Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Firma: „DORADZTWO RELIGIJNE” [4] Autor tekstu: Lucjan Ferus
M:
Czyli co mi pan ra.. sugeruje? Powinienem wierzyć w jakiegoś konkretnego
Boga?
D:
Nie, skoro jest pan świadomy, że są oni wytworem samych ludzi, produktem
ewolucji kulturowej.
M:
Nie rozumiem do czego pan zmierza..
D:
Do prostego wniosku: nie ma czegoś takiego jak „wiara w Boga". Istnieje
natomiast wiara w konkretnego Boga, który ma swoje imię i swoją historię.
Boga, który jest w określonej relacji ze
swymi wyznawcami, i który jest połączony z nimi określonymi zależnościami.
Jednym słowem; jest to Bóg, który
jest częścią historii ich kultury, ich sposobu pojmowania i wartościowania
świata. Pańska wiara — mimo, że dotyczy Boga — na pewno nie jest
religijna, bardziej przypomina deizm.
M:
Więc co by mi pan radził w tej sprawie?
D:
Zrobić jeden mały krok..
M:
Ale w która stronę; religii czy ateizmu?
D:
Sam musi pan wiedzieć gdzie panu bliżej. Jest pan przecież intelektualistą,
czyż nie? Jeśli nie ma pan więcej pytań, to żegnam, życząc zweryfikowania
swych poglądów pod kątem rozumu.
Coś mi się wydaje — pomyślałem sobie po zakończeniu rozmowy — iż
ten młody człowiek przeczytał „Problem istnienia Boga" Claude,a
Tresmontanta tyle, że nie do końca, gdyż dopiero w posłowiu tejże pozycji,
wyjawił on czytelnikom, że ów Bóg którego istnienia dowodził na 400
stronach i to od Wielkiego Wybuchu począwszy, to w istocie dobrze nam znany Bóg
chrześcijaństwa. I tu już nie zawracał sobie głowy żadnym dowodzeniem, ani
jakąkolwiek argumentacją. Po prostu uznał to za oczywiste. Wystarczyło więc
takiej książki nie przeczytać do końca, aby dojść do podobnych poglądów
jak w przypadku owego młodego człowieka. No cóż, można i tak.
***
Przez dobrych parę minut delektowałem się ciszą, nim zadzwonił
telefon.
D:
Porady religijne. W czym mogę pomóc?
Młodzieniec:
Należę do tzw. "pokolenia JP II" i chciałbym się dowiedzieć czy
powinienem przeczytać Biblię? Bo przyznam się, że różne opinie słyszy się
na ten temat.
D:
Wpierw spytam; czy dumny jesteś z przynależności do tego „pokolenia"?
M:
Oczywiście, że tak! Chyba jest to powód do dumy, prawda?!
D:
To zależy od światopoglądu, ale nie wnikajmy w to. Jeśli więc tak się
sprawy mają, to radziłbym nie czytać tej akurat pozycji,.. no chyba, że
chcesz przestać się identyfikować z tym „pokoleniem".
M:
Ale dlaczego miałbym nie czytać?! Przecież to jest Słowo Boże!
D:
Właśnie dlatego, iż w to wierzysz. Wyobraź sobie, że w tymże Słowie
znajdują się takie oto fragmenty, dotyczące kultu, który wyznajesz:
„Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec
wasz, Ten w niebie /../ Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się
wywyższa będzie poniżony, a kto się poniża będzie wywyższony" Mt
23,9,11,12. „Pilnie się wystrzegajcie /../ abyście nie postąpili
niegodziwie i nie uczynili sobie rzeźby przedstawiającej podobiznę mężczyzny
lub kobiety /../ Strzeżcie się, abyście nie zapomnieli przymierza Pana, Boga
waszego /../ i nie uczynili sobie wyobrażenia w rzeźbie tego wszystkiego, co
wam zabronił Pan, Bóg wasz" Pwt 4,15,23. „Przeklęty każdy, kto wykona
posąg rzeźbiony lub z lanego metalu — rzecz obrzydliwą dla Pana, robotę rąk
rzemieślnika" Pwt 27,15. I jeszcze wiele podobnych rzeczy.
M:
Niemożliwe! I to wszystko jest w Biblii?!
D: A jakże! To i wiele więcej. Przypuszczam, że nawet nie jesteś w stanie
wyobrazić sobie.
