|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe
Polska, Rosja, wiatr historii [2] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Hamulcowymi mogą być zarówno Niemcy, jak i Amerykanie. Niemcy nie mają interesu, by to w Polsce powstało unijne centrum logistyczne Nowego Jedwabnego
Szlaku. Amerykanie zaś mają szczególny interes, by hamować projekt Nowego Jedwabnego Szlaku, który wszak jest nade wszystko zagrożeniem dla ich globalnej
dominacji handlowej drogami morskimi.
Nowy Jedwabny Szlak może przypieczętować utratę amerykańskiej dominacji, więc Amerykanie najpewniej będą chcieli użyć swoich wpływów do hamowania rozwoju
tego projektu.
Tymczasem poza Wielką Brytanią to Polska jest główną strefą wpływów amerykańskich w Europie.
Początkowo wydawało się, że nowy rząd, uchodzący za mocno proamerykański, zamierza się zdystansować od USA, by prowadzić bardziej samodzielną politykę.
Świadczyły o tym: zapowiedź rewizji kontraktu na Patrioty przez MON, krytyka umowy TTIP przez ministra rolnictwa, szybka i znacząca wizyta prezydencka w
Chinach oraz udział Andrzeja Dudy w spotkaniu 16+1, czyli partnerstwie Chiny-Środkowa Europa. Później jednak przyszła proza polityczna, czyli uderzenie
ratingiem Standard&Poor w polskie finanse, z zapowiedzią kolejnych uderzeń ratingowych. Odtąd jak się wydaje Polska została przywołana do
amerykańskiego pionu: minister spraw zagranicznych poparł werbalnie umowę TTIP, zaś MON ogłosił wysłanie polskich F-16 na wojnę do Syrii.
Czy Chiny mogą sobie pozwolić na wytypowanie Polski na kluczowego europejskiego partnera dla Nowego Jedwabnego Szlaku, skoro Polska jest tak silną strefą
amerykańskich wpływów? A przecież w rozgrywkach światowych wszelkie lokalne i militarne konflikty mają znaczenie drugorzędne wobec konfliktu
najważniejszego — pomiędzy USA i Chinami o globalną dominację.
Jeśli zatem Polsce przypadłaby rola hamulcowego Jedwabnego Szlaku a tym samym i marginalizacja w projekcie Międzymorza to by oznaczało, że Polska jako
europejski outsider mogłaby się stać — chcąc nie chcąc — naturalnym partnerem geopolitycznym Rosji. Co więcej partnerstwo z USA wcale tego nie wyklucza,
ale wręcz uprawdopodabnia!
Obecnie sprytne Chiny umiejętnie rozgrywają siły imperialne między sobą, by wychodzić zwycięsko na zasadzie tego trzeciego, który udziału w konflikcie nie
bierze. Proszę zwrócić uwagę, jak obecnie Chiny zaczynają wychodzić zwycięsko z konfliktu na Ukrainie, który się wydawał być konfliktem USA/UE i Rosji.
Tymczasem już przed wybuchem tego konfliktu Chiny wydzierżawiły 5% ziemi ukraińskiej pod swoje uprawy. Obecnie zaś przez Ukrainę poprowadzono Jedwabny
Szlak, niezależny tak od USA, jak i od Rosji, wolny od obciążeń tranzytowych. Zapowiada się więc na to, że to Chiny mogą najwięcej ugrać na konflikcie
ukraińskim.
Ukraina może się stać klasycznym przykładem maksymy „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta". Przez całe miesiące snuje się u nas opowieści jak to
Zachód, głównie USA i UE, z Rosją walczą na Ukrainie o wpływy, tymczasem na głównego beneficjenta wyrastają Chiny, które niedawno wyprzedziły Rosję jako
główny partner handlowy Ukrainy.
Kto wie, czy za rosnącą asertywnością Białorusi wobec Rosji, nie stoją także Chiny, a nie UE, jak to nam się wydaje. W 2015 rozpoczęła się niezwykle
intensywna współpraca białorusko-chińska. Z Chin na Białoruś płyną miliardowe kredyty, współpraca wojskowa, wspólne ćwiczenia, Chiny pod Mińskiem wybudują
duże miasto przemysłowe, które da pracę nawet dla 150 tys. osób. Prezydent Chin oświadczył, że Białoruś dysponuje decydującymi przewagami jako strategiczny
partner Jedwabnego Szlaku.
Wydaje się, że zarówno Ukraina jak i Białoruś mogą całkiem niedługo stać się głównymi sferami wpływu Chin w Europie.
Chiny mogą się stać dla Rosji większym zagrożeniem niż USA
Chiny projektując Jedwabny Szlak uwzględniają także trasę z pominięciem Rosji jako wielkiego łącznika handlowego Europy i Azji, a to dlatego, że muszą się
liczyć z tym, że Rosja niekoniecznie musi pozostać ich sojusznikiem. Geopolitycy, tacy jak Jacek Bartosiak mówią, że sojusz amerykańsko-rosyjski jest
całkiem realny.
Rosja jest sojusznikiem Chin i przeciwnikiem USA niejako siłą rozpędu historycznego, lecz czasami przychodzi taki klimat geopolityczny, który wywraca dawne
sojusze do góry nogami i z największych wrogów robi sojuszników. Tak było z sojuszem polsko-tatarskim, który narodził się ni z tego ni z owego po wiekach
walk.
Historyczna analiza Chin sugeruje wyraźnie, że od wieków nieprzerwanie pęcznieją one terytorialnie w Azji. Ich ekspansja w kierunku syberyjskim wydaje się
naturalna i nieunikniona. A na dodatek niezwykle ważna dla Chin. Wprawdzie dziś Syberia jest krainą wiecznego lodu i śniegu na której żadna poważniejsza
cywilizacja nie jest w stanie się rozwinąć, lecz Syberia to kraina przyszłości. Na samym początku XXI wieku po raz pierwszy od 11 tys. lat
zaczęła rozmarzać wieczna zmarzlina syberyjska na powierzchni miliona
kilometrów kwadratowych. Może ona zniknąć do końca tego wieku. Zmieni to całkowicie układ globalny. Dzięki temu procesowi wielka pustynia Gobi stanie się
wilgotna i zakwitnie na niej życie. Północne morza Euroazji staną się wówczas w pełni żeglowne, tworząc bardzo ważny euroazjatycki szlak handlowy. Rosja,
która obecnie w analizach geopolitycznych jest kategoryzowana jako heartland, stanie się rimlandem.
O ile dotrwa do tego czasu. A wydaje się to mało prawdopodobne. Z jednej strony rozpuszczanie wielkiej zmarzliny zmyje na Syberii słabe zalążki cywilizacji
— i wiele trzeba będzie budować na nowo. Z drugiej zaś Rosja jako państwo silnie uzależnione od eksportu surowców może nie przetrwać rewolucji
energetycznej. Z trzeciej wreszcie, jeśli Chiny chcą zachować długofalową supremację azjatycką w kontekście zmian klimatycznych, będą ekspandować ku
Syberii, czyli są skazane na konflikt z Rosją.
Dopóki Chiny mocują się z USA, dopóty Rosja jest Chinom potrzebna. Gdyby jednak USA przegrały walkę o dominację, wówczas Rosja zaczęłaby coraz mocniej
odczuwać chiński napór.
Dlatego właśnie Rosja i USA mogą uznać, że ich wzajemny konflikt oznacza jedynie dalszą ekspansję globalną Chin, która może być niebezpieczna dla obu
imperiów.
Putin jako protