Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.013.424 wizyty
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Nie wiedzieć, czy skutkiem ciepłych burz, ale u nas coraz więcej bałwanów."
 Państwo i polityka » Ekonomia, gospodarka, biznes

Naturalne wyjaśnienie "cudu gospodarczego" powojennych Niemiec [2]
Autor tekstu:

Naturalnie uruchomienie tego kapitału „ku chwale Niemiec" nie było łatwym procesem, w szczególności w pierwszych latach powojennych, kiedy alianci bezpośrednio okupowali Niemcy, podzielone na kilka stref.

I tutaj mamy odpowiedź, po co powojennym Niemcom był krótki okres  silnego liberalizmu: w ten sposób można było „wyprać" zagrabiony w czasie wojny majątek i wprowdzić go do regularnego życia gospodarczego.

Nie było to możliwe w oparciu o socjalizm, gdyż ówczesne państwo niemieckie było kontrolowane i infiltrowane przez Aliantów, którzy dodatkowo je „doregulowali", by mieć jeszcze mocniejszą kontrolę nad procesami gospodarczymi Niemiec. Trzeba pamiętać, że państwo nie jest dobre uniwersalnie, lecz tylko wtedy, gdy kontrolują je właściwe osoby, o nastawieniu propaństwowym i prospołecznym.

Dzięki oderwaniu państwa od gospodarki można było wprowadzić do obiegu wielki kapitał. Od początku był to trik, gdyż swój liberalizm Erhard nazwał dla niepoznaki „społeczną gospodarką rynkową". A jednocześnie w sposób maksymalny uwalniał podmioty prywatne spod państwowej kontroli i wpływu. Dzięki temu Alianci stracili kontrolę nad procesami gospodarczymi Niemiec.

I własnie dlatego „cudowne" objawienie się kapitału w Niemczech miało miejsce w liberalnych latach 50. Liberalizm w latach 60 stał się już i niepotrzebny i szkodliwy, więc go zniesiono. Ultraliberalizm w latach 60. nie wywoływał już „cudu" gospodarczego, bo zrabowany majątek był już w legalnym obiegu i teraz należało go jedynie strzec, pielęgnować i rozwijać. Dlatego wtedy już najlepszy był protekcjonizm i jak największe regulowanie.

Nie jest przypadkiem, że najcudowniej urosły kluczowe przedsiębiorstwa okresu nazistowskiego. Te podmioty, które w okresie nazistowskim stały się zamożne, w okresie „antynazistowskim" urosły cudownie do pozycji potęg globalnych.

Wielce pouczająca jest także analiza drugiego niezwykle ciekawego powojennego „cudu gospodarczego" — Japonii, drugiego kluczowego państwa Osi. Jest to ciekawe dlatego, że wydarzył się on wkrótce po „przegranej" wojnie. Oto przegrana Japonia naraz urosła do pozycji, której nigdy dotąd nie miała w swojej historii. Droga rozwoju Japonii była odwrotna aniżeli Niemiec: cud niemiecki uruchomił liberalizm Erharda, a wywindował późniejszy protekcjonizm. Cud japoński zaczął się dzięki radykalnemu protekcjonizmowi lat 50 i 60. W latach 80. Japonia stała się największym światowym wierzycielem. W tym samym czasie USA było już największym dłużnikiem na świecie — i zrozumiano, że coś poszło zdecydowanie nie tak, gdyż USA mogą być rychło rzucone na kolana gospodarczo.



Oto bowiem zwycięskie USA są wprawdzie nr 1 na świecie, lecz był to kolos na glinianych nogach. Gospodarki nr 2 i 3 były gospodarkami głównych pokonanych państw Osi.

Przy czym o ile Niemcy były jeszcze w karbach, o tyle Japonia była jak tygrys gospodarczy. W latach 80. japońska Nomura była największą na świecie pojedynczą spółką akcyjną, a jej kapitał netto, ponad 10 mld USD w 1986 r. był wyższy niż Merrill Lynch, Salomon Brothers i Shearson Lehman łącznie. Głównym atutem powojennej odbudowy Japonii był brak „pomocy" amerykańskiej przy odbudowie, tak jak w Niemczech. Japonię szczęśliwie ominął Plan Marshalla i dotacyjna „odbudowa".

