|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Doktryna, wierzenia, nauczanie
O Hello Kitty, pedofobii i seksie Autor tekstu: Robert Gburek
Kościół jak każda firma ma
swoją strategię. Strategia większości kościołów i innych podobnie zbędnych
organizacji polega na kreowaniu na własne potrzeby problemów lub konfliktów w celu legitymizowania własnego istnienia. Bez właściwej postawy wobec
stworzonego problemu światu grozi jego eskalacja. Taką strategię powszechnie
stosują organizacje ekologiczne, związki zawodowe jak i partie polityczne. W zależności od potrzeb kreują problem, wobec którego przyjmują właściwą
postawę dając światu do zrozumienia, że muszą istnieć. Ergo — należy je
wspierać. Cóż warta jest organizacja
ekologiczna bez wywieszania swoich członków na kominach hut i fabryk, cóż
wart jest związek zawodowy bez szumnych akcji protestacyjnych? Któż chciałby
wspierać organizację, której aktywność nie jest widoczna na czołówkach
gazet? To między innymi po to wymyślono efekt cieplarniany, dziury ozonowe czy
choćby kondominia uzbecko-nikaraguańskie, aby postawić się po właściwej
stronie konfliktu, w każdym razie nie tam gdzie niegdyś stało ZOMO.
Nasza rodzima katolicka
organizacja kościelna jest mistrzem w tej dziedzinie i to nie od dziś. Oczywiście
inne kościoły również, ale ponieważ „Polska jest krajem katolickim"
ograniczę się do analizy tej jednej instytucji.
Kościół nie mogąc się
przyznać do faktycznych przyczyn, dla których funkcjonuje [ 1 ]
ucieka się do wykreowanych przez siebie problemów lub konfliktów. Wymienię
tylko niektóre: obrona krzyża, antykoncepcja,
in vitro, eutanazja,
cywilizacja
śmierci, liberałowie, prawdziwe
wartości, a także konsumpcja
i hipermarkety,
wreszcie Harry Potter i Halloween.
Za sprawą jednego z czujnych duchownych z Podkarpacia do tego niechlubnego
grona dołączyła również pozornie niewinna Hello Kitty. Wcześniej była jeszcze Unia Europejska ale od
czasu kiedy dobrze nam się z nią żyje hasło to zaczęło wzbudzać
niejednoznaczne skojarzenia i to nawet w samym Kościele. Toruński oddział KrK
wykreował swoje własne, jeszcze groźniej brzmiące problemy: geotermia i multipleks
zwany również MUX-em pierwszym oraz niezwykle niebezpieczne i podstępne media.
To ostatnie wzbudza nasze zrozumiałe zdziwienie. Bądź co bądź to, co
stanowi o sile toruńskiego Capo di tutti capi to właśnie media. Czyżby autoironia?
Nie podejrzewam — zdolnością do autoironii cechują się ludzie
inteligentni.
Wymienione hasła opisujące zmyślone,
marginalne i najczęściej trudne do zdefiniowania problemy to powody, dla których
instytucja kościelna musi nomen omen TRWAĆ!
Od bojówkarzy kościelnych, których dość łatwo rozpoznać po mechatym
nakryciu głowy, raczej trudno oczekiwać odpowiedzi na pytanie co to takiego
jest ten liberał,
in
vitro, eutanazja czy Halloween.
Wiadomo jednak, że to coś złego i trzeba o tym mówić i z tym walczyć. A kto inny jak nie nasz Kościół, jedyny depozytariusz prawdy i moralności,
jest w stanie obronić świat przed tymi strasznymi zjawiskami?
W
Kościele, jak w dobrej
firmie, znajdzie się problem dla każdego. A zatem dla najmłodszych jest Harry Potter, Hello
Kitty, Halloween. To jednak nie wszystko. O okultyzm i kontakty z Szatanem podejrzewa się również Barbie,
Pokemony i Batmana!
Dzięki tym problemom w małych i pozornie niewinnych serduszkach można przy
okazji katechezy z łatwością wzbudzić głębokie poczucie winy by zwrócić
zapłakane oczka w kierunku tego jedynego, którego tatuś tak nas ukochał, że
syna swojego jedynego umiłowanego wysłał, aby ten w każdy piątek a szczególnie w okresie Wielkiej Nocy cierpiał męki na krzyżu za to, że Jurek oglądał
film o małym czarodzieju, Krysia założyła skarpetki z podejrzanym różowym
kotkiem a Zosia uczestniczyła w zabawie z dyniami.
