|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » PSR » Publikacje
Quo vadis, PSR? [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz, Nina Sankari
Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów powstało w 2005 roku ze wspólnoty wirtualnej skupionej wokół portalu Racjonalista. To dziedzictwo określało siłę i
zarazem słabość młodego stowarzyszenia. Siłą był związek z największym internetowym serwisem wolnomyślicielskim. Słabością — duża zależność stowarzyszenia
od formalnie zewnętrznego podmiotu internetowego. Kilka lat temu na jednym z zebrań oddziału warszawskiego stowarzyszenia robiliśmy jego
analizę SWOT, by uporządkować mocne i słabe strony organizacji. Moja przyjaciółka Kasia Matuszewska wpisała wówczas
moje nazwisko w dwóch rubrykach: mocne strony i słabości.
Kiedy ustąpiłem ze stanowiska prezesa w kwietniu 2009, praktycznie wyłączyłem się z działalności stowarzyszenia, pozostając jego sympatykiem i życzliwym
obserwatorem. Nastąpił wówczas sukcesywny proces usamodzielniania się stowarzyszenia. Na ostatnim zjeździe przerwana została ostatnia statutowa więź
formalna pomiędzy Racjonalistą a PSR: zapis o tym, że portal Racjonalista jest organem publikacyjnym stowarzyszenia (obok strony psr.org.pl). Odkąd
powstała odrębna witryna stowarzyszenia wielokrotnie krytykowano ten zapis jako sztuczny. Dziś uważam, że był on szkodliwy, gdyż budował niepotrzebne
bariery podejrzliwości pomiędzy częścią członków PSR a Racjonalistą. Jednocześnie nie dawał nic ani Racjonaliście ani PSR. Usunięcie tego zapisu dokonane
zostało na moją prośbę. Prezes był przeciw.
Skala konfliktów personalnych w PSR nie uległa jednak zmniejszeniu po moim odejściu, czego apogeum stanowił rok 2013, kiedy doszło do rozpadu zarządu, a
następnie utraty jednego z trzech głównych oddziałów: PSR Kraków. Kryzys ten znalazł swoje odbicie nawet na łamach tygodnika Przegląd, który poświęcił
sprawie dwie swoje publikacje. Utrata krakowskiego oddziału była dla organizacji dużą stratą. Stowarzyszenie racjonalistów nie jest monolitem. Każdy z
oddziałów ma swoją specyfikę. Kraków był tym oddziałem, który był zorientowany bardziej niż inne na problematykę ogólnospołeczną. Te odmienności były
oczywiście źródłem tarć, ale i jednocześnie stanowiły o cennej różnorodności w łonie stowarzyszenia. Po odejściu Krakowa dwoma głównymi oddziałami
lokalnymi pozostały: Wrocław i Warszawa.
Sytuację po kryzysie uporządkował nadzwyczajny zjazd z września 2013 w Łodzi. Dotarłem tam z dużym opóźnieniem, ponieważ okazało się, że dzień
nadzwyczajnego zjazdu racjonalistów był jednocześnie jakąś kumulacją aktywności pielgrzymek dożynkowych. Niemniej sam zjazd był doświadczeniem bardzo
pozytywnym. Kryzys stymulował jedność i ducha koncyliacji. Doszło do historycznych (w skali naszej małej historii) pojednań. Wracałem stamtąd w nastroju,
który ostatni raz pamiętam z okresu zakładania organizacji. Niestety już kilka miesięcy później, na grudniowym zjeździe dorocznym (tym razem w Poznaniu) -
wszystko wróciło w stare koleiny: wyrósł konflikt (mówiąc w dużym uproszczeniu) pomiędzy Warszawą a Wrocławiem. Zjazd zakończył się w ten sposób, że
Warszawa wyszła jako przegrana i nie ma obecnie żadnego przedstawiciela w zarządzie. Można traktować to jako błąd niepełnej reprezentatywności zarządu, ale
i można to zaakceptować w sytuacji silnych polaryzacji wewnętrznych (być może dobrze jest, by w takiej sytuacji jedna frakcja wzięła całą władzę, druga by
wcieliła się w rolę głównej lecz konstruktywnej opozycji). Problemem jest natomiast dla mnie to, że wobec przegranych pojawiła się retoryka, która kilka
miesięcy wcześniej doprowadziła do utraty Krakowa.
