|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Doradztwo religijne i religioznawcze III [1] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Czyli
dlaczego wierzący nie miałby wyrobić sobie poglądów na temat wiary?
Motto: "Gdy się wierzy, że posiadło się prawdę,
trzeba
wiedzieć, że się w to wierzy, a nie, że się to wie".
Lequier
Pora
zaczynać. Zobaczymy co tym razem będzie interesowało dzwoniących. Na
pierwszy telefon nie musiałem długo czekać.
Doradca:
Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?
Uczeń:
To prawda, że ma być egzamin z religii na maturze?
D:
Na razie jest to życzenie naszych biskupów. Reszta już zależy od naszych władz.
Według hierarchów takie rozwiązanie będzie miało same plusy, czyli wszyscy na
tym mają odnieść korzyści.
U:
Acha,.. zatem będzie, jak znam życie. Chciałbym się więc dowiedzieć, czy
istnieje religijna definicja wiary?
Chodzi mi o to, aby być pewnym, iż to w co wierzę jest uzasadnione wg tejże definicji, a nie jest efektem wrodzonej nam łatwowierności?
Czy wie pan może coś na ten temat?
D:
Owszem! Już sobór Watykański I zajął się tym ważnym problemem teologicznym i orzekł czym jest wiara religijna: „Jest to cnota nadprzyrodzona, dzięki której
za łaską Boga, który daje natchnienie i pomaga, wierzymy w to co objawił". A katolicka definicja wiary brzmi: „Akt wiary jest to przyjęcie prawdy
nadnaturalnej przez rozum, pod nakazem woli, pod wpływem łaski, ze względu na
powagę Boga objawiającego". Tyle oficjalna doktryna. Jako uzupełnienie można
by przytoczyć słowa ks. Michała Hellera: „Wierzenia w życiu codziennym są
niezbędne /../ idzie o to, żeby wierzenia były rozumne (racjonalne).
Pierwszym narzucającym się warunkiem rozumności wierzeń jest ich spójność".
Na poparcie powyższego przytacza poglądy innych uczonych, np. Price’a:
"Wiara w coś, zakłada posiadanie pewnych argumentów, które sprawiają, że
przedmiot wiary jest przynajmniej prawdopodobny.
A zatem wiara musi zawierać wiedzę o czymś". Jeszcze Bernard Mayo:
„Sam fakt, że się w coś wierzy nie nadaje przedmiotowi wiary waloru prawdy.
Stąd płyną oczywiste wnioski: jest rzeczą złą wierzyć w fałsz, a dobrą — wierzyć w prawdę /../ Prawda powinna być przedmiotem wiary, a fałsz nie
/../ Im ktoś jest bardziej rozumny, tym ma mniejszą swobodę w przyjmowaniu
czegoś "na wiarę", tym bardziej zniewalająco działają na niego racje
rozumowe". To tyle. Co z tego wynika?
U:
Że mam odpowiedź na swoje pytanie?
D:
Nie do końca. Argumentacja powinna być dopracowana z konkretnymi wnioskami. Po
pierwsze: to sam Bóg zadbał o to, aby ludzie w niego i jego Słowo wierzyli,..
że gdyby nie łaska, którą obdarza wybrane osoby, nie byłyby one w stanie
pojąć tej nadnaturalnej prawdy swym ograniczonym rozumem. Po wtóre: wierzenia
powinny być na tyle dobrze uzasadnione i podbudowane argumentami, aby przedmiot wiary był przynajmniej prawdopodobny.
Czyli im ktoś jest bardziej rozumny, jego wiara jest bardziej podporządkowana
racjom rozumowym, niż łatwowierności.
U:
No, właśnie! Jak to jest z tą łatwowiernością? Jak odróżnić co jest
racjonalną wiarą, a co jest łatwowiernością?
D:
To proste! Biorąc powyższe pod uwagę, możemy pokusić się teraz o definicję
łatwowierności: skoro wiara religijna jest efektem działania łaski bożej,
to można z powodzeniem przyjąć, że wszystko co czynią wierzący — a co
jest niezgodne ze Słowem Bożym
(czyli Biblią) — jest powodowane łatwowiernością, która cechuje osobników
nie obdarzonych ową cnotą nadprzyrodzoną. I aby lepiej zrozumieć ten
problem, przytoczę przykłady wierzeń i zachowań wynikających z łatwowierności:
Wykonywanie „świętych" obrazów i rzeźb, figur, pomników i monumentów, np. papieży, Jezusa, Matki Boskiej czy innych świętych,
oddawanie im czci i hołdów, oraz adorowanie ich, także związane z tym kultem
pielgrzymki do nich. Wiara w infantylne „cuda" i „objawienia" Matki
Boskiej, w cudowne uzdrowienia, jak i w uzdrowicielską moc relikwii, czy też
poświęconych przez papieża różańców. Wiara w ważność rytualnych czynności,
zamiast przestrzegania norm moralnych, oraz w uzdrowicielską moc egzorcyzmów.
Sprzedaż błogosławieństw (dawniej odpustów), spowiedź, pokuta i pośmiertny
czyściec, jak i msze za zmarłych. Gigantyczny panteon świętych, błogosławionych i kanonizowanych, oraz kult męczenników za wiarę. Zbiorowe modły w różnych
intencjach, modlenie się i śpiewy pod figurkami Matki Boskiej. Chrzest niemowląt, a także indoktrynacja religijna od wieku przedszkolnego, aż po kres życia
ludzkiego.
Pogląd, iż Bóg jest obecny w tzw. „domach bożych", że pragnie
aby w niego wierzono, służono mu poprzez liturgię i rytuał, oraz stawiano mu
wielgachne pomniki. Jak i to, że chce on być naszym królem, a także jego
serce, czyli wszelkiego rodzaju intronizacje bóstw i ich narządów. Kult
nieustającej ofiary przebłagalnej, potrzebę istnienia pośredników — kapłanów
pomiędzy Bogiem a człowiekiem. Pogląd o istnieniu tzw. „sukcesji
apostolskiej", ustanowieniu namiestnika bożego na ziemi — papieża, oraz
jego nieomylności, jak i ustanowienie wielu „sakramentów świętych".
Potrzeba nawracania niewiernych ogniem i mieczem, a nie słowem, itd., itd. Ogólnie
rzecz biorąc; o ile racjonalna wiara może nierzadko iść w parze z mądrością,
to już łatwowierność zawsze idzie w parze z ograniczeniem umysłowym i brakiem wyobraźni. I to jest pełna odpowiedź na twoje pytanie. Jeśli nie
chcesz nic dodać, żegnam i polecam się na przyszłość.
***
Będą te egzaminy z religii na maturze, albo i nie. Nie zaszkodzi jednak
być przygotowanym do takiej ewentualności. Chyba każdy to przyzna. Następny
telefon.
Doradca:
Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?
Mężczyzna:
Jestem jeszcze młodym człowiekiem lecz na podstawie wiedzy o religii, którą
dotąd nabyłem, skłaniam się do poglądu wyrażonego przez Czesława Miłosza
w Ziemi Ulro: „Moralnie nic nie przemawia moim zdaniem za chrześcijaństwem i przeciw ateistom /../ rzekłbym nawet, że jeżeli kogoś stać na to, żeby
być ateistą, powinien nim być". Uważam podobnie, chociaż nie potrafię
zrozumieć pewnego problemu, który się z tym wyborem łączy. Zastanawia mnie
dlaczego ateiści są — oględnie
mówiąc — tak nielubiani przez wierzących? Przecież ta postawa dotyczy wyłącznie
mnie i Boga, w istnienie którego nie wierzę. Jeśli się mylę — o czym
wierzący są święcie przekonani — to czeka mnie tak przerażająca kara, iż
jedynie co powinni mi okazywać, to głębokie zatroskanie moim niemądrym ich
zdaniem wyborem i serdeczne współczucie z powodu mojego pośmiertnego losu,
prawda? Skąd wiec się bierze ta otwarcie okazywana wrogość, a wręcz nienawiść,
jak bym to im wyrządzał krzywdę, a nie sobie? Może mi pan wytłumaczyć przyczyny tego stanu rzeczy?
