Złota myśl Racjonalisty: "Musiała już minąć pierwsza pięciolatka po upadku komunizmu. Toczyły się wielkie spory o to czy zwycięstwo było klęską, czy klęska zwycięstwem. Tak wiele trzeba było zmienić, żeby kolejna generacja wybrańców mogła robić to co poprzednie – żyć kosztem najsłabszych w głębokim przekonaniu, że ich utrzymują? Kiedy nie dało się już dłużej być uczciwym i dobrym komunistą, trzeba było zacząć być..
Z Encykliki Świętego Synodu przeciw „Papieżowi Joannie", wydanej 4 kwietnia 1866
r.:
"Do wszystkich biskupów państwa!
Pewna powieść zatytułowana Papież Joanna,
wydana tutaj przez E.D. Roidisa, jest, niestety, haniebna, pełna wszelkiej
bezbożności i złej wiary, ponieważ autor jej, opanowany przez antychrysta oraz
żądny chwały wroga naszej ortodoksyjnej wiary, nie tylko dogmaty i tajemnice, i święte ceremonie, i obyczaje, i zwyczaje, i tradycje tej wiary bezbożnie na
śmiech wystawia, ośmieszając, ironizując, nieustannie zestawiając rzeczy
najświętsze z najbardziej pogańskimi, lecz i w samo poczucie moralności
publicznej przez opisy i powieści nieskromnie godzi.
Wobec czego synod, wypełniając święte zadania sobie powierzone i czuwając nad
czystością wiary ortodoksyjnej, gotów odeprzeć i potępić wszystko, co jest
wrogie wschodniemu Kościołowi i wierze się sprzeciwia, chroniąc tym samym
chrześcijańską trzodę przed zboczeniem z drogi wiary (...) — zgodnie z obowiązkiem swoim powieść ową jako
obelżywą i haniebną określa i jako antychrześcijańską i złośliwą klątwą obrzuca i od ministerstwa domaga się, by kroki prawem przewidziane przeciw niej i jej
autorowi podjęte zostały.
Jako że jednak książka owa rozeszła się już w stolicy Królestwa i mniemać można,
iż także na prowincję dotarła, synod przeto, dbając
jako matka o zbawienie duszy wszystkich pobożnych i prawowiernych
chrześcijan, zaleca Wam w Chrystusie, byście z kościoła wiernych Waszego okręgu
przestrzegali i nawoływali, aby nie tylko od czytania owej duszy i ciału szkody
wyrządzającej książki wstrzymali się, ale także wzgardzili nią jako czarcim
pomiotem i powietrzem morowym, oraz gdziekolwiek ją znajdą, na pastwę ognia
oddali i by nigdy w przyszłości nie dali się zwieść pokusie, skazując tym
sposobem duszę swoją na ogień wieczny."
Jaki diabeł mógł wstąpić w biskupów Greckiej Cerkwi Prawosławnej, że z tak
niesamowitą agresją rzucili się na autora uderzającego w rzymskie papiestwo? Był
wolnomyślicielem, zgoda, ale wszak siła jego rażenia byłaby znacznie mniejsza,
gdyby cerkiew nie zrobiła mu tak wielkiej reklamy. Tuż po wydaniu tego głośnego
dzieła Grecy pochłonęli je jak ciepłe bułeczki. Kościół państwowy Grecji wzywa
rząd do działania i grozi, że w razie bezczynności „święty synod nie będzie się
czuł obowiązany do posłuchu wobec rządu". Skandal grecki rozniósł sławę tej
wybitnej literacko i w wolteriańskim duchu utrzymanej książki, dzięki czemu nie
tylko w samej Grecji doczekała się wkrótce kilkunastu wydań (w Polsce autor
powędrowałby do twierdzy!), ale i ukazała się w wielu innych krajach. W Polsce
dopiero w PRL.
Legenda o papieżycy Joannie — bo nic nie wskazuje na to, aby miała to być prawda
historyczna — narodziła się w okresie późnego średniowiecza, w XIII w. wyłania
się w kolejnych pismach dominikańskich. Legenda ta wiele mówi nam jednak o samym
papiestwie i dzierżonej w jego pieczy Matce Kościele. Legenda o papieżycy
Joannie to doskonała puenta o mizoginii papiestwa i struktur kościelnych. Czego
najbardziej może bać się system władzy wykluczający kobiety, jak nie tego, że
któraś wśliźnie się na sam jej szczyt?
"Joanna była — pisze Roidis — dobrym
papieżem, przynajmniej w początkach panowania. Strzegła tradycji swych
poprzedników, niestrudzenie tkała siatkę dogmatyzmu, której celem jest ukryć
niebo przed oczyma gorliwych wyznawców. Nikt też nie zdawał sobie trudu zbadać,
czy owo dzieło papieskiej roboty stanowiło prawdziwe sklepienie niebios. Chleba i igrzysk żądali dawni Rzymianie od imperatorów, tego samego domagali się ich
potomkowie od papieża. A że najwspanialszych widowisk dostarczała podówczas sama
religia, a bohaterka nasza, czy raczej Jego Świątobliwość papież Jan VIII, młoda
była i rozmiłowana w pięknie, chętnie ukazywała się oczom tłumu, nie zaniedbując
niczego, co by uroczystościom kościelnym nowego jeszcze mogło przydać blasku."
Miała panować pomiędzy 855 a 858 r. jako Jan VIII, następca papieża Leona IV.
"Blisko dwa lata rozpalona ambicja Joanny rozwijała gorączkową działalność:
udzieliła sakry czternastu biskupom, wzniosła pięć kościołów, do
Credo dorzuciła jeden nowy dogmat,
napisała trzy księgi przeciw obrazoburcom, ostrzygła włosy cesarzowi
Lotariuszowi, ukoronowała jego następcę Ludwika i dokonała wielu innych rzeczy
wielkiej wagi, które zanotowali podziwem przejęci kronikarze. Ci zaś, co nie
chcą widzieć w Joannie papieża, przypisują wszystkie jej czyny bądź to następcy
jej, bądź całkiem wymazują je z historii papiestwa".
Jak głęboko zakorzenione były mizoginiczne lęki w Kościele świadczy niesamowity
sukces tej legendy, która w średniowieczu uznana została powszechnie za fakt
historyczny. Rzymianie wystawili papieżycy pomnik z napisem
Papa Pater Patrum Peperit Papissa
Papellum (Papież, rodzic Ojców, papieżyca spłodziła papiątko). Dziedzictwem
tego był ponoć zwyczaj sprawdzania płci nowo obranego papieża na specjalnym
tronie z dziurą, zwanym sedes stercoraria.
Zwyczaj ten przetrwał do XV w. i do dziś w zbiorach Muzeum Watykańskiego uchwał
się jeden taki „sedes".
„Tymczasem Jego Świątobliwość, któremu
obrzydły już sprawy i wierni, i pieczęcie, i anatemy, i inne papieskie
banialuki, udał się do Ostii, gdzie pośród wesołej kompanii bezbrodych księży
zażywał beztroskich dni (...) Joanna nie lękała się świętokradztwa, jeszcze
mniej dbała o wyrok sądu niebieskiego, który chwilową słabość karze ogniem
wieczystym, w tej samej kadzi gotując tego, co ból sprawił bliźniemu, i tego, co
sprawił mu rozkosz. Nie w ciemię bita i z niejednego pieca zakosztowawszy
chleba, Joanna nie mogła uwierzyć, by Bóg tyle przeróżnego dobra stworzył na
ziemi jeno po to, byśmy się go jeno wystrzegać musieli (...) Między Florosem a Joanną sprawy posunęły się tak daleko, że lico Matki Boskiej, której posąg
zapomnieli wprzódy zasłonić, spłonęło rumieńcem wstydu, oblicze świętego Piotra
pożółkło z gniewu, obraz Ukrzyżowanego spadł ze ściany i roztrzaskał się w kawałki, co się zaś tyczy Anioła Stróża papieża Jana VIII, który dopiero wówczas
spostrzegł, że ten co piastuje klucze niebieskie, jest kobietą, odfrunął on do
nieba zasłaniając skrzydłami zesromaną twarz".
Pierwszej próby podważenia legendy dokonał Florimond de Raemond w 1587 r. W 1601
r. papież Klemens VIII ogłosił, że legenda o papieżu kobiecie jest nieprawdziwa.
Dopiero jednak w 1647 ukazało się opracowanie przekonująco wykazujące fałszywość
legendy. Jego autorem był David Blondel, protestancki historyk, który dowodził,
że legenda była najprawdopodobniej antypapieską satyrą na panowanie papieża Jana
XI.
Nadal oczywiście przez wieki legenda znajdowała swoich gorliwych obrońców.
Rosemary i Darroll Pardoe, autorzy
Kobiety Papieża: Tajemnicy Papieża Joanny, uważają, że jeśli papież kobieta
istniał, to jej pontyfikat należy widzieć raczej pomiędzy 1086-1108, okresie
obfitującym w antypapieży. W istocie pierwsze zachowane świadectwo o papieżycy,
znajdujące się w Chronica Universalis Mettensis dominikanina Jeana de
Mailly, wiąże bezimienną papieżycę z rokiem 1099.
"Ojciec Święty jednak wił się jak wąż
jednym uderzeniem rozcięty na dwoje. Jedni powiadali, że Jego Świątobliwość
nadepnął na korzeń mandragory, drudzy, że skorpion ukłuł świętą jego stopę, inni
wreszcie, że zjadł był trujące grzyby. Większość jednak dowodziła, że opętany
został przez diabła, a biskup Porta, najsłynniejszy egzorcysta owych czasów,
pośpieszył oblać Jego Świątobliwość wodą święconą, nakazując demonom, by
przeniosły się w inne pomieszkanie.
Oczy wiernych spoczęły na bladym obliczu pontifeksa, w nadziei, iż duch
nieczysty wynijdzie stamtąd przez usta czy ucho, gdy oto miast demona
przedwczesne i nieżywe już dziecię wyśliznęło się spomiędzy szat głowy
chrześcijaństwa! (...) Niektórzy dostojnicy, wielce oddani papieżowi, starali
się przemienić podniecenie tłumu w religijną ekstazę — wołając ile tchu w piersiach starczyło: — Cud! Cud! — Nawoływali wiernych, by padli na kolana w obliczu takiej łaski boskiej.
Atoli cud to był niesłychany i niespotykany w dziejach chrześcijańskiego
cudotwórstwa, które aczkolwiek po świecie pogańskim wiele odziedziczyło
potworności, żadnego ze swych świętych nie uznało jednak dość godnym, by począł i porodził, jak to się zdarzyło królowi Olimpu! Głos tedy świątobliwych księży
zagubił się we wrzasku rozjuszonej tłuszczy, tupiącej gniewnie nogami, plwającej i żądającej, by precz do Tybru wyrzucić papieżycę i papieżątko".
Prawdziwą popularyzację legenda zawdzięcza dominikaninowi Marcinowi Polakowi,
arcybiskupowi gnieźnieńskiemu, który na polecenie papieża Klemensa IV napisał
historię powszechną papieży i cesarzy —
Chronicon pontificum et imperatorum — najpopularniejszy w późnym
średniowieczu wykład historii od narodzin Chrystusa do 1277. Kronika pełna jest
historycznych bzdur, wśród nich jest legenda o papieżu Joannie, przeniesiona
jednak do IX, kiedy łatwiej można było zostać wybranym na papieża głosem ludu.
Kronika przewielebnego Marcina tyle nam mówi o papieżycy:
"Jan Anglikus, urodzony w Moguncji, był papieżem przez dwa lata, siedem miesięcy i cztery dni, po czym umarł w Rzymie, a po jego śmierci nastał miesięczny wakat
na urzędzie papieskim. Mówiono, iż ów Jan był kobietą, która jako dziewczyna
została przywieziona do Aten w męskim przebraniu przez jej kochanka. Tam stała
się biegła i niezrównana w różnych dziedzinach wiedzy, po czym przybyła do
Rzymu, gdzie nauczała sztuk wyzwolonych i zdobyła opinię wielkiego mistrza
pośród swoich studentów i słuchaczy. Znamienita opinia o jej życiu i nauczaniu
rozniosła się po mieście, dzięki czemu została wybrana na papieża. W czasie
jednak pełnienia swej godności zaszła w ciążę ze swym towarzyszem. Z powodu
niewiedzy o dokładnym czasie połogu, porodziła swe dziecię w trakcie procesji z bazyliki św. Piotra do kościoła św. Jana Laterańskiego, w alei nazwanej
Via Sacra (święta droga), znanej
obecnie jako omijana droga — pomiędzy
Koloseum a kościołem św.
Klemensa. Mówiono, że po jej śmierci została spalona w tym samym miejscu.
Czcigodni papieże omijają odtąd tę drogę i wielu wierzy, że powodem jest to
odrażające wydarzenie. Nie jest ona pomieszczona w liście Świętych Pontyfów,
zarówno z powodu swej płci, jak i zniesławienia godności papieskiej".
Nieprawdopodobne wydaje się wytłumaczenie legendy jako antypapieskiej satyry.
Jak w soczewce skupiają się w niej bowiem lęki duchowieństwa przed władzą
wykształconych kobiet w Kościele. Legenda została utkana traumą po trzęsących
papiestwem X w. nieformalnych papieżycach: Teodorze Starszej, Marozji i Teodorze
Młodszej; pamięcią po starożytnej Hypatii oraz wybitnej średniowiecznej
Heloizie, która zepsuła Abelarda; i wreszcie — pod bezpośrednim wpływem
feministycznego ożywienia beginek. To w rozkwitających wówczas herezjach kobiety
zaczęły dochodzić do religijnych funkcji władczych. Najgłośniejsza obok Heloizy
kobieta średniowiecza — Małgorzata Porete, spalona została wprawdzie kilka dekad
po pierwszych wzmiankach o papieżycy Joannie, ale w tym samym dokładnie czasie
działała
Wilhelmina Blažena, córka króla Czech, która została proklamowana papieżycą,
mającą poprowadzić Kościół ku nowej erze Ducha.
Papieżyca Joanna jest więc wytworem ortodoksji. Marą z papieskich koszmarów, wywołanych budzącym się w świecie chrześcijańskim
pierwiastkiem żeńskim.
Dodajmy na zakończenie, że na Roidisie legenda o papieżycy się nie wyczerpała. W 1972 r. wszedł na ekrany kin brytyjski dramat
Pope Joan, zaś w roku 2009 ukazała
się międzynarodowa produkcja Die Päpstin.
Ten ostatni film ukazał się w miesiącu premiery
Agory — opowieści o Hypatii i obie
produkcje bardzo ładnie ze sobą korespondują podejmując temat kobiet w chrześcijaństwie.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.