Swego czasu Marek Suski z PiS
podniósł raban wokół restauracji
sejmowej. Chodziło o to, że posiłki były niebyt wyszukane i trzeba było długo na
nie czekać. Powołano w tym celu specjalny zespół przy Kancelarii Sejmu. Komisja
Regulaminowa i Spraw Poselskich poświęciła trzy posiedzenia sejmowej jadło- i trunkodajni. „Przyszłam do restauracji, gdzie były zajęte trzy, może cztery
stoliki, i na tatara czekałam 15-20 minut" — zeznawała posłanka PiS, Iwona Arent.
„Wydaje się, że restauracja ustala swoje menu raz na całą kadencję" — żalił się
Wiesław Woda z PSL. Sam Suski zaś ujawniał: „Ta firma gastronomiczna nie rokuje
żadnych nadziei. To jest jakiś sabotaż".
Później Piotr Gadzinowski z SLD ogłosił wśród
internautów konkurs
na nazwę dla „Nowej Knajpy Sejmowej". Wygrała „Obstrukcja". Gazeta Wyborcza
pisała swego czasu o krótkiej wizycie posła Gadzinowskiego w „knajpie sejmowej": „Przed 23
restauracja pustoszeje. Wpada poseł Piotr Gadzinowski z SLD i duszkiem wypija
półlitrowe piwo. Chwilę później widzimy go w sejmowej telewizji, staje na
mównicy…" i wygłasza niezapomnianą kwestię
o
Hong-Kongu za którą od słuchaczy Trójki otrzymał wyróżnienie Srebrne Usta
2006.
Prawdą jest zapewne to, co o parlamentarnym piciu
mówiła Danuta Hojarska:
„Powiem wam, że niejeden poseł to się nawet w czasie obrad Sejmu upija. Nie ma
podziału na prawicę i lewicę. Wszyscy chleją równo". Ten swoisty polityczny ekumenizm Dziennik Bałtycki określił
Porozumieniem ponad procentami. Najpierw kilka obrazków...
Elżbieta Kruk, była przewodnicząca Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji z ramienia PiS:
Andrzej Pałys z PSL w czasie dyskusji o in vitro:
Filipińskie przeciążenie goleni
Najgłośniejszym przypadkiem utraty kontroli osobistej
była wizyta Aleksandra Kwaśniewskiego na Cmentarzu Ofiar Totalitaryzmu w Charkowie na Ukrainie, 17 września 1999. 22 września Rzeczpospolita
przytoczyła
słowa Katarzyny Piskorskiej, członka zarządu warszawskiej Rodziny Katyńskiej,
która była wówczas w Charkowie: „Pan prezydent był pod wpływem alkoholu".
TVN pokazała stany nieważkości naszego Organu. Kancelaria prezydenta
wydała jednak surrealistyczne oświadczenie odrzucające „pomówienia" i „insynuacje", wyjaśniając, że powodem niedyspozycji był „pourazowy zespół
przeciążeniowy goleni prawej".
Nie wiem, czy ktokolwiek w to uwierzył, lecz
dziennikarzowi Jerzemu Izdebskiemu, który za to określił Aleksandra
Kwaśniewskiego „kłamcą i pijakiem" słupska prokuratura wytoczyła proces karny w 2001. Dopiero w grudniu 2005, kiedy zakończył prezydenturę, Aleksander
Kwaśniewski przyznał, że zawiniły
procenty, mówiąc w wywiadzie dla Katarzyny Kolendy-Zaleskiej
w TVN24: „Na wschodzie ludzie są gościnni. Byliśmy tam w dużej grupie,
poczęstowano nas tym, czy tamtym", na pytanie, czy był to alkohol, odparł:
„Oczywiście, przecież nie wodą sodową". Zarachowano więc sprawę na konto
„wschodniej gościnności".
