|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Energetyka
Ultraindustrializacja: CO2 jako surowiec a nie zanieczyszczenie [2] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Państwo francuskie ma u nas dwie swoje firmy: EDF (84%
państwa) i GdF (zapewniające kontrolę 36% państwowe). GdF Suez ma w Polsce 1,7
GW, z czego 307 MW w ramach odnawialnych źródeł: Elektrownia Połaniec
(205 MW za 1,2
mld zł), farmy wiatrowe: Jarogniew-Mołtowo (20 MW), Wartkowo (30 MW) i Pągów (51 MW). Ogłosiła
nawet chęć wybudowania w Polsce największej spalarni biomasy na świecie. Udało
im się do czerwca 2013 wybudować Zielony Blok w Połańcu. Jego otwarcie odbyło
się jednak w morowych nastrojach: jak zaczynali budowę zielone certyfikaty były o 2/3 droższe. EDF włada z kolei w Elektrowni Rybnik i Toruńską
Energetyką (Cergia).
Jak dotąd
zachodnie koncerny wchodziły do Polski by coś przejąć, pospekulować, rozwalić
jakiegoś uciążliwego konkurenta. Tym razem to rynek polski zaskoczył. A weszli w zielony biznes w Polsce w przekonaniu o eldorado: chyba jeszcze nigdy wcześniej
nie powstało tyle zagranicznych inwestycji
green field, dotąd znakomicie
dominowało przejmowanie gotowych. Tak więc zielony sektor w Polsce w dużej
mierze wybudowaliśmy zachodnimi ręcami i energią. Ponieważ w większej części Europy nie ma wolnego rynku energii
takiego jak w Polsce, więc zaskoczenie było tym większe. Rynek polski zaczął
przełamywać planowaną gospodarkę euroenergii. Kto wie czy kluczowym produktem
wielu zielonych instalacji, które dla systemu są niestabilnym źródłem energii,
nie stanie się generowanie zielonych certyfikatów (w lutym 2010 polska Energa
podpisała z portugalską EDP 15-letni kontrakt na zakup i sprzedaż jej zielonych
certyfikatów z jej pierwszej polskiej farmy wiatrowej) — zdaje się, że Energa
się sposobi do dominacji na rynku polskich OZE).
Przy przepychankach o ustawę regulującą energetykę
odnawialną w Polsce potentaci starali się storpedować energetykę prosumencką. W 2012 główni polscy operatorzy energetyczni
wprowadzili do swych instrukcji ruchu i eksploatacji sieci dystrybucyjnej
gorsze warunki przyłączania do sieci odnawialnych źródeł energii, co wywołało
spór z URE. Była to reakcja na projekt ustawy o OZE, przedstawiony 30 lipca
2012: był on niekorzystny dla wielkich koncernów poprzez promowanie przydomowych
siłowni (energetyka rozproszona). W latach 2013-2020 do kieszeni najmniejszych
producentów energii miało trafić 1,4 mld zł.
W przypadku elektrowni batalia rozgrywa się o biomasę.
Po przedstawieniu projektu ustawy o OZE francuski gigant GDF Suez, który
planował przekształcić elektrownię w Połańcu w największą na świecie spalarnię
biomasy, w październiku 2012
zagroził Polsce roszczeniem o kilkaset milionów
złotych, jeśli wprowadzi prawo „dyskryminujące" współspalanie biomasy,
czyli jeśli nie będzie jej dofinansowywać przez 15 lat a nie przez 5 jak
przewidywał przedstawiony projekt. Polska energetyka jest zagrożona
niewydolnością, a francuski koncern straszy procesami za brak przywilejów. Kiedy w grę wchodzi bezpieczeństwo energetyczne kraju, nie powinno dochodzić do takich
sytuacji. Podobnie EDF, który pod koniec 2012 wstrzymał rozbudowę Elektrowni
Rybnik o nowy blok 900 MW, narzekając na brak decyzji o przyznaniu bezpłatnych
emisji CO2, brak decyzji co do współspalania biomasy oraz niskie ceny energii.
Oba francuskie koncerny posiadają ponad 15% udziału w polskim rynku wytwórców
energii. Należałoby przypomnieć, że kiedy koncern hutniczy ArcelorMittal
zapowiedział w 2012 i 2013 zamknięcie pieców we Florange i Liege,
rządy Francji i Belgi zagroziły nacjonalizacją obu hut, a Jean-Claude Marcourt, rzecznik
ministerstwa gospodarki Walonii stwierdził: „To środek stosowany także w innych
krajach. Kiedy interes publiczny jest zagrożony, państwa mogą przejmować
największe zakłady, jeżeli stawiają ekonomię w trudnym położeniu".
