Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.418.371 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 697 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Rozszerzenie zakresu swobodnych decyzji osób niewierzących w odniesieniu do ich własnego życia nie jest żadnym uszczupleniem zakresu swobodnych decyzji wyznawców takiej czy innej religii w odniesieniu do ich życia.
 Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.

Doradztwo religijne i religioznawcze VII [2]
Autor tekstu:

Czy można się więc dziwić człowiekowi, iż woli wierzyć w piękne kłamstwo o swoim Bogu, który go tak umiłował, iż podaruje mu życie wieczne u swego boku, w zamian za wiarę w jego Syna,.. no i utrzymywanie kapłanów przez całe swoje życie, głoszących tą Dobrą Nowinę ludziom?

M: Ale jeśli w ten sposób należy rozumieć ten film, to w gruncie rzeczy jest on areligijny, skoro pokazuje mechanizmy zakłamywania rzeczywistości, po to by oszukać nasze ego bojące się śmierci.

D: Owszem, jest,.. ale w jakże przewrotnie inteligentny sposób, nieprawdaż?

***

Czas na mały przerywnik. Aromatyczna, gorąca herbata z termosu dobrze robi na poprawę samopoczucia. Szczególnie teraz, w czasie jesiennej słoty. W taką pogodę jest wręcz niezastąpiona. Zdążyłem upić parę łyków, nim zadzwonił telefon.

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Kobieta: Jestem osobą wierzącą, bo tak mnie wychowywano od maleńkości i jakoś nie mogę się od tego uwolnić. Tym nie mniej, staram się zrozumieć sens - jeśli nie wszystkich, to przynajmniej większości — prawd religijnych. W związku z tym mam pewne pytanie do pana, gdyż tego religijnego problemu nie potrafię akurat zrozumieć. Chodzi mi o ofiarę odkupienia za grzechy ludzkości, złożoną na krzyżu przez Syna bożego. Z Pisma św. wynika ponad wszelką wątpliwość, iż ten jednorazowy akt soteriologiczny nie musi być wcale powtarzany przez kapłanów każdego dnia w tysiącach kościołów i to przez tyle wieków. Oto fragmenty, które to potwierdzają. Mogę je zacytować?

D: Domyślam się, o które pani chodzi, ale proszę bardzo.

K: „Jezus stał się poręczycielem lepszego przymierza. /../ Przeto i zbawiać na wieki może całkowicie tych, którzy przez Niego zbliżają się do Boga, bo zawsze żyje aby się wstawiać za nimi. Takiego bowiem potrzeba nam było arcykapłana /../ takiego, który nie jest obowiązany jak inni arcykapłani, do składania codziennej ofiary najpierw za swoje grzechy, a potem za grzechy ludu. To bowiem uczynił raz na zawsze, ofiarując samego siebie" (Hbr 7,22-27). Oraz drugi fragment:

„Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze. /../ Jedną bowiem ofiara udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani. Daje nam zaś świadectwo Duch Święty, skoro powiedział: "Takie jest przymierze, które zawrę z nimi w owych dniach, mówi Pan /../ A grzechów ich oraz ich nieprawości więcej już wspominać nie będę". Gdzie zaś jest ich odpuszczenie tam już więcej nie zachodzi potrzeba ofiary za grzechy" (Hbr 10,14-18).

Wyraźnie powiedziane, prawda? Czyżby kapłani tegoż Boga nie wiedzieli o tym?! I druga sprawa, która mnie nurtuje: skoro Jezus Chrystus odkupił nasze grzechy poprzez ofiarę na krzyżu, to jak to się dzieje, iż — według kapłanów głoszących tę religijną prawdę — nadal jesteśmy grzeszni jakby nie było Odkupiciela i nadal musimy za to pokutować i ubiegać się w kościołach o odpuszczenie grzechów? Czy to nie zakrawa na jakiś absurd?! Kiedy widzę w kościele jak starzy ludzie korzą się, błagając o odpuszczenie grzechów, to zastanawiam się czy to ja jestem nienormalna, czy ta religia? Może pan to logicznie wytłumaczyć? Jeśli jest jakieś logiczne wytłumaczenie tej teologicznej schizofrenii, oczywiście.

