|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Strategie przetrwania oraz kwestia wiary religijnej w Auschwitz [3] Autor tekstu: Piotr Mirski
Kwestia Steinlaufa wskazuje na pewną możliwość w świecie obozowym. Było możliwym stworzyć sposoby oporu, które służyły
„moralnemu" przetrwaniu, dzięki rozpoznaniu celu procesu, w który więźniowie
byli wciągnięci — redukcji, przemienienia ofiar w bestie (bydlęta, zwierzęta) i przez rozmyślne i świadome przeciwdziałanie temu procesowi. Można się więc
było myć i podtrzymywać rytuały higieniczne (choć ze świadectw wiemy, jak
wątpliwej jakości była to higiena), aby zachować poczucie własnej wartości
oraz godności. Można było to robić czując (się w obowiązku) i wzmagając w sobie obowiązek pozostania żywym, a nie martwym. Wskazują na to różne świadectwa,
np. Pelagii Lewińskiej [ 13 ],
oraz wspomniane studium psychologiczne ocalonych religijnych Żydów,
przeprowadzone Sarę Botwinick [ 14 ]. Według Leviego w Auschwitz można było przetrwać na
trzy sposoby: przez krętactwo (kradzież, protekcja, egoizm i przemoc), dzięki
specyficznym zdolnościom (umiejętności praktyczne, spryt i organizacja) oraz
dzięki szczęściu (rozmowy z właściwymi ludźmi, umiejętność bycia we właściwym
miejscu we właściwym czasie oraz przez „czysty przypadek"). Dla potrzeb
swojej koncepcji przetrwania Giuliani stworzył neologizm „salvaction" = „salvation
through one's own action" (zbawienie poprzez własne działania) i poprzez
połączenie trzech wymienionych negatywnych czynników z trzema innymi,
pozytywnymi, również wymienianymi przez Leviego — ciekawość (prowadząca
do zrozumienia), śmiech (zwłaszcza zdolność do ironii) oraz pomysłowości i kreatywności (np. umiejętności „robienia czegoś z niczego") stworzył
schemat w kształcie gwiazdy Dawida, który nazwał „ The Star of Salvaction"
(gwiazda „zbawienia przez własne działania"):
Należy podkreślić, że nie jest to żadna
„gwiazda zbawienia" bądź też „sześciu sposobów
odkupienia", należy bowiem wykluczyć wszelkie religijne odniesienia w myśli
Leviego. „Salvaction" stanowi próbę „zbawienia" (czyt: uniknięcia
wyroku śmierci) przez własny, ludzki wysiłek, bez jakiejkolwiek pewności
sukcesu. Ponadto, środki konieczne ku temu są mieszaniną dobrych i złych
cech oraz działań, i nie mogą być one oddzielone od siebie. Jak już
wspomniano wyżej, nie było sposobu, aby przetrwać bez zaangażowania się,
przynajmniej od czasu do czasu w działania, które nazwalibyśmy w naszym świecie
niemoralnymi lub przestępczymi. Dlatego też nie można być dumnym, że
przetrwało się Auschwitz — z wielu innych powodów wymienionych powyżej.
Dla Leviego, Zagłada nie tylko nie została odkupiona, w religijnym sensie.
Jest „nie do odkupienia". Rany, w szerokim tego słowa znaczeniu, zadane ofiarom nie mogą być i nigdy nie zostały uleczone. W Auschwitz ludzkość
straciła, przynajmniej na jakiś czas, swoją ludzką istotę. Levi jest współczesnym
Hiobem, szukającym tejże istoty, czującym pragnienie zrozumienia tego co się
stało, postulującym istnienie pytania „dlaczego?", tylko po to, by odkryć, z rozczarowaniem i frustracją, że „nie ma żadnego dlaczego", że ludzkie
zachowanie jest „enigmą ludzkiego nasienia".
Erozja
religijnej wiary
Noc Eliego Wiesela — pisarza,
dziennikarza i działacza żydowskiego — to jedna z najgłośniejszych książek o Holokauście. Nowela stanowi wspomnienia autora, który w kwietniu 1944, mając
15 lat, został wywieziony wraz z rodziną do Birkenau. Stamtąd, wraz z ojcem,
po przejściu selekcji uszedł z życiem i trafił do podobozu Auschwitz w Monowicach. Książka, oprócz historii autora i jego rodziny, zrelacjonowanej
od momentu przejęcia władzy przez faszystów na Węgrzech, aż po kapitulację
Niemiec, zawiera również własne, oryginalne refleksje na temat poszczególnych
wydarzeń Zagłady.