D:
Chętnie! Zacznijmy od samej „góry". Otóż w Biblii jest wiele takich jak
te, fragmentów: "Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie
uwierzy, będzie potępiony" (Mk
16,16). Albo te słowa Jezusa: "Lecz kto by się stał powodem grzechu dla
jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu
byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębinach
morza" (Mt 18,6). Lub to: " ..powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie,
wszyscy tak samo zginiecie" (Łk
13,15). Dalej: "Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu,
a kto nie wierzy, już został potępiony
/../ Kto wierzy w Syna ma życie wieczne; kto zaś nie wierzy Synowi, nie
ujrzy życia, lecz grozi mu gniew Boży"
(J 3,18,36). Jeszcze to: "Jeżeli
ktoś nie kocha Pana, niech będzie wyklęty"
(1Kor 16,22). Oraz: "Nie wprzęgajcie się z niewierzącymi w jedno
jarzmo. Cóż bowiem ma wspólnego sprawiedliwość z niesprawiedliwością?
Albo cóż ma wspólnego światło z ciemnością?"
(2Kor 6,14). I już na koniec: "Głupi
(już) z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga /../ Jednakowo
Bogu są nienawistni i bezbożnik i jego bezbożność" (Mdr 13,1,9),
itd., itd.
Patrząc na to z religijnego punktu widzenia można odnieść wrażenie,
iż nie kto inny ale sam Bóg jest najbardziej zainteresowany tym, by ludzie w niego (i tylko w niego) wierzyli, dlatego jego stosunek do niewierzących i innowierców jest — jak widać — jednoznaczny. Absurdalność tego poglądu
łatwo dostrzec, gdy się uwzględni boskie atrybuty. Wygląda bowiem to tak,
jakby np. pisarz zapragnął by bohaterowie jego powieści wierzyli w niego i dowartościowywali go, oddając mu hołdy i cześć, w ściśle określony
przez niego sposób. Słucha mnie pan?
M:
Tak, tak! Z całą uwagą. Proszę kontynuować.
D:
Wystarczy jednak spojrzeć na ten problem z pozycji religioznawczych, aby uświadomić
sobie, iż winę za ten stan rzeczy ponoszą niezliczone pokolenia teologów i kapłanów, którzy wykreowali taki a nie inny wizerunek Boga i taką a nie inną jego relację z ludźmi. Stworzyli oni ideę, w której z różnych
powodów nie ma miejsca dla osobników negujących
ją, podważających jej zasadność,
czy też nastawionych sceptycznie do prawdy,
którą ona reprezentuje. Jednym słowem: osobników, nie chcących podporządkować
się władzy, którą ona sobie rości w stosunku do wszystkich ludzi.
Ideę,
która według jej twórców sama jest Prawdą,
jedyną właściwą Drogą Życia, jak i najwyższą absolutną władzą, której każdy człowiek
powinien pokornie służyć z bezgranicznym oddaniem i poświęceniem, ponieważ „Nie
ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są zostały
ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy — przeciwstawia
się porządkowi Bożemu" (Rzym 13,1,2). Ideę, dzięki której reprezentujący
ją wybrańcy mogą osiągnąć w życiu nieomal wszystko:
nieograniczoną władzę nad ludźmi, wielkie bogactwo, splendor, uznanie władców i szacunek pospólstwa. A jednocześnie niezachwianą pewność, że stosując
się do ogólnie przyjętej zasady, iż „cel uświęca środki", będą
mieli zapewnione miejsce w niebie i przychylność Stwórcy.
W tym „pięknie" pomyślanym przedsięwzięciu jedynym słabym
punktem zawsze byli ci, którzy z różnych powodów nie chcieli uwierzyć
w tę „objawioną Prawdę" i mieli czelność próbować poznać swym
ułomnym rozumem, co naprawdę za nią się kryje. Dlatego byli „przekonywani"
torturami do zmiany poglądów, tępieni jak groźne szkodniki i usuwani z życia
publicznego wszelkimi możliwymi sposobami. Ci wszyscy, którzy spłonęli na
stosach i zginęli w inny sposób, to nie były ofiary Idei Boga, ale ofiary
walki o władzę kapłanów nad resztą społeczeństwa i jak najdłuższe
utrzymanie tej władzy. Obecna sytuacja wszystkich niedowiarków, sceptyków,
agnostyków i ateistów jest „piątą wodą po kisielu" tego, co miało
miejsce we wszystkich kulturach od dawien dawna. Czy ta dość ogólnikowa
odpowiedź wystarczy panu do zrozumienia tego problemu?
1 2 3 4 Dalej..
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 12-02-2013 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8739 |
|