D: Cóż ja mogę pani w tej sytuacji odpowiedzieć? Nie jest to jedyna sprzeczność występująca w tej religii, na styku idei i jej realizacji w rzeczywistości. Powinna pani wiedzieć, iż naczelną zasadą panującą w katolicyzmie (w innych religiach także) jest doraźna korzyść dla jej kapłanów. I tak np. gdy Bóg Jahwe zakazał ludziom malowania świętych obrazów i oddawania im czci, to inni ludzie (dużo później) usunęli z Dekalogu to przykazanie, gdyż psuło im doskonały interes, którym było malowanie „świętych" ikon przez zakony, jak i adorowanie ich. Bóg Jahwe dał ludziom przykazanie: „Nie będziesz zabijał", ale religie (szczególnie katolicyzm) nigdy nie traktowały go poważnie, a ich wyznawcy przelali morze krwi w imieniu swego miłosiernego ponoć Boga. I tak jest w bardzo licznych przypadkach, do których należy właśnie ów często powtarzany rytuał składania symbolicznej ofiary z „ciała" i „krwi" Jezusa. Cóż innego zresztą mieliby kapłani do roboty, gdyby nie ten ciągle odgrywany teatr składający się z liturgii, rytuału i obrzędów? Nic, prawda? Zatem sama pani widzi jaka jest tego prawdziwa przyczyna; te widowiskowe przedstawienia w świątyniach dobrze się sprzedają, a wierni to kupują bez zbędnych wątpliwości, myśląc, iż uczestniczą w misterium Tajemnicy wiary. Patrząc na to z poza religijnego punktu widzenia , a nie z pozycji na kolanach. Jeśli to wszystko, dziękuję za uwagę.

***

Zdarzają się jednak osoby wierzące, a mimo to myślące. Trudno to pogodzić zapewne, być może jednak, niektórym się to udaje. Po chwili znów zadzwonił telefon.

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Licealistka: Mam do pana parę pytań, być może głupich, ale nie dają mi one spokoju. Mogę?

D: Oczywiście! Podobno nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi. Słucham z uwagą.

L: Chciałabym wiedzieć czy ja muszę być zbawiona? Chodzi mi o to, czy np. gdybym nie chciała być zbawiona — a chyba mogę nie chcieć, skoro człowiek dostał od Stwórcy wolną wolę — to nie musiałabym uczęszczać na nudne lekcje religii, gdyż byłoby to w tej sytuacji bezzasadne, prawda?

D: Hmm... ciekawy problem przedstawiłaś. Prawdę mówiąc nie zetknąłem się dotąd z tego rodzaju postawą. Przeważnie to brak wiary w religijne prawdy jest przyczyną odrzucenia tego światopoglądu, ewentualnie wyznawanie innej religii. U ciebie jest inaczej jak rozumiem; akceptujesz tę religię, nie wątpisz w prawdziwość jej dogmatów, a jedynie chcesz dobrowolnie zrezygnować z obiecanego wiernym pośmiertnego przywileju, czy tak?

L: Dokładnie tak! I co, mogę to przedstawić jako wystarczający powód nie uczęszczania na lekcje religii? Przecież chyba po to uczą nas księża i katecheci religii i moralności, abyśmy mogli dostąpić zbawienia, czyż nie?

D: Otóż nie do końca. Z niektórych fragmentów Pisma św. wynika zgoła coś innego: „Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga; nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił" (Ef 2,8,9). Albo to: „Ja wyświadczam łaskę komu chcę i miłosierdzie nad kim się lituję. (Wybranie) więc nie zależy od tego, kto chce lub o nie się ubiega, ale od Boga /../ A zatem komu chce okazuje miłosierdzie, a kogo chce czyni zatwardziałym" (Rzym 9,15-18). Jednym słowem: Bóg zbawia ludzi wg własnego uznania, a ci nie mają żadnego wpływu na jego decyzje. Nawet wiara w niego, uzależniona jest od jego łaski, a ty przecież wierzysz, tylko nie chcesz skorzystać z obiecanej nagrody. Hmm,.. doprawdy nie wiem jakiej mógłbym udzielić ci rady.

L: No to mnie pan zaskoczył! Wydawało mi się to takie proste: skoro nie zależy mi na zbawieniu swojej duszy, to nie muszę uczestniczyć w katechezach. Chodziło mi tylko o to, czy mogę nie chcieć być zbawiona, czy raczej jest to religijny przymus, od którego wierzący nie może się wymówić?

