Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Doradztwo religijne i religioznawcze III [3] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Od dawna wiadomo, że nad
ludźmi najlepiej panować poprzez strach i nie trzeba być znawcą religii, aby to wiedzieć. Wspaniała jest ta herbata z cytryną, szczególnie w taką pogodę. Spokojnie zdążyłem ją dopić, nim
zadzwonił telefon.
Doradca:
Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?
Mężczyzna:
Może widział pan tę reklamę, jakiejś firmy czy też towarzystwa
ubezpieczeniowego, której główne hasło brzmiało: Warto zapewnić dobry start dzieciom ?
D:
Przykro mi, ale staram się nie oglądać ani nie słuchać reklam. Za bardzo
cenię swój czas.
M:
Ach tak,.. no, nie ważne! Otóż przygotowuję pogadankę dla naszych
seminarzystów i uznałem, że to hasło świetnie nadaje się do przedstawienia
tego problemu w szerszej perspektywie i ukazania jak Bóg zapewnił swoim
dzieciom — czyli ludziom — dobry start w życiu. Nie uważa pan, iż może
to być interesujący pomysł?
D:
Owszem! Uważam, iż nawet bardzo interesujący. Jak pan zamierza to rozwinąć?
M:
To oczywiste! Zacząłbym od tego, iż w trosce o dobro ludzi Bóg dał na ofiarę
przebłagalną swego jedynego, ukochanego Syna, aby każdy kto w niego uwierzy
nie zginął, ale miał życie wieczne. Czyli kierunek drogi, którą powinna pójść
ludzkość, został przez niego jasno i przejrzyście wytyczony. A reszta zależy
już od samych ludzi, od ich dobrej woli.
D:
Przepraszam, ale czegoś tu nie pojmuję. Mówił pan o dobrym starcie bożych dzieci w życiu na ziemi, czyli start
rozumiany jako początek rodzaju
ludzkiego. A jeśli tak, to o ile wiem miał on miejsce w raju, prawda? Od niego
więc powinien pan zaczynać te rozważania, jeśli oczywiście traktuje pan
poważnie ten temat.
M:
Jak najbardziej poważnie! Tyle, że nie jestem pewien czy to jest dobry pomysł
sięgać aż tak daleko w przeszłość. Chciałem to przedstawić na przykładzie
chrześcijaństwa jedynie.
D: W takim razie będzie to zakłamany punkt
widzenia, ponieważ początki chrześcijaństwa nie są początkami rodzaju
ludzkiego. Są religijnym „rozwiązaniem" sytuacji, która miała miejsce w raju i której konsekwencją był upadek człowieka,
oraz wynikły z niego grzech pierworodny.
I w takim kontekście powinno się rozpatrywać ten problem. Jakby więc
rozwinął pan to dalej?
M:
Ee,.. hmm,.. Prawdę mówiąc, miałem zupełnie inną koncepcję. Wydawało mi
się to o wiele prostsze,.. a pan to jakoś dziwnie zagmatwał.
D:
Przypuszczam, iż muszę panu pomóc zrozumieć
ten problem, bo choć pomysł miał pan dobry, to najwyraźniej nie pojmuje
pan jego istoty. Mamy więc odpowiedzieć na pytanie, czy Bóg zapewnił dobry
start swym dzieciom — ludziom, prawda? Przypomnijmy w skrócie te biblijne
początki ludzkości: Bóg stwarza ludzi i zabrania im spożycia owocu z drzewa
poznania dobra i zła. Jednakże ludzie nie posłuchali go i skuszeni przez węża,
zjedli zakazany owoc. Bóg ich karze różnymi dolegliwościami
egzystencjalnymi, a także nakazuje im
rozmnażać się z naturą skażoną grzesznymi skłonnościami. Potem wygania
ich z raju. Od tego czasu człowiek jest śmiertelny i żyje, oraz płodzi
potomstwo obarczone brzemieniem grzechu pierworodnego. Taki oto start w dorosłe
życie na ziemi zapewnił Bóg swoim dzieciom, czyli nam wszystkim. Uważa pan,
iż jest to dobry start na życiową drogę rodzaju ludzkiego?
M:
Chyba jedyny możliwy, jaki był w tej sytuacji. Przecież to sami ludzie zasłużyli
sobie na ten marny los, czyż nie? A zresztą, czy ja mam prawo oceniać swego
Boga?!
