Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.446.735 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Zagłębianie się w zagadnienia budowy świata jest jednym z największych i najszlachetniejszych celów człowieka."
 Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.

Doradztwo religijne i religioznawcze [3]
Autor tekstu:

„Gdyby świat był rządzony przez Opatrzność Bożą, wówczas wszystko byłoby odmierzane — jak na sprawiedliwej wadze — każdemu człowiekowi według tego, na co zasługuje, a więc dobrym przypadałoby w udziale dobro, a złym zło. Lecz skoro w rzeczywistości wszystko dzieje się zupełnie inaczej, nie mogę dopatrzyć się w tym w żaden sposób istnienia Opatrzności Bożej na tym naszym świecie /../ Widzimy bowiem, że na tych, którzy nigdy nie przekraczają granicy tego co sprawiedliwe i słuszne, spadają co dzień niezliczone ciosy wrogów; oplatani są siecią intryg i zdrad, rzucane im są pod nogi kłody, spotykają ich niezliczone przeciwności. Natomiast tych, którzy depcząc prawa boskie i ludzkie, są splamieni czynami występnymi i zbrodniczymi, nie spotykają żadne nieszczęścia, nie spadają na nich żadne klęski, ale posiadają obfitość wszelkich dóbr i pędzą życie w spokoju i rozkoszach" („Vanini" Andrzej Nowicki).

Jaki wniosek nasuwa się z powyższego? Taki, iż starożytni mędrcy byli o wiele mądrzejsi od niektórych współczesnych „mędrców", ot co! Jeśli to wszystko, dziękuję za cierpliwość.

***

Ledwie zdążyłem skończyć rozmowę, rozdzwonił się telefon.

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Kobieta: Dzwoniłam już dzisiaj, ale mnie pan zbył jakimiś głupimi cytatami!

D: Przepraszam jeśli były one dla pani niezrozumiałe.

K: Tu nie chodzi panie o zrozumienie, czy nie! Wydaje się panu, iż ma rację, bo liznął pan nieco historii naszej religii, Boga i jego Kościoła. Lecz obojętnie co by pan złego o nim przeczytał — oszczercy i bluźniercy zawsze się znajdą — to nie zmienia faktu, iż ten nasz Bóg, tak przez pana szkalowany, dał nam moralność i zbawił nas od śmierci. Czy już choćby to nie wystarczy, by w niego wierzyć i ufać mu bezgranicznie, a nie szukać dziury w całym?!

D: Domyślam się, iż uważa pani moralność za coś wartościowego i uwznioślającego nas — ludzi?

K: No, a jakżeby inaczej!? Czym bylibyśmy bez moralności? Zwykłymi zwierzętami!

D: Proszę więc spojrzeć na to z innej strony; gdyby rodzaj ludzki był doskonały i bezgrzeszny, moralność do niczego nie byłaby mu potrzebna. Bo jak stwierdził F. Nietzsche: „Tylko zwyrodniałe życie potrzebuje zakazów i nakazów moralnych". Jednakże Bóg się uparł, iż rodzaj ludzki wywiedzie z ułomnych protoplastów, których natura wskutek upadku została skażona grzesznymi skłonnościami. Dlatego właśnie zmuszony był wprowadzić wielce niedoskonałą namiastkę owej utraconej doskonałości swych stworzeń, w postaci szeregu praw, bez których przestrzegania, te jego ułomne istoty nie mogłyby w ogóle funkcjonować właściwie. Jednym słowem: moralność jest protezą zastępującą zdrowy organizm (w tym przypadku psychikę) doskonałego człowieka. Mam zatem duże wątpliwości, iż taka niedbała prowizorka w tak ważnej kwestii, przynosi chlubę naszemu Stwórcy.

K: Pan to zawsze potrafi „obrócić kota ogonem"!

D: Po prostu, patrzę z innej perspektywy na problemy religijne, jak i na same religie. A co do naszego zbawienia; abstrahując od tego, iż w żaden sposób nie jest możliwe jego zweryfikowanie pod katem prawdziwości, gdyż umiejscowione jest ono na samym końcu dziejów ludzkości. Można więc tylko wierzyć, iż Bóg dotrzyma obietnicy i nic poza tym. Mnie jednak chodzi o coś innego: czy nie przeraża pani CENA jaką za to obiecane zbawienie poniosła ludzkość podczas historii chrześcijaństwa? Bo mnie tak! I miedzy innymi dlatego właśnie nie godzę się na takiego Boga, który pomimo nieskończonych i niczym nie ograniczonych możliwości, każe swoim stworzeniom płacić tak niewyobrażalnie wysoką cenę, za tę „zbawienną marchewkę". Uważam też, iż droga którą poszedł Kościół kat. podczas „ewangelizacji" świata, wytyczona w maksymie jezuitów: „Cel uświęca środki", jest nie do pogodzenia z głównym przesłaniem chrześcijaństwa o miłowaniu bliźniego jak siebie samego i nadstawianiu drugiego policzka. Jest on karykaturą chrześcijaństwa, nie mająca nic wspólnego z Jezusem, na którego bez przerwy się powołuje, przypisuje sobie kontynuację jego dzieła.

K: Za kogo się pan ma, że pozwala sobie na krytykę bożego dzieła?!

D: Może za kogoś, kto używa rozumu zgodnie z przeznaczeniem, czyli do myślenia? Acha,.. jeszcze jedno powinna pani wiedzieć: z bożego punktu widzenia ta nasza moralność czy też amoralność nie mają żadnego znaczenia w kwestii zbawienia człowieka. Zależy ono wyłącznie od łaski bożej, a tę akurat Bóg daje komu chce i kiedy chce, więc sama pani widzi, że nie ma o co się wykłócać, a tym bardziej nabzdyczać się.

K: A idź pan z takim „doradztwem"! (sygnał rozłączenia się).

***

Następny telefon był od żony, która przypomniała mi o ważnym spotkaniu za pół godziny. Chwilę później znów zadzwonił, tym razem był to interesant.

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Uczniowie: Dzwonimy do pana w związku z zapowiadanym egzaminem maturalnym z religii. Chcieliśmy się dowiedzieć czegoś więcej na temat Trójcy Świętej, bo z tego co nam tłumaczył katecheta, prawdę mówiąc mało co zrozumieliśmy. Mógłby pan nam pomóc w tej sprawie?

D: Oczywiście! Od tego tu jestem, aby zainteresowaym pomagać zrozumieć prawdy wiary. Zatem wpierw ogólnie: w „Catholic Encyklopedia" napisano: „Jest tylko jeden Bóg w trzech Osobach Boskich: Ojca, Syna i Ducha Świętego i każda z tych Osób zachowuje pełną odrębność od pozostałych. Tak więc zgodnie ze słowami atanazjańskiego wyznania wiary: Ojciec jest Bogiem, Syn jest Bogiem i Duch Święty jest Bogiem, lecz nie są oni trzema Bogami, lecz jednym Bogiem".

Natomiast jeśli chodzi o sam dogmat, składa się on z 9 punktów: „1. Są Trzej, którzy dają świadectwo w niebie: Ojciec, Słowo czyli Syn i Duch Święty. 2. Z Ojca Jest i był zawsze Syn. 3. Z Ojca i Syna jest i był zawsze Duch. 4. Ojciec jest Jednym, Wiecznym, Osobowym Bogiem. 5. Syn jest Jednym, Wiecznym, Osobowym Bogiem. 6. Duch jest Jednym, Wiecznym, Osobowym Bogiem. 7. Ojciec nie jest Synem. 8. Syn nie jest Duchem Świętym. 9. Duch Święty nie jest Ojcem".

D: Zrozumieliście coś z tego?

U: Prawdę mówiąc,.. nie bardzo.

D: Nie macie się czego wstydzić, tego nikt nie rozumie. Dlatego nazwano to Tajemnicą Trójcy Św. Pozwólcie wiec, że powiem wam jak ja to widzę. Otóż teolodzy, którzy opracowywali ten dogmat, stanęli przed bardzo poważnym zadaniem: Jak z Jezusa Chrystusa zrobić nowego Boga i wywieść go z religii monoteistycznej, którą jest judaizm, a zarazem zachować status monoteizmu (czyli wiarę w jedynego Boga). Sądząc po zażartych sporach chrystologicznych, które trwały przez parę wieków od uznania Jezusa pełnoprawnym Bogiem w 325 r. (sobór nicejski), nie było to łatwe zadanie. Musieli zatem stworzyć tak zagmatwaną łamigłówkę logiczno-teologiczną, aby nikt nie potrafił jej zrozumieć. Dlatego nazywana jest Tajemnicą Trójcy Świętej. Kiedy się jednak przyjrzeć owej „tajemnicy" z pozycji nie na kolanach, widać wyraźnie, iż nie mamy w niej do czynienia z jednym Bogiem występującym w trzech osobach, lecz z trzema odrębnymi Bogami, a świadczą o tym trzy ostatnie punkty owego dogmatu i ten fragment encyklopedycznego hasła: „każda z tych Osób zachowuje pełną odrębność od pozostałych". I to by się potwierdzało w Ewangeliach, kiedy Jezus przyznaje, iż nie zna planów swojego Ojca: „Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec" (Mk 13,32).

Jak to powinno wyglądać aby można było uznać, iż mamy do czynienia z jednym Bogiem w trzech osobach? Otóż musieliby oni mieć wspólną świadomość. Czyli każda z bożych osób powinna mieć mentalną łączność z pozostałą dwójką i odbierać (przeżywać) te same bodźce z otoczenia, których w danym momencie doświadczają pozostali. Wtedy — i tylko wtedy — można byłoby się zgodzić, iż w takiej sytuacji mamy do czynienia z fenomenem jednej osobowości (świadomości) rozłożonej na trzy odrębne osoby. W przypadku, który jest przedstawiony w Ewangeliach (czyli Syn nie ma pojęcia o zamiarach swego Ojca), oraz owym dogmacie, w żadnym wypadku nie można mówić o jedności w trójcy osób, lecz o trzech odrębnych bytach.

Dla ścisłości należy dodać, iż 3 punkt spowodował schizmę z Kościołem Wschodnim trwającą do dziś, z powodu jednego spornego słowa filique (i od Syna), włączonego do chrześcijańskiego wyznania wiary w 806 r. A wiec nie zawsze z Ojca i Syna był Duch, lecz dopiero od 806 r. Ale to tak na marginesie. Czy teraz bardziej jest dla was zrozumiały ten teologiczny problem?

U: No, raczej tak. Ale jednego nie rozumiemy: to Matka Boska nie należy do Trójcy Świętej? Przecież było nie było jest Matką Boga, prawda? Dlaczego więc tylko jego Ojciec wchodzi w jej skład i jakiś enigmatyczny Duch Święty, a ona nie? Czy nie byłoby bardziej logiczne i sprawiedliwe, gdyby owa Trójca Św. składała się z Ojca, Matki i Syna? Jak pan uważa?

D: Z tym postulatem musicie wystąpić do papieża. Myślę, iż jest on na tyle oryginalny, że powinien was wysłuchać. Jeśli nie macie więcej pytań, pozwólcie, że was pożegnam, życząc udanych egzaminów z religii,. a być może w przyszłości i religioznawstwa, kto wie?

***

Kiedy telefon zadzwonił ponownie, spojrzałem na zegarek. To musi być ostatni, pomyślałem.

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Kobieta: Piszę pewną pracę i potrzebuję następującej informacji; czy mógłby pan rozwinąć popularne powiedzenie „wojujący ateista"?

D: Z przyjemnością! I nawet nie będę dociekał w jakich kręgach jest ono popularne. Otóż „wojujący ateista" to taki człowiek, który zawsze walczył (wojował) słowem; nie mordował swych adwersarzy, nie torturował w bestialski sposób, nie palił ich na stosach, nie wyrywał im języków, nie oślepiał, ani nie truł podstępnie. Nie skazywał ich też na wiele innych dolegliwych kar, jak choćby zakuwanie w dyby i zamykanie w ciemnych lochach, przepadek ich mienia, odbierania im siłą dzieci w celu odprawienia rytuału chrztu, skazywanie na wieloletni areszt domowy czy nakaz opuszczenia kraju. Nie cenzurował i nie zakazywał publikacji swych ideowych przeciwników, ani nie palił ich manuskryptów i nie skazywał ich na biczowanie. Nie zachęcał też swoich towarzyszy „broni", aby nimi pogardzali, nie tolerowali ich i uznawali ich za nierozumne istoty, niegodne miana człowieka. Jego orężem w tej ideologicznej walce zawsze było słowo i niezłomna wiara w to, że kiedyś zostanie ono właściwie zrozumiane, i że tylko prawda ma siłę, aby nas wyzwolić od przesądów religijnych.


1 2 3 4 Dalej..
 Zobacz komentarze (11)..   


« Powiastki fantastyczno-teolog.   (Publikacja: 15-01-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8647 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365