|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Doradztwo religijne i religioznawcze II [2] Autor tekstu: Lucjan Ferus
K:
Wygaduje pan same bzdury, a ja już mam dość ich słuchania! Żegnam pana i żałuję,
że w ogóle zadzwoniłam (trzask odkładanej słuchawki).
No, cóż,.. jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził.
Pocieszyłem się znaną mądrością ludową, a po chwili przestałem o tym myśleć,
bo ponownie zadzwonił telefon.
Doradca:
Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?
Dziewczynka:
Dzień dobry. Chciałabym spytać, czy istnieje Anioł Stróż?
D:
Co proszę?! No, też coś! Hmm,.. ciekawe pytanie. A co ci powiedzieli rodzice
na ten temat?
Dz:
To samo co pani od religii,.. że istnieje.
D:
Jak więc myślisz, czy wszystkie dzieci mają takiego anielskiego opiekuna, czy
tylko niektóre?
Dz:
(chwila milczenia) Wydaje mi się, że chyba wszystkie...bo inaczej byłoby to
niesprawiedliwe.
D:
Dlaczego zatem tak wielu dzieciom przydarzają się mimo to, różne nieszczęścia i okropności w życiu, nierzadko z jego utratą włącznie?
Dz:
Nie wiem,.. nie zastanawiałam się nad tym.
D:
Może to i dobrze, bo musiałabyś dojść do nieuchronnego wniosku, że bardzo
wielu z tych aniołów musi niesumiennie wykonywać swe zajęcie, albo wręcz
bumeluje, zajmując się innymi ciekawszymi sprawami, na czym cierpią ich
podopieczni. Albo, że i w tym przypadku są „równi i równiejsi", tzn., że
być może Bóg uznał w swej niepojętej mądrości i dobroci, iż nie
wszystkie dzieci zasługują na swych Aniołów Stróżów i przydzielił ich
tylko nielicznym wybrańcom (np. tym, których obejmuje Opatrzność dla
predestynowanych), a całą resztę pozostawił bez swojej wyjątkowej opieki.
Nie myślisz, że to całkiem prawdopodobne, jeśli już przyjmie się istnienie
takiego nadprzyrodzonego stróża za prawdę i porówna się to z faktami z rzeczywistości?
Dz:
(pociągając nosem) To straszne co pan mówi,.. nie wiem co o tym myśleć,..
buu,..mamo!
Kobieta:
Przepraszam, że się wtrącam, lecz jestem matką Adelki i nie mogę obojętnie
słuchać jak pan dołuje moją córeczkę! My nie mówimy swoim dzieciom o takich sprawach, gdyż chcemy zaszczepić im pozytywne myślenie, a poza tym nie
chcemy aby utraciły wiarę w dobro.
Proszę więc nie starać się zburzyć w jej umyśle tej optymistycznej wizji
naszej rzeczywistości. To co pan mówi, nawet jeśliby miało być prawdą, to
uważam, iż dzieci nie powinny jej znać. Jeśli zniszczy im pan tę
idealistyczną wizję świata, to cóż w zamian może im pan zaoferować? Proszę
mi powiedzieć, jeśli uważa się pan za takiego mądrego, słucham!
D:
Przede wszystkim chcę panią przeprosić. Nie byłem pewien czy naprawdę
rozmawiam z dzieckiem. Myślałem raczej, że to jakaś dorosła osoba o głosie
p. Ewy Złotowskiej żarty sobie robi ze mnie. Ale do rzeczy: nie uważam się
za aż tak mądrego, jak pani sugeruje. Znam wiele osób nieporównywalnie mądrzejszych,
którym do pięt nie dorastam. Mógłbym oczywiście postarać się szczegółowo
odpowiedzieć na to pytanie, lecz wcale nie jestem pewien czy ta odpowiedź byłaby
dla pani satysfakcjonująca. Proponuję więc inne rozwiązanie: odpowiem na to
pytanie, jeśli wpierw odpowie pani na moje. Oto ono: Jeśli lekarz pacjentowi
przywróci wzrok, który utracił w dzieciństwie — to co powinien zaproponować
mu w zamian za wyleczoną ślepotę?
Co by mu pani doradziła?
K:
To akurat nie ma nic do rzeczy! Do widzenia panu.
D:
Chwileczkę! Proszę się nie obrażać tak szybko. Nie odmawiam pani całkowicie
racji w tym, co pani mówiła. To oczywiste, iż rodzice chcąc chronić swoje
pociechy przed złem naszego świata, nie mówią im o tych co bardziej
drastycznych wydarzeniach, które nierzadko nawet ich samych przerażają. Jest
to normalny odruch i wcale mnie to nie dziwi. Dobrze byłoby jednak, aby zachować
jakiś kontakt z naszą rzeczywistością, bo zbyt długie przebywanie dziecięcej
psychiki w świecie pięknych iluzji i umacnianie go w przekonaniu, iż tak jest
naprawdę, może się skończyć tym,
iż będzie mu trudno odnaleźć się w brutalnym i bezlitosnym świecie, w którym
nie ma miejsca na te wszystkie wpojone mu ideały. Myślę, że powinna
pani wziąć to pod uwagę.
K:
No cóż,.. może i ma pan rację,.. dziękuję.
Na razie spokój. Zacząłem przeglądać jakiś kolorowy magazyn, kiedy
zadzwonił telefon.
Doradca:
Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę służyć?
Uczeń: W związku z proponowanym przez biskupów — a co dla naszych polityków równoznaczne
jest z żądaniem — egzaminem maturalnym z religii, chciałbym się dowiedzieć
czym jest w istocie grzech pierworodny człowieka i dlaczego on się kojarzy z seksem? Czy to ma jakiś związek z pożyciem
seksualnym przedmałżeńskim?
D:
Absolutnie nie! Chodzi o coś zupełnie innego. Otóż ten termin pochodzi od św.
Augustyna i w biblijnej Księdze Rodzaju (2,15-25. 3,1-24) przedstawiony jest
jako nieposłuszeństwo prarodziców
rodzaju ludzkiego, względem swego Stwórcy. Zjedli oni zakazany przez niego
owoc z drzewa poznania dobra i zła, za co zostali przez niego surowo ukarani, a jednym z aspektów owej kary był boży nakaz, aby się rozmnażali z naturą
skażoną grzesznymi skłonnościami. Co przenosiło się siłą rzeczy na następne
pokolenia ludzi, no i człowiek od czasu upadku
w raju stał się śmiertelny. Ponieważ prokreacja u ludzi związana jest z seksem, stąd wzięło się takie połączenie tych pojęć, iż nie wszyscy
wierzący wiedzą na czym polega ten teologiczny problem.
U:
Mimo to, czegoś tu jeszcze nie rozumiem. Czytałem gdzieś, że Bóg jest
nieskończenie miłosierny, prawda? Dlaczego więc nie wybaczył wtedy ludziom
tego występku, tylko ich ukarał? Tym bardziej, że jest także wszechwiedzący i wszechmocny, więc nic w jego dziele nie może się zdarzyć bez jego wiedzy i woli. Mógł więc do upadku ludzi nie dopuścić, ot choćby nie stwarzać posługującego
się ludzką mową, podstępnego węża. Czy nie wydaje się to panu podejrzanie
dziwne?
D:
To prawda. Patrząc z religijnego punktu widzenia i biorąc pod uwagę boskie
atrybuty, ta biblijna historia wygląda mało wiarygodnie, gdyż nie sposób jej
racjonalnie wytłumaczyć. Wygląda bowiem na to, iż Bóg popełnił zaraz na
samym początku swego dzieła, największą głupotę z możliwych do wyobrażenia
sobie, decydując się na kontynuację rodzaju ludzkiego z mocno ułomnych
prarodziców.
Na szczęście patrząc z perspektywy religioznawstwa, ta
sprawa jest łatwa do wyjaśnienia. Otóż poprzez mit o grzechu pierworodnym,
ówcześni kapłani starali się wytłumaczyć religijne przyczyny (innych nie
brali pod uwagę) istnienia zła w dziele bożym, a przy okazji winą
obarczyć człowieka, a nie jego Stwórcę. Zasugerowali przy tym perfidnie, że
gdyby człowiek ślepo słuchał swego Boga (czyli ich właściwie), to byłby
nieśmiertelny. Ten sam pomysł zostanie wykorzystany przy idei zbawienia człowieka
przez Syna bożego; dostąpią go tylko ci, którzy będą ślepo w niego
wierzyli (a tak naprawdę jego kapłanom), bez zbędnych wątpliwości.
