Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.448.510 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
W teologii znajdujemy stulecia wysiłków inteligentnych mężczyzn i kobiet, by swoją ewidentnie irracjonalną wiarę przedstawić jako coś logicznego i spójnego.
 Filozofia » Filozofia społeczna

Współczesna Medea czyli etyka i polityka w zaczarowaniu [2]
Autor tekstu:

Ona wszakże uznała, że to zbyt mało, bo co dla innych stało się może przedawnione, dla niej wciąż trwa w kształcie jej losu, którego już nic nie może odwrócić. Żąda więc sprawiedliwości i oświadcza, że będzie do skutku na nią czekała. Wraz z (oczywiście) połową miliarda dla miasta i drugą połową do podziału. Zgadza się wprawdzie, że życie popłynęło dalej, ale, jak mówi do sprawcy zła: „Oboje zestarzeliśmy się, ty się zmarnowałeś, mnie pokrajali chirurdzy, teraz chcę, żebyśmy sie rozliczyli: wybrałeś sobie własną drogę, a mnie narzuciłeś moją. Gdy przed chwilą byliśmy w lesie naszej młodości, pełnym oznak przemijania, chciałeś żeby czas został unieważniony. Obecnie ja go przekreślam, obecnie ja chcę sprawiedliwości, sprawiedliwości za miliard" [ 5 ].

Tym samym objawia się mieszkańcom, jak Medea, bohaterka greckiej tragedii, która nie zna upływu czasu dla rekompensaty doznanych krzywd moralnych. Trwają one, aż nie zostaną naprawione. „Starsza pani — powiada autor — ma poczucie humoru, nie wolno tego przeoczyć, z dystansu patrzy na ludzi, jak na towar do nabycia, i z dystansu patrzy też na siebie samą, odznacza się osobliwym wdziękiem, groźnym urokiem. Ale ponieważ obraca się poza obrębem ludzkiego porządku, przestała się rozwijać, skostniała, straciła zdolność do jakiejkolwiek przemiany, wyjąwszy przemianę w kamienne bóstwo" [ 6 ].

Na początku jednak wszyscy stają po stronie jej krzywdziciela. Czas wszakże płynie i sytuacja się zmienia. Stopniowo, najpierw ukradkiem, potem otwarcie, zaczynają się zapożyczać i żyć na kredyt, jakby mieli pewność, że ktoś ich długi pokryje. Kupują buty, ubrania, lepsze papierosy i alkohol. Proboszcz sprawia nowy dzwon do kościoła. Burmistrz planuje nowy ratusz. Nawet żona sprawcy nieszczęść Klary uposaża się w drogie futro. Bezrobotny ich syn — w samochód. A córka nie tylko elegancko się stroi, ale i zapisuje na lekcje angielskiego i francuskiego. I wszyscy zapewniają go, że tu wcale nie chodzi o jego głowę, za którą zapłacić ma starsza pani. Biorą na kredyt różne atrakcje, bo potrzebują tego, co na skinienie im dają. Z drugiej strony nawet burmistrz nie widziałby niczego niestosownego czy dziwnego, gdyby się śmiertelnie postrzelił np. podczas czyszczenia myśliwskiej strzelby, którą właśnie przyniósł mu w prezencie. W międzyczasie pojawiają się w miasteczku radiowi i telewizyjni dziennikarze. Zwietrzyli tu bowiem sensację, która nadaje się na niejednego newsa, choć bez poczucia wymiaru rozgrywających się zdarzeń.

Maria Callas jako Medea, 1969Bohater sztuki zaś czuje się osaczony i zaszczuty. Początkowo miota się. Szuka wyjścia, sojuszników. Z czasem jednak zmienia się. Nawet zdaje się rozumieć intencje współmieszkańców. I — jak powiada autor w „Adnotacji" — dopiero wtedy staje się z wolna bohaterem na miarę Klary — Medei, choć „początkowo jest jedynie nieświadomą ofiarą starszej pani, będąc winnym, że życie samo zmazało wszelkie winy. Potem jednak bezmyślny, prosty człowiek, któremu pod wpływem strachu, pod wpływem przerażenia zaczyna coś świtać, coś jak najbardziej osobistego, w sobie samym przeżywa działanie sprawiedliwości, uznaje własną winę i staje się wielki przez swoja śmierć, której nie brak pewnych znamion monumentalności" [ 7 ].