Doprowadziło to do rozpoczęcia przez USA wojny ekonomicznej z Japonią. Zaczęła się ona na przełomie lat 80 i 90. 12 stycznia 1990 Amerykanie za pomocą spółek Morgan Stanley i Salomon Brothers uderzyli w japońską giełdę: „W ciągu miesiąca indeksy giełdowe w Tokio frontalnie runęły w dół. Index giełdy spadł o 70%, ceny nieruchomości leciały przez 14 lat w dół. Straty finansowe tamtego krachu porównywane są ze skutkami II wojny światowej w Japonii, ponoć nawet II wojna światowa mniej kosztowała. W 1998 roku japońskie banki zniknęły z rankingów największych banków, a osiem z dziesięciu największych pod względem kapitalizacji rynkowej należało do kapitału amerykańskiego. Japonia po prostu kupiła konia trojańskiego." 

Od tego czasu Japonia się zliberalizowała, a jej potencjał zaczął spadać.

Obecnie takim koniem trojańskim dla Niemiec jest umowa TTIP.

Jakie lekcje wynikają dla nas z niemieckiego i japońskiego cudu gospodarczego?

1. W ekonomii nie ma wprawdzie cudów, lecz za to wszystko jest możliwe, włącznie z tym, że „ostatni będą pierwszymi". Kluczem do sukcesu jest trzymanie się z dala od jakiegokolwiek doktrynerstwa i wiary w jedną ideologię.

2. Wiara w cudy jest szkodliwa. Jak słusznie mawiali nasi niezwykle racjonalni romantycy, jedyne prawdziwe cuda dzieją się w dziedzinie ducha. Kiedy ktoś opowiada o cudach w gospodarce najpewniej chce was oszukać. Taki bowiem charakter mają opowieści o cudownym wpływie Planu Marshalla oraz ultraliberalizmie — oba te mechanizmy są w ujęciu całego społeczeństwa antyrozwojowe.

3. Źródłem wszelkiego zła w polityce globalnej są imperia czyli kraje panujące. Ich pozycja była zawsze pokłosiem wielkiej KRADZIEŻY. Rabowania słabszych. Nigdy w oparciu o własny potencjał.

4. Krajem, który swego czasu był potęgą ale nie był jednocześnie imperium była dawna Rzeczpospolita.

5. Niektórzy uważają, że XX wiek był straszny, gdyż był wiekiem wojen światowych i totalitaryzmów. Ja uważam, że był wspaniały poznawczo. Dowiedzieliśmy się więcej o cywilizacji ludzkiej niż kiedykolwiek indziej. W Europie był on wiekiem Niemiec.

Łatwo można z tego przejść do germanofobii lub germanofilii. Jednym Niemcy wydają się czarnym ludem Europy, innym najlepszą częścią Europy. Żaden z tych poglądów nie jest prawdziwy. Po prostu w XX w. Niemcy w końcu dostały swoje 5 minut historii — ogromnym kosztem. W istocie Niemcy są bardzo typowym krajem europejskim, który dotąd był największym pechowcem Europy. Przez dwa tysiące lat byli o włos od potęgi i budowy własnego imperium, lecz stale przechodziło im to koło nosa.

Fatum niemieckie zaczęło się już w starożytności. Imperium grecko-rzymskie miało charakter kolonialny i rozwijało się wedle logiki sukcesywnego przepływania władzy imperialnej do najsilniejszej prowincji. Budowa imperium kolonialnego zaczęła się od Aten i jej Związku Morskiego. Straciły one władzę na rzecz prowincjonalnej Macedonii Aleksandra Wielkiego. Ta z kolei straciła władzę na rzecz dalszej prowincji kolonialnej: Rzymu. Następna w kolejce była właśnie Germania. To ona przejęłaby władzę w imperium, gdyby Konstantyn nie zburzył logiki rozwoju i nie przeniósł jego stolicy do naturalnej superfortecy nad Cieśniną Bosfor.

Kilka wieków później Niemcom udało się stworzyć własne cesarstwo i zapowiadało się, że będą panować w Europie. Batalię z papieżem jednak przegrali i cesarstwo poszło w rozsypkę.