Oni dobrze wiedzieli, że wiedza to władza, i że każda tajemnica im wydarta, w jakimś
stopniu uniezależnia człowieka od nich. Z tego właśnie powodu, ich „bóg"
był tak bardzo niezadowolony, że człowiek sam chciał decydować co dla niego
dobre, a co złe, nie oglądając się na boży autorytet. Dlatego musiał być
tak bezlitośnie i surowo ukarany.
U:
To jak w końcu jest właściwie? Istnieje ten grzech pierworodny naprawdę, czy
jest tylko wymysłem człowieka, bo nie za bardzo nadążam.
D: W sensie religijnym gdzie jest synonimem nieposłuszeństwa
człowieka względem swego Stwórcy — istnieje jako jedna z idei,
natomiast nie istnieje poza „rzeczywistością" religijną. Można by uznać,
iż prawdziwym „grzechem pierworodnym" człowieka (w umownym znaczeniu),
jest jego pochodzenie zwierzęce. Pozostałości tego rodowodu tkwią w ludzkiej
naturze, skłonnej do czynienia podłości, gwałtów, zbrodni,
grabieży, wojen, oraz nacjonalizmu, szowinizmu, nietolerancji i wielu innych
wstydliwych cech immanentnych naszemu człowieczeństwu. Oto nasze prawdziwe
dziedzictwo.
Jest jeszcze jedna, ciekawa interpretacja tego mitu: i co ważniejsze
jest ona zgodna ze współczesnymi poglądami na ten temat: "Na początku swej
drogi rozwoju człowiek żył w raju nieświadomości; nie znał praw rządzących przyrodą, nie uświadamiał
sobie własnej przemijalności i śmiertelności. Nie istniało dla niego pojęcie
śmierci z przyczyn naturalnych.
Przeciętna jego życia wynosiła wtedy 18 lat i człowiek miał prawo wierzyć,
że gdyby nie przytrafiło mu się coś złego — mógłby żyć nie wiadomo
jak długo. Nabycie wiedzy popartej
doświadczeniem, spowodowało psychiczny upadek
człowieka, ponieważ uświadomił on
sobie własną śmiertelność. Był to proces bardzo długi, rozciągnięty na
wiele tysięcy lat. Ta gorzka świadomość i wcale nie chciana (co
odzwierciedla sam mit) spowodowała, iż człowiek został wygnany
z raju niewiedzy dotyczącej swego losu. Stan
niewinnej nieświadomości został
zastąpiony stanem wyższego uświadomienia, a więc także i odpowiedzialności, co wiązało się z utratą wolności (także wyboru). Odtąd człowiek zawsze będzie tęsknił
do powrotu, do tego beztroskiego stanu szczęścia, jaki cechuje ludzi nie
obarczonych wyższą świadomością. Stanu, który można porównać do szczęśliwego
dzieciństwa, lecz do niego — niestety — nie można powrócić". To tyle.
Myślę, że powinno ci to wystarczyć.
Nie zdążyłem nawet odłożyć telefonu, kiedy rozległ się jego sygnał.
Doradca:
Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?
Mężczyzna:
Mam pewien problem i liczę na pańską pomoc. Otóż oboje z żoną wyznajemy
areligijny światopogląd, dlatego nie mieliśmy zamiaru chrzcić naszego
dziecka. Jednakże teściowa ma inne zdanie w tej kwestii i nasze tłumaczenia,
iż nie wierzymy w Boga, nie robią na niej żadnego wrażenia. Jej argumentacja
wygląda mniej więcej tak: "Kto uważa, że Bóg jest dobry,
będzie się starał wychować swoje dziecko możliwie blisko niego, czego
przykładem jest chrzest. Kto uważa inaczej, zrobi inaczej. Kwestia istnienia
czy nieistnienia Boga nie ma tu nic do rzeczy". Tak to jakoś dziwnie sformułowała,
że nie potrafię znaleźć żadnego rozsądnego argumentu, który mógłbym jej
przeciwstawić. Pomoże mi pan?
D:
Czemu nie? To prosta sprawa! Nie będę nawet brał pod uwagę jej absurdalnego
stwierdzenia, iż „Kwestia istnienia czy nieistnienia Boga nie ma tu nic do
rzeczy". Jeśli pańska teściowa w taki sposób widzi ten problem, to sama się
podkłada!
1 2 3 4 Dalej..
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 28-01-2013 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8693 |
|