|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Watykan i papiestwo
Papież Franciszek: nowy pijar czy nowa polityka? [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
"Człowiek religijny myśli sobie : — Luter widział zepsucie papiestwa,
podczas gdy właśnie coś przeciwnego
można było dostrzec gołym okiem: na
papieskim stolcu nie siedziało już dawne
zepsucie, peccatum originale, chrześcijaństwo!
Lecz życie! Lecz triumf życia!"
Nietzsche, Antychryst Już pierwsze miesiące pontyfikatu Franciszka [ 1 ] wprawiają w zdumienie zasięgiem zmian, jakie
się dokonują w polityce papieskiej. Sądzę, że mylą się ci, którzy sprowadzają to
do PRu. Zaniedbania Jana Pawła II i Benedykta XVI można było PRowo naprawić
przez akty strzelistej pokuty połączonej z aktywnym zaangażowaniem na rzecz
poszkodowanych. Tym, co odróżnia najmocniej te pierwsze miesiące od pontyfikatu
BXVI czy większej części pontyfikatu JPII jest upolitycznienie papiestwa, a tym
samym pewnie w mniejszej lub większej mierze — Kościoła. O ile Jan Paweł II w pierwszych latach swego pontyfikatu był dość wyraziście polityczny,
zajmował się tematyką społeczną, o tyle z czasem odpłynął w teologię i moralistykę. Być może w jakiejś mierze pod wpływem szefa swojej Kongregacji
Doktryny Wiary, który został jego następcą i realizował analogiczną linię
programową.
Naturalnie, dla ośrodków władzy religia ograniczona do
metafizyki to partner mocno pożądany, w takim samym stopniu w jakim
upolitycznienie Franciszka jest niepożądane i w tym sensie nie jest to z pewnością dla papiestwa dobry PR. Jego upolitycznienie papiestwa jest tym
bardziej wyraziste, że jednocześnie stara się on wygasić te ogniska, które
rozognili JPII i BXVI: spory czysto światopoglądowe i moralne -
z homoseksualistami, ateistami itd. Z drugiej natomiast strony coraz mocniej
występuje przeciwko wielkiej finansjerze,
naciska na G8, występuje przeciwko spekulacji finansowej generującej kryzysy
finansowe, w szczególności
wykluczenie finansowe młodych,
wzywa do stworzenia nowego porządku ekonomicznego polegającego na
zastąpieniu ekonomii ekskluzywnej — ekonomią inkluzywną. Nie dziwne więc, że już
kolejne grupy i środowiska religijnych oszołomów -
ogłaszają go antychrystem.
Pierwsza encyklika Franciszka — Lumen Fidei (O
wierze) z 29 czerwca 2013
http://www.vatican.va/holy_father/francesco/encyclicals/documents/papa-francesco_20130629_enciclica-lumen-fidei_pl.pdf — potwierdza tę zmianę. Papież reinterpretuje wiarę religijną nadając jej sens
zaangażowania na rzecz drugiego człowieka i społeczeństwa. Jej sens jest
analogiczny jak w tzw. teologii śmierci Boga, u Bohnoeffera itp., gdzie język
teologiczny traktowany jest po prostu jak poezja.
Jednak wymowa nowego rozumienia wiary jest czytelna. Jeśli u JPII fides i ratio to po prostu dwa skrzydła poznania, to u Franciszka wiara to zaangażowanie czyli sposób współżycia z innymi ludźmi a nie
dodatkowy sposób poznania. To nowe znaczenie najwyraźniej uwypukla poprzez
wskazanie błędnego tłumaczenia Septuaginty:
"Jeżeli nie uwierzycie, nie zrozumiecie. W taki sposób
tłumaczone są słowa Izajasza, skierowane do króla Achaza, w greckiej wersji
Biblii hebrajskiej, w tłumaczeniu Septuaginty zrealizowanym w Aleksandrii
Egipskiej. Tak zatem sprawa poznania prawdy została postawiona w centrum wiary.
