Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.046.699 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 29 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
W etosie humanistycznym nie ceni się wysoko gotowości do stosowania się przez kogoś do wydanego przez jakąś potężną władzę zakazu, którego racjonalność nie jest dla danej osoby uchwytna, tak że u podłoża posłuszeństwa leży jedynie albo strach albo czołobitność.
 Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Watykan i papiestwo

Papież Franciszek: nowy pijar czy nowa polityka? [1]
Autor tekstu:

"Człowiek religijny myśli sobie :
— Luter widział zepsucie  papiestwa,
podczas gdy właśnie coś przeciwnego
można było dostrzec gołym okiem: na
papieskim stolcu nie siedziało już dawne
zepsucie, peccatum originale, chrześcijaństwo!
Lecz życie! Lecz triumf życia!"
Nietzsche, Antychryst

Już pierwsze miesiące pontyfikatu Franciszka [ 1 ] wprawiają w zdumienie zasięgiem zmian, jakie się dokonują w polityce papieskiej. Sądzę, że mylą się ci, którzy sprowadzają to do PRu. Zaniedbania Jana Pawła II i Benedykta XVI można było PRowo naprawić przez akty strzelistej pokuty połączonej z aktywnym zaangażowaniem na rzecz poszkodowanych. Tym, co odróżnia najmocniej te pierwsze miesiące od pontyfikatu BXVI czy większej części pontyfikatu JPII jest upolitycznienie papiestwa, a tym samym pewnie w mniejszej lub większej mierze — Kościoła. O ile Jan Paweł II w pierwszych latach swego pontyfikatu był dość wyraziście  polityczny, zajmował się tematyką społeczną, o tyle z czasem odpłynął w teologię i moralistykę. Być może w jakiejś mierze pod wpływem szefa swojej Kongregacji Doktryny Wiary, który został jego następcą i realizował analogiczną linię programową.

Naturalnie, dla ośrodków władzy religia ograniczona do metafizyki to partner mocno pożądany, w takim samym stopniu w jakim upolitycznienie Franciszka jest niepożądane i w tym sensie nie jest to z pewnością dla papiestwa dobry PR. Jego upolitycznienie papiestwa jest tym bardziej wyraziste, że jednocześnie stara się on wygasić te ogniska, które rozognili JPII i BXVI: spory czysto światopoglądowe i moralne - z homoseksualistami, ateistami itd. Z drugiej natomiast strony coraz mocniej występuje przeciwko wielkiej finansjerze, naciska na G8, występuje przeciwko spekulacji finansowej generującej kryzysy finansowe, w szczególności wykluczenie finansowe młodych, wzywa do stworzenia nowego porządku ekonomicznego polegającego na zastąpieniu ekonomii ekskluzywnej — ekonomią inkluzywną. Nie dziwne więc, że już kolejne grupy i środowiska religijnych oszołomów - ogłaszają go antychrystem.

Pierwsza encyklika Franciszka — Lumen Fidei (O wierze) z 29 czerwca 2013 http://www.vatican.va/holy_father/francesco/encyclicals/documents/papa-francesco_20130629_enciclica-lumen-fidei_pl.pdf — potwierdza tę zmianę. Papież reinterpretuje wiarę religijną nadając jej sens zaangażowania na rzecz drugiego człowieka i społeczeństwa. Jej sens jest analogiczny jak w tzw. teologii śmierci Boga, u Bohnoeffera itp., gdzie język teologiczny traktowany jest po prostu jak poezja.

Jednak wymowa nowego rozumienia wiary jest czytelna. Jeśli u JPII fides i ratio to po prostu dwa skrzydła poznania, to u Franciszka wiara to zaangażowanie czyli sposób współżycia z innymi ludźmi a nie dodatkowy sposób poznania. To nowe znaczenie najwyraźniej uwypukla poprzez wskazanie błędnego tłumaczenia Septuaginty:

"Jeżeli nie uwierzycie, nie zrozumiecie. W taki sposób tłumaczone są słowa Izajasza, skierowane do króla Achaza, w greckiej wersji Biblii hebrajskiej, w tłumaczeniu Septuaginty zrealizowanym w Aleksandrii Egipskiej. Tak zatem sprawa poznania prawdy została postawiona w centrum wiary. Jednakże w tekście hebrajskim czytamy coś innego. Prorok mówi w nim do króla: «Jeżeli nie uwierzycie, nie ostoicie się». Mamy tu do czynienia z grą słów z dwiema formami czasownika 'amàn: «uwierzycie» (ta’aminu) oraz «ostoicie się» (te’amenu)". (LF, 23)

Wiara nie ma być zatem stosunkiem do wyobrażeń i marzeń o zaświatach, lecz sposobem na poprawianie tego świata. Chętnie sięga do Starego Testamentu w poszukiwaniu reinterpretacji wiary: "Mojżesz mówi do ludu, że polecenie Boga nie jest zbyt wysokie ani zbyt odległe od człowieka. Nie powinno się mówić: «Któż [...] wstąpi do nieba i przyniesie je nam?» albo: «Któż uda się za morze i przyniesie je nam?» (por. Pwt 30, 11-14)" (LF, 20).

Co ciekawe, odwołując się na początku do tego, jak Nietzsche rozumiał wiarę religijną, encyklika potępia pokrzepianie się miłymi iluzjami:

„Młody Nietzsche zachęcał swoją siostrę Elżbietę, by podjęła ryzyko, przemierzając «nowe drogi [...] w niepewności autonomicznego posuwania się naprzód». I dodawał: «W tym punkcie rozchodzą się drogi ludzkości: jeśli chcesz osiągnąć pokój duszy i szczęście, to wierz, ale jeśli chcesz być uczniem prawdy, wówczas badaj». Wierzenie rzekomo przeciwstawia się poszukiwaniu. Wychodząc z tego założenia, Nietzsche będzie krytykował chrześcijaństwo za to, że pomniejszyło zasięg ludzkiej egzystencji, pozbawiając życie nowości i przygody. Wiara stanowiłaby więc iluzję światła, utrudniającą nam, ludziom wolnym, drogę ku przyszłości" (LF, 2).

„Odczytany w tym świetle tekst Izajasza prowadzi do następującej konkluzji: człowiek potrzebuje poznania, potrzebuje prawdy, ponieważ bez niej nie ma oparcia, nie idzie naprzód. Wiara bez prawdy nie zbawia, nie daje pewności naszym krokom. Pozostaje piękną baśnią, projekcją naszych pragnień szczęścia, czymś, co nas zadowala jedynie w takiej mierze, w jakiej chcemy ulegać iluzji. Albo sprowadza się do pięknego uczucia, które daje pociechę i zagrzewa, ale uzależnione jest od zmienności naszego ducha, zmienności czasów, niezdolne podtrzymywać na stałej drodze w życiu. Gdyby taka była wiara, król Achaz miałby rację, by nie uzależniać swego życia i bezpieczeństwa swego królestwa od emocji" (LF, 24).

Jak zatem Franciszek chce rozumieć wiarę religijną?

„Jest ona ukazana nie tylko jako droga, ale także jako budowanie, przygotowanie miejsca, w którym człowiek może zamieszkać razem z innymi". „Wiara nie oddala od świata i nie jest czymś oderwanym od konkretnego zaangażowania współczesnych ludzi. Bez wiarygodnej miłości nie byłoby niczego, co sprawia, że ludzie prawdziwie są zjednoczeni. Jedność między nimi byłaby do pomyślenia jedynie jako oparta na użyteczności, wspólnych interesach, lęku, ale nie na dobru wspólnego życia czy na radości, jaką może budzić po prostu obecność drugiego człowieka. Wiara pozwala zrozumieć architekturę relacji ludzkich, ponieważ dostrzega ich głęboki fundament i ostateczne przeznaczenie w Bogu, i w Jego miłości, dzięki temu oświeca sztukę budowania, służąc dobru wspólnemu. Tak, wiara jest dobrem dla wszystkich, jest dobrem wspólnym, jej światło nie oświeca tylko wnętrza Kościoła i nie służy jedynie budowaniu wiecznego miasta w zaświatach. Pomaga nam ona budować nasze społeczności, tak by zmierzały ku przyszłości dającej nadzieję". "W ten sposób możemy pojąć nowość, do której prowadzi nas wiara. Człowiek wierzący przemieniony jest przez Miłość, na którą otworzył się w wierze, a gdy otwiera się na tę ofiarowaną mu Miłość, jego egzystencja wykracza poza własne ramy" (LF, 21, podkr. moje MA). Co ważne, nie ogranicza się jedynie do ziomków czy wierzących tak samo, lecz ma charakter uniwersalny: „otwiera ona poszczególnych chrześcijan na wszystkich ludzi".

