|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe
Unia Europejska supermocarstwem XXI wieku? [2] Autor tekstu: Piotr Napierała
Z Hüfnerem, Lacqueur zgadza się chyba tylko w tym, że Unia
potrzebuje ściślejszej integracji, by móc poradzić sobie z kryzysem
demograficznym i ekonomicznym, i ubolewa, że belgijski premier
Guy Verhofstadt, brat liberalnego publicysty Dirka
Verhofstadta, jest jednym z niewielu polityków konsekwentnie zmierzających w tym celu [ 23 ].
Być może wizja Laqueura wynika z typowo amerykańskiego postrzegania Europy jako starej i muzealnej, choćby
dlatego, że ¼ uznanych
światowych zabytków znajduje się we
Włoszech. Lacqueur przeciwstawia optymizmowi Hüfnera ostrożność Tony’ego
Judta [ 24 ]
(1948-2010) i wahaniom Amerykanina Charlesa Kupchana, który według
niego „wycofuje się z euro-optymizmu [ 25 ],
choć przecież wystarczy poszperać w Internecie, by się przekonać, że ten
euro-entuzjazm wcale nie wygasł [ 26 ].
Swoją drogą ciekawe, że w najczarniejszych
barwach przyszłość UE i Europy widzą amerykańscy intelektualiści
żydowskiego pochodzenia, których kiedyś skrzywdziły Niemcy — ekonomiczna
lokomotywa obecnej Unii. UE w odróżnieniu
od USA przyjmuje zwykle twardy kurs wobec Izraela, co też może mieć pewne
znaczenie, choć oczywiście może to być tylko przypadek. Bardziej dziwią u Laqueura pesymistyczne wizje demografii europejskiej, który zakłada na przykład,
że ludność Włoch będzie miała 2100 roku zaledwie 15 mln obywateli, a przecież ogólnie wiadomo, że rozsądne
dane demograficzne da się ustalić jedynie na jedno (czasem dwa) pokolenia
naprzód, poza tym Lacqueur sam przyznaje, że UE może w końcu np. sięgnąć
po wielki rezerwuar ludności z Ameryki Południowej, choć dotąd tego nie
czyniła, i nie wiadomo, czy teraz kiedy kraje MERCOSUR przeżywają rozkwit
zechcą wyjechać. Osobiście dziwię się czemu nikt z omawianych autorów, nie
dostrzega tego, że spadek ludności obciąża gospodarkę, ale też
„kasuje" wywołane komputeryzacją bezrobocie, co znów może pobudzić
dzietność. Podobnie pewien jest Lacqueur, że Europa w sporym stopniu będzie islamska, choć na przykład Fareed Zakaria uważa, że
europejska moda na straszenie islamizacją (Eurarabią), jest nieracjonalna i służy
głównie do zdobywania głosów partiom o profilu
nacjonalistyczno-ksenofobicznym. Zakazria cytuje statystyki CIA, które wykazują
, że muzułmanie obecnie
stanowiący jakieś 3% mieszkańców Europy będą w roku 2035 stanowić
około 5-8%, po czym najprawdopodobniej ich udział przestanie wzrastać.
Zakaria kpi z europejskiej niezdrowej
ekscytacji każdym bełkotem radykalnego imama i stwierdza, że świat
islamu, wcale nie zatrzymał się w wieku VII, lecz też
się modernizuje tylko wolniej niż reszta świata, a dowodem jaki przytacza jest to,
że muzułmanie o wiele częściej wyjeżdżają zobaczyć wieżowce Dubaju niż
Mekkę [ 27 ].
Zakaria zauważa też, że cała
Azja Południowo-Wschodnia z wyjątkiem Indii mają podobne problemy
demograficzne, przy czym w Chinach i Japonii mogą być one poważniejsze niż w Europie [ 28 ].
Zakaria tratuje UE nie jako championa przyszłości, lecz jedną z potęg depczących
USA po piętach.