Pomimo tego, 8 marca 2006 słupska prokuratura dokonuje
rzeczy niebywałej: domaga się wydania wobec Izdebskiego Europejskiego Nakazu
Aresztowania. Przez cztery lata dziennikarz, który uciekł z Polski nie stanowił
dla nikogo problemu, ani się nie ukrywał. Kiedy w październiku 2004 startował z własnym radiem w Londynie, komentował to zarówno ratusz, jak i Jolanta
Szczypińska, która spodziewała się „dużo wrażeń, niekoniecznie pozytywnych". Czy
Kwaśniewski o sprawie wiedział, trudno powiedzieć, lecz warto wskazać, że to
właśnie w słupskim ratuszu wygłosił oświadczenie o chorobie filipińskiej w październiku 2007. Sprawa Izdebskiego nie zrobiła wrażenia. Kiedy tydzień
później sąd wydał taki nakaz, Jan Piński opublikował na ten temat krótki
komentarz we Wprost pt.
Sąd ściga za prawdę. I na tym się skończyło. Do Polski powrócił dopiero po śmierci. W maju 2011 na
cmentarzu w Ustce pochowano jego prochy przywiezione z Londynu. Takie miał
życzenie.
13 marca 2006 w programie
Warto rozmawiać Maria Przełomiec, jedna z 19 dziennikarzy obecnych w Charkowie, opowiadała o zachowaniu mediów wobec tej sprawy. Początkowo bowiem
polskie media nie pokazały wpadki charkowskiej, dopiero kiedy ona w BBC
umieściła wzmiankę, że prezydent „lekko chwiał się na nogach", pokazano nagranie w TVN. Dziennikarka wyznała jednocześnie, że trzy lata wcześniej sama
zatuszowała podobną wpadkę prezydenta z wizyty na Białorusi.
Flaszka w polskiej polityce
Kolejny wątek sprawy wypuściła Janina Paradowska 28
grudnia 2006, wytykając Marii Przełomiec, by nie kreowała się na świętą
pochodnię prawdy, skoro
przemilczała udział abpa Głódzia:
„Nie bardzo natomiast zrozumiałam o co chodzi z tą
spiskową teorią w TVP, że niby agenci z SB ją opanowali i dlatego nie pokazali
pijanego Kwaśniewskiego w Charkowie i musiała to zrobić dopiero dzielna red.
Przełomiec. Bardzo ciekawe, że jak ją raz w telewizji w programie
Pospieszalskiego zapytano, kto Kwaśniewskiego właściwie upił, to udawała, że nie
wie, choć wszyscy dziennikarze, którzy tam byli, wiedzieli i opowiadali po całej
Warszawie, że to biskup Głódź uczynił, ale on ma mocną głowę, a Kwaśniewski
słabą, więc po biskupie widać nie było, a po prezydencie — było. Pili jednak
obaj w takim miejscu. Dlaczegoż to osobę duchownego otoczono wówczas taką
dziennikarską dyskrecją? Chyba nie z powodu braku odwagi? A może po prostu
wszyscy są w spisku?"
Na marginesie, warto wskazać, że wyrazem bliskości Głodzia z Kwaśniewskim była jeszcze inna sprawa, która wiąże się ze ślubami kościelnymi Donalda Tuska i Aleksandra Kwaśniewskiego i z „asystentami" kościelnymi tych polityków. Tusk i Kwaśniewski niemal jednocześnie zawarli dyskretne śluby kościelne
[ 1 ] po ponad ćwierćwiecznym pożyciu cywilnym (w związki
cywilne też zresztą wstąpili niemal jednocześnie: Tusk w 1978, Kwaśniewski w 1979). Obaj deklarowali wówczas, że wiązało się to w szczególności z powiewem
religijnym, jaki wywołała w nich śmierć Jana Pawła II. Ślub Kwaśniewskiego
przeprowadził ksiądz
pułkownik Jan Domian, wieloletni sekretarz bpa Głodzia, który tuż przed wyprawą
do Charkowa został kapelanem prezydenta Kwaśniewskiego i pełnił tę funkcję do
2005 (od 2004 został też kapelanem MON i Sztabu Generalnego WP). Z kolei ślub
Tuska zaaranżował Tomasz Arabski, dziennikarz katolicki związany z abpem
Gocłowskim [ 2 ]. W każdym razie od wprowadzenia Tuska na drogę sakramentalną,
Arabski powoli z dziennikarstwa przeszedł do polityki jako cień Donalda
Tuska. W 2006 bez powodzenia PO starało się umieścić go w KRRiT. Kiedy w 2007 PO
wygrało wybory Arabski przeprowadził się z Gdańska do Warszawy i stał się naraz
głównym asystentem Tuska. Okoliczności objawienia się Arabskiego przy Tusku
Newsweek tak opisuje: „Jest nerwowo. Tusk każe przynieść plik ważnych
dokumentów, ale dwór odpowiada, że nie wie, gdzie go szukać. — Jak to, k..., nie
wiecie? Partyzantka w opozycji się skończyła, dosyć tego. Jutro przyjeżdża
człowiek z Gdańska, który zrobi z tym porządek. Poseł: — Następnego dnia
poznaliśmy Tomka. Donald przedstawił go jako przyszłego szefa Kancelarii
Premiera" (Pierwszy
po Tusku). Arabski stał się pośrednikiem Platformy z kręgami kościelnymi. W październiku 2008 Płażyński określił go w Rzeczpospolitej człowiekiem Platformy, który „ułatwia kontakty kościelne".
Kiedy we wrześniu 2007 TVP i Fakty TVN pokazały
Kwaśniewskiego ponownie w stanie niezborności na Ukrainie (w czasie wykładu na uczelni w Kijowie),
powiedział: „Może wypiłem jeden kieliszek wina, a może dziesięć. Mam prawo
robić co chcę, jestem wolnym człowiekiem". Kolejny incydent wydarzył się już
kilkanaście dni później na konwencji Lewicy i Demokratów w Szczecinie, w październiku 2007, kiedy padły sławetne słowa: „Jarosławie Kaczyński, Lechu
Kaczyński, Ludwiku Dornie i psie Sabo, nie idźcie drogą, nie idźcie tą drogą!"
Dało się przy tym zauważyć stan „wyraźnego osłabienia" byłego prezydenta.
Dziennikarze pytali później, „czy znowu się goleń odezwała". Dzień później
w słupskim ratuszu wyjaśnił, że to nie goleń, lecz choroba filipińska, tj.
choroba tropikalna, której nabawił się bawiąc na Filipinach. Pisząc wówczas o tej sprawie na łamach Wprost, dziennikarz śledczy Piotr Krysiak potwierdził
informację Paradowskiej, choć w „delikatniejszej" wersji:
„Nieoficjalnie wiadomo, że powodem niedyspozycji
Kwaśniewskiego w Charkowie była whisky wypita przez niego w samolocie z ówczesnym biskupem polowym Leszkiem Sławojem Głódziem. O ile jednak hierarcha
potrafił pić z umiarem, o tyle prezydent był coraz bardziej niedysponowany. Mimo
perswazji Marka Siwca nalewał sobie kolejne szklanki alkoholu" (Wirus
III RP, Wprost nr 42/2007).
[ 1 ]O ślubie Tuska Super Express pisał przy końcu września 2005 (Wzięli
ślub: Tuskowie przeprosili sie z Bogiem), gdzie Tusk wyjaśniał, że
zbieżność z wyborami prezydenckimi trzy tygodnie później jest czysto
przypadkowa. Ślub Kwaśniewskich miał miejsce 1 października 2005 r. „to tego
dnia Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy stanęli na ślubnym kobiercu. Po 26 latach
od ślubu cywilnego wzięli także ślub kościelny" — pisała
gazeta.pl.
Wiadomość tę
ogłoszono
jednak 6 stycznia 2006.
[ 2 ]Jako dyrektor programowy Radia Plus stworzył indeks
piosenek zakazanych, na którym znalazła się m.in. Dziewczyna szamana
Steczkowskiej.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.