Papieże nie abdykują

W świetle tej zmiany sądzę, że inaczej należy spojrzeć na samą abdykację BXVI. Od Soboru w Konstancji (1415) papieże nie abdykują i była to żelazna reguła. Żadna niedyspozycja fizyczna nie była tutaj powodem do takiego kroku. I urbanowe kpiny z obwoźnego sado-maso wcale nie były w historii papiestwa jakąś niezwykłością. W XVIII w. przez dziesięć lat „rządził" półżywy Klemens XII, któremu do dny moczanowej, z czasem doszła ślepota, amnezja, depresja, a w ostatnich dwóch latach przepuklina, która przykuła go do łóżka. Taka sytuacja nie była problemem — rządzi wówczas klika watykańska, nepot czy choćby kapciowy. To że Benedykt ustąpił wynikało prędzej z tego, że wpływy w Watykanie musieli rozszerzyć ci, którzy opowiedzieli się za wejściem papiestwa w wielką politykę.

Sytuacja z abdykacją Benedykta i przejęciem władzy przez Franciszka przypomina mi w pewnych rysach abdykację Celestyna V (1294) i przejęcie władzy przez Bonifacego VIII (1294-1303) - bo również oznaczało to radykalną zmianę linii programowej papiestwa.

Celestyn V to być może największa pomyłka kolegium kardynalskiego. Zrezygnował po kilkumiesięcznym pontyfikacie uznawszy zupełnie słusznie, że nie nadaje się na papieża. Jego wybór był efektem nierozstrzygalnej walki dwóch rzymskich klanów: Colonnów i Orsinich, którzy po śmierci Mikołaja IV przez ponad dwa lata nie byli w stanie wyłonić kompromisowego kandydata. Dwukrotnie musieli opuszczać Rzym ze względu na upały i zamieszki ludności. Kiedy w zamieszkach zginął brat kardynała Napoleone Orsini Frangipani, jego krewny, kardynał Latino Malabranca Orsini, szef papieskiej inkwizycji, uciekł się do podstępu i zakomunikował, że pewien pustelnik miał widzenie od Boga, który mu zakomunikował, że dalsza niezgoda kardynałów co do nowego papieża zaowocuje karą boską. W końcu Orsini doprowadził do wyboru na papieża ...owego niewykształconego chłopskiego pustelnika, w nadziei, że będzie wygodną marionetką.

Oto stała się rzecz niebywała: papieżem wybrano jakiegoś uzdrowiciela, który mieszkał w jaskiniach i który przewodniczył małej sekcie podobnych jemu wyznawców ewangelicznego ubóstwa, wyklętego przez Kościół w jego sporach z radykałami franciszkańskimi. Choć jego grupa formalnie wcielona została do zakonu benedyktyńskiego, jednak faktyczny sojusz trzymała z potępionymi spirytuałami franciszkańskimi. Natchnieni heretycy i opozycja kościelna zareagowali na wybór entuzjazmem: oto nadchodzi Era Ducha, zapowiedziana przez proroka Joachima z Fiore! Na konsekrację papieską pustelnik wjechał na osiołku, w eskorcie Karola II Andegawena. Spodziewana Era Ducha nie nastąpiła, mimo że Celestyn V obsypywał przywilejami swoją grupę (tzw. celestynów), których starał się zainstalować na Monte Cassino, faworyzował też schizmatycki odłam franciszkanów. W gruncie jednak rzeczy pustelnik był marionetką w ręku Karola II.


1 2 Dalej..
 Zobacz komentarze (14)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Często zwanego na wyrost Franciszkiem I — tymczasem czy będzie kiedyś Franciszek II zależy, jak poradzi sobie pierwszy

« Watykan i papiestwo   (Publikacja: 02-08-2013 Ostatnia zmiana: 22-08-2013)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9157 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365