Oddaję dziś głos przegranym — zachęcając członków PSR do krytycznej autorefleksji nad stanem organizacji.
Z osobistego doświadczenia organizacyjnego nasuwa mi się jeden wniosek: konflikty personalne w naszym środowisku nie są jakąś anomalią, lecz zjawiskiem
nieodłącznym. Nie uda nam się prawdopodobnie pozbyć konfliktów, ponieważ jesteśmy grupą jednostek krnąbrnych, nonkonformistycznych, krytycznych,
wymagających. Zamiast gorączkowo pozbywać się konfliktów, co na ogół prowadzi do posunięć radykalnych, ale chronicznie nietrwałych, możemy z nimi zrobić co
innego: oswoić je. Chodzi o to, by nauczyć się tak ze sobą kłócić, by nie palić mostów.
Nie stawiam się wyżej. Popełniałem te same błędy. Jednym z najtrwalszych konfliktów personalnych w PSR był mój konflikt z Niną Sankari. Pojednanie miało
miejsce dopiero na tegorocznym nadzwyczajnym zjeździe. Kiedy byłem prezesem PSR byliśmy wraz z Niną głównymi kołami zamachowymi organizacji i zarządu. Nasz
konflikt zniweczył tę synergię. Nieumiejętność jego zakończenia była największym błędem mojej prezesury. Życzę dzisiejszym władzom stowarzyszenia, by nie
powtarzali moich dawnych błędów. [ 1 ] Mariusz Agnosiewicz
O czym nie piszą zwycięzcy
Nina Sankari
Historię piszą zwycięzcy: i tę z kart podręczników, i tę ze sprawozdań stowarzyszeń, toutes les proportions gardees.
Jacek Tabisz, Prezes PSR wybrany na drugą kadencję, opublikował na łamach Racjonalisty relację ze Zjazdu Delegatów Stowarzyszenia, który odbył się w
Poznaniu w dniach 30 listopada — 1 grudnia 2013 r. Tekst ten ogranicza się do przedstawienia wyników wyborów nowych władz PSR i omówienia wybranych zmian
wniesionych do Statutu Stowarzyszenia przez Zjazd. Omawia także krótko towarzyszący Zjazdowi Festiwal Racjonalistyczny.
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] 26 listopada 2013 udzielałem wywiadu Katarzynie Dudzie na potrzeby powstającej na Wydziale Politologii Uniwersytetu Opolskiego pracy zbiorowej Instytucjonalizacja ruchu laickiego w Polsce (1989-2013). Oto moja refleksja na cztery dni przed dorocznym zjazdem PSR: KD: Proszę o garść autoafirmacyjnych wypowiedzi, wskazujących swe kluczowe zasługi i inicjatywy na rzecz ruchu wraz z krótkim ich uzasadnieniem oraz o przybliżenie motywacji wpisania się przed paru laty w takie, a nie inne ramy instytucjonalne — dlaczego Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów, a nie np. Polska Partia Racjonalistów? MA: Nie jestem pewien czy chcę się afirmować. Moim niewątpliwym sukcesem jest Racjonalista.pl czyli stworzenie prawdopodobnie najsilniejszego medium stricte wolnomyślicielskiego, który swego czasu był nawet notowany wśród 10 najpopularniejszych portali tematycznych w Polsce wg Gemiusa. Medialnie więc racjonaliści/ateiści mają pozycję lepszą aniżeli stan samego ruchu laickiego. Moją porażką jest niestworzenie silnej organizacji społecznej, która artykułowałaby wyraziście swoje zdanie i liczyła się publicznie przynajmniej tak jak Krytyka Polityczna. W PSR jest nas od kilku lat ok. 200 osób, co ma się nijak do tysięcy czytelników portalu. Nasze imprezy publiczne skupiają po kilkadziesiąt, góra kilkaset osób, co wobec imprez kościelnych prezentuje się mizernie. Obecnie PSR ma zaangażowanego i ideowego prezesa, więc mam nadzieję, że uda mu się zbudować taką masę krytyczną i formułę, dzięki której urośnie znaczenie ruchu laickiego. Nie znaczy to, że Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów uznaję za porażkę. Jestem oczywiście dumny, że założyłem organizację, która mimo wszystko jest dziś w Polsce największą członkowską organizacją stricte wolnomyślicielską. Niemniej skala tego jest znacznie poniżej oczekiwań. Z okresu mojego prezesowania PSR jestem najbardziej