M:
Ee,.. to ja chyba zrezygnuję z tej lektury.. jakaś dziwna ona jest.
D:
Skoro wolisz zdać się na pośredników i pozwalać aby inni za ciebie myśleli,
to pewnie wiedza z niej nabyta do niczego ci nie będzie potrzebna, a nawet mogłaby
zaszkodzić twej wierze. Być może nawet, iż doszłoby do niezamierzonego
efektu, określonego jako: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli". Chciałbyś
tego?
M:
Nie wiem,.. chyba jednak nie.
D:
Tak właśnie myślałem! Jeśli to wszystko, żegnam.
***
Spojrzałem na zegarek, było po jedenastej. Po dłuższej chwili
ponownie odezwał się telefon.
Doradca:
Porady religijne. Czym mogę służyć?
Mężczyzna:
Dzień dobry. Pochodzę z Holandii i z racji małżeństwa z Polką zamieszkałem w waszym pięknym kraju, poznałem
waszą kulturę, a teraz przyszedł czas na poznanie waszej religii. I tu muszę
przyznać napotkałem pewne trudności ze zrozumieniem niektórych jej prawd. A żonie już obiecałem, że weźmiemy ten ślub kościelny, bez którego ona nie
wyobraża sobie małżeństwa. I cóż mam począć?
D:
Przepraszam, że spytam: chce pan być wyznawcą tejże religii, czy jej znawcą?
M:
Oczywiście, że wyznawcą! Ale przecież jakieś choćby podstawowe zrozumienie
wyznawanej religii jest konieczne, prawda? Chyba u was nie jest inaczej?
D:
Pozornie może się tak wydawać, lecz zaręczam panu, że tak nie jest. Gdyby
tak miało być jak pan mówi, nie wpajano by paroletnim dzieciom tych prawd
religijnych, wiedząc, iż nie są one w stanie ich zrozumieć, prawda? Powinien
pan wiedzieć, iż wiara religijna nie ma nic wspólnego ze zrozumieniem, gdyż to się akurat wyklucza. Nie chodzi także o nauczanie prawdy.
M:
Co pan mówi!? Ale jak to możliwe? Wierzyć, tak całkowicie bez zrozumienia w co się wierzy?
D:
Zapewniam pana, że to jest możliwe. Sam zapewne pan to dostrzeże, to tylko
kwestia czasu.
M:
Można wierzyć nie rozumiejąc w co się wierzy?! Jakoś nie mogę sobie tego
wyobrazić!
D:
Dlatego, że wychowany pan był w innej kulturze i zapewne w innych realiach
religijnych. U nas jest inaczej i nie bez powodu francuski jezuita Hubert Vutrin,
który przybył do Polski w 1777r., tak pisał o Polakach: „Religia jest dla
nich kultem czysto zewnętrznym, który obarczają nieskończenie wielką ilością
przesądów. Moralność zaś jest dla nich czymś najbardziej nieznanym!".
Nasi pasterze i rządzący nami politycy, bardzo dbają aby tak pozostało możliwie
jak najdłużej. Aby więc pomóc panu dochować przyrzeczenia danego żonie,
udzielę małej rady: proszę wziąć sobie do serca zalecenie, jakiego udzielił
Blaise Pascal w swoim słynnym „Zakładzie": "Chcesz iść ku wierze, a nie znasz drogi; chcesz się uleczyć z niedowiarstwa i żądasz leku. Dowiaduj
się u tych, którzy byli spętani jak ty, a teraz zakładają się o wszystko
co mają; to ludzie znający drogę, którą chciałbyś iść; wyleczeni z choroby, z której ty chciałbyś się uleczyć. Naśladuj sposób, od którego
oni zaczęli: to znaczy czyniąc wszystko tak, jak
gdyby wierzyli, biorąc wodę święconą, słuchając mszy itd. W naturalnej drodze doprowadzi cię to do wiary i ogłupi
cię". Pojmuje już pan na czym to polega?
M:
Co mi pan sugeruje?! Mam zgłupieć aby móc zostać wierzącym osobnikiem?
D:
Nie ja, tylko Pascal. I to tylko w tym przypadku, kiedy posiadanie wiary
religijnej uważa się za ważniejsze od posiadania wiedzy.
Być może panu uda się posiąść jedno i drugie, czego mu gorąco życzę.
