz założycielka szczecińskiego PSR. Miło było skończyć dzień na herbacie u niej. Ale zanim on się skończył, Michał oprowadził nas po wielkim, zabytkowym cmentarzu, gdzie pokazał nam wiele wspaniałych rzeźb nagrobnych. Naszego gościa podkradał przewodnikowi prawdziwy filozof, czyli profesor Krysztofiak, który dołączył do nas wraz z żoną Aleksandrą i córeczką.

Nazajutrz, rano, Sanal jak zwykle załatwiał tysiące spraw na Skypie. Szósta rano u nas to dziesiąta w Dehli. My opuściliśmy wibrujące hindi i malajalam korytarze domu kultury, gdzie mieszkaliśmy i wiedzieni przez niestrudzonego Michała zwiedziliśmy zaiste ciekawy modernistyczny kościół w pobliżu.

Pociąg do Poznania jechał zadziwiająco szybko i już niebawem ujrzeliśmy czekających na nas na peronie Marka Woźnicę i Tomasza Frydryka. Ogromnie mnie cieszył fakt, że powstający oddział poznański PSR podjął się tak poważnego wyzwania jak goszczenie Sanala. Pierwszego dnia w Poznaniu mieliśmy okazję zobaczyć Starówkę. Sanal poznał nowe, poznańskie odcienie polskiej kuchni w ładnej, rynkowej restauracji. Barwne poznańskie kamieniczki przypadły mu najwyraźniej do gustu.

Następnego dnia Sanal jak zebrał się nieco później, niż zakładaliśmy. Tym razem jednak nie chodziło o wzór okładki, rozmowę z córką, czy kolejny wywiad na temat wolności słowa i prześladowań. Sanala zatrzymał robot — odkurzacz Tomka. Używając laptopa jako kamery (nie pierwszy już raz!) musiał go zaprezentować swoim przyjaciołom z Indii. Poza tym dowiedziałem się, iż powstała koncepcja napisania listu do papieża w proteście przeciwko decyzji biskupa. Wraz z Kają zareagowaliśmy na nią sceptycznie. Benedykt XVI to chytra sztuka, a ponoć kościół indyjski jest obecnie zdystansowany od papieża. Liczenie na to, iż papież potępi przesadę indyjskiego biskupa w kwestii nieautoryzowanego jeszcze cudu (woda z wychodka skapująca z gwoździa krucyfiksu, do którego dopłynęła przez ścianę), było cokolwiek naiwne. Z pewnością papież zrobi wszystko, aby pozyskać sobie większe uznanie indyjskich podwładnych. Albo też zadziała skrajnie wymijająco — jak ocenili nasi poznańscy koledzy.


1 2 3 4 Dalej..
 Zobacz komentarze (31)..   


« Felietony, bieżące komentarze   (Publikacja: 24-07-2012 Ostatnia zmiana: 25-07-2012)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jacek Tabisz
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Historyk sztuki, poeta i muzyk, nieco samozwańczy indolog, muzykolog i orientalista. Publikuje w gazetach „Akant”, „Duniya” etc., współtworzy portal studiów indyjskich Hanuman, jest zaangażowany w organizowanie takich wydarzeń, jak Dni Indyjskie we Wrocławiu.

 Liczba tekstów na portalu: 118  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Klerykalizacja, czy sekularyzacja?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8213 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365