Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.418.119 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 697 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Wybitne umysły są zawsze gwałtownie atakowane przez miernoty, którym trudno pojąć, że ktoś może odmówić ślepego hołdowania panującym przesądom, decydując się w zamian na odważne i uczciwe głoszenie własnych poglądów."
« Państwo i polityka  
bunga-bunga.gov.pl [3]
Autor tekstu:

Mamy więc sprzeczność zeznań: arcybiskup Głódź twierdził, że to Miller „siedział w saloniku z Kwaśniewskim", zaś anonimowy uczestnik wyprawy powiedział Wyborczej, że biskup Głódź „poszedł do kabiny Kwaśniewskiego z dwoma biskupami". Prawdopodobniejsza wydaje się druga wersja. W Tupolewie są trzy saloniki: dwa ośmioosobowe i jeden czteroosobowy. Pierwszy jest salonikiem prezydenckim i to w nim podróżował najpewniej Kwaśniewski, reszta rządowej ekipy oraz biskupi byli prawdopodobnie ulokowani w pozostałych dwóch salonikach. Jeśli trzech biskupów powędrowało do czteroosobowej kabiny Kwaśniewskiego, to nie mogło tam już być miejsca dla Siwca. Kiedy zawiany prezydent wypuścił się do części pasażerskiej, to — jak widzimy na zdjęciu — asekurował go biskup Głódź...


Hierarchowie kościelni — Kard. Józef Glemp oraz biskup polowy Sławoj Leszek Głódź podróżowali w saloniku z prezydentem oraz Władysławem Bartoszewskim w czasie lotu rządowym Tupolewem w dniu 4 czerwca 1995 do Katynia, gdzie miało miejsce wmurowanie aktu erekcyjnego Polskiego Cmentarza Wojennego w Katyniu (zob. Białe plamy-czarne plamy: sprawy trudne w polsko-rosyjskich stosunkach 1918-2008). Fot. Juliusz L Englert.

Trzeba tutaj powiedzieć parę słów w obronie Janiny Paradowskiej, której po udziale w programie Wojewódzkiego Paulina Witek na łamach pardon.pl zarzuciła, że kreuje pseudosensację, którą kilka dni wcześniej już ujawniła Wyborcza, tymczasem przez 9 poprzednich lat milczała. Faktem jest, że Paradowska przez długie lata milczała tak jak i wszyscy, którzy o tym wiedzieli, lecz to właśnie ona pierwsza przełamała zmowę milczenia, pisząc o Głódziu na swoim blogu w 2006. Jej milczenie jest o tyle usprawiedliwione, że milczeli świadkowie, ona zaś wiedziała o tym jedynie z drugiej ręki. To któryś z dziennikarzy tam obecnych powinien przerwać zmowę milczenia. Paradowska nie wytrzymała kiedy Przełomiec po latach wracała do tych wydarzeń w roli jedynej prawej i sprawiedliwej.

Pierwszeństwo BBC w tej sprawie potwierdził kilka miesięcy później Krzysztof Leski pisząc w serwisie salon24.pl w październiku 2008: "Byłem wtedy w BBC Polska. O chwiejącym się na nogach Kwaśniewskim poinformowaliśmy natychmiast, gdy tylko nasza wysłanniczka, Marysia Przełomiec, zadzwoniła z relacją. Minęła może godzina. Padło pytanie: jesteś pewna? — po czym relacja poszła na antenę, bo BBC reporterom wierzy. Inni właśnie zaczynali się zastanawiać, co zrobić". W odpowiedzi zatytułowanej BBC i PAP głos zabrał Igor Janke, współwłaściciel platformy salon24.pl: „Potwierdzam, BBC podało to jako pierwsze, od razu. Podobnie jak PAP, którym wtedy miałem przyjemność kierować". Przyznam, że mam problem ze zrozumieniem wypowiedzi b. naczelnego PAPu: BBC pierwsze i PAP pierwszy? Czy może chodziło o to, że PAP nie pierwszy, ale „od razu"? Leski nie skomentował tego, uczynił to dwa lata później, kiedy ktoś napisał, że to Igor Janke ogłosił informację o stanie prezydenta w Charkowie: „Nie, to nie Igor ogłosił, lecz reporterka BBC Maria Przełomiec. A potem także inne media". Depesza PAP wspominała, że dziennikarze widzieli, że prezydent był blady i że udział w ceremonii sprawiał mu widoczną trudność.

Nowe informacje na ten temat pojawiły się w lutym 2013 związku z publikacją przez wydawnictwo Czerwone i Czarne Anatomii siły, czyli wywiadu-rzeki Roberta Krasowskiego z Leszkiem Millerem, który opowiada o historii politycznej III RP:

„Później podczas lotu do Charkowa prezydent wypił trochę za dużo i zaczął mieć kłopoty. Na cmentarzu to niestety było widać i skandal wisiał w powietrzu. Kiedy wylądowaliśmy w Warszawie, umówiliśmy się z Siwcem, że on będzie rozmawiał z TVN, a ja z Polsatem. Ponieważ Robert Kwiatkowski był szefem telewizji publicznej, to wystarczyła rozmowa telefoniczna. Umówiłem się z Zygmuntem Solorzem-Żakiem i Piotrem Nurowskim, spacerowaliśmy w ciemnościach po alejkach parku Saskiego i ja apelowałem do ich obywatelskiej odpowiedzialności. Chodziło oczywiście o zablokowanie emisji materiałów z Charkowa. Siwiec w tym samym czasie próbował porozumieć się z Mariuszem Walterem. U mnie stanęło na tym, że jak nikt tego nie pokaże, to Polsat też nie. Siwiec uzyskał taką samą obietnice w TVN. Ale potem Tomasz Lis w TVN wyemitował przywiezione materiały. Tyle, że nie najbardziej drastyczne".

Z wyznaniami Millera polemikę podjęli Tomasz Lis (w natemat.pl), a dwa dni później — Monika Olejnik (w Gazecie Wyborczej).

Żenujący tekst Moniki Olejnik zdumiewa — gwiazda dziennikarstwa nie dość, że zdaje się nie znać elementarnych faktów, to na dodatek stawia Głódzia, jako wzór, a wszystko unurzane w mocnych złośliwościach: „Przez wiele lat prezydent Kwaśniewski wmawiał nam, że w Charkowie miał chorą goleń. Po latach wyznał, że po prostu pił. A Miller? Miller milczał. Lider SLD, który nie był w Charkowie, powinien się uczyć dyskrecji od arcybiskupa Głódzia, który towarzyszył prezydentowi, ale nie pisnął ani słówka swoim wiernym. Choć ten zbezcześcił pamięć zamordowanych". Przywołanie tej sprawy dopiero teraz ma być wedle Olejnik zemstą Millera za to, że Kwaśniewski porozumiał się z Palikotem. Tego samego dnia Miller odpowiedział na Facebooku, że był w Charkowie z Kwaśniewskim i że ujawnił sprawę znacznie wcześniej, bo w 2006 we Wprost. Dzielę tutaj zdumienie Millera, że zespół Olejnik nie sprawdził tak podstawowych faktów. Dodam jeszcze, że naprawdę trudno było pominąć te fakty, bo Miller mówił o tym niejednokrotnie. Jego ostre słowa cytowano w nr 42/2007 Wprost: „Byłem wtedy w Charkowie i czułem się zażenowany. Gdy patrzyłem na twarze rodzin ofiar katyńskich, było mi po prostu wstyd".

Obecne przywołanie faktycznie zbiegło się z kolejnym podziałem pomiędzy nim a Kwaśniewskim, lecz w istocie zamieszczenie tych informacji w Millera historii politycznej, które na dodatek niejednokrotnie wcześniej ukazywał, było czymś naturalnym.