D:
Sami ludzie, mówi pan? A nie było tam „przypadkiem" węża, który im w tym „pomógł"?
M:
No, był! Ale mogli go przecież nie posłuchać, prawda? Trzeba im było posłuchać
Boga, a nie węża i nie byłoby późniejszych problemów, ot co!
D:
Skąd więc ten wąż tam się znalazł i dlaczego znał ludzką mowę? Nie uważa
pan, iż to duże „niedopatrzenie" ze strony Boga?
M:
Dlaczego zaraz niedopatrzenie? Może Bóg chciał sprawdzić czyje słowa są
dla nich ważniejszej w związku z tym, zobaczyć kogo oni posłuchają; węża czy jego?
D:
Tak pan myśli? Zatem nie wierzy pan w absolutną doskonałość Stwórcy? Czyli w to, iż jest on wszechmocny i wszechwiedzący, tzn., iż wie on wszystko o swoim dziele i to we wszystkich czasach jednocześnie, ponieważ wszechobecność
pozwala mu obejmować świadomością całe
swoje dzieło, od jego początku, aż po jego kres. Innymi słowy: jest on
obecny w każdym momencie czasu i w każdym jego miejscu jednocześnie, prawda?
Ależ po co ja to panu mówię, przecież musi to być panu znane.
M:
Ee,.. hmm,.. no, tak,.. oczywiście.
D:
Wiec zapewne także musi wydawać się
panu dziwne, iż Bóg mając nieskończone
możliwości działania, nie zapobiegł tym niekorzystnym dla ludzi
wydarzeniom w raju, lecz ukarał ich tak surowo, upierając się na dodatek, iż
rodzaj ludzki wywiedzie z ułomnej pary
protoplastów, o skażonej grzechem naturze, skłonnej do czynienia zła i nieprawości? I że nawet nie skorzystał z okazji, aby naprawić ten stan
rzeczy podczas potopu, gdyż zamiast potopić wszystkie żywe stworzenia, a potem
stworzyć nową i bardziej doskonałą parę ludzi, którzy nadawali by się do
tego, by zostać prarodzicami ludzkości, on pozostawił przy życiu rodzinę
Noego, aby z niej „odrodziła" się ludzkość po potopie. Mimo, że oni także
mieli grzeszne natury. Czy w tym kontekście można w ogóle mówić o dobrym starcie, który Bóg powinien zapewnić swym umiłowanym
dzieciom — ludziom?
M:
No, nie wiem,.. nigdy nie myślałem w ten sposób o naszym Bogu,.. nie pozwoliłbym
sobie na to!
D:
Czy to nie dziwne? Przecież takie rozumowanie narzuci się każdemu, kto
potrafi posługiwać się rozumem i
ma podstawową wiedzę religijną. Chce pan może jeszcze poznać ten problem z perspektywy religioznawczej? Wygląda to „nieco"
inaczej od tego, czego uczy religia.. i ciekawiej.
M:
O, nie! Co to, to nie! Wystarczy mi już to, co usłyszałem. Bez urazy, ale i tak napiszę po swojemu tę pogadankę, gdyż pański punkt widzenia na tę
problematykę, jest nie do przyjęcia na naszej uczelni. Jej święty patron
spalił by się ze wstydu! Żegnam.
***
Też miał facet pomysł! Musiał chyba nie znać historii katolicyzmu,
inaczej tego nie można wytłumaczyć. Czego ich uczą w tych seminariach?
Telefon nie odzywał się, zacząłem przeglądać jakiś przewodnik
turystyczny. Jest tyle pięknych miejsc na świecie,.. dźwięk telefonu nie dał
mi pomarzyć.
Doradca:
Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?
Uczennica:
Przygotowujemy się z koleżankami do tego spodziewanego egzaminu maturalnego z religii i chciałybyśmy wiedzieć coś więcej na temat odkupicielskiej ofiary z Syna bożego, złożonej na krzyżu. Pomimo, iż nasza katechetka tłumaczyła
na czym ona polega, to prawdę mówiąc nie bardzo rozumiem o co w niej chodzi i dlaczego akurat Bóg wybrał taki
okrutny sposób zbawienia ludzi? Czy może pan coś więcej powiedzieć na ten
temat?