Zakaria, podobnie jak Laqueur wyraźnie
oddziela USA od Europy, podczas gdy na przykład Brytyjski autor Edward Lucas po
huntingtonowsku traktuje 'Zachód' jako całość, co dość typowe dla
autorów o mentalności „atlantyckiej". I Lucas i Huntington uważają kłótnie w łonie Zachodu za aberrację. Lucas w dodatku jest przekonany, że każdy wyłom
między USA i UE zwiększa szanse Rosji na odbudowanie swej nikczemnej potęgi.
Dlatego narzeka Lucas na arogancję ekipy Busha i na modny nad Sekwaną i Szprewą
antyamerykanizm. Podczas gdy Huntington,
bardziej przejmujący się Chinami, w kontaktach z Rosją proponuje uznać jej
status jako kraju-matki prawosławia i gwaranta spokoju w Azji
Centralnej — i to bez dociekań dotyczących przestrzegania praw człowieka
przez moskiewskich decydentów [ 29 ],
Lucas nawołuje do przeciwstawiania
się rosyjskim wpływom w Kazachstanie, Gruzji i Estonii, sugerując, że każde
wzmocnienie Rosji oznacza osłabienie wolnościowego ideału Zachodu. Lucas
uważa, że Rosja rośnie w siłę dzięki złodziejstwu rządzonego przez FSB
państwa, które pasie się na pojelcynowskim koncesjonowanym kapitalizmie
[ 30 ],
podczas gdy polski politolog Tadeusz Kisielewski
(ur. 1950) mający równie paskudne
zdanie o Putinie, uważa Rosję za politycznego trupa, który już niedługo będzie
musiał sprzedać/udostępnić nie surowce, a całą Syberię Chinom lub
Zachodowi [ 31 ].
Jak widać bardzo wiele zależy od tego z jakiego środowiska i kraju wywodzi się autor prognoz. Dla amerykańskiej GOP,
Francja i Niemcy to niemal synonim wszystkiego co złe, co słusznie piętnuje
amerykański komik i komentator polityczny Bill Maher [ 32 ], z drugiej zaś strony wielu Europejczyków uważa Amerykanów za naród przeciętniaków i ignorantów, w czym pobrzmiewają jeszcze echa arogancji Tocqueville’a wobec
niesfornych amerykańskich demokratów, niechcących nikogo słuchać poza sobą,
co miało wynikać z przesadnego egalitaryzmu [ 33 ], i fakt, że najlepsze uczelnie znajdują się od dekad w USA jakoś
tego nie zmienia. Zachód nie
jest całością, lecz wieczną kłótnią Europy i USA, zwłaszcza w brutalnej
erze Busha-juniora [ 34 ],
stąd zasadne jest pytanie o osobną od NATO i USA ewentualną potęgę UE.
Oczywiście można dać wiarę takim
autorom jak Niall Ferguson, autor: Cywilizacja. Zachód i reszta świata i Ian Morris, autor: Why the West rules for now, którzy wierzą, że takie kraje jak
Chiny, Indie, a także Brazylia i Meksyk wyprzedzą ekonomicznie kraje G8.
Wydaje się jednak, że fascynacja tą zmianą nieco uderza tym autorom
do głowy, tak naprawdę sami dobrze wiedzą, że sam potencjał ludnościowy
tych państw wpłynie na to ewentualne przetasowanie nie w mniejszym stopniu niż
obudzenie się ich gospodarek z letargu. Chiny może i są drugą gospodarką świata,
ale na razie nie widać, by mogły w jakikolwiek sposób zastąpić USA w roli
żandarma świata, co najwyżej mogą, tak jak UE czy Japonia pomagać w tej
pracy. Zazwyczaj w opracowaniach politologicznych przeważa idea, że Chiny nie
mają koncepcji swojej nowej roli w świecie.
1.