Istotne przy tym znaczenie ma dla sensu spektaklu wymiana zdań między miliarderką a dyrektorem miejscowej szkoły - humanistą. Prosi on ją oto o zaniechanie myśli o zemście, nie doprowadzanie mieszkańców do ostateczności i dopomożenie „biednym, słabym, ale uczciwym ludziom wieść nieco godniejsze życie"; na zdobycie się przez nią „na prawdziwe człowieczeństwo". Ona jednak trwa przy swoim. Mówi: „Człowieczeństwo, moi panowie, jest podporządkowane giełdzie milionerów, jeśli ktoś rozporządza takim kapitałem jak mój, stać go na stworzenie sobie własnego ładu świata. Świat zrobił ze mnie dziwkę, teraz ja zrobię z niego burdel" [ 8 ].

Kiedy zaś słyszy, że ma wiekopomną możliwość, aby bezinteresownie wydźwignąć miasto ze stanu wegetacji, mówi, że to ona właśnie świadomie im go zafundowała, kupując je już dawno wraz z zapleczem produkcyjnym, które unieruchomiła. Zmieni to, powiada, gdy zostanie spełnione jej życzenie. Ona rozgrywa i chce wygrać. Płaci i wymaga.

I niepostrzeżenie, wraz z nabywanymi przez mieszkańców dobrami i otwierającymi się możliwościami, jej racje stają się dla wszystkich oczywiste. W finale spektaklu odbywa się zebranie mieszkańców. O nikczemnych zbrodniach dawnego kochanka Klary, świętych wartościach, o konieczności sprawiedliwego zadośćuczynienia i karze mówi w patetycznym przemówieniu nauczyciel-humanista. Zebrani przyjmują je z entuzjazmem. Burmistrz natomiast zarządza głosowanie za wyrokiem śmierci. Wszyscy są za. Opowiada się też zanim oskarżony.

Wyrok zostaje wykonany zbiorowo, przy zgaszonych światłach, w miarę po cichu. Pod nieobecność pań i dziennikarzy, którzy udają się na poczęstunek. Trupa zabiera starsza pani, a zbiorowość, w imię prawdy i niepodważalnych wartości podąża ku świetlanym perspektywom...

3. Starsza pani jako polityk

Jak w kropli rosy odbija się w pomniejszeniu świat widzialny, tak w tym spektaklu i zobrazowanym w nim miasteczku ukazują się przesłanki współcześnie dziejącej się polityki oraz materialne stosunki między nią i wartościami etycznymi. Oczywiście obraz ten jest (bo być musi) uproszczony. Zarówno bowiem wizerunek świata w tej kropli, jak i wizja polityki w dramacie nie ogarnia całości zjawisk, a wybrane momenty. Jest tego wszakże dostatecznie wiele, by zasługiwało na filozoficzną refleksję.

Tak więc w przedstawieniu bohaterka jawi się nie jako zwykła, skrzywdzona kobieta, nie tylko też jako po prostu Medea, żywcem przeniesiona ze starogreckiego teatru, lecz jako polityk, realizujący misję, w której sensowność wierzy. Dysponuje przy tym nie tylko racjami moralnymi, lecz prestiżem i bogactwem, pozwalającym jej uruchamiać tajemne demony: bezosobowe i mroczne siły w człowieku i stosunkach między ludźmi, aby nad nimi panować. Jej zaś działalność rozgrywa się na kilku planach jednocześnie.

Pierwszy realizuje jeszcze przed wizytą. Stanowi go ciąg finansowych decyzji, za których sprawą rujnuje miasto i jego mieszkańców, choć oni — nieświadomi tego - uważają spadające na nich plagi za namotane przez „Żydów", przez „wielką finansjerę", czy „międzynarodowy komunizm" [ 9 ]. Ich jednak skutkiem, jak powiedziałby W. Benjamin są „troski", które, czytamy, są umysłową chorobą, charakterystyczną dla epoki kapitalizmu, przypominającą duchową beznadzieję w nędzy w wędrownych i żebraczych zakonach. „Warunki tak beznadziejne — pisze — wytwarzają winę. "Troski" są oznakami poczucia winy wywołanego przez beznadzieję. „Troski" rodzą się ze społecznej, a nie indywidualnej i materialnej beznadziei" [ 10 ]. Kiedy więc starsza pani zjawia się na dworcu, uosabia dla nich nadzieję bez-troski: pomyślnej przyszłości i wartości godziwego życia, które mogą zaistnieć dzięki niej. To też dochodzi do głosu na pierwszym spotkaniu w urzędzie miasta z władzami. Znajduje wyraz w czołobitności i komplementach. Potem — w rozmowie z humanistą.

Sytuacja jednak, do której ona doprowadziła, otwiera dla niej także plan drugi: działań prowadzących do samoupokorzenia się mieszkańców i pozbawienia życia ich rękoma dawnego jej kochanka. Kiedy więc oferuje miastu miliard dolarów, ale i formułuje warunek darowizny, wie doskonale, jak zareagują. I że wszystko musi się potoczyć tak, jak chce ona.