Jednakże w tekście hebrajskim czytamy coś innego. Prorok mówi w nim do króla:
«Jeżeli nie uwierzycie, nie ostoicie się». Mamy tu do czynienia z grą słów z dwiema formami czasownika 'amàn: «uwierzycie» (ta’aminu) oraz
«ostoicie się» (te’amenu)". (LF, 23)
Wiara nie ma być zatem stosunkiem do wyobrażeń i marzeń o zaświatach, lecz sposobem na poprawianie tego świata. Chętnie sięga do Starego
Testamentu w poszukiwaniu reinterpretacji wiary: "Mojżesz mówi do ludu, że
polecenie Boga nie jest zbyt wysokie ani zbyt odległe od człowieka. Nie powinno
się mówić: «Któż [...] wstąpi do nieba i przyniesie je nam?» albo: «Któż uda się
za morze i przyniesie je nam?» (por. Pwt 30, 11-14)" (LF, 20).
Co ciekawe, odwołując się na początku do tego, jak Nietzsche
rozumiał wiarę religijną, encyklika potępia pokrzepianie się miłymi iluzjami:
„Młody Nietzsche zachęcał swoją siostrę Elżbietę, by podjęła
ryzyko, przemierzając «nowe drogi [...] w niepewności autonomicznego posuwania się naprzód». I dodawał: «W tym punkcie rozchodzą się drogi ludzkości: jeśli
chcesz osiągnąć pokój duszy i szczęście, to wierz, ale jeśli chcesz być uczniem prawdy, wówczas badaj». Wierzenie rzekomo przeciwstawia się
poszukiwaniu. Wychodząc z tego założenia, Nietzsche będzie krytykował chrześcijaństwo za to, że pomniejszyło zasięg ludzkiej egzystencji,
pozbawiając życie nowości i przygody. Wiara stanowiłaby więc iluzję światła,
utrudniającą nam, ludziom wolnym, drogę ku przyszłości" (LF, 2).
„Odczytany w tym świetle tekst Izajasza prowadzi do
następującej konkluzji: człowiek potrzebuje poznania, potrzebuje prawdy,
ponieważ bez niej nie ma oparcia, nie idzie naprzód. Wiara bez prawdy nie
zbawia, nie daje pewności naszym krokom. Pozostaje piękną baśnią, projekcją
naszych pragnień szczęścia, czymś, co nas zadowala jedynie w takiej mierze, w jakiej chcemy ulegać iluzji. Albo sprowadza się do pięknego uczucia, które daje
pociechę i zagrzewa, ale uzależnione jest od zmienności naszego ducha,
zmienności czasów, niezdolne podtrzymywać na stałej drodze w życiu. Gdyby taka
była wiara, król Achaz miałby rację, by nie uzależniać swego życia i bezpieczeństwa swego królestwa od emocji" (LF, 24).
Jak zatem Franciszek chce rozumieć wiarę religijną?
„Jest ona ukazana nie tylko jako droga, ale także jako
budowanie, przygotowanie miejsca, w którym człowiek może zamieszkać razem z innymi". „Wiara nie oddala od świata i nie jest czymś oderwanym od konkretnego
zaangażowania współczesnych ludzi. Bez wiarygodnej miłości nie byłoby niczego,
co sprawia, że ludzie prawdziwie są zjednoczeni. Jedność między nimi byłaby do
pomyślenia jedynie jako oparta na użyteczności, wspólnych interesach, lęku, ale
nie na dobru wspólnego życia czy na radości, jaką może budzić po prostu obecność
drugiego człowieka. Wiara pozwala zrozumieć architekturę relacji ludzkich,
ponieważ dostrzega ich głęboki fundament i ostateczne przeznaczenie w Bogu, i w
Jego miłości, dzięki temu oświeca sztukę budowania, służąc dobru wspólnemu. Tak, wiara jest
dobrem dla wszystkich, jest dobrem wspólnym, jej światło nie oświeca tylko wnętrza Kościoła i nie służy jedynie budowaniu wiecznego
miasta w zaświatach. Pomaga nam ona budować nasze społeczności, tak by zmierzały
ku przyszłości dającej nadzieję". "W ten sposób możemy pojąć nowość, do której
prowadzi nas wiara. Człowiek wierzący przemieniony jest przez Miłość, na którą
otworzył się w wierze, a gdy otwiera się na tę ofiarowaną mu Miłość, jego
egzystencja wykracza poza własne ramy" (LF, 21, podkr. moje MA). Co
ważne, nie ogranicza się jedynie do ziomków czy wierzących tak samo, lecz ma
charakter uniwersalny: „otwiera ona poszczególnych chrześcijan na wszystkich
ludzi".
