|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Historia filozofii » Filozofia współczesna
Rozmowa z profesorem Józefem Lipcem [1] Autor tekstu: Joanna Wilkońska
Filozofia dawniej i dziś
Niebawem ukaże się najnowsza książka
prof. Józefa Lipca Etiudy ontologiczne,
publikowana nakładem Wydawnictwa Fall. To zbiór esejów filozoficznych, które
powstały
na przestrzeni 30 lat i dotykających najważniejszych zagadnień ontologii.
Pasjonująca podróż po świecie fundamentalnych pojęć i meandrów myśli
ludzkiej: opowieść o świecie, człowieku, ich wzajemnych powiązaniach, o sensie istnienia i filozofii jako takiej. Problemy zawsze aktualne i frapujące
ludzką inteligencję, choć raczej nierozwiązywalne i niewyczerpywalne. Książka
również nie daje jednoznacznych odpowiedzi i o to chyba w istocie chodzi. Często
się mawia, że sensem filozofii jest stawianie pytań, poszukiwanie, sama
droga, a nie punkt dojścia i definitywne rozstrzygnięcia. Dla kogo pisał Pan tę książkę?
— Przede wszystkim dla siebie. Nie planuję potencjalnego odbiorcy, widzę
jakieś niewyraźne kontury twarzy czytelników, ale nigdy konkretnych. Teraz
czyta się na ogół to, co jest modne, w jakiś sposób wypromowane. Ludzie
potrzebują formuły łatwej, szybkiej i przyjemnej, migawkowych informacji, tak
jak w Teleekspresie. Ja o to nie
zabiegam, więc nie wiem, kto będzie czytelnikiem moich prac. Nie piszę, licząc
na popularność, tylko dlatego, że mam coś do napisania. Okazuje się jednak,
że jest kilka osób, które to przeczytały.
Osoby, które miał Pan wcześniej
na myśli, jako czytelników?
— Nie, po publikacji dowiaduję się, że ta czy inna osoba przeczytała,
ponieważ docierają do mnie takie sygnały.
Ale książka, o której dzisiaj
rozmawiamy z jednej strony jest fachowa, ale z drugiej strony opracowana w tak
przystępny, jasny a zarazem plastyczny sposób, że wydaje się, iż może być
dedykowana czytelnikowi spoza kręgu specjalistów czy pasjonatów filozofii?
— Jest tak napisana, że myślę, iż nadaje się dla szerokiej publiczności.
Mam nadzieję, że do jej sensu dotrą nie tylko koledzy profesjonaliści, ale i niejeden maturzysta.
Jest też mało akademicka w takim
znaczeniu, że brak w niej cytatów, odniesień, oszczędnie powołuje się Pan
na filozoficzne autorytety, a jeśli tak, to są to postaci najważniejsze.
Zaznaczone są z grubsza, choć wyraźnie nakreślone są podstawowe dylematy myśli
filozoficznej, ale bez podpierania się cudzymi opracowaniami. To było celowe
zamierzenie?
— Są książki filozoficzne i książki o filozofii. Moje dociekanie należą
zapewne do tej pierwszej kategorii. Zanim porównam swoją myśl z cudzą, wolę
samodzielnie przedstawić własne stanowisko z poczuciem, że ono jest przede
wszystkim moje, niezapożyczone. Filozofia jest tworem na pograniczu nauki i sztuki, ma być kreacją. Zawsze tak do tego podchodziłem, pisanie traktuję
jak twórczość, co widać także w innych moich pracach, też ubogich w odwołania i tzw. źródła. Oczywiście w wielopiętrowym gmachu instytucji zwanej
filozofią, konieczni są również odtwórcy, to jest osoby naukowo zajmujące
się analizą, interpretacją i komentarzem myśli znaczących i wielkich, ich
opracowania są ważne i potrzebne, żeby te liczne poziomy w tym gmachu wprawiać w ruch. Zresztą, tak to życie naukowe jest skonstruowane, że kandydat na
magistra czy doktora musi wykazać się odpowiednią wiedzą i umiejętnością
posługiwania się narzędziami porównawczymi, by móc później w samodzielny
sposób prowadzić autonomiczne badania. Niektórzy, a być może nawet większość z nich, do końca swojego naukowego życia pozostaną historykami idei, co ma
kapitalne znaczenie w przypadku pracy dydaktycznej.
Zajmuje się
Pan między innymi
ontologią, to znaczy zagadnieniami dotyczącymi teorii bytu, która stanowi
przedmiot dociekań ludzkich od co najmniej 2 i pół tysiąca lat. Jak Pan postrzega
naturę świata?
— Tak, ontologia nadal pozostaje otwartą kartą. Ta książka jest moją
własną
propozycją ujęcia problematyki
bytu. Rozwijam w niej wątki ontologii, podjęte jeszcze na początku mojej
drogi filozoficznej.
Są dwie główne tezy charakteryzujące moją wizję. Mianowicie cały
byt, ale i każdy jego fragment jest złożony. Złożenie to ma charakter
dynamiczny i decyduje o wszelkiej zmienności, zarówno rozwojowej jak i degradacyjnej. Zasada ta dotyczy nie tylko bytu jako całości, ale także wnętrza
struktury każdego obiektu z osobna. Tradycyjna metafizyka dopuszcza oddziaływania
na zewnątrz przedmiotów, w mojej koncepcji jeszcze ważniejszą rolę odgrywają
relacje między elementami struktury wewnętrznej. To rzutuje później na
koncepcję wolności, determinizmu i względnej wolności każdego z obiektów.
Najważniejsze jest nie to, co się dzieje w wyniku uwarunkowań z zewnątrz,
lecz to, co jest efektem napięć wewnętrznych. Tak można wytłumaczyć zarówno
zależność człowieka od otoczenia, jak i jego wolność, wynikającą z funkcjonowania jego bogatej i głębokiej struktury.
Czyli zajmuje się Pan
zagadnieniami bazowymi, podjętymi wraz z pojawieniem się człowieka
filozoficznego. Czy jest Pan zwolennikiem poglądu, dość rozpowszechnionego w środowisku filozoficznym, że starożytni Grecy postawili wszystkie możliwe
pytania?
-Nie, nie wszystkie. Postawili wiele, może nawet większość możliwych, ale
tylko na miarę ich czasów i warunków cywilizacyjnych. Świat się zmienia, a wraz z nim ewoluuje wiedza o świecie, a więc i ontologia powinna podążać za
tymi procesami. Dobrze, można przyjąć, że po płodnej w idee filozoficzne
starożytności nastąpiła dziura w postaci czasów średniowiecznych, wtedy
rzeczywiście nic znaczącego się tu nie działo, ale potem mamy rzecz całkiem
nową: wskazanie na podmiot poznający, który przekształca się w skrajnych
przypadkach w kreatora świata. Odkrycie rzeczy
myślącej Kartezjusza wyznacza nowożytny charakter ontologii, silnie
nacechowanej możliwościami podmiotu poznającego. I chodzi o to, żeby to ego nie przyznawało sobie statusu wszechwładnego, absolutnego
podmiotu.
Jak to, przecież nie zakłada Pan
istnienia Ja absolutnego, wyposażonego w kompetencje niemal boskie?
— Racja, to Ja nie jest
absolutne, transcendentne, pozaświatowe, wręcz przeciwnie: warunkowane jest
ono doświadczeniem z tego świata, weryfikowane i kontrolowane rozumowo. A jaki
jest ten rozum? No tak, to zbiór intelektów konkretnych, który ma
uprawomocnienie w tradycji myśli, w nabudowanych kontekstach, w historii idei, w logicznym ciągu wysiłku twórczo-intelektualnego pokoleń naukowców i badaczy.
Nie jest Pan zwolennikiem idealizmu
subiektywnego. W radykalnej formie może on bowiem przybrać z jednej strony
postać solipsyzmu, a z drugiej ubóstwienia i absolutyzacji myślącej jaźni.
Co
teraz w takim razie filozofia ma do zrobienia w erze post-nowożytnej, z której
po przewrocie kopernikańskim tego Ja
poznającego podmiotu raczej już nie wyeliminujemy?