Dla dorastającej młodzieży
mamy problemy z gatunku: kult dziewictwa, czystość
i antykoncepcja. Dla dorosłych
zaś są wyrzuty sumienia z powodu wizyty w hipermarkecie w drugą
niedzielę zwykłą albo, z powodu tego, że
dali się ogłupić przez media i zagłosowali na liberałów,
którzy propagują in
vitro.
Ponad dwie dekady temu za te
wszystkie liczne problemy wystarczyła jedna tylko stara dobra komuna. To były piękne
czasy. Nikomu wtedy nie przychodziło do głowy aby krytykować księdza czy
kwestionować potrzebę budowy nowej świątyni. Niestety, wraz ze zmianami
ustrojowymi problem komuny
przestał być nośny i należało szybciutko wymyślać nowe, dzięki którym
można uzasadniać potrzebę trwania Kościoła katolickiego.
Kreowanie i zarządzanie
problemami w kościele to wcale nie wymysł ostatnich czasów. W wiekach średnich,
kiedy to kreatywność managerów kościoła osiągnęła swoje maksimum
stworzono listę ważnych problemów. Niektóre z nich pozostały aktualne i również
dzisiaj napędzają kościelne perpetum mobile. Członek Kościoła nie ma na
nie żadnego wpływu. Nie ma też sposobu aby od nich uciec.
Jeden z nich to grzech
pierworodny. Jest to problem, którym Kościół obciążył nas na długo
zanim komórki płciowe naszych rodziców złączyły się w zygotę w najważniejszym i zarazem wstydliwym momencie poczęcia, który to akt ze względu na płciowy
charakter zwany jest również „pokalaniem". Grzech pierworodny to wrodzona
wina i powód, dla którego każdy z nas musi zostać ochrzczony, czyli wstąpić w szeregi Kościoła. Innego wyjścia nie ma. W tym miłosiernym sakramencie
zmywamy z siebie, albo raczej pan ksiądz za radosnym przyzwoleniem naszych
rodziców zmywa z nas grzech naszych ojców. A raczej ojców naszych ojców. Ojców,
których nawet ojcowie naszych ojców nie pamiętają. Czy jest inny sposób na
pozbycie się tego problemu niż wstąpienie do Kościoła w akcie chrztu? Nie!
Spróbujmy się tylko nie ochrzcić — czeka nas męka i potępienie wieczne. I żeby było jasne — nie ma odwrotu. Nie da się od-ochrzcić. Dzięki temu
liczba polskich katolików jest stała i niezmiennie wynosi 95% populacji nadwiślańskiej
krainy.
Inny, umiłowany przez Kościół
katolicki problem to — cielesność,
chuć i seks. O ile z grzechem pierworodnym jakoś sobie radzimy to
jednak z seksem nie jest już tak łatwo. Ten problem towarzyszy nam praktycznie
zawsze. Kościelni specjaliści od marketingu nie mogli wymyśleć niczego
lepszego. Dzięki uznaniu naturalnego popędu płciowego za przyczynę grzechu
zagwarantowali ludziom samopowtarzalny powód wyrzutów sumienia a sobie
przyczynę dla odczyniania rozmaitych czynności pokutnych. Dzieci dość szybko
dowiadują się, że dobry pan Bóg wyposażył ich w zabawki i jednocześnie
zakazał się nimi bawić. Czy to aby nie złośliwość? Pomysł aby sferę
seksualną uznać za nieczystą wcale nie jest tak stary jak chrześcijaństwo.
To perwersyjne opętanie seksem urzędników kościelnych nastąpiło wiele wieków
po mitycznej śmierci Jezusa na krzyżu.
Ponieważ niewiele różnimy się
od zwierząt, genetycznie plasujemy się gdzieś pomiędzy szczurem a ziemniakiem, naszym życiem sterują popędy typowe dla świata zwierzęcego, z których popęd płciowy jest tym najważniejszym, decydującym o większości
naszych życiowych poczynań. Ludzie wierzący, którzy nauki Kościoła biorą
sobie zbyt poważnie do serca mają problem, z którym muszą borykać się
przez całe swoje życie. Ci, którym udało się stłumić zew natury w nagrodę
zostali świętymi. To nie przypadek, że na kartach żywotów świętych większość
stanowią „niepokalane męczennice dziewice".
