|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Religie i sekty Religie - pomiędzy swarami a kooperacją Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Kiedy w 2004
nieopodal Sumatry zadrżał Ocean Indyjski, z czego wyłoniło się potężne tsunami
„bożonarodzeniowe" (26 grudnia), które uśmierciło ok. ćwierć miliona ludzi w kilkunastu krajach, epicentrum tragedii znajdowało się na północnym krańcu wyspy
Sumatra — prowincji Aceh. Tragedia naturalnie uskrzydliła całe zastępy
przedstawicieli bogów na ziemi, z których każdy przypisywał to dzieło swemu
bogu.
Katolicy ogłosili,
że to kara boska za to, że islamskie władze lokalne odmówiły im prawa
celebrowania Bożego Narodzenia.
Wskazali
także, że Bóg uderzył falą w same niechrześcijańskie kraje. Znany saudyjski
teleszariatysta,
Muhammad Munajid,
powiedział, że to właśnie święta chrześcijańskie, na których szerzy się
rozwiązłość i inna niemoralność, były przyczyną gniewu bożego. Allah walił z takim zapamiętaniem, aż „skończyła mu się skala Richtera".
29 grudnia
Westboro Baptist Church odprawiło
nabożeństwo dziękczynne
za tsunami w którym zginęło 2 tys. Szwedów, bo to na nich Bóg miał zesłać ów
kataklizm za to, że kilka miesięcy wcześniej ukarali pastora Ake Greena za
podżeganie do nienawiści wobec homoseksualistów. Bóg nienawidzi pedałów -
głosili — i zesłał tsunami. Dzień później poprosili
o jeszcze większe
na Amerykę Północną. 2 stycznia dziękowali Bogu już
za śmierć 5 tys. Szwedów i poprosili, by podwyższył tę liczbę
do 20 tys.
Ostatecznie poprosili Boga, by wygubił
cały naród szwedzki.
Znany palestyński
duchowny,
Ibrahim Mudeiris, obciążył odpowiedzialnością, naturalnie, Żydów i Amerykanów, którzy mieli zorganizować sodomicki raj w kurortach Tajlandii (gdzie
zginęło od kilku do kilkunastu tysięcy osób), co rozgniewało Allaha.
Na Sri Lance,
gdzie tsunami zabiło ponad 30 tys. osób, władzę sprawował buddyjski reżim
Syngalezów, skupionych wokół Świątyni
Świętego Zęba Buddy w Kandy. Fundamentaliści buddyjscy uznali, że to kara za tolerowanie
chrześcijan. Mnisi odnotowali mnóstwo cudów. Mordercza fala była nader
wyrozumiała dla posągów „Pana Buddy", zauważono też, że szczególnie bezlitosna
była wobec innowierców. Nimal Ranjit Perera ze świątyni buddyjskiej w Kalaturze
potrafił nawet wskazać konkretnego chrześcijanina, który ściągnął morderczy
gniew Buddy wypiekając ciasto z jego wizerunkiem, które następnie potraktował
nożem.
(zob.
Tsunami Aftermath: Why it killed some and not others).
Mnich Sunama
ze świątyni w Galle powiedział, że to kara za zejście ze ścieżki Pana Buddy.
Kiedy przyszedł czas odbudowy zniszczeń
pokazali co ona oznacza:
kiedy w łonie ówczesnej koalicji rządzącej powstał spór o to, czy pomocą
zagraniczną należy podzielić się Tamilami (z północnej części Sri Lanki,
pozostającymi w konflikcie z rządem Syngalezów), mnisi buddyjscy twardo się temu
sprzeciwili. Przedłożyli także projekty dwóch ustaw wymierzonych przeciwko
prozelityzmowi i zmianom wyznania. Zażądali wreszcie, by odbudowa niemal dwustu
zniszczonych przez tsunami świątyń prowadzona była tylko w oparciu o zasoby
krajowe. Wyjątek uczyniono dla scjentologów, którzy na mocy porozumienia
arcymnicha Dhammawassy z prezesem scjentologów, przeszkolili mnichów w uzdrawianiu z traum za pomocą
Dianetyki.