Nie dziwi się jednak, iż w minionych zdarzeniach nie widzą oni zła. Myślą, że jeśli kogokolwiek wtedy skrzywdzili, to lekkomyślną erotycznie dziewuchę, a nie arcybogatą starszą panią, którą łączy z nią jeno to, że pochodzi „z tej ziemi", z ich miasteczka. Jest jednak teraz jego perłą w koronie. Przeszłość stanowi drobny, nieznaczący epizod. Powinna więc, jak oni, przejść nad nim do porządku. Gdyby wtedy zajmowała pozycję tę samą, co teraz, do żadnej tragedii by nie doszło, bo przecie nie chodziło by o jakąkolwiek Klarysię, ale o posażną, godną poważania Klarę. Seksualne więc figle z nią kochanka, byłyby wstępem do moralnej chwały ich małżeństwa. Ale rozumie się, że wolał on wówczas pannę, która wniesie mu sklep w wianie, niż gołe (nie tylko w krzakach) dziewczę. Fałszywie ją oskarżył, to prawda, lecz to wiano pozwoliło mu wyjść „na ludzi". Kierować się niezłomnie etycznością zacnych obywateli. Są więc oburzeni i zaskoczeni jej żądaniem.

Dla nich bowiem jest tak, jakby dawno temu krzywdy doznał pewien damski lump, jakaś biedna kobieca wywłoka, a zraniona czuje się obecna tu królowa. To tylko podczas nabożeństw w kościele ludzie są sobie równi, lecz życie się do nich nie sprowadza! W tym rzeczywistym są równi i równiejsi. Oburzają się więc na dictum starszej pani i na początku moralnie solidaryzują z oskarżonym. Głośno wyrzekają się oferowanego miliarda. A choć o tym w spektaklu bezpośrednio się nie mówi, bronią w ten sposób statusu swej dotychczasowej normalności i „naturalnego" w niej, hierarchicznego zróżnicowania ludzi.

Starsza pani doskonale o tym wie i to rozumie. Wie też, że się na nic tu nie zda dalsze pogrążanie ich w nędzy. Zdaje jednak sobie sprawę, że w świecie współczesnym rzeczywiste stosunki panowania można też realizować i w inny sposób: przez wyzwolenie samoprzemocy. Należy tylko posłużyć się odpowiednimi środkami i spokojnie czekać na zamierzony skutek. W tym konkretnym przypadku wystarczyło nie wycofać się z hojnego prezentu dla miasta i jego mieszkańców, mimo, że odrzucili warunek jego otrzymania, lecz podtrzymać ofertę, by sami zadali gwałt własnej normalności i jej aksjologicznym sankcjom. I to właśnie, niby nic nie robiąc, uczyniła, otwierając kolejny plan. A czasu jej nie brakowało.

Postawiła ich oto w takiej sytuacji, w której cokolwiek by uczynili, byłoby złe. Odmawiając bowiem przyjęcia pieniędzy, skazywali by siebie na dalszą wegetację i brak perspektyw. Biorąc je i spełniając żądanie, byliby zabili człowieka, którego wina zdawała się im niewspółmierna do kary. Sami zaś by się splamili współudziałem w zbrodni. Stanęli więc przed nierzadkim w polityce paradoksem: jak usmażyć jajecznicę i nie roztłuc jajka?


1 2 3 4 Dalej..
 Zobacz komentarze (1)..   


 Przypisy:
[ 5 ] F. Duerrenmatt — „Wizyta starszej pani", Warszawa, 1988 r. s. 35.
[ 6 ] op. cit. s. 101.
[ 7 ] op.cit. s. 64.
[ 8 ] op. cit. s. 101.
[ 9 ] op. cit. s. 10. Nawiasem mówiąc: wypowiedzi na ten temat bohaterów sztuki zostały przez Krzystka pominięte. Pewnie z powodu panującej poprawności politycznej, choć dobrze by pasowały do polskiej, pszenno-kartoflanej, dzisiejszej mentalności.
[ 10 ] W. Benjamin — Kapitalizm jako religia", „Krytyka Polityczna" nr. 11/12, 2007 r.

« Filozofia społeczna   (Publikacja: 17-02-2013 Ostatnia zmiana: 19-02-2013)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jan Kurowicki
Profesor zwyczajny, kierownik katedry nauk społecznych na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. Autor ponad trzydziestu książek z filozofii kultury, literatury i filozofii społecznej. Ostatnio wydana: "Estetyczność środowiska naturalnego" (Książka i Prasa, 2010)

 Liczba tekstów na portalu: 3  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Pod okiem demona przekory
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8752 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365