— Transcendentalizm nie zakończył się na Kancie, ale ma swą XX-wieczną
kontynuację, choćby w fenomenologii Husserla. Realizm podjął jednak skuteczną
obronę, między innymi tworząc zręby nowych systemów, na miarę ambicji
Arystotelesa i Hegla. To jest kwestia przyszłości filozofii, ze względu na
szacunek dla otaczającej nas rzeczywistości oraz nas samych w niej przecież
zanurzonych. Dlatego ontologia powinna być systemowa, jej celem powinno być
znajdowanie jakiejś racji dostatecznej dla całości bytu, ze względu na ten
byt właśnie. Nie wystarczy sprawnie zanalizować świat, ale ontologię uczynić
teorią syntetyczną, to znaczy taką, która potrafi scalić wszystkie składniki w konstrukcję oddającą autentyczny charakter bycia. Dlatego, jeśli się
tworzy systemy uzasadniające całość bytu, należy wziąć odpowiedzialność
osobistą, filozof powinien być bardzo zdyscyplinowanym intelektualnie, potrafić
weryfikować swoje sądy, a nie pisać według „widzimisię" lub wedle
upodobań aktualnej mody.
Rozwińmy, jeśli Pan pozwoli, wątek
systemów, których potrzebę tworzenia głosi Pan również w Etiudach ontologicznych. Taki punkt widzenia wydaje się interesujący i osobny, zwłaszcza w epoce postmodernizmu, krytycznego wobec całościowych
systemów, który chętniej dekonstruuje zastane, niż buduje nowe. Zatem, mniej
przetwarzania danych i krytyki a więcej wizji i pozytywnego myślenia?
-Obecnie obowiązują "trzy A": antropologia, aksjologia, analityka
(to takie anglosaskie zabawy logiczno-językowe), ale nie wystarczy tylko
uprawianie krytycyzmu i sceptycyzmu, trzeba mieć odwagę coś twierdzić, choćby
po to, żeby nasi następcy w przyszłości mieli co podważać i mogli formułować
własne rozwiązania. Filozofia może być oczywiście pomocna dla nauk
empirycznych, można znajdować filozoficzne uzasadnienia dla poszczególnych
dyscyplin, spisywać co, kto i kiedy utworzył, jakie prawo odkrył i jak je
nazwał, ale zasadniczo chodzi o całość. Dlatego w filozofii nie do
przecenienia pozostają systemy. Filozofia powinna być systemotwórcza i to
jest jej przyszłość. Współcześnie
filozofia różni się od tej np. z XVII wieku, ponieważ jest reakcją na osiągnięcia i rozwój nauki, technologii, odpowiada na ofertę nauki i współpracuje ze
sztabem naukowców empirystów, co bardziej niż kiedykolwiek, uprawnia jej całościowy
ogląd.
Czyli właśnie ze względu na to,
że świat bardzo się zmienił, bo weszły nowe technologie, dalece wpływające
na sposób funkcjonowania tego świata, należy opisywać aktualność w adekwatnym systemie ontologicznym. Ale ci, którzy mogą to czynić też nie żyją
już w XVII wieku, lecz współcześnie i podlegają współczesnym
uwarunkowaniom środowiskowym. Jak teraz wygląda życie filozofa?
— Obecnie w dobie, gdy wszystkiego jest więcej, zdecydowanie więcej,
przede wszystkim więcej ludzi, w tym uczonych i filozofów nie ma możliwości,
żeby znać wszystkich. Zdarza się, że nawet w obrębie jednego instytutu
filozoficznego pracownicy nie znają dorobku swoich kolegów, z wyjątkiem
recenzentów, rzecz jasna. Co kilka lat tylko w Polsce mamy zjazdy filozofów,
uczestniczy w nich ok. 1000 uczonych; jaka jest szansa na dogłębne
zaznajomienie się z twórczością ich wszystkich? To niewykonalne. Kiedyś społeczeństwa
były mniejsze, to i środowiska naukowe były ciaśniejsze. Za czasów np.
Kartezjusza i Leibniza filozofowie znali się często osobiście, a już na
pewno ze sobą korespondowali. To się zmieniło z jednej strony na lepsze, bo
informatyzacja i system kongresów światowych pozwala na potencjalnie
wszechstronną wymianę myśli, z drugiej strony — na gorsze, gdyż w filozofii funkcjonuje mnogość szkół i kierunków występujących niby obozy
warowne, w izolacji do innych równie izolowanych ośrodków. Uniwersalny ongiś
język filozofii bywa zastępowany przez zamknięte regionalizmy poszczególnych
prądów filozoficznych.
1 2 Dalej..
« Filozofia współczesna (Publikacja: 24-07-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9134 |
|