|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Czytając [1] Autor tekstu: Rafał Maszkowski
Z zaciekawieniem
przeczytałem książkę Piotra Głuchowskiego i Jacka Hołuba „Imperator",
biografię ojca Tadeusza Rydzyka. To pierwszy tak kompletny zbiór faktów
dotyczących o. Rydzyka i jego działalności, większości mi znanych, ale chętnie
skorzystałem z możliwości tego rodzaju rekolekcji, bo nie zawsze byłem w stanie śledzić wydarzenia na bieżąco, a tym bardziej wszystkie zapamiętać.
Autorzy są znani z tekstów dotyczących Radia Maryja, a Jacek Hołub zajmuje
się nim szerzej hobbystycznie, słuchając audycji i prowadząc regularny blog
Głos Rydzyka [ 1 ]. W ostatnich latach jakość tekstów i filmów dotyczących spraw
radiomaryjnych rośnie, a tym bardziej można mieć zaufanie do fachowców,
nawet jeżeli nie ustrzegli się nieuniknionych drobnych błędów. Można by
narzekać na brak rozwinięcia wielu tematów, ale zrozumiałe jest, że w tej
już 448-stronicowej książce trudno było zmieścić więcej.
Największa nowość
to szczegóły z akt Służby Bezpieczeństwa na temat podróży o. Rydzyka w latach 80-tych, a w szczególności informacje o jego adresie w Niemczech w okresie kiedy na kilka miesięcy zniknął bez powiadomienia zakonu o swoich
zamiarach (ss. 63-79). Niestety z informacji tych nie wynika dlaczego ukrył się w Norymberdze i co tam robił. Autorzy sugerują wpływ tego epizodu na
radykalizację o. Rydzyka, choć mógł na nią wpłynąć również późniejszy
kilkuletni pobyt w Niemczech, gdzie współpracował z szerzącym skrajne poglądy i później zlikwidowanym Radiem Maria International w Balderschwang. Autorzy
nie wspominają o jego związkach z równie skrajnym Instytutem Schillera. Być
może nie udało się znaleźć wiarygodnej informacji na ten temat.
Poznajemy też dokładny
opis zastosowania informacji o numerach osób dzwoniących do Radia Maryja (s.
248) oraz opis ponownego ładowania linii opóźniającej. Można się było
tego domyślać (długotrwałe trajkotanie prowadzących audycje po skasowaniu
linii od dawna wyglądało podejrzanie), ale nie nie znaliśmy szczegółów.
Nie wydaje mi się jednak prawdziwa informacja o 12 sekundach opóźnienia przy
wysyłaniu audycji RM w eter, które ma się składać z pięciu sekund opóźnienia
na łączach i siedmiu sekund w samej linii opóźniającej. Mierzone opóźnienie
nadawania daje wynik ok. 7 s. Nieuniknione opóźnienia na łączach to tylko ułamek
sekundy, krótkie echo, które można czasem usłyszeć w innych rozgłośniach
przyjmujących telefony, ale nie mających opóźniacza, jak też w samym RM,
kiedy opóźniacz jest rozładowany. Być może były dźwiękowiec RM, z którym
rozmawiali dziennikarze przyjął za dobrą monetę niedokładne informacje
przekazane przez pracowników rozgłośni, a nie sprawdzał ich w praktyce. Inny
szczegół, którego można się było domyślać to wchodzenie o. Rydzyka na
antenę przez dedykowaną dla jego potrzeb linię telefoniczną.
W książce chyba po
raz pierwszy pojawia się w druku nazwisko Bronisława Kordaszewskiego, nie skrócone
do inicjału (s. 18). Kordaszewski był ojcem Tadeusza Rydzyka. Autorzy podają
podstawowe informacje na jego temat, ale nie odnoszą się do pojawiających się w Sieci informacji o jego działalności kryminalnej. Być może nie udało się
tych plotek potwierdzić.
Z tematów już
znanych autorzy słusznie poruszają kwestię masonerii (s. 316) Tak, to jest jądro
ciemności ideologii o. Rydzyka, obecne zresztą też w głowach wielu innych
duchownych. Pamiętam jak kiedyś mój zarażony Radiem Maryja kolega w zaufaniu
powiedział mi właśnie o tych masonach rządzących światem. Oczywiście
masoni w tej wizji świata sterują Żydami, o czym również piszą autorzy.
Inna grupa uważana przez o. Rydzyka za wrogów to homoseksualiści (ss.
319-321). Tu brakuje mi wzmianki o obelgach rzucanych w ich kierunku na antenie,
ale poza tym ten fragment dobrze opisuje zachowania pracowników RM.