Należy jednak dodać, że ujawnienie przez Millera pewnych kulisów sprawy charkowskiej w felietonie Esteci cudzego upodlenia nie miało wartości dziennikarskiej, lecz polityczną. Było to kilka miesięcy po tym, jak Kwaśniewski potwierdził udział alkoholu i po poróżnieniu obu polityków. Niemniej było to ciekawe i zawierało nieco inne informacje niż pomieszczone obecnie w książce:

„W 1999 r. brałem udział w operacji ratunkowej związanej z "golenią" prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Po przylocie z Katynia i Charkowa w mroku alejek Ogrodu Saskiego przekonywałem Zygmunta Solorza i Piotra Nurowskiego, aby Polsat nie emitował zdjęć zataczającego się prezydenta. Sensacja wisiała w powietrzu i obydwaj szefowie Polsatu nie chcieli zrezygnować z takiego newsa. Długo powoływałem się na racje państwa, wymogi sytuacji wewnętrznej, polityki międzynarodowej i czego tam jeszcze. W końcu uzyskałem deklarację, że jeśli inne telewizje nie podejmą tematu, Polsat też tego nie uczyni. Inni wysłannicy prezydenta przynieśli podobne ustalenia. Zwłoka trwała jednak krótko. Na drugi dzień Tomasz Lis z TVN nadał przywieziony z Charkowa materiał i moi rozmówcy zrobili to samo. Od tego czasu pluralizm w mediach tylko się wzmocnił. Przybyło nowych tytułów prasowych, a konkurencja w stacjach elektronicznych jest o wiele większa. Nie da się nad tym rynkiem zapanować ani polityczną wolą, ani żadnym administracyjnym nakazem".

W 2006 Miller nie wspominał nic o tym, że załatwienie sprawy z R. Kwiatkowskim było kwestią telefonu. Ponieważ w 2012 Kwiatkowski porzucił SLD i wszedł do think tanku Palikota, więc względy się skończyły. Wśród argumentów, jakich Miller miał używać w negocjacjach z Solorzem, pozostało obecnie jedynie odwoływanie się „obywatelskiej odpowiedzialności", podczas kiedy w 2006 arsenał argumentów był szerszy, z najbardziej intrygującym „czego tam jeszcze". O ile w 2006 Miller mówił o innych wysłannikach partyjnych biorących udział w akcji „goleń", którzy negocjowali z szefami innych mediów, o tyle w 2013 został już tylko Siwiec, który negocjował z Walterem (przecież na TVP, TVN i Polsacie nie zamykała się lista mediów, którzy mieli w Charkowie swoich dziennikarzy). Nie jest prawdziwa informacja Millera, z której może wynikać, że materiał w TVN ukazał się „na drugi dzień". Ukazał się 5 dni po wydarzeniach. No i wreszcie, nową informacją, której Miller wcześniej nie podawał, było wydelikacenie obrazu w Faktach TVN.

I właśnie na to zareagował Tomasz Lis w tekście z 28 lutego pt. Leszek Miller nie mówi prawdy. Twórca sukcesu Faktów TVN wezwał Millera, by wskazał, których zdjęć nie umieszczono w materiale lub odwołał swoje słowa. Trzy dni później w notce Charków Miller odpowiedział:

„Pan redaktor Tomasz Lis stawia mnie w trudnej sytuacji. Wiadomość, że TVN nie wyemitowała wszystkich materiałów z pobytu prezydenta Kwaśniewskiego na charkowskim cmentarzu uzyskałem ze źródła, które było dla mnie wiarygodne. Jeśli po latach dowiaduję się, że było inaczej przyjmuję to do wiadomości i wyrażam ubolewanie".

W tekście Lisa pojawia się informacja o obawach, jakie wówczas kierowały Walterem: „zdominowana przez polityków SLD ówczesna Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji po wyemitowaniu tych zdjęć przekreśli szanse TVN-u na nadajniki w kilku miejscach Polski, o które stacja się ubiegała. To nie był dzisiejszy TVN. Wtedy była to stacja o zdecydowanie mniejszym zasięgu niż dziś i kwestia nadajników była dla niej absolutnie kluczowa". Dziennikarz wyznaje, że prezes dał się przekonać po kilku rozmowach, a rozstrzygające było odwołanie się do uczuć rodzinnych (najbliżsi krewni rodziny Państwa Walterów byli wśród zamordowanych w 1940 roku przez NKWD).


1 2 3 4 5 Dalej..
 Zobacz komentarze (28)..   


« Państwo i polityka   (Publikacja: 02-04-2013 Ostatnia zmiana: 16-06-2013)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8873 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365