zadowolony z naszych najtrwalszych akcji: Listy Ateistów i Ceremonii Humanistycznych. Ta pierwsza to dzieło głównie Marka Ławreszuka. Miała i ma pozytywny wpływ na odwagę w mówieniu o swoich przekonaniach, na ujawnianie swego światopoglądu w społeczeństwie i społecznościach. Ceremonie mogę przypisać sobie. Zainteresowanie jest nimi nieustające, choć nie mam dość czasu, by zrobić z tego porządne dzieło. Niestety w związku z ceremoniami hamowane były inne nasze inicjatywy, np. kampania wymierzona w oszustwa medyczne. W 2008 podjąłem kilka skutecznych interwencji dotyczących homeopatii, kierując się stanowiskiem Naczelnej Rady Lekarskiej do lekarzy, aż w końcu zostały one przyhamowane przez jeden z organów samorządu lekarskiego. Dopiero w tym roku, po 5 latach dowiedziałem się, jaki był tego powód: w materiałach z postępowania stołecznego rzecznika odpowiedzialności zawodowej lekarzy w sprawie mojego zgłoszenia dotyczącego lekarza stosującego metody sprzeczne z wiedza medyczną, znalazła się kserówka z tygodnika Fakt z wielkim napisem „Lesbijki wzięły ślub", gdzie była informacja o zaangażowaniu PSR w śluby humanistyczne lesbijek. W konsekwencji rzecznik wolał zignorowac stanowisko Naczelnej Rady Lekarskiej niż zaangażować się w sprawę zgłoszona przez organizację związaną z „czymś takim". Zorganizowałem (lub współorganizowałem) szereg konferencji wolnomyślicielskich oraz kilka festiwali racjonalistycznych w różnych miastach. Tym co uznaję za cenne jest podejmowanie różnorodnych interwencji laickich związanych z nieprzestrzeganiem praw osób niewierzących. Starałem się, by były to możliwie różnorodne interwencje, gdyż ich celem było stworzenie wzorców tego rodzaju pism interwencyjnych, z których łatwo mogliby korzystać inni. I tak się działo, otrzymywałem później emaile z informacjami o skutecznym wykorzystywaniu takich wzorców. Z perspektywy czasu uważam, że stowarzyszenie nie jest zbyt efektywne dla tworzenia dużych projektów racjonalistycznych. Znacznie skuteczniejszym narzędziem jest fundacja: zebranie małej, lecz sprawdzonej i stabilnej grupki osób z którą realizuje się konkretny projekt. Podoba mi się to co zrobiła Fundacja Wolności od Religii. Mam nadzieję, że będą powstawać także kolejne fundacje laickie dla generowania różnych inicjatyw na rzecz ruchu laickiego. Stowarzyszenie natomiast potrzebne jest po to, by budować realny ruch, by budować grupę, a w zasadzie wiele stabilnych grup w całej Polsce. Uważam, że to bardzo ważny fundament dla całego ruchu. Jeśli wolnomysliciele nie będą potrafili budować dużych i stabilnych grup to nie będziemy stanowili żadnej alternatywy dla Kościoła. W społeczeństwie obywatelskim muszą istnieć grupy i nie może się to ograniczyć do wirtualnych wspólnot. Dlaczego uważam, że budowanie grup jest sine qua non ruchu laickiego i że nie zastąpi go ani silne medium ani silne fundacje, ani silne partie — to już temat na odrębny dłuższy wywód. Partia racjonalistów miałaby sens, tyle że aby wchodzić do polityki trzeba mieć przemyślany program gospodarczy, nie można wchodzić tylko z antyklerykalizmem i kilkoma ideami humanistycznymi. To znacznie wyższy poziom konkretu, który w ruchu racjonalistycznym jest dopiero do wypracowania. Ale aby go wypracować trzeba najpierw zbudować silne grupy. Mam nadzieję, że powstanie kiedyś partia racjonalistów, nawet jeśli się nie będzie tak nazywała. Generalnie więc moje dzieło to Racjonalista. By móc dobrze robić Racjonalistę muszę się koncentrować właśnie na działalności redaktorskiej. A jako redaktor marzę o tym, by móc pisać o silnym ruchu laickim w Polsce. « Publikacje (Publikacja: 31-12-2013 Ostatnia zmiana: 01-01-2014)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9528 |
|