Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.507 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Nie wierzę w to, że jakiś Bóg dał nam przykazania moralne na kamiennych tablicach. Musimy się zdać na samych siebie i na własny rozsądek, żeby wytworzyć możliwie spójne stanowisko".
 Prawo » Prawo karne i nauki penalne

Ksiądz skazany na roboty publiczne. Jakie?
Autor tekstu:

Pisałem wczoraj o orzeczeniu opolskiego sądu administracyjnego, które może nadkruszyć brak obowiązku ewidencji przychodów parafialnych i księżowskich, wynikający z tego, że sprzedaż usług i „towarów" religijnych nie jest traktowana jako działalność gospodarcza i objęta obowiązkiem rejestrowania poprzez kasę fiskalną.

Materiał ten warto uzupełnić jeszcze ciekawszym wyrokiem Sądu Rejonowego w Rawie Mazowieckiej z czerwca b.r. Sąd skazał proboszcza Lewina na 30 godzin robót publicznych za hałasowanie dzwonami w nocy.

Wbrew pozorom jednak, to nie sam fakt skazania za dudnienie dzwonami jest najciekawszy w tej sprawie. W tym bowiem przypadku „dzwonnica" wyrabiała normę dziesięciu przeciętnych. Chodziło nie o tradycyjne dzwony, lecz o dzwony elektroniczne, nowinki techniczne które instalują sobie postępowi księża. Sprzęt taki nie tylko dzwoni wedle ustawionego programu, lecz nadto może emitować dowolne pieśni religijne i melodyjki. Ksiądz postanowił zostać głównym DJ-em wsi: 33 gongi na dobę plus playlista nabożnych pieśni i melodii. Najgorsze było to, że dzwony najmocniej waliły w czasie ciszy nocnej. O 5 z rana wieś była budzona na jutrznię.

Kościół w Lewinie, Wikimedia
1. Kościół w Lewinie, Wikimedia

Większość parafian położyła uszy po sobie i może zainwestowali w korki do uszu na sen, lecz cztery osoby zaczęły protestować. W odpowiedzi ksiądz ...wzbogacił repertuar i dołożył pieśń maryjną: Chwalcie łąki umajone, I co czuje, i co żyje, Niech z nami sławi Maryję! która przeszywała wieś o godz. 1.30 w nocy.

Wówczas „buntownicy" skorzystali z art. 51 § 1 Kodeksu wykroczeń: „Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, - podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny."

Domagali się zamknięcia księdza na trzy miesiące w kryminale. Sędzia Bartłomiej Biegański nie zastosował aresztu, lecz stwierdził, że kara grzywny będzie niewystarczająca i skazał księdza na roboty publiczne, które mają go zresocjalizować i wychować.

Nie spotkałem się dotąd ze skazaniem w Polsce księdza na prace społeczne, ale to nie tylko kwestia barier psychologicznych, ale może i głównie niedorozwinięcia tej kary w polskim systemie.

Dlaczego praca społeczna w Polsce hańbi?

W Polsce kara ograniczenia wolności wciąż jest dość marginalną karą (ok. 11% skazań wobec 30% w Europie Zachodniej) i wielu postrzega ją jako hańbiącą. Polonia Christiana tak komentuje wyrok:

„Sędzia Bartłomiej Biegański stwierdził bowiem, że kara grzywny nie byłaby wystarczająco surowa, można więc łatwo domyślić się, że chodziło o upokorzenie duchownego. Zateizowane społeczeństwo coraz częściej próbuje na drodze sądowej walczyć z duchowieństwem."

I komentarz czytelnika: „Problem podstawowy to rodzaj wymierzonej kary, która w tej formie jest najczęściej stosowana dla drobnych złodziejaszków i pijaczków 'prowadzących' rower. Celowe upokorzenie kapłana."

Kuriozalne jest, że kara polegająca na wykonywaniu prac na rzecz dobra ogólnego nie jest postrzegana jako najbardziej honorowa spośród orzekanych. To że często jest to sprzątanie ulic nie wynika z chęci upokorzenia karanego, lecz nade wszystko z tego, że skazani na ogół nie posiadają sensownych kwalifikacji.

