|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Chemia
Siarkowodór - spotkanie nieba i piekła chemii nieorganicznej [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
W Karczówce na zachodzie Polski doszło do kolejnej tragedii przez siarkowodór z szamba. Akurat wtedy, kiedy Państwowa Inspekcja Pracy wespół z KRUSem
prowadzą w mediach kampanię społeczną BHP w rolnictwie. Takie wydarzenie jest fenomenalną okazją dla mediów do wzmocnienia
takiej kampanii społecznej i nadania jej o wiele większej skuteczności aniżeli mało działające na wyobraźnię reklamy „BHP w rolnictwie". By jednak coś
takiego miało miejsce potrzeba by było mądrych dziennikarzy i mediów uznających doniosłość realizowania „misji społecznej".
Pół wieku temu, Ryszard Kapuściński, na fali awansu społecznego ludzi ze wsi, tak ujmował kwestię pedagogicznej roli mediów i władzy w cywilizacyjnym
rozwoju społeczeństwa: „Pratki tańczą najnowsze szałowe przeboje, rozbijają się na wuefemkach, kupują na zapas telewizory, nabywają elektryczne maszyny do
szycia i zasłonki mistrza Pikasa… zarazem nie myją zębów… Marzyło mi się, aby kosztem nadania trzech płyt z muzyką do tańca, jakaś rzeczowa osoba w
radio powiedziała kilka słów o tych zębach… Marzyłem dalej, aby instruktor z powiatu, który obsługuje kolejne zebranie partyjne, już po omówieniu spraw
decydujących dla dalszego rozkwitu naszej ojczyzny, zechciał mimo woli i na marginesie zapytać: A jak tam z zębami, towarzysze? Myjecie wy te zęby czy
nie?" [ 1 ].
Problem ten zostaje aktualny po dziś dzień: potrzeba nam mediów realizujących misję społeczną a nie społeczne ogłupianie.
Skorzystanie z aktualnej okazji dla przeprowadzenia kampanii informacyjnej o zagożeniach związanych z siarkowodorem miałoby ogromną skuteczność, gdyż
społeczeństwo ma do czynienia z „pokazem siły" gazów „gówiennych", w które jak lemingi wpadali kolejni niewyedukowani ratownicy pierwszej ofiary.
„Mojego męża pochłonęło szambo"
Zamiast kampanii informacyjnej o śmiercionośnym siarkowodorze mamy to co zwykle: dziennikarze zlecieli się do sprawy, by kręcić kolejną łzawą telenowelę
informacyjną: relacja o mszy żałobnej za ofiary, wyciąganie od sąsiadów wyznań o skali zaszokowania, anegdotki personalne, łowienie łez. I to wcale nie
media brukowe, tylko tzw. mainstream.
Ambitniej do tematu podeszła Wyborcza, gdzie uznano tragedię za dobrą okazję do postraszenia dwutlenkiem węgla, z
którym jak wiadomo trzeba walczyć niestrudzenie — aż do zarżnięcia „brudnego przemysłu". Wezwano więc na eksperta dyżurnego ekologa, czyli promotora źródeł
odnawialnych, który wyjaśnił, że pogromu w szambie dokonał dwutlenek węgla, ten „cichy zabójca". Fakty wyraźnie wskazywały, że ludzi powalał siarkowodór, a
nie dwutlenek węgla, ale „zielona misja" rządzi się swoimi prawami. Jeszcze lubuska odnoga GW informowała, że winowajcą jest siarkowodór, lecz już
ogólnopolska — emocje społeczne przekierowała na dwutlenek węgla. Gazetowy specjalista-ekolog poinformował też czytelników, że w szambie gromadzą się gazy
cięższe od powietrza, takie jak metan i siarkowodór. W rzeczywistości jedynie siarkowodór jest cięższy od powietrza, metan przeciwnie — jest lżejszy (masy
molowe: siarkowodór — 34 g/mol, powietrze — 29 g/mol, metan — 16 g/mol).