Mocarstwo dyplomatyczne
Skoro dziś nawet Niemcy z ich 82
milionami mieszkańców i kwitnącą gospodarką opartą na eksporcie, albo
posiadające silne armie i broń atomową Francja i Wielka Brytania mogą być
dziś co najwyżej regionalnymi
mocarstwami, to nie pozostaje im nic innego jak stworzyć wspólne supermocarstwo,
takie które wpływałoby w ogromnym stopniu na losy świata, a może nawet było
jego siłą przewodnią, tylko czy pomyśl wspólnej polityki zagranicznej UE na
dużą skalę ma szanse?
Obecnie państwa mocno targują się o budżet unijny, choć
pojawiają się także głosy niezależne, jak np. dziennikarzy „The Economist"
[ 35 ],
mówiące, że Unia ma właśnie o wiele za mały budżet, by móc się
faktycznie i skutecznie zajmować wszystkimi dziedzinami statutowymi. Austriacki
pisarz Robert Menasse postanowił odczarować mit o straszliwie rozdętej ślamazarnej i niekompetentnej biurokracji unijnej, stwierdzając po wizycie w instytucjach
unijnych (początkowo miał zamiar napisać własną wersję kafkowskiej urzędowej
traumy), że jest ona skromna, i fachowa, niczym najlepsi ministrowie
najlepszych lat reform oświeconego cesarza Józefa II Habsburga (pan.
1780-1790). Menasse ostrzegał przed narodowymi i nacjonalistycznymi odruchami
przykrawania UE, i czynienia z niej chłopca do bicia w imię załatwiania głosów
wyborców narodowych. Całkiem słusznie Menasse, jak prawdziwy liberał
stwierdził, że to naród niemiecki czy austriacki, czy jakikolwiek inny, jest
sztuczny i abstrakcyjny w porównaniu z instytucjami realnie działającymi jak
UE czy ONZ. I to raczej po nich, a nie po narodowych mitach o urojonej jedności
oczekiwać można czegoś dobrego [ 36 ].
Menasse uważa za problem, to, że naród, choć jest tworem abstrakcyjnym (jego
zdaniem np. naród austriacki narodził się dopiero po 1945 roku), uchodzi za
konkret. Uważa też, że zjednoczenie Niemiec rozpoczęło proces psucia
Europy, bo wyciągnęło na wierzch ducha nacjonalizmu. Jako spadkobierca
Austro-Węgier jest Menasse zapewne szczególnie uczulony na nacjonalizm,
podobnie jak jest nim np. skrajnie konserwatywny autor niechętny UE, Erik von
Kuehnelt-Leddin. Menasse uważa, że rozpad strefy euro może znowu uwolnić
nacjonalistyczne demony, co ciekawe holenderski historyk Geert Mak wcale tak nie
uważa; twierdzi, że ewentualny rozpad strefy euro nie będzie jeszcze powodem
do rozpaczy, bo państwa z pewnością znowu zaczną się organizować, choć może w mniejsze grupy [ 37 ].
Unia gra zatem poniżej swych możliwości, a może szkoda
ponieważ jest to polityka idealistyczna i humanitarna, przy tym ostrożniejsza
jak się wydaje od amerykańskiej, choć ciężko to stwierdzić na pewno,
bowiem UE jako całość nie może się równać z potęgą USA, w każdym razie
jeszcze nie. Oceniając prace Ryszarda Zięby o Wspólnej Polityce Zagranicznej i Bezpieczeństwa Unii Europejskiej, prof. Teresa Łoś-Nowak (UWr) wyraziła
wdzięczność temu autorowi za to, że udowodnił że polityka zagraniczna Unii
istnieje i ma szanse na dalszy rozwój, przy czym chodzi tu o wizję polityki
faktycznie wspólnej, a nie o używanie Unii do własnych celów przez jej
najsilniejsze państwa. UE była pomysłem francuskim, choć już w latach
60-tych Francja zaczęła się wycofywać z koncepcji pełnej wspólnoty, zwłaszcza
kiedy się okazało, że inne państwa nie chcą zrobić z niej kopii NATO, na
czym zależało Paryżowi [ 38 ].