Rząd wstrzymując
ustawę o OZE postawił kropkę nad i. W sierpniu 2013 minister Piechociński ogłosił, że Polska nie będzie stosowała
dopłat do zielonej energii, która powinna działać na zasadach „maksymalnie
rynkowych". Wsparcie będzie jedynie na poziomie inwestycji i budowy.
Smutek zapanował
wśród ekolobbystów. Koncerny zaczęły się dyskretnie wycofywać. Czasami swoje
zielone instalacje sprzedawali innym koncernom (RWE), a czasami przejmowały je
polskie firmy. Analogicznie
rozegrały się sprawy z gazem łupkowym.
Z resztą Europy
jesteśmy w związku energetycznym skazanym na bardzo wysokie napięcie z okresowymi wyładowaniami. Dawno powinniśmy iść ścieżką Norwegii mając bogate
złoża różnych zasobów. Gdyby Norwegia weszła do UE, byłaby w podobnym układzie.
Jesteśmy jedynym krajem UE, który ma tak kluczowe interesy kopalne.
Przykład Norwegii: Ma wyśmienite warunki energetyczne i jest przede wszystkim eksporterem energii i paliw energetycznych, nie miała
potrzeby wstępowania do klubu UE. Dysponuje złożami ropy i gazu, lecz nie ma
potrzeby ich używać, gdyż 98% energii wytwarzają elektrownie wodne.
Przykład
Szwecji: W 1980 referendum postanowiło o rezygnacji z elektrowni
jądrowych do 2010. Konsekwencją tej decyzji było wpompowanie miliardów koron w promocję i rozwój odnawialnych źródeł energii. W 2010 parlament uchwalił zgodę
na budowę nowych reaktorów w miejscu wysłużonych. Była to konsekwencja
niewystarczającej efektywności alternatywnych źródeł energii odnawialnej, takich
jak elektrownie wiatrowe (1%). Wciąż obowiązuje inne mocne postanowienie
Szwecji: do 2020 stać się pierwszym krajem
oil-free.
Aktualna struktura energetyczna: 47% elektrownie wodne, 42% dziesięć reaktorów
jądrowych.
W tej grze nikt
nie gra czysto: ani Polska, ani Unia. Obie strony zabiegają o swój interes,
wziąwszy na służbę różne wartości i ideały: unijne hasło: „Ratujmy klimat!",
polski kurs „Wiwat wolny rynek energii!". Od 2014 na rynku energii pojawić się
ma nowy towar:
operacyjna rezerwa mocy. Prezes URE Marek Woszczyk zachęca kraje
Europy, by nie lękały się wolnego rynku energii.
Minister Gospodarki Janusz Piechociński mówi, że jeśli wyeliminuje się
zaszłości, Polska ma potencjał i ambicję, by być wytwórcą i eksporterem energii.
Naturalnie, zabawa w zielone nieco nam to utrudnia.
Paternoster
ministra gospodarki
Bardzo podobała mi się wiązanka, jaką rzucił minister
Piechociński prosto w twarz prezesowi TVP Juliuszowi Braunowi po sesji
otwierającej XXII Forum Ekonomiczne w Krynicy Zdroju: „Nie widzicie w ogóle
gospodarki, ten Lis już oszalał zupełnie! Albo wy zrobicie z tym porządek, albo
ja go zrobię! To skandal! Dość tego celebryctwa. Zrobiliście pogoń za
oglądalnością, a telewizja publiczna się zatraciła i mówią to ja, największy w polityce zwolennik telewizji publicznej". Poszło o kolejne mielenie duperelnych
tematów — tym razem problemów emocjonalnych
posła Tomaszewskiego z PiS, zamiast mówić o tym, co ważne.
Media jako takie interesują się gospodarką, lecz w sposób nader specyficzny. Przykład z ostatnich dni z gazeta.pl: 19 sierpnia news
Europejskie lasy pochłaniają coraz mniej dwutlenku węgla. „Starzeją się". 21
sierpnia news a propos:
Bałtyk zaskakuje — emituje więcej CO2, niż pochłania. Pierwszy opowiada o tym, że lasy nie nadążają z odradzaniem się wobec wzrastającej ilości
zanieczyszczeń i już są prawie nasycone i nie będą nam oczyszczać atmosfery.
Drugi z kolei głosi, że Bałtyk nie pochłania CO2, jak się wydawało, lecz go
emituje — i to w konsekwencji wpuszczania doń zanieczyszczeń, czyli znów nasza
wina.