Faktem jest, że w gazach kanalizacyjnych gromadzi się także dwutlenek węgla, a nawet to, że może on w pewnych sytuacjach pozbawić przytomności czy nawet
zabić, lecz w wypadkach w rolnictwie trzeba mówić o siarkowodorze, gdyż jego obecność jest przy szambach o wiele niebezpieczniejsza. Strażacy w Karczówce
stwierdzili obecność niezwykle silnego stężenia siarkowodoru. Przy takich stężeniach jeden wdech wystarcza dla utraty przytomności i rychłej śmierci.
Tego typu zdarzenia są niestety dość częste, także w postaci łańcuszka śmierci ratowników. Co gorsza, często są to śmierci o podwyższonej szkodliwości
społecznej, gdyż giną w nich nierzadko najbardziej przedsiębiorczy rolnicy (choć może się wydawać, że szamba na wsiach to efekt braku infrastruktury
kanalizacyjnej, w istocie związane są one także z poważniejszą działalnością hodowlaną, gdzie gnojowica nie jest traktowana jako odpad, lecz jako
surowiec). Z takim przypadkiem mamy też do czynienia w Karczówce, gdzie zginęła rodzina prowadząca duże gospodarstwo rolne: byli pracownicy PGRu, którzy
przejęli jego schedę, hodując 300 świn i uprawiając 100 ha pola, u których zaopatrywał się ponoć „cały Żagań". W wypadku zginęło też trzech pracowników ich
gospodarstwa. Czy gospodarstwo to się utrzyma po takim pogromie — wątpliwe.
Gdyby ludzie ci mieli wiedzę z zakresu BHP w rolnictwie, pewnie nie daliby się zaskoczyć siarkowodorowi (przy wypompowywaniu zbiornika zatkała się pompa i
gospodarz zszedł na dół, by ją odetkać). Wiadomo, że przekonywanie o tym, że do takich interwencji bierze się specjalistów nie będzie na wsi zbyt
skuteczne. Trudno też spodziewać się zaopatrywania się w elektroniczne mierniki gazów przez rolników. Istnieje jednak proste i tanie urządzenie miernicze,
pozwalające stwierdzić nadmiar metanu, dwutlenku węgla czy siarkowodoru: benzynowa lampa wskaźnikowa, tzw. lampa Davy’ego, która była stosowa nie tylko w
dawnym górnictwie, ale i przez pracowników kanalizacji jeszcze do połowy lat 90. (dziś takie jej modele jak LB-1a można nabyć za 150 zł). Poza tym do
szamba czy studni nie schodzi się samemu, lecz na linie z dwuosobową asekuracją na górze.
Oddech wulkanu
Biogazy bywają zaskakujące. Obecnie coraz lepiej poznajemy ich naturę, choćby dzięki rozwojowi energetyki opartej na biogazowniach, lecz siarkowodór stale
nas zaskakuje, np. uznawany jest dziś za nowe zagrożenie w górnictwie miedziowym. W 1957 odkryto na Dolnym Śląsku jedne z największych na świecie złóż
miedzi. Po pół wieku eksploatacji naszych cechsztyńskich bogactw naturalnych, górnicy miedziowi dokopali się do złóż anhydrytów zawierających siarkowodór
jako „tight gas". Być może będzie z tym, jak z metanem: najpierw traktowany jako niechciany odpad towarzyszący eksploatacji złóż stałych, potem uznany za
cenny surowiec energetyczny, który też należy pozyskiwać a nie wydalać.
Nasz siarkowodór cechsztyński jest prawdopodobnie świadkiem najbardziej fundamentalnych wydarzeń w prehistorii naszej planety. Jest to gaz uwięziony w
skałach z okresu permskiego. Był on głównym sprawcą „wymierania permskiego".
Ten właśnie niebezpieczny gaz, który w Karczówce zabił 7 osób, miliony lat temu współtworzył „holocaust" życia na ziemi.
Jak do tego doszło? Zaczęło się od uderzenia wielkiej planetoidy w teren dzisiejszej Antarktyki. Doprowadziło to do eskalacji wulkanicznej na terenie
dzisiejszej Syberii. Siarkowodór obecny jest w gazach wulkanicznych. W efekcie pojawiło się dużo większe stężenie CO2 i obniżenie tlenu w oceanach. Masowo
zaczęły ginąć organizmy aerobowe czyli oddychające tlenem. Zagładzie uległo 95% organizmów morskich. Uwolniły one miejsce dla organizmów anaerobowych,
korzystających na niskim stężeniu tlenu, takich jak zielone bakterie siarkowe. „Beneficjenci" pożogi zaczęli produkować masowe ilości siarkowodoru, który
przedostał się do atmosfery, doprowadzając do śmierci 70% organizmów lądowych. Przetrwały te, które nauczyły się tolerować lub nawet wykorzystywać
siarkowodór.
