|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Społeczeństwo „Optysynchronizm” a postęp [2] Autor tekstu: Norbert Paprocki
Irracjonalny i racjonalny
system przekonań to zestawy memów, których „pogodzeniem" może być
jedynie powolna agonia jednego z nich. Narzędziem postępu kompleksowego
poprzez optysynchronizm jest bowiem racjonalizm i na nim oparte nauki; także
racjonalizm jako system przekonań zaczynający się od kompleksowego i synchronicznego, a nie wybiórczego, racjonalnego myślenia; przyznania rozumowi
roli kierowniczej. Tak bowiem, jak nie da się, jak powiedział zabawnie George
Carlin, powiedzieć czegoś swoimi słowami (saha yut paer tula), tak
nie da się i myśleć „samodzielnie", kiedy myślenie to jest niezależne
od faktów. Myślenie racjonalne to jedyne myślenie niezależne i samodzielne,
ponieważ, jako myślenie, uzależnione
jest wyłącznie od faktów, a nie od jakichkolwiek wyroczni, czy tych bajdurzących
lobby. Takiemu myśleniu nikt już nie musi specjalnie pomagać, w sensie
nakierowywania; jedynie racjonalnie argumentując można odrzucać wzajemnie
wnioski błędne i wyłaniać poprawne, czasami w wyniku kompromisu ich uzupełniających
się części, a czasem przez odrzucenie błędów, logicznych sprzeczności.
Racjonalizm, jako współczesny nurt myślowy pogodzony dawno z empirią
(kolejny dymorfizm), jest po prostu myśleniem kompleksowo logicznym, od samych
fundamentów aż po wierzchołek; od konstrukcji roweru po konstrukcję świata.
Tak, jak samodzielność myślenia polega na dostrzeganiu jak najbardziej złożonych,
rzeczywistych sieci związków
przyczynowo skutkowych, tak „mówienie we własnych słowach" polega na
przedstawieniu tychże sieci faktów w oryginalnej konfiguracji.
Dla
progresu ludzkości ważna jest więc naturalna (czyli stymulowana
racjonalizmem) śmierć idealizmu; mitów, przesądów, legend, religii i innych, również świeckich dogmatycznych ideologii takich jak postmodernizm
czy komunizm. Progres nie jest „naturalny", czy „nieuchronny", w takim
sensie w jakim nieuchronna jest fotosynteza czy ruchy tektoniczne. Wszystko, co
dzieje się w naszym ludzkim świecie wymaga zarzewia w formie odpowiedniej
mentalności.
Jaki jest jeden z ważniejszych
kroków do postępu? Otóż uznanie, że egoizm nie jest dualizmem
dla altruizmu. Egoizm jest po prostu pierwszorzędnym a zarazem najmłodszym
ewolucyjnie odruchem, zaś empatia jako napęd dla altruizmu stanowi jego
pochodną jako wczucie się w cierpienie drugiego osobnika. Odruchy te zazębiają
się ze sobą i nie przeczą sobie fundamentalnie, a najprostszym, instynktownym
przykładem jest automatyczne odwzajemnianie uśmiechów — uśmiech skierowany w naszą
stronę sprawia automatyczną przyjemność (można rozumieć ją jako korzyść),
co z kolei automatycznie skłania nas do rewanżu. Przerzut tego zazębiania się
na kulturę to mechanizm wolnorynkowy, który polega na osiąganiu własnych
korzyści dzięki czynieniu ich innym. Wolnorynkowość, jako symbioza w naszym
międzyludzkim wydaniu, sprawia nieodparte wrażenie prawa socjobiologicznego.
Niestety, poczucie winy z powodu egoistycznych pobudek kończy się albo
wypieraniem wyrzutów sumienia, czyli tłamszeniem ich, albo też cierpiętniczym
trybem życia, czego skrajnym odbiciem jest asceza, czy sadomasochizm jako
przerzut na samą tylko sferę seksualną. Tak, to tylko bezmyślność (czy po
prostu nieuświadomione luki w wiedzy) jest jak nowotwór złośliwy, który złośliwie
przerzuca się na wszystkie sfery życia z którymi mamy do czynienia. To właśnie
czyni cały system zacofanym, bo przede wszystkim idącym drogą okrężną
przez pokrętne dziś wyraźnie idealistyczne mity zamiast właściwych,
prostych połączeń między poszczególnymi faktami które optymalizują drogę
do celu.