D:
Myślę, że tak. Otóż w Biblii jest to przedstawione następująco: „Tak
bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy
kto w niego uwierzy nie zginął, ale miał życie wieczne /../ jego to ustanowił
Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą swej krwi /../ on sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy". Nie
wydaje się to dziwne?
U:
To znaczy co? Bo nie bardzo wiem o co panu chodzi?
D:
Chodzi mi o te paradoksy, które
wynikają z powyższego. Otóż Bóg wcale nie musiał „posyłać" ani też
„dawać" swego Syna na ofiarę przebłagalną za grzechy ludzkości -
czyli reagować na skutki — skoro
był w stanie nie dopuścić do zaistnienia przyczyn
zła. Mając dzięki swym atrybutom (wszechmoc, wszechwiedza, wszechobecność
itd.) nieskończone możliwości, ma
on absolutną pewność, że wszystko w jego dziele musi odbywać się zgodnie z jego wolą i wiedzą. O czym zresztą Biblia przekonuje w wielu miejscach.
Po drugie: skoro Bóg tak bardzo umiłował ludzi, to dlaczego im nie
przebaczył w raju (jest wszak nieskończenie miłosierny), tylko ukarał
ich surowo jak i ich przyszłe potomstwo? Gdyby im wtedy przebaczył, ludzie nie
byliby grzeszni ani śmiertelni, więc ofiara z jego Syna nie byłaby konieczna, prawda? Po trzecie: czy to nie dziwne, że
zamęczenie jego Syna przez ludzi w tak bestialski i poniżający sposób -
zamiast wywołać gniew i wściekłość u Stwórcy — tak bardzo go uradowało i usatysfakcjonowało, że obiecał zbawić tych wszystkich, którzy uwierzą
w jego Syna i jego ofiarę? Jak to możliwe, że ta okrutna zbrodnia popełniona
przez ludzi na jego ukochanym Synu ucieszyła
go, zamiast go oburzyć?! Nie
wydaje ci się to dziwnie podejrzane?
U:
Faktycznie! Wcześniej to nie było widoczne, gdyż zupełnie inaczej nam pan to
przedstawił.
D:
Inaczej, bo z wykorzystaniem logiki i rozumu. To jednak nie koniec owych
paradoksów, następny jest taki: skoro Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty są w naszej religii jednością, czyli
Trójcą św., to by znaczyło, iż Bóg złożył ofiarę z siebie samego,
samemu sobie, aby przebłagać (przekupić) nią samego siebie, za swe nieudane
stworzenie — człowieka. Potrafisz to zrozumieć i wyobrazić sobie? Jest
jeszcze jeden paradoks związany z pewnym fragmentem z Biblii, dotyczącym
Jezusa: „On był wprawdzie przewidziany przed stworzeniem świata, dopiero
jednak w ostatnich czasach się objawił ze względu na nas" (1P 1,20), lecz
to już postarajcie się same rozpracować, powinniście dać sobie radę.
Pozostaje jeszcze religioznawczy punkt widzenia (abstrahując od
historyczności istnienia Jezusa, na co nie ma żadnych dowodów): Otóż jego
ukrzyżowanie nie miało wymiaru teologicznego, czyli soteriologicznego. Jezus
został skazany na śmierć i umarł na krzyżu za to, że obraził
uczucia religijne swych głęboko wierzących współziomków, za co groziła
wtedy surowa kara. Przepisy Sanhedrynu na tę okoliczność nie pozostawiają żadnych
wątpliwości:
1.
„Kto świadomie i dobrowolnie przekracza przepisy Tory, a zwłaszcza nakaz
szanowania szabatu (jak wiadomo pierwszy spór Jezusa z faryzeuszami powstał na
tym tle: szabat dla człowieka, czy człowiek dla szabatu?), ten winien być
upomniany, a gdy trwa w uporze, winien być ukamienowany".
7.
"Fałszywy prorok to ten, który za pomocą różnych sztuczek, przepowiedni,
czarów, zaklęć albo cudów, usiłuje
innych prowadzić do apostazji. Fałszywy prorok może być zesłany nawet przez
Boga, dla wypróbowania wiary swego ludu, ale najczęściej jest on wysłannikiem
piekła i synem Beliala, który może dać mu moc czynienia cudów. Fałszywy
prorok winien być osądzony przez wielki Sanhedryn i stracony w Jerozolimie
przez ukamienowanie lub powieszenie".
1 2 3 4 Dalej..
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 12-02-2013 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8739 |