Do dziś jest to
reżim wyznaniowy w którym rząd pozostaje pod presją mnichów buddyjskich, a
Minister ds. Buddyjskich
ma ścigać buddyjskie herezje i fałszywych buddów. W połowie 2012 pół tysiąca
mnichów wraz z półtora tysięcznym tłumem poprowadziło
szturm na siedzibę
podającego się za
nowe wcielenie Buddy.
Policja użyła gazu łzawiącego przeciwko napastnikom, lecz fundamentaliści
wyznaczyli rządowi dwa
tygodnie na zajęcie się
fałszywym prorokiem, grożąc, że w przeciwnym razie wezmą sprawy „w swoje ręce".
Mnisi buddyjscy ze Sri Lanki wielokrotnie brali sprawy we własne ręce i atakowali miejsca kultu chrześcijan, muzułmanów i hinduistów. We wrześniu 2011 w
Anuradhapura 100 mnichów poprowadziło szturm na zabytkową świątynię
islamską, która została zdemolowana. W sierpniu 2012 w
Deniyaya 40 buddystów zaatakowało brutalnie pastora i jego żonę. Tego
rodzaju zdarzeń jest coraz więcej.
Przedstawiciel
hinduistów ze Sri Kathiresan Temple na Sri Lance uznał, że tsunami było karą
„Pana Sziwy" za ignorowanie jego nauk. Można by tak długo jeszcze wymieniać. Bez
względu jednak na ciskane wzajemnie oskarżenia (sic!) za tragedię, zyskały na
niej generalnie wszystkie religie, choć nie zawsze był to proces trwały.
Zob.
Buddism, Conflict and Violence in Modern Sri Lanca
pod red. Mahindy Deegalle.
Ponad skłóconymi antykami
stanął wówczas nowoczesny prorok Wodnika,
parawolnomyśliciel Deepak Chopra, który wyznał (Larry King Live, CNN, 7
stycznia 2005), że tsunami wzmocniło jego wiarę, a następnie ujawnił „duchową
perspektywę tsunami", wedle której nie można mówić o odpowiedzialności
poszczególnych sekt za tragedię, lecz całej ludzkości. Trzęsienia ziemi i tsunami to pewien rodzaj zaburzenia psychicznego Gai, których my jesteśmy
przyczyną. Musimy więc podłączyć się do „kolektywnego umysłu" naszej „duszy
zbiorowej". Jeśli uleczymy siebie, uleczymy Gaję, i już nie będzie tsunami.
Potrzeba więc zarządzić ogólnoświatowe modlitwy do Gai lub medytacje, co
uruchomi „nielokalne interakcje" i „wytłumi turbulencje przyrodnicze", czego
dowodzi „nowoczesna fizyka". Amen
Głęboko jednak myli się pan Chopra zrzucając starym
religiom, że nie potrafią współpracować, czego dobitny przykład dały na co dzień
skłócone religie Indonezji pomagając zgodnie cztery dekady wcześniej dojść do
władzy generałowi Suharto.
Ekumenizm suhartowski
Państwo indonezyjskie uznawało wówczas pięć dobrych religii
monoteistycznych: islam, hinduizm, buddyzm, katolicyzm, protestantyzm. Hinduizm i buddyzm jako religie monoteistyczne? Tak stanowiło prawo. Buddyści okazali się
dobrymi obywatelami: z uwagi na wymóg posiadania boga, ich przywódca Bhikku
Ashin Jinarakkhita —
wymyślił boga buddyjskiego. Nazwali go
Sanghyang Ādibuddha (Czcigodny i Najwyższy Budda) i jego zdjęcia są dziś
dostępne w internecie.
Odebranie władzy
Sukarno poprzedziła w latach 1965-1966 ogromna rzeź podejrzewanych o komunizm, w której zginęło wedle szacunków od 500 tys. do 2 mln ludzi. W 2006 ukazała się
na ten temat ważna publikacja Johna Roosa, profesora historii na University of
British Colombia, pt.