W istocie niewiele z nauką mają wspólnego te newsy,
wiele za to z polityką.
Prawdziwy naukowy news dot. pochłaniania dwutlenku przez
lasy można znaleźć np. w BBC:
http://www.bbc.co.uk/news/science-environment-23712464
To co w Polsce się ukazało to wyrżnięty kawałek pokazujący sprawę w zupełnie
innym świetle. Emisje na świecie wzrastają zasadniczo w konsekwencji burzliwego
rozwoju Chin, Indii i Brazylii. Lasy w Europie zajmują bardzo dużo, bo aż połowę
terenów, a pochłaniają relatywnie niewiele — 10%. Wskazano też, że konkluzje o przesyceniu stoją w sprzeczności z innymi badaniami. Ich potencjał pochłaniania
maleje ze względu na programy ochrony przyrody, które zamieniają drzewa w rezerwaty i zabytki. Gdyby były włączone do normalnej gospodarki, młode
zastępowałyby stare i potencjał pochłaniania CO2 byłby większy. W Europie bardzo
trudno to zmieniać, bo struktura własności lasów jest w dużej mierze
rozparcelowana pomiędzy prywatnymi posiadaczami. W Polsce lasy zachowały się
państwowe. W ten sposób news, który był niekorzystny dla eco i dla Europy, stał
się w Polsce korzystny dla eco i niekorzystny dla Polski.
Drugi jest jeszcze lepszy. W istocie to news wymyślony, a o emitującym CO2 Bałtyku pisano na Zachodzie dwa lata temu. Już sam fakt, że
klimatolodzy sądzili, że Bałtyk pochłania CO2, kiedy w rzeczywistości emituje (w
bilansie netto) — daje do myślenia. Dwa lata temu serwisy formułowały w związku z tym pytania:
Czy Bałtyk powinien być opodatkowany za emisje CO2? Informacje na ten temat,
które dotarły do polskich mediów po dwóch latach, opierają się zresztą na
badaniach polskich naukowców (J. Pempkowiak, K. Kulinski, The carbon budget of
the Baltic Sea. Biogeosciences Discussion, 8, 2011, 4841-4869. DOI:
10.5194/bdg-8-4841-2011; fragment opublikowany w Google Book: Karol Kulinski,
Janusz Pempkowiak, Carbon Cycling in the Baltic Sea, Springer, 5 sty 2012). [ 1 ]To bardzo ciekawe badania, zwłaszcza w kontekście alg, lecz znów — o zupełnie innej wymowie niż wyszło gazecie.
Gazeta na poważnie zajęta jest czymś zupełnie innym. Media porywają emocje
społeczne tematami marginalnymi lub wytworzonymi przez siebie. Sztandarowym
bodaj przykładem są regularne relacje z kazań biskupich. Biskup Michalik straszy
cywilizacją śmierci. Innym razem: Biskup Michalik uważa, że cywilizacja śmierci
to główne zagrożenie dla Polski. Pobili się zakonnicy czyli brutalizacja życia
społecznego w Polsce. Ksiądz Natanek ostrzega przed okultyzmem. Ksiądz Natanek
poszedł do kina w stroju Rycerza Chrystusa. Natanek — całkowita efemeryda
stworzona przez polskie media. Gdyby nie nagarniano do publicznego dyskursu
każdej głupoty, którą wypowie na kazaniu ten czy ów hierarcha, nagle by się
okazało, że związek zawodowy sprzedawców nieba ma o wiele mniejsze wpływy
społeczne niż się to wydaje. Wciąż wiele Polaków uczestniczy w mszach — jako
formach życia zbiorowego. Hierarchowie jak i cały kler oddzielił się jednak tak
grubym murem od codziennego życia swoich wiernych, ich nauki są tak obce
przeciętnej mentalności polskiej, że nawet Jana Pawła II nie brano poważnie w tym co głosił, więc co dopiero biskupów. Jedynie media podnoszą społeczne
znaczenie homiletyki polskiej hierarchii.
1 2
Przypisy: [ 1 ] Jak czytamy w oryginalnych badaniach: „The net CO2 emission (1.05 Tg C yr-1) from the Baltic to the atmosphere was calculated as the closing term of the carbon budget presented here". Podana jednostka to teragram, czyli Bałtyk wysyła rocznie ok. 1 mln ton węgla do atmosfery. « Energetyka (Publikacja: 04-09-2013 Ostatnia zmiana: 10-08-2014)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9253 |
|