Wracając do egoizmu i altruizmu — ludzie często czują się próżni, gdy tylko spojrzą w lustro i przez moment pochwalą się. „Wpadam w samo zachwyt, co ja robię". A przecież można byłoby ten odruch zaaprobować, nie czuć się winnym. Spytać
„komu ja właściwie robię krzywdę?" Nikomu, mało tego, kontynuuję życie z poczuciem samozadowolenia, które jeśli jest w pełni zaaprobowane, stanowi
kapitał, który można redystrybuować wśród innych. Szczęściem można się
dzielić, o ile tylko nie jesteśmy psychopatami, czy ludźmi bardzo niewrażliwymi.
Jezus dla przykładu miał
się za syna bożego, co zapewne powodowało, że akceptował swą „próżność" i nieźle nadmuchane ego. Poza tym jednak jego połączenie racjonalności i emocjonalności rzeczywiście mogło napawać go poczuciem miłosierdzia dla
wszystkich i jedności z całym światem. W większej mierze były to jednak
tylko i aż, intuicje, przyprawione niekiedy przypowieściami odnoszącymi się
do życia rolników i rybaków. Jezus nie mógł sięgnąć w głąb, przyjrzeć
się genom czy neuronom lustrzanym bądź przeczytać książkę Richarda
Dawkinsa; nie było mu dane dojść do wniosku, iż egoizm i altruizm nie są
wrogami, a sprzymierzeńcami. Idealizacja altruizmu spowodowała zastój
egoizmu; ten musiał tłamszony znaleźć odbicia w dewiacjach i nerwicach,
takich jak nerwica eklezjogenna. Średniowiecze przepełnione było biczownikami
krzywdzącymi siebie i innych dla miłości Pana. To okrężna droga do szczęścia.
Idealizacja prowadzi w ten sposób właśnie do regresu. Progres mentalny polega
na synchro oraz optymalizacji, jak każdy inny progres. Nie na idealistycznym
tworzeniu urojonych wrogów, dualizmów. Większość
elementów tworzących człowieka i świat wokół (przyrodę) jest dymorficzna;
uzupełniająca się, co stanowi drugi, ważny wniosek wynikający z definicji progresu, a przewijający się już wcześniej. Samo założenie, że
świat wypełniają wręcz dualizmy, jest konsekwencją fundamentalnie fałszywych
przekonań o naturze kosmosu, natury, a w tym i człowieka. Idealizmy właśnie
poprzez swoje dualistyczne podejście tworzą przeciwstawne wobec siebie obozy,
usiłując jeden z nich stłamsić, ukryć. To idealistyczne podejście z różnych
powodów pomija więc jedną stronę medalu, idealizując drugą, a jako że
wszystko się ze sobą łączy, pomijaną stronę czeka przy takim podejściu
nieuchronny regres, a w końcu czeka to po zastoju tę wypucowaną,
wyidealizowaną stronę. Przykładem regresu przez idealizm są dewiacje
duchownych katolickich przez idealistyczne a co za tym idzie, dualistyczne podejście
do seksualności czy też cielesności ludzkiej, albo też wyidealizowanie bitwy
między PO a PiS na naszej polskiej scenie politycznej poprzez nadanie im
rzekomo istotnej rangi, podczas gdy jedna z nich kraj cofa przez zastój, a druga cofałaby po prostu aktywnie. W efekcie uwaga jest odwracana i kraj cofa
się dalej, co tylko utrudnia i komplikuje
nam życie.
Potencjał
do wzajemnego napędzania się i/lub uzupełniania się (dymorfizm) to domena większości
zależności- cechuje to: edukację i rynek pracy, indukcję i dedukcję,
subiektywizm i obiektywizm, racjonalność i empirię, wyobraźnię i logikę,
gejów i mężczyzn heteroseksualnych, kobiety i mężczyzny, tymczasowo
socjalizm i kapitalizm, wymieniać można by prawie w nieskończoność. Powtórzmy
zatem, tym razem w nieco bardziej dosadnej wersji- jedyny dualizm to racjonalny
kontra irracjonalny system przekonań, ponieważ pierwszy traktuje z pewnością o świecie rzeczywistym i z tendencją do wzrostu, a drugi reprezentuje świat
urojony i paranoicznie nieufny.
Fakt wzajemnych współzależności, o czym tekst ten w dużej mierze traktuje, jest trudny do pogodzenia z uniknięciem
chaosu w wywodzie, ale zakończmy dygresję i wróćmy do seksualności. Seks,
jako typowe i niezmiernie ważne dla gatunku zazębienie się natury z kulturą
oraz egoizmu z altruizmem, jest sferą tabuizowaną między innymi z powodu wpływów
idealistycznego, regresywnego chrześcijaństwa. Problem jest taki, że empatia
jako współodczuwanie (litość dla krzywdzonych, chęć pomocy, czynienia
innym dobrze) oraz egoizm jako chęć doznawania pozytywnych bodźców, kłócą
się już na płaszczyźnie pierwotnej natury z instynktowną, szczątkową
odrazą do seksualności. Przez setki tysięcy lat prehistorii seks wiązał się z przyjemnością i przedłużeniem gatunku, ale również chorobami
wenerycznymi, zaś ludzie zauważali związek przyczynowo skutkowy między
jednym i drugim (nie dostrzegając go na przykład między oddychaniem a łapaniem
wirusów z powietrza- właściwy, lecz przesądny związek przyczynowo skutkowy,
ponieważ zinterpretowany pod kątem zabobonu kary od bóstw).
W ten sposób zakorzeniły
się w nas dwa bijające się ze sobą instynkty, których memy nie mogą szybko
wykorzenić (kwestia ewolucyjnej skali czasu), ale które można nakierować tak
czy inaczej za ich pomocą. Przekonania wywiedzione z chrześcijańskiego
idealizmu wspierają wyraźny atawizm w warunkach dostępnej antykoncepcji,
liberalizm obyczajowy wspiera natomiast uniwersalny i ponadczasowy instynkt
duetu empatii i egoizmu, który odbicie ma również w rzeczonym seksie.
Traktowanie dziewictwa jako „cnoty", „czystości", a stosunku jako
„grzechu", „brudu", zaciemnia sprawę i cofa. To właśnie kwestia
higieny umysłowej; zależne od własnego temperamentu i wieku życie seksualne z potrzebą zachowania autonomii partnera/partnerki.
Człowiek jest pierwszorzędnym
systemem. Rodzina to kolejny, a ten funkcjonuje optymalnie wtedy, kiedy jego
elementy (członkowie rodziny) sami są wewnętrznie zsynchronizowani,
pozbawieni kompleksów, frustracji, nieuzasadnionego bo niezwiązanego z cudzą
krzywdą poczucia winy itd. a co za tym idzie pozbawieni chęci wyżycia się na
drugim człowieku, często z resztą nieuświadomionej. W całym społeczeństwie owładniętym purytańską czy generalnie
idealistyczną atmosferą znajduje to odzwierciedlenie w zjawisku „wojskowej fali"; to nie tylko fala wojskowa, ale też społeczna, w której liczy się stłamszenie odstępców przekornych i niedostosowujących
się do chorego systemu wartości (czy samym faktem istnienia i domagania się
tolerancji uderzających w idealistyczne przekonania nt. przyrody, co ma miejsce w przypadku homoseksualistów), produkującego wiązaninę społecznych
„patologii"- cierpiętnictwa właśnie, czy braku jakiejkolwiek wyrozumiałości
wobec drobnych w kontekście i ludzkich błędów z życia codziennego, ale i z
drugiej strony nepotyzmu, korupcji i innych ściśle skorelowanych zjawisk.
Na tym pobieżnym powiązaniu
zjawisk ideowych, jednostkowych a następnie wspólnotowych/społecznych, można
oprzeć kolejny wniosek, istotny dla całego tekstu, bo ważny dla progresu; to
właśnie ten zostawiony przeze mnie na później algorytm na łączenie się
poszczególnych systemów. Ostatecznie systemy także pełnią rolę elementów i dotyczy ich także optysynchronizacja, ale wgryzając się głębiej, można
skonstruować bardziej precyzyjny algorytm:
Progres
systemu poprzez synchronizację jego elementów ma bezpośrednie przełożenie
na nadsystem, którego ten jest częścią składową. Nie
oznacza to oczywiście, że wystarczy zdać się np. na zoptymalizowany system
przekonań, najlepiej i najbardziej wydajnie synchronizujący memy, przy okazji
filtrujący sprzeczności i usuwający dualistyczne niezgodności, by poszło
nam dobrze w systemie relacji z ludźmi, edukacji, czy pracy zawodowej. Jest to
tylko i aż, dobry zaczyn, choć niezmiernie istotny. Przykładem niech będzie
drużyna futbolowa- złożona ze skoordynowanych wewnętrznie graczy ma większą
szansę na bardziej skoordynowaną grę zespołową (co generuje postęp w osiągach),
zaś grupa, w której trener dba o maksymalną koordynację między zawodnikami,
którzy sami nie są jednak dostatecznie skoordynowani (podzielność uwagi,
koncentracja itd.) ma mniejsze szanse na progres sportowy.
1 2 3 4 Dalej..
« Społeczeństwo (Publikacja: 10-04-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8891 |
|