Nieco skrócony
został przez autorów temat ataków na Wałęsę, które nie zaczęły się od
audycji z Wyszkowskim w 2005 r. (s. 230). Trwały już długo przedtem, ze
szczytem w 2003 r. Wałęsa zażądał możliwości sprostowania i taka audycja, w dwóch częściach, odbyła się 17 stycznia 2004 r. Wałęsa walczył jak
lew, m.in. wytykał o. Rydzykowi i jego współpracownikom, że nie
uczestniczyli razem z nim w walce z komunizmem. W ferworze walki z Wałęsą
Anna Walentynowicz zaliczyła wtedy dwuletnie odstawienie od mikrofonu po tym,
jak poskarżyła się na antenie [ 2 ], że „Nasz Dziennik" nie wydrukował przeprowadzonego z nią
wywiadu. Jak wiemy z książki, zakaz występów to typowa kara nakładana przez
o. Rydzyka na nieposłusznych polityków.
Skorygowałbym trochę
wątki dotyczące historii uzyskiwania przywilejów przez media o. Rydzyka. Przy
informacji o tym, że o. Rydzyk najpierw uruchamiał swoją stację, a potem
martwił się o formalności (s. 97) warto dodać, że inne spontanicznie
tworzone stacje bywały wtedy zamykane i plombowane przez Państwową Agencję
Radiową (późniejszą PAR, potem część URE). Wniosek RM o koncesję ogólnokrajową
różnił się od wniosków radia RMF i Zet nie tylko formą (s. 255), ale również
tym, że RM ten konkurs przegrało. Dwie dostępne sieci radiowe otrzymały
radio RMF i Zet. O. Rydzyk złożył wcześniej wniosek na ponad 100 nadajników
małej mocy (na co do dzisiaj narzeka), a potem KRRiT bezprawnie — co stwierdził
NIK — obiecała mu ogólnokrajowe pokrycie i zamówiła projekt trzeciej sieci
ogólnokrajowej [ 3 ]. Pewne niedokładności są też w opisie kampanii na rzecz miejsca w multipleksie cyfrowym dla Telewizji Trwam. W pierwszym konkursie w 2011 r.
fundacja o. Rydzyka nie deklarowała, że zamierza finansować nadawanie z pożyczki
od redemptorystów (s. 273). Fundacja Lux Veritatis miała wtedy do spłacenia
pożyczone od prowincji 70 mln zł plus nieujawnione odsetki (po 10 latach od pożyczenia),
ale nie deklarowała, że może wziąć nową pożyczkę. Jej zasoby finansowe
były ujemne. Sytuacja zmieniła się, kiedy o. Rydzyk zdecydował się przystąpić
do drugiego konkursu w 2012 r. z gwarancjami bankowymi od SKOK-ów, podobnymi do
tych, które długo wypominał firmom, jakie zdobyły koncesje w 2011 r. Poza
tym jego gigantyczny dług znikł. „Ekumenizm" i reszta opisu wymogów (s.
275) konkursu na kanał społeczno-religijny w 2012 r. (zresztą w ogłoszeniu
ograniczonego wyłącznie do Kościoła Katolickiego!) zostały przepisane z koncesji Telewizji Trwam, gdzie trafiły jako cytat z deklaracji jej właściciela,
tzn. fundacji Lux Veritatis o. Rydzyka [ 4 ]. Nie była to próba stawiania przeszkód kandydatowi, przeciwnie,
trudno było jeszcze mocniej ustawić konkurs pod jeden Kościół i pod jednego
nadawcę (inna sprawa, że fundacja o. Rydzyka wykazała w tej sprawie wielką
aktywność). Autorzy nie piszą również, że sukces w zdobyciu koncesji przesłania
prawdę o klęsce TV Trwam. Liczba widzów jest znikoma (rzędu 30 tys. osób w szczycie) i spada. Tylko zasadnicze zmiany programowe mogłyby dać szansę na
zwiększenie liczby widzów po wejściu na multipleks, bo obecnie TV Trwam jest
potwornie nudna. Skrótowy i uproszczony opis tych zagadnień można
usprawiedliwić tym, że książka koncentruje się na samym o. Rydzyku, tylko
przy okazji opisując jego przedsięwzięcia. Pełny opis zająłby dodatkowe
dziesiątki stron.
Jeden z zarysowanych
tylko tematów, którego rozwinięcie również mogłoby dodać do książki
kilkadziesiąt stron to Podwórkowe Koła Różańcowe Dzieci [ 5 ], prowadzona przez o. Piotra Dettlaffa nieformalna organizacja przy
RM, która zajmuje się werbowaniem dzieci. Według RM i przywódczyni PKRD
Magdaleny Buczek koła te zrzeszają ponad 160 tys. dzieci, ale na lokalnych i ogólnokrajowych zjazdach widać ich znacznie mniej, ostatnio najwyżej 4 tys.,
mimo że przyjeżdżają nie tylko członkowie. Po przedszkolu PKRD, ich członkowie
powinni byli zapisywać się do Młodzieżowych Kół Przyjaciół Radia Maryja.
MKPRM miały jednak znikomą liczebność, a ok. 2010 r. rozsypały się całkowicie.
Prowadzenie organizacji młodzieżowych nie jest łatwe, ale ta musiała być
wyjątkowo mało atrakcyjna. [ 6 ]
Autorzy starają się
opisać obiektywnie zarówno sukcesy, jak i klęski o. Rydzyka. Opisują m.in.
upadek kupionego przez o. Rydzyka „Ilustrowanego Kuriera Polskiego" (ss.
139-144). To tam były ćwiczone metody propagandowe znane nam z „Naszego
Dziennika". Ale informacja o tym, że pod władzą Ewy Sołowiej „Nasz
Dziennik" zrobił się zyskowny (s. 197) wydaje mi się wątpliwa. Badania
Cezarego Łazarewicza z 2009 r. nie potwierdzają tej tezy [ 7 ]. „Nasz Dziennik" miał wtedy tylko 30 tys. nakładu i był
dofinansowywany za pośrednictwem TV Trwam, która zresztą ma siedzibę się w tym samym klasztorze loretanek w Rembertowie. Według danych za 2011 r. „Nasz
Dziennik" ma niewielki nakład — 37 tys. egzemplarzy [ 8 ].
Książka słusznie
często traktuje sceptycznie niektóre głośne afery związane z o. Rydzykiem.
Podchodzą tak m.in. do kilkuletniego wynajmowania nadajników krótkofalowych w Rosji (do czego trochę się przyczyniłem). Według mnie za mało się jednak
przyłożyli do rozwikłania innej wątpliwej afery — rzekomego nadawania z tychże krótkofalowych nadajników w paśmie wojskowym (s. 188). Trudno wątpić,
że do KRRiT przyszło pismo na ten temat, ale cytowana treść jest niejasna.
Co to znaczy „częstotliwość 7400 kHz"? Nadaje się zawsze w pewnym
zakresie częstotliwości, na pojedynczej częstotliwości nie można niczego
nadać. Czy analogiczne listy zostały wysłane do innych stacji, których
nadajniki o tę częstotliwość zahaczały? Były to m.in. Deutsche Welle,
Radio Bułgaria i Głos Ameryki. Cała sprawa wydaje mi się pomyłką, o której
można by nie wspominać, ale do dzisiaj zastanawiam się o co właściwie
chodziło. Inna marginesowa, ale nie wyjaśniona afera wybuchła wokół kwestii
czy o. Rydzyka widziano jak siedział w samochodzie bardzo drogiej marki maybach,
czy nie [ 9 ] (s. 284). Dotychczas mieliśmy na to słowo redaktora „Gazety
Pomorskiej", który w rozmowie telefonicznej z o. J. Królem nadanej potem
przez RM twierdził, że ma na to świadków (ale nie przedstawił zdjęć)
przeciwko słowu znanego z prawdomówności zakonnika (który jednak nie wytoczył
tej gazecie procesu). Autorzy przychylają się do wersji, że "GP" kłamała,
nie podając jednak dlaczego tak sądzą — zapewne to kwestia wyczucia lub
informacji zakulisowych, jakie mają dziennikarze znający dobrze toruńskie i bydgoskie środowisko.
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 5 ] W książce
użyta
jest niedokładna
nazwa"Podwórkowe
Kółka Różańcowe"
(ss. 175 i 202). « Recenzje i krytyki (Publikacja: 21-09-2013 Ostatnia zmiana: 21-10-2013)
Rafał MaszkowskiStudiował astronomię w Toruniu. Działał wtedy w opozycji: pod koniec lat 80. był podziemnym drukarzem, Od roku 1992 aktywnie współtworzył kształt polskiego Internetu.Po studiach zajmował się radioastronomią w Szwecji, w Göteborgu. W latach 1992-96 stworzył i uaktualniał spis list dyskusyjnych (tzw. "listę list"), który przerodził się w "Polskie Zasoby Sieciowe" – pierwszą próbę skatalogowania zasobów informacyjnych dostępnych w polskim Internecie. Współtworzył i w 1995 roku został członkiem zarządu stowarzyszenia Polska Społeczność Internetu, a w 2000 r. brał udział w powstaniu Internet Society Poland – polskiego oddziału Internet Society.Prowadzi serwis internetowy przedstawiający krytyczną analizę Radia Maryja. Obecnie zatrudniony jest w Interdyscyplinarnym Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego.
Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: Jak powstaje płeć i komu to przeszkadza? | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9290 |
|