Na karę tę bywają skazywani także ludzie ze świecznika. Przykładem czołowa polska pływaczka, Otylia Jędrzejczak, która za nieumyślne spowodowanie wypadku samochodowego w którym zginął jej brat, w 2007 została skazana na 9 miesięcy prac społecznych, łącznie 270 godzin. Stowarzyszenie „Alter ego", zajmujące się obroną interesów ofiar wypadków, zapowiadało wystąpienie o zatrudnienie pływaczki w stowarzyszeniu, by wykonała swój wyrok trenując dzieci w pływaniu. Nie udało mi się jednak potwierdzić, czy faktycznie w ten sposób odbyła swą karę. Choć internet wypełniły pokrzykiwania o „równych i równiejszych" i lamenty nad niezapuszkowaniem Jędrzejczak, trudno cokolwiek zarzucić orzeczeniu sądu. Jakkolwiek poseł i były sędzia, Janusz Wojciechowski, uznał za celowe obwieścić, że on tego wyroku nie rozumie, więc jest on „nierozsądny", wszak Otylii nie trzeba uczyć pracować, a zasądzona praca może przeszkodzić mistrzyni w treningach i „upokorzyć ją". Jednak kara prac społecznych to nie żadna nauka pracowitości, lecz konieczność dania czegoś od siebie dla społeczności w której się żyje. Rozumiem jednak, że idea ta jest szczególnie trudno przyswajalna przez rozgrywających polskiej polityki, którym mniej hańbiące wydaje się pozbawienie wolności w zawieszeniu niż ograniczenie wolności z koniecznością pracy dla ogółu (sic!).

Środowisko polskich karnistów od dawna jednak postuluje rozszerzenie zakresu stosowania kary prac społecznych, w szczególności kosztem orzekanej kary więzienia, która nie resocjalizuje, lecz demoralizuje.

Na karę robót publicznych są także i w Polsce skazywani sprawcy przestępstw i wykroczeń o podłożu ideologicznym. W sierpniu b.r. Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał 18 działaczy rasistowskich na 14 godzin prac społecznych dla każdego. Starali się oni zakłócić Marsz Jedności wznosząc okrzyki „Nasza święta rzecz, Żydzi z Polski precz" itp. Sąd nie poszanował jednak ich świętości i skierował do odpracowania swych czynów. Od razu rozpoczęła się debata nad tym, jakie prace byłyby dla grupy skinów szansą na jakieś wychowanie. Wyborcza zaproponowała porządkowanie cmentarza żydowskiego, wiceprezydent - zdzieranie wlepek z latarń w ścisłym centrum miasta, prezes Stowarzyszenia na rzecz Kultury i Dialogu 9/12 — zamalowywanie obraźliwych napisów na murach.

Jaka praca społeczna dla księdza?

A jakie prace mogłyby spełnić swój efekt wobec lewińskiego księdza, który uwierzył, że jest Dzwonnikiem z Notre Dame?

W „Rzeczpospolitej" skrytykowano karę prac społecznych, gdyż może ona „ośmieszyć proboszcza". Na wypadek jednak uprawomocnienia wyroku zaproponowano „prace społeczne" w postaci nieodpłatnej katechezy. To ci dopiero kara, ta nieodpłatna katecheza! „Gość Niedzielny" mógłby przelicytować Rzepę, proponując społeczną pracę w urzędzie gminy i „karne" pozawieszanie krzyży w tych pomieszczeniach, gdzie ich brakuje.

Swoją drogą, autorka tekstu w „Rzeczpospolitej" popełniła wymowny błąd, podając, że ksiądz został skazany przez sąd w Łowiczu. W istocie w Łowiczu jest sąd, któremu podlega ksiądz — trybunał biskupi. Ksiądz został natomiast skazany przez sąd świecki — w Rawie Mazowieckiej.

Rzecznik Sądu Okręgowego w Łodzi, gdzie obecnie jest rozpatrywane odwołanie od wyroku, wskazuje natomiast, że na ogół kierują na roboty do zieleni miejskiej lub komunikacji. W ramach Zieleni miejskiej skazani powinni przede wszystkim oczyszczać trawniki z psich kup, które stanowią prawdziwe plagi wielu naszych miast. „Gazeta Kościańska" podaje, że w 2010 r. skazani zebrali w Kościanie 4,5 worka psich odchodów. Ale Zieleń miejska to także parki, obiekty sportowe, cmentarze — i pewnie tam zostałby posłany skazany ksiądz. Jeśli wśród skazanych są fachowcy, bywają oni kierowani do ambitniejszych prac, jak np. malowanie pomieszczeń, zakładanie płytek, stolarka okienna i in.

Jedyna kara, w której społeczeństwo jest współkarzącym

Niewątpliwie jednak celu kary ograniczenia wolności nie należy postrzegać w poniżeniu skazanego czy zemście na nim. Celem tym jest społeczna użyteczność, wychowanie, resocjalizacja przez wymierną pracę dla ogółu.