D: Chyba nikt jak dotąd. nie postawił w ten sposób tego problemu. Biorąc pod uwagę, iż alternatywą nie skorzystania z tej zbawicielskiej oferty jest piekło z wiecznymi mękami — trudno tu mówić o dobrowolności wynikającej z wolnej woli człowieka. Przypuszczam, iż argumentacja ze strony Kościoła byłaby następująca: wierny tejże religii może chcieć lub nie chcieć być zbawiony, to i tak nie ma żadnego znaczenia, gdyż Syn boży swoją ofiarą na krzyżu zbawił tych wszystkich, którzy w niego uwierzą. Ta wiara jest zatem przejawem ich woli w tym względzie. Nie przewiduje się takiej sytuacji, aby być wierzącym chrześcijaninem i jednocześnie nie chcieć być zbawionym. Moja rada jest taka: zamiast wierzyć i nie chcieć być zbawioną, po prostu nie wierz w tę bajkę wymyśloną po to, aby ludzie nie bali się śmierci. To tyle, co mi przychodzi na myśl.

L: Szkoda! Myślałam, że mi pan coś mądrego poradzi.

D: Przykro mi, ale nie jestem księdzem ani teologiem. Poza tym widzę tu pewna sprzeczność; oczekujesz mądrej rady przy podejmowaniu niemądrej decyzji. I to nie tylko z punktu widzenia wierzącego, bo musisz przyznać, iż leżąca u podstaw tej decyzji chęć „wymigania" się od uczestnictwa w nudnych katechezach, nie należy do nazbyt mądrych powodów? Chyba, że masz jeszcze jakieś mądrzejsze uzasadnienie tej swojej ekscentrycznej decyzji?

L: Oczywiście! Za kogo mnie pan uważa?! Myślę, iż mam wystarczająco poważny powód, który mnie skłonił do zainteresowania się tym teologicznym problemem. Zanim jednak go przedstawię, spytam z ciekawości: czytał pan może opowiadanie S. Lema o pewnym szalonym wynalazcy, który wynalazł nieśmiertelną duszę i „obdarował" nią swoją żonę, pozbawiając ja przedtem życia?

D: Dawno temu,.. ale czytałem. Bodajże w „Dziennikach gwiezdnych", o ile dobrze pamiętam.

L: Zgadza się. Kiedy więc przeczytałam to opowiadanie, pomyślałam sobie, że coś w tym rodzaju oferuje nam przecież nasza religia. Tak samo jak ta biedna żona wynalazcy, nie będziemy w stanie robić po śmierci nic z tych rzeczy, które uwielbiamy robić za życia: nie będziemy doświadczać żadnych przyjemności związanych z nasza cielesną, zmysłową naturą, z seksualnością, z licznymi upodobaniami związanymi z zaspokajaniem naszych wrodzonych popędów i potrzeb. Przecież w niebie — chcąc nie chcąc — będziemy zmuszeni być dobrzy, zatem wszelkie emocje związane z czynieniem zakazanych, grzesznych uczynków odpadają! Np. taka miłość: to najpiękniejsze i najsilniejsze uczucie do drugiego człowieka, które nas uskrzydla, uwzniośla i wyzwala — będzie niemożliwa. Albo równie piękna i wzruszająca miłość macierzyńska - przecież tam nie będziemy się rozmnażać. Co nam w niebie zastąpi te z niczym nie porównywalne uczucia i emocje? Co nam pozostanie? Kontemplacja bożego oblicza, śpiewy w chórach anielskich i granie na harfach? I tak przez całą wieczność?! Litości!

A aspekt poznawczy? Przecież człowiek jest urodzonym odkrywcą. Uwielbia badać i poznawać nieznane miejsca, ryzykować nawet życiem, byleby tylko doświadczać ekscytujących wrażeń, podejmować wyzwania i przekraczać bariery. Czy w niebie będą te wszystkie możliwości? Bardzo w to wątpię! Jakoś dotąd żaden z księży o tym nie wspomniał. Gdzie tam będzie miejsce na kreatywność, na pomysłowość, na sztukę, na prawo do popełniania błędów? A sztuka kulinarna i niezrównane doznania smakowe? Tego też nie będzie w niebie! Więc po co mi takie ułomne istnienie, pozbawione wszystkiego, co wynika z naszego człowieczeństwa, bez bliskich mi przyjemności? Po co mam istnieć jak niewolnik pozbawiony własnej woli i jak w tym opowiadaniu - pozbawiona zapewne też możliwości ucieczki w szaleństwo? Po co mi to? To już lepsze od tego jest nieistnienie, tak przynajmniej uważam po gruntownym przemyśleniu tego problemu. Czy to nie są wystarczające argumenty dla uzasadnienia mojej postawy? Jak pan myśli?


1 2 3 Dalej..
 Zobacz komentarze (37)..   


« Powiastki fantastyczno-teolog.   (Publikacja: 29-09-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9306 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365