W konsekwencji ominął ich podbój świata, jaki stał się udziałem Europy. Na krucjatach wzbogaciła się Francja. Na podbojach kolonialnych w Ameryce — Anglia oraz prowincjonalne Hiszpania i Portugalia.

Kiedy Europa podbijała świat, Niemcy gmerali w Europie. Zburzyli jej ład rozpoczynając reformacyjną rewolucję religijną. Apogeum tej rewolucji było Oświecenie, które doprowadziło ją do końca. Liderami ruchu oświeceniowego na poziomie politycznym byli tzw. monarchowie oświeceni: Rosji, Austrii oraz Prus. Ich łupem padła Rzeczpospolita Obojga Narodów. Ich potęga została jednak złamana przez Francję na czele której stanął Korsykańczyk, Napoleon Bonaparte.

W XIX w. jak wspomniałem, Niemcy prezentowały się dość marnie. Kiedy ponownie udało im się odbudować cesartwo, świat był już niemal w całości podzielony przez inne kraje europejskie.

Nietzsche widział w Niemcach siewców resentymentu. Ich niespełnione ambicje imperialne położyły się cieniem w XX w.

XX wiek zakwestionował kierunek cywilizacji. Niemcy przegrali militarnie obie wojny światowe, lecz stali się najsilniejszym krajem Europy. To jest najważniejszy wniosek z XX w.: sukces militarny rozszedł się z sukcesem gospodarczym i społecznym. Jeszcze bardziej niż Niemcy, wojnę przegrała Japonia, która była jedynym krajem w który uderzono dwiema bombami atomowymi. I mimo tego stała się jeszcze silniejsza niż Niemcy, kładąc u swych stóp cały świat za pomocą ekonomii.

Przez wojny światowe rozmontowano europejskie imperia kolonialne.

Świat nie stał się automatycznie wolny, gdyż kolonializm zastąpiony został przez neokolonializm, który jest panowaniem za pomocą instrumentów finansowych.

Jest to niewątpliwy postęp, gdyż rozlew krwi nie jest dziś przepustką do panowania. Wygranie wojny nie gwarantuje zupełnie niczego, co więcej największą siłę daje unikanie wojen.

Częstokroć narzekamy na bankierów i koła finansowe, że dorabiają się na wojnach, że tyle się natrudziliśmy, by wygrać wojnę, po czym okazuje się, że największym zwycięzcą jest ten kto nie walczył i nie przelewał krwi. Czyż jednak nie jest to dla ludzkości fenomenalna lekcja, której nie dał nam żaden inny wiek?!

Bankierzy uczą nas, że prowadzenie wojen się po prostu obiektywnie nie opłaca nikomu, tylko im, którzy nie walczą i dogadują się z obiema stronami. Dopóki nie odrobimy tej lekcji będziemy płacić podwójnie: krwią i utraconymi zyskami.

Kolejnym fenomenem XX w. jest zmiana dominującego narzędzia supremacji.

Całe dotychczasowe dzieje pokazywały, że władza bierze się głównie z agresji, podboju. Ten kto podbił, ten panował. Neokolonializm przyniósł nam coś zupełnie innego: ten kto pomaga, ten panuje. Pomoc w rozwoju jest dziś głównym instrumentem podboju.

Przyjmowanie jakiejkolwiek pomocy rozwojowej z zagranicy to prosta ścieżka dla utraty niepodległości, do popadnięcia w sieć zależności ekonomicznych z których wyplątać się jest niezwykle trudno.

Pomoc międzynarodowa to największy mit współczesności. Kto przyjmuje pomoc ten skazuje się na zależność a może i niewolę ekonomiczną. Europa po II wojnie poszła drogą na skróty: ograniczania produkcji i kredytowania rozwoju — i przez to zostanie podbita w białych rekawiczkach i bez przelewu krwi. Obecnie czas życia na kredyt się powoli kończy, a zaczyna się odcinanie kuponów przez „pomagających".


1 2 3 Dalej..
 Zobacz komentarze (13)..   


« Ekonomia, gospodarka, biznes   (Publikacja: 21-08-2015 Ostatnia zmiana: 22-08-2015)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9892 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365