Pozdrowienia dla żony, mam nadzieję, że doceni pański intelektualny wysiłek.
***
Miałem dłuższą chwilę spokoju i nawet pomyślałem, że już nikt więcej
nie zadzwoni, kiedy jednak zadzwonił telefon. To będzie chyba ostatni, pomyślałem
sobie.
Doradca:
Porady religijne. W czym mogę pomóc?
Kobieta:
Niech będzie po,.. to znaczy, chciałam powiedzieć dzień dobry. Jestem samotną
kobietą z wyboru, nie narzekam jednak, gdyż dzięki temu mogę całkowicie poświęcić
swoje życie Jezusowi, który oddał za nas życie na krzyżu. I właśnie w tej
sprawie dzwonię: nie mogę przeboleć i pogodzić się z tym, że ludzie są
tak beztrosko obojętni na ten wielki dowód miłości bożej do ludzi! Przecież
Stwórca poświęcił swego jedynego, ukochanego Syna, aby zbawić poprzez jego
męczeńską śmierć wszystkich ludzi na świecie! Jednym słowem; po to abyśmy
my mogli żyć wiecznie — jego Syn musiał umrzeć! Czy to nie jest
najwspanialszy przejaw bożej troski o nas? Dlaczego ludzie są tak obojętni na
ten fakt?! I dlaczego w swej głupocie wybierają piekło zamiast nieba? Nie mogę
tego pojąć i to mi spędza sen z oczu. Modlę się nieustannie za wszystkich
swoich znajomych, ale to nie wystarcza. Oni się nie zmieniają niestety, już
sama nie wiem co mogłabym zrobić jeszcze, aby poprawić ten stan rzeczy. Co by
mi pan radził w tej sytuacji?
D:
Przede wszystkim drobna poprawka do pani wypowiedzi: syn boży nie umarł na
krzyżu na zawsze, lecz na 3 dni jedynie. Przecież wierzy pani, że żyje on w niebie u boku swego boskiego rodzica, prawda? Jakież więc to dla Boga poświęcenie?
Poza tym nie umarł za wszystkich ludzi — nie dotyczy to przecież tych, którzy
urodzili się przed nim — lecz jedynie za tych, którzy w niego uwierzą, a to
znikomy procent całej ludzkości. Ale to tak na marginesie, gwoli ścisłości.
Jakże więc wg pani ludzie powinni postępować, aby ich zachowanie świadczyło
o — ogólnie mówiąc — pobożności i bogobojności?
K:
Przecież to proste! Całe życie człowieka powinno być podporządkowane wymogom religijnym w każdym jego aspekcie.
D:
Czyli coś takiego jak u Izraelitów, którzy dostali od Boga prócz Dekalogu
613 zakazów i nakazów do przestrzegania, z każdej nieomal dziedziny życia?
K:
Tak! Ma pan rację! Właśnie coś takiego by się nam wszystkim przydało, a nie rozdział Kościoła od państwa. Powinno też być więcej świąt,
pielgrzymek do miejsc świętych, a naszej katolickiej tradycji i naszych obrzędów
religijnych powinno się uczyć dzieci w szkołach. Wtedy i tylko wtedy nasze życie
nabrałoby głębszego sensu, a wiara religijna stałaby się bardziej żarliwa i głęboka.
D: I to byłoby wg pani właściwym zachowaniem ludzi, którzy chcieliby
zademonstrować w ten sposób, że nie są im obojętne nakazy boże?
K: W zasadzie tak, choć można by jeszcze wiele elementów bardziej żarliwej
religijności zaadoptować od innych kultur, jak choćby biczowanie się do krwi
podczas upamiętniania drogi krzyżowej, czy symboliczne ukrzyżowanie
ochotników, którzy mękę Jezusa szczególnie mocno przeżywają. Zawsze można
coś jeszcze od siebie dołożyć do tego zbożnego dzieła, byle tylko nie być
obojętnym, bo ten współczesny
nihilizm jest nie do zaakceptowania!
D:
No, tak,.. słyszę, iż przemyślała pani — być może podczas tych
bezsennych nocy — dokładny plan naprawy ludzkości. A czy wzięła pani pod
uwagę taką możliwość, iż źle pani zrozumiała sens bożego planu opatrznościowego
przedstawionego w Biblii?
1 2 3 4 5 Dalej..
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 05-10-2012 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8408 |