Linia ewolucyjna, która się wówczas wykształciła doprowadziła z czasem do powstania człowieka. Jesteśmy jednym z organizmów, które nie tylko potrafią
tolerować siarkowodór, ale i twórczo go wykorzystujemy w naszych organizmach. Oczywiście w dawkach tzw. fizjologicznych, czyli przystosowanych ściśle do
naszych potrzeb. Powyżej tych dawek siarkowodór jest dla nas zabójczy.
Siarkowodór można więc uznać za swoisty katalizator ewolucyjny. Jest to jedna z najbardziej fascynujących substancji naszego organizmu: z jednej strony
okrutny morderca i śmierdziel, kojarzony najczęściej z pierdzeniem (smród naszych „wiatrów" to właśnie siarkowodór), z drugiej strony obrońca naszego
serca, który być może kryje w sobie tajemnicę do przedłużenia naszego życia.
Oto kilka faktów o tym połączeniu dwóch atomów „niebiańskiego" wodoru z jednym atomem „piekielnej" siarki
H2S: eliksir życia i śmierci
Siarkowodór znany jest nam organoleptycznie jako produkt pierdzenia. W zależności od jego stężenia bąki są mniej lub bardziej śmierdzące. Jest to
substancja tak intensywna, że wyczuwamy jej odór już przy stężeniu 0,0007 mg/m³. Przy stężeniach powyżej 300 mg/m3 przestajemy go wyczuwać, gdyż dochodzi
do natychmiastowego porażenia nerwu węchowego. Stężenia od 100 mg/m3 uszkadzają nasz wzrok. Przy stężeniu 1g/m3 jeden oddech wystarczy do śmierci naszego
organizmu. Działa wówczas silnie toksycznie na nasze komórki nerwowe i oddychanie komórkowe.
Z drugiej jednak strony siarkowodór odgrywa wiele ważnych i pozytywnych funkcji w naszym organizmie.
W naczyniach krwionośnych obecne są dwa „urządzenia" do wewnętrznej produkcji siarkowodoru (enzymy CSE i CBS). Ten nasz wewnętrzny gaz rozszerza nasze
naczynia krwionośne, rozszerza tętnice, ułatwiając krążenie krwi oraz zmniejszając jej ciśnienie.
Aby zbadać właściwości organiczne siarkowodoru wyhodowano specjalne zmutowane myszy, pozbawione genu kodującego enzym CSE. W ich organizmach radykalnie
spadło stężenie siarkowodoru. W efekcie wraz ze starzeniem znacznie kurczyły im się naczynia krwionośne, co spowodowało wzrost ciśnienia krwi powyżej
normy. Dzięki natomiast wstrzykiwaniu im siarkowodoru — ciśnienie krwi spadało.
Inny eksperyment dotyczył roli siarkowodoru przy zawałach serca u szczurów. Podanie siarkowodoru przed wywołaniem zawału serca prowadziło do
zmniejszenia uszkodzeń mięśnia sercowego wywołanych zawałem. Z kolei specjalnie modyfikowane myszy produkujące więcej siarkowodoru w organizmie lepiej
tolerowały niedotlenienie serca.
Siarkowodór wspomaga pracę nie tylko serca, ale i penisa. Tkanki członka zawierają oba enzymy produkujące endogenny siarkowodór, który odgrywa ważną rolę w
erekcji. Badania pokazały, że podanie szczurom L-cysteiny wywołało u nich erekcję. L-cysteina to jest jest aminokwas, który jest „materiałem wejściowym" z
którego nasze „fabryczki enzymatyczne" produkują siarkowodór.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] R. Kapuściński, Reklama pasty do zębów, w: Busz po polsku, wyd. II, 1979. « Chemia (Publikacja: 19-07-2014 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9701 |
|