Pretext for Mass Murder: The September 30th Movement and Suharto's Coup D'état
in Indonesia.
Wiązało się to z bezprzykładnym międzyreligijnym zjednoczeniem w krwawym dziele: islamistów
radykalnych i umiarkowanych, katolików a nawet hinduistów.
Jeden z uczestników masakr w ramach młodzieżowej milicji islamskiej, Sulchan, który dziś
jest 64-letnim kaznodzieją, po śmierci Suharto
powiedział, że „rozkaz eliminacji
wszystkich komunistów" przekazywany im był wówczas przez duchownych z Nahdlatul
Ulama. Uważa, że było to całkowicie słuszne, bo ofiary były wrogami religii.
Zabijali nie tylko bronią palną, lecz także mieczami lub młotkami. To nie były
walki, lecz polowania. Do dziś blokowane są poszukiwania masowych grobów,
których odnaleziono tylko część.
Liberalni
muzułmanie z Muhammadiyah w listopadzie 1965 ogłosili eksterminację komunistów
Świętą Wojną, a inne organizacje islamskie poparły to. Zabijanie komunistów
traktowano jako religijny obowiązek. [ 1 ]
Hinduiści
zabijali na zdominowanej przez siebie Bali, gdzie śmierć poniosło ok. 80 tys.
ludzi. Ich lider, Ida Bagus Oka (1938-2010), nawoływał: „Nie może być
wątpliwości, że wrogowie naszej rewolucji są jednocześnie najokrutniejszymi
wrogami religii i muszą zostać wyeliminowani i zniszczeni do samych korzeni".
[ 2 ] W 1998 został ministrem ds. ludności i planowania rodziny. Inny hinduista
tłumaczył: "...nie może być mowy o morderstwie, lecz raczej o
nyupat, czyli skróceniu czyjegoś
życia, by wyzwolić go z cierpienia i dać mu szansę na reinkarnowanie jako lepsza
osoba" [ 3 ].
Katolicy współuczestniczyli w rzeziach w Specjalnym Regionie Yogyakarta, gdzie
wówczas mieli swe centrum. Studenci katoliccy opuszczali nocą swe akademiki, by
pomagać w zabijaniu zwożonych ciężarówkami komunistów. [ 4 ]
Naturalnie nie obywało się przy tym bez incydentów, jak np. w Timorze, wobec którego Kościół miał specjalny plan, przedstawiciele Kościoła
skarżyli się, że dochodziło do zabijania komunistów, pomimo, że wcześniej
zdecydowali się przyjąć Jezusa do swego serca. Wówczas przystąpienie do którejś z uznanych religii ratowało życie, i odwrotnie, każdy kto nie był muzułmaninem,
chrześcijaninem, buddystą lub hinduistą — mógł zginąć jako „komunista".
Konfucjaniści ginęli więc często bez związku z ich orientacją polityczną.
[ 5 ].
Po wytłuczeniu komunistów międzyreligijne braterstwo zbrodni dość szybko wyparowało...
Temat indonezyjski rozwinę jeszcze gruntowniej, bo jest
tego wart (wyjątkowy pod wieloma względami). Tymczasem konkluzje pozostawiam
czytelnikom.
Przypisy: [ 1 ] Zachary Abuza, Political Islam And
Violence in Indonesia, Taylor & Francis, 2007, s. 17. [ 2 ] Geoffrey Robinson, The Post-Coup Massacre in Bali, w:
Daniel S. Lev, George McTurnan Kahin, Ruth T. McVey (red.), Making
Indonesia, SEAP Publications, 1996, s. 141. [ 3 ] Geoffrey Robinson, The Dark Side of Paradise: Political Violence in
Bali, Cornell University Press, 1995, s. 301 [ 4 ] Hamish McDonald, Suharto's Indonesia. Melbourne
1980, Fontana Books,
s. 53. [ 5 ] Steven Farram, Revolution, Religion and Magic. The PKI in West Timor,
1924-1966. « Religie i sekty (Publikacja: 16-01-2013 Ostatnia zmiana: 17-01-2013)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8654 |
|