Któż może nam lepiej pomóc w tej walce z chucią jeśli nie cierpliwy duszpasterz, do którego udręczeni
wyrzutami sumienia udamy się po „naukę, pokutę i rozgrzeszenie"? Ileż to
młodzieńczych nerwic ma u źródeł bezsensowną walkę z popędem. Ileż to
ludzi świadomie rezygnuje z tej przyjemnej sfery życia w imię ran „pana
jezusowych". Pamiętamy przecież, że przez uleganie cielesnej chuci zadajemy
mu ból, otwieramy krwawiące rany na umęczonym ciele tego, którego tatuś tak
nas umiłował, że syna swojego...
Gdyby się tak trochę zastanowić,
to znalazłoby się wiele ważnych i rzeczywistych problemów, którymi ta
nikomu niepotrzebna organizacja mogłaby się zająć dla dobra ludzkości.
Praworządność, uczciwość, szacunek dla pracy, miłość, empatia,
tolerancja dla inności, pogarda dla zawiści, poszanowanie prywatności,
szacunek dla zwierząt, szacunek dla przyrody,… Dość! Nie, to hasła
niezrozumiałe, niekonfliktowe, nienośne. Nie powodują wydzielania adrenaliny i nie nadają się na pierwszą stronę Gościa Niedzielnego. Poza, tym któżby
miał podjąć te problemy? Tiszner? Twardowski? Gocłowski? Zdaje się, że ci
już nie żyją. Pieronek? Bocheński? Oni gotowi są rozmawiać nawet z Nergalem albo co gorsza z samym Michnikiem. Na Boga, tylko nie oni!
Trudno jednak oczekiwać aby ci
generalnie mało inteligentni funkcjonariusze kościelni, rekrutujący się
przeważnie z zapadłych przysiółków Podkarpacia podejmowali problemy, których
sami nie dostrzegają i przede wszystkim sami nie rozumieją. Zresztą nie muszą,
wśród społeczności Kościoła nie widać zapotrzebowania na roztrząsanie
niezrozumiałych i nienamacalnych problemów egzystencjalnych. Zamiast tego przy
okazji ważniejszych świąt kościelnych słuchamy i czytamy wypowiedzi naszych
arcykapłanów spod znaku KEP grzmiących z ambon o in vitro, cywilizacji
śmierci, Halloween, hipermarketach
i multipleksach
czy ostatnio również o pedofobii [ 2 ].
Te miałkie kazania, wypowiedziane jednak z wyuczoną jeszcze w seminarium
intonacją, przez kolejny tydzień stanowią pożywkę dla wszystkich mediów,
nawet tych niedobrych, tych polskojęzycznych. Dzięki temu organizacja budzi
skrajne emocje, zapewnia sobie darmową reklamę i obecność na nagłówkach
poczytnych gazet oraz w umysłach wszystkich — tych wierzących i tych
niewierzących. Gdyby nie te problemy, które Kościół sam sobie wymyśla i którymi
może dowolnie żonglować to instytucja ta wraz z jej całym ubogim
intelektualnie personelem zamiast zajmować czołówki gazet i panować w ludzkich sumieniach trafiłaby do kruchty — czyli tam gdzie jej właściwe
miejsce. Amen.
Przypisy: [ 1 ] Przyczyny są oczywiste. Począwszy od apostołów, którzy dali się nabrać
na rychłą paruzję, przez globtrotera i managera chrześcijańskiego Pawła,
filozofów Augustyna i Tomasza kościół służy przede wszystkim
utrzymaniu rzeszy swoich funkcjonariuszy. Moje i Twoje zbawienie jak również
rany jezusowe interesują go tyle co zeszłoroczny śnieg. Myślisz, że
jest inaczej? Spróbuj mnie o tym przekonać. [ 2 ] Genialny ten twór został wymyślony przez arcykapłana Hosera przy okazji
świąt wielkanocnych. Wydaje się, że to nowe pojęcie jest antonimem
pedofilii, w której to dziedzinie księża katoliccy mają swoje szczególne
osiągnięcia. « Doktryna, wierzenia, nauczanie (Publikacja: 05-04-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8880 |
|