W naszym systemie wymiaru sprawiedliwości potrzebne są głośne skazania na tę karę, gdyż potrzebna jest szersza debata społeczna o niej, wykraczająca poza grono specjalistów. W przeciwieństwie bowiem do pozostałych kar, jej stosowanie nie jest zależne wyłącznie od państwa, ale także od współpracy szeroko pojętego społeczeństwa. Aby można było skazywać na ograniczenie wolności, potrzebna jest infrastruktura społeczna: instytucje gotowe przyjmować takich pracowników oraz potrafiące wykorzystywać ich pracę (obecnie wciąż niestety bywa tak, że skazani wykonują prace całkowicie zbędne i nieużyteczne), nie tylko z sektora państwowego, ale i pozarządowego; nawet jednak w instytucjach państwowych skuteczność kary jest uzależniona od nastawienia ich pracowników.

W skali globalnej niewątpliwie kara ograniczenia wolności poprzez prace społecznie użyteczne jest pod wieloma względami korzystniejsza społecznie i skuteczniejsza także indywidualnie. W Polsce wciąż istnieją duże bariery dla wykonywania tej kary.

Dominuje u nas bowiem irracjonalna mentalność, że przestępców najlepiej zamykać w więzieniach, nawet jeśli niekoniecznie są to najcięższe przypadki. Polacy w większości nie wierzą w sens karania przez prace społeczne. Najgorsze, że media nie robią prawie nic dla poprawy tego stanu rzeczy, a na dodatek często jedynie pogłębiają skalę problemu, którego efektem jest to, że Polska jest euroliderem zapychania więzień.

Najlepszym obrazem tego są artykuły prasowe o najnowszym raporcie NIKu: Tworzenie warunków do wykonywania kary ograniczenia wolności w formie nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne oraz prac społecznie użytecznych z 21 czerwca 2012. Otworzyłem jedynie kilka pierwszych wyników wyszukiwania — co jeden to większa bzdura, pokazująca, że albo dziennikarz klecący podsumowanie raportu nie przeczytał albo go nie zrozumiał. Money.pl: Raport NIK bardzo krytyczny. Prace społeczne się nie sprawdzają. Dziennik: Skazani na prace społeczne. NIK ostro krytykuje ten pomysł; Senior.pl: NIK: skazywanie na prace społeczne nie ma sensu. Wymowa komentarzy prasowych sprowadzała się do tezy, że NIK podważa sens skazywania na prace społeczne. Wymowa samego raportu NIK była zgoła inna: „Przykłady należytego wykorzystania pracy skazanych wskazują, że korzyści z ich pracy mogą znacznie przewyższać wydatki na organizowanie tych prac." Raport NIK bynajmniej nie podważa sensu kar robót społecznych, tylko usiłuje zdiagnozować, co należy poprawić, aby ujawniły one cały swój potencjał.

Pomimo że w wielu miejscach Polski wciąż brak dobrej infrastruktury społecznej dla stosowania tych kar zgodnie z ich założeniem (m.in. właśnie przez tego rodzaju nierzetelne dziennikarstwo), to jednak jest sporo przykładów ich dobrego funkcjonowania.

Jednym z nich jest 24-tysięczne miasto powiatowe Kościan leżące nieopodal Poznania, gdzie większość skazanych kierowanych jest do Straży Miejskiej. W 2010 skazani przepracowali łącznie 3546 godzin na kwotę 29184 złotych brutto. Wartość pracy wyliczono przy zastosowaniu najniższego wynagrodzenia. Koszty poniesione w związku z wykonywaniem prac wyniosły ponad 4534 złotych. „W większości przypadków otrzymują ocenę dobrą lub bardzo dobrą. Zdarzało się nawet, że skazany pracował dłużej niż przewidywał wyrok, bo chciał dokończyć pracę, którą zaczął" — mówi komendant Straży, Maciej Szymczak.

Dobrze byłoby gdyby druga instancja podtrzymała wyrok prac społecznych dla księdza. Tak nietypowa sprawa dałaby dobrą sposobność do ciekawej dyskusji społecznej o karze prac społecznych w Polsce. Przy okazji ostudziłaby zapewne zapał innych miłośników dzwonnictwa sakralnego w Polsce.

Dodatkowym smaczkiem tej sprawy jest fakt, że wyrok ten został wydany przez młodego sędziego, który swą nominację odebrał z rąk prezydenta w ubiegłym roku. Czy to jaskółka nowego pokolenia w polskim sądownictwie?


 Zobacz także te strony:
Sąd opolski odmawia wiary w opowieść księdza ze względu na brak dowodów

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (14)..   


« Prawo karne i nauki penalne   (Publikacja: 14-09-2012 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8344 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365