Pod koniec lat 70-tych sprawa UE nabrała rozpędu za sprawą takich federalistów
jak Włoch Algiero Spinelli [ 39 ].
Niemcy i Francja zgłaszały wtedy własne mniej radykalne kontr-propozycje. O „europejskiej polityce zagranicznej", według Ryszarda Zięby, zaczęto mówić w 1985 roku, wyraźnie zaznaczając, że nie ma być to prosta suma polityki
poszczególnych państw WE. W roku
nadziei (upadek ZSRR, zjednoczenie RFN) 1990 roku Brytyjczycy z ich nowym
premierem Johnem Majorem przestali hamować dalszą unifikację, i tak w 1993
roku wszedł w życie traktat o UE (tj. traktat z Maastricht) wraz z tzw. II
filarem działalności UE — wspólną polityką zagraniczną i obronną [ 40 ].
Przyświecała jej humanitarna ideologia liberalno-demokratyczna, jakby pożyczona
od USA i ONZ (wspieranie demokratycznych ruchów w krajach autorytarnych,
eliminowanie min przeciwpiechotnych itd.) Polityka wobec bezpośrednich sąsiadów
UE doczekała się już konkretyzacji, ale zwykle nie można mówić o jakiejś
wielkiej skuteczności [ 41 ].
Jakaś centralizacja następuje wraz z stałym wzmacnianiem kompetencji
utworzonej w 1974 roku Rady Europy [ 42 ].
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 23 ] W. Lacqueur, op. Cit, s. 166. [ 24 ] Krzysztof Iszkowski oskarża Judta o zupełne pomijanie negatywnej roli UK w książce, w której Judt przedstawia swe wątpliwości czy UE w ogóle była
jako projekt wykonalna. [ 27 ] F. Zakaria, Koniec Hegemonii Ameryki, przeł. Stanisław Kroszczyński, Nadir
Warszawa 2009, s. 46. [ 29 ] S. Huntington, Zderzenie cywilizacji,
s. 417. [ 30 ] Vide: E. Lucas, Nowa zimna wojna. Jak
Kreml zagraża Rosji i Zachodowi, Dom Wydawniczy Rebis Poznań 2008. [ 31 ] Vide: T.A. Kisielewski, Schyłek Rosji,
Dom Wydawniczy Rebis Poznań 2007. [ 33 ] Stąd religijny niemal lęk Tocqueville’a przed demokracją, która w jego
opinii osiągnęła „naturalne granice" w USA, gdzie obywatele rodzą się
równi zamiast się takimi stawać, i faktycznie równymi się czują, i np.
nie słuchają nikogo poza własnymi przedstawicielami. Ponieważ czują się
równymi nie słuchają autorytetów, ale posłuch kompensują inicjatywą
oddolną jednostek (kontrast z Francuzami, którzy czekają, aż rząd zrobi
wszystko za nich). Poczucie podobieństwa mimo np. równic majątkowych
powoduje, iż w demokracji rozwija się współczucie i pacyfizm (człowiek
demokratyczny nie pochwala wojen ani ostrych posunięć władz, bo utożsamia
się z ich ofiarami), co utożsamia Tocqueville z handlem i jego oddziaływaniem
sprzyjającym egalitaryzmowi (powołuje się tu na zdanie Montesquieu:
„handel jest zawodem ludzi równych"), vide: P. Manent, op. cit., s.
157. [ 34 ] Vide: C. Fuentes, Contra Bush, Wydawnictwo: Świat Książki 2005. [ 36 ] A, Krzemiński, Nadchodzi wiosna
Europy? , Przegląd Polityczny Nr 115/116 2013, s. 38-45. [ 38 ] R. Zięba, Wspólna Polityka Zagraniczna i Bezpieczeństwa Unii Europejskiej,
Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2007, s. 22-25. « Stosunki międzynarodowe (Publikacja: 23-02-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8769 |
|