Papieże nie abdykują
W świetle tej zmiany sądzę, że inaczej należy spojrzeć na
samą abdykację BXVI. Od Soboru w Konstancji (1415) papieże nie abdykują i była
to żelazna reguła. Żadna niedyspozycja fizyczna nie była tutaj powodem do
takiego kroku. I urbanowe kpiny z obwoźnego sado-maso wcale nie były w historii papiestwa jakąś niezwykłością. W XVIII w. przez dziesięć lat „rządził"
półżywy Klemens XII, któremu do dny moczanowej, z czasem doszła ślepota,
amnezja, depresja, a w ostatnich dwóch latach przepuklina, która przykuła go do
łóżka. Taka sytuacja nie była problemem — rządzi wówczas klika watykańska, nepot
czy choćby kapciowy. To że Benedykt ustąpił wynikało prędzej z tego, że wpływy w Watykanie musieli rozszerzyć ci, którzy opowiedzieli się za wejściem papiestwa w wielką politykę.
Sytuacja z abdykacją Benedykta i przejęciem władzy przez
Franciszka przypomina mi w pewnych rysach abdykację Celestyna V
(1294) i przejęcie władzy przez Bonifacego VIII (1294-1303) -
bo również oznaczało to radykalną zmianę linii programowej papiestwa.
Celestyn V to być może największa pomyłka
kolegium kardynalskiego. Zrezygnował po kilkumiesięcznym pontyfikacie
uznawszy zupełnie słusznie, że nie nadaje się na papieża. Jego
wybór był efektem nierozstrzygalnej walki dwóch rzymskich klanów: Colonnów i Orsinich, którzy po śmierci Mikołaja IV przez ponad dwa lata nie byli w stanie
wyłonić kompromisowego kandydata. Dwukrotnie musieli opuszczać Rzym ze względu
na upały i zamieszki ludności. Kiedy w zamieszkach zginął brat kardynała
Napoleone Orsini Frangipani, jego krewny, kardynał Latino Malabranca Orsini,
szef papieskiej inkwizycji, uciekł się do podstępu i zakomunikował, że pewien
pustelnik miał widzenie od Boga, który mu zakomunikował, że dalsza niezgoda
kardynałów co do nowego papieża zaowocuje karą boską. W końcu Orsini doprowadził
do wyboru na papieża ...owego niewykształconego chłopskiego pustelnika, w nadziei, że będzie wygodną marionetką.
Oto stała się rzecz niebywała: papieżem
wybrano jakiegoś uzdrowiciela, który mieszkał w jaskiniach i który przewodniczył
małej sekcie podobnych jemu wyznawców ewangelicznego ubóstwa, wyklętego przez
Kościół w jego sporach z radykałami franciszkańskimi. Choć jego grupa formalnie
wcielona została do zakonu benedyktyńskiego, jednak faktyczny sojusz trzymała z potępionymi spirytuałami franciszkańskimi. Natchnieni heretycy i opozycja kościelna zareagowali na wybór entuzjazmem: oto nadchodzi Era Ducha,
zapowiedziana przez proroka Joachima z Fiore! Na konsekrację papieską pustelnik
wjechał na osiołku, w eskorcie Karola II Andegawena. Spodziewana Era Ducha nie
nastąpiła, mimo że Celestyn V obsypywał przywilejami swoją grupę (tzw.
celestynów), których starał się zainstalować na Monte Cassino, faworyzował też
schizmatycki odłam franciszkanów. W gruncie jednak rzeczy pustelnik był
marionetką w ręku Karola II.
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Często
zwanego na wyrost Franciszkiem I — tymczasem czy będzie kiedyś Franciszek II
zależy, jak poradzi sobie pierwszy « Watykan i papiestwo (Publikacja: 02-08-2013 Ostatnia zmiana: 22-08-2013)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9157 |
|