Wiesel zgadza się z Levim, jak też innymi pisarzami podejmującymi
tematykę Szoa, co do kwestii, iż rzeczywistość obozowa zdruzgotała
wszystkie przekonania i zasady, którymi kierują się w życiu cywilizowani
ludzie. Jako pierwsi doświadczyli tego więźniowie-świadkowie tego horroru. W interpretacji Wiesela, skutkiem doświadczenia Auschwitz była całkowita
niezdolność do pokładania wiary w pewne idee, moralne koncepty i do
stosowania się do wynikających z nich zasad, podczas Zagłady, jak i w późniejszym
życiu. Wiesel we wszystkich swoich wczesnych nowelach, a w szczególności w Nocy, poza wydarzeniami, opisuje ów proces posługując się swoim własnym
przykładem — proces, w którym wydarzenia w Auschwitz strawiły doszczętnie
jego wiarę i — mówiąc jego własnymi słowami — zabiły jego Boga oraz
duszę. A ponieważ był on religijnym Żydem, jego doświadczenia, postawa
wobec nich i sposób w jaki je ujął w swojej literackiej twórczości miały
istotny wpływ na poholokaustową myśl teologiczną. W obrazowych, zapadających w pamięć opisach ukazuje w jaki sposób Auschwitz poddawał testowi i ostatecznie unicestwił jego żydowskie religijne przekonania dotyczące Boga,
wiary, opatrzności, zbawienia, nadziei, przymierza i świętości. Jednym z takich wstrząsających obrazów jest fragment, w którym Wiesel, krótko po
przybyciu do Auschwitz i po pierwszej selekcji widzi rów w ziemi, z którego
buchają płomienie. Do jamy podjechała wówczas ciężarówka i zrzuciła doń
swój „ładunek" — małe dzieci oraz niemowlęta.
Wszyscy wokół płakali. Ktoś zaczął recytować Kadisz, modlitwę
za umarłych. Nie wiem, czy kiedykolwiek w długich dziejach Żydów zdarzyło
się, że ludzie odmawiali ową modlitwę za siebie samych. „Yitgadal
veyitkadash shme raba… Niech będzie pochwalone i wywyższone Imię
Jego…", szeptał mój ojciec.
Po raz pierwszy poczułem, że narasta we mnie bunt. Dlaczego miałbym
wysławiać Jego imię? Wiekuisty Pan Wszechświata, Wszechmogący i Groźny,
milczał. Za co miałem Mu dziękować? [ 15 ]
Erozja wiary autora zaczyna się właśnie tutaj. Nie jest to więc jej
nagła utrata, albo jednostajnie ukierunkowany proces, ale żywa walka, którą
toczy w swoim wnętrzu. Kilka stron dalej Wiesel przyznaje, że:
Studiujące Talmud dziecko, którym dotąd byłem,
pochłonęły płomienie. Pozostał jedynie kształt podobny do mnie. Mroczny płomień
wdarł się w moją duszę, pożerając ją. [ 16 ]
Lecz wkrótce po tym, wspomina, że wciąż był zdolny do modlitwy i modlił się:
Wszyscy kolejno siadaliśmy w błocie. Musieliśmy jednak zrywać się
ciągle, ilekroć wchodził jakiś kapo, by sprawdzić, czy ktoś ma nowe buty.
Jeżeli miał, musiał je oddać. Sprzeciwianie się było bezcelowe: spadał
deszcz ciosów i w ostatecznym rozrachunku i tak traciło się buty.
Sam miałem nową parę butów. Ponieważ jednak były pokryte grubą
warstwą błota, nikt ich nie zauważył. W skleconej naprędce modlitwie podziękowałem
Bogu za to, że stworzył błoto w swym nieskończonym i cudownym wszechświecie.
[ 17 ]
Niemniej jednak, krok po kroku, Wiesel traci wiarę:
Niektórzy rozprawiali o Bogu, Jego niezbadanych wyrokach, o grzechach
narodu żydowskiego i przyszłym oswobodzeniu. Ale ja przestałem się modlić.
Jak bardzo współczułem Hiobowi! Nie zaprzeczałem istnieniu Boga, wątpiłem
jednak w Jego absolutną sprawiedliwość. [ 18 ]
Wiesel oczywiście nie kataloguje religijnych zasad i wierzeń, by
analizować potem jak się one mają do wydarzeń w Auschwitz, bądź jak owe
wydarzenia mogą być pojmowane w ich kontekście. Przedstawia swoje własne doświadczenia i to w jaki sposób rozciągnęły one do granic wytrzymałości jego religijny
obraz świata, by ostatecznie go — choć na pewien czas jedynie — zniszczyć.
Przykładowo, jego wiara w boską opatrzność wpływała znacząco na to w jaki
sposób przeżywał to, co działo się wokół niego, co przydarzało się jemu
samemu. Zaświadczając o swoich cierpieniach w Auschwitz, opowiada jednocześnie w jaki sposób jego wiara, religijne postrzeganie świata ulegały napięciom,
zwątpieniom, zdeformowaniom i ostatecznemu zdruzgotaniu. Nie jest to refleksja
teologiczna ani filozoficzna, w jakimś zwyczajnym tego słowa znaczeniu, jest
to raczej literackie zestawienie, skupiające uwagę czytelnika na ideach i zasadach judaizmu, które ma pokazać, co rzeczywistość Zagłady mogła uczynić i uczyniła de facto osobie pokładającej w nie wiarę. Dlatego
nie dziwi fakt, że późniejsi teologowie Zagłady tak często nawiązują do
jego literackiej spuścizny — jego prace są jednymi z pierwszych źródeł,
które zawierają jakieś pomysły, co mogą bądź mogłyby oznaczać obozy śmierci
dla naszego zrozumienia judaizmu i losów Żydów.
Kwestia roli Boga w potwornościach Szoa pojawia się w Nocy
kilkakrotnie, ujęta jest jednakże zupełnie inaczej, aniżeli w pismach
Leviego. Żeby to zilustrować przywołajmy jeden z najbardziej znanych i cytowanych fragmentów. Oberkapo pięćdziesiątego drugiego komanda
zatrudnionego przy kablach, był Holendrem, olbrzymem mającym ponad 2 metry
wzrostu. Według Wiesel’a, zasłynął w obozie z tego, że nigdy nikogo nie
uderzył, a pod jego nadzorem pracowało siedmiuset więźniów, którzy kochali
go jak brata. Jego pomocnikiem był młody chłopiec, „o subtelnej i pięknej
twarzy", co było zjawiskiem wyjątkowym w całym obozie. Któregoś dnia
jedna elektrownia w Bunie (obóz pracy przymusowej w Monowicach) wyleciała w powietrze. Gestapo podejrzewało sabotaż. Holenderski oberkapo został
aresztowany, był torturowany, po czym przeniesiono go do Auschwitz (obozu
macierzystego), gdzie słuch po nim zaginał. Młodego chłopca natomiast, po
torturach, skazano na śmierć wraz z innymi więźniami, u których znaleziono
broń. Wszyscy więźniowie podobozu zostali spędzeni przez SS na plac apelowy w celu oglądania egzekucji:
Trzy ofiary z trudem weszły na krzesła.
Równocześnie założono stryczki na trzy szyje. — Niech żyje wolność! — zawołali dwaj dorośli.
Ale dziecko milczało. — Gdzie jest Bóg? Gdzie On jest? — zapytał ktoś z tyłu. Na znak
komendanta trzy krzesła wywróciły się. W całym obozie — zupełna cisza. Na widnokręgu zachodziło słońce. — Czapki z głów! — wrzasnął komendant obozu. Głos miał chrapliwy. Płakaliśmy. — Nakryć głowy! I rozpoczął się marsz. Dwaj dorośli bez wątpienia byli martwi. Z ust zwisały
im spuchnięte, sine języki. Ale trzeci sznur wciąż się poruszał: dziecko
było zbyt lekkie i nadal żyło...
Przez ponad pół godziny miotał się między życiem a śmiercią, umierając w powolnej męce, a my patrzyliśmy. Musieliśmy patrzeć prosto w jego twarz.
Żył jeszcze, gdy przechodziłem obok. Język miał nadal czerwony, oczy nie były
szkliste.
Usłyszałem
za sobą tego samego człowieka, pytającego: — Gdzie jest teraz Bóg? I usłyszałem
wewnętrzny głos, który odpowiedział: — Gdzie? Jest tutaj… wisi na tej szubienicy...
Tej nocy zupa miała trupi smak. [ 19 ]
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 13 ] Pelagia Lewinska, Twenty Months at Auschwitz, Lyle Stuart,
Nowy Jork 1968, s. 41-42. [ 14 ] Sara Botwinick. Surviving — How Religious Holocaust Survivors Cope with their Trauma… s. 229 [ 15 ] Elie Wiesel, Noc... s. 38. « Historia (Publikacja: 03-10-2013 )
Piotr Mirski Absolwent The European Institute for Jewish Studies "Paideia" w Sztokholmie. Doktorant wydziału Filozofii i Socjologii UMCS w Lublinie. Pisze doktorat pod tytułem "Boskie wahadło historii", na temat Zagłady, jej ideologicznych i historycznych przyczyn, a w dalszej części na temat reakcji religijnej myśli żydowskiej na kwestię Szoa i udział/braku udziału/istnienia/nieistnienia Boga. Liczba tekstów na portalu: 3 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: Obrazy rzeczywistości Auschwitz: Todeswelt i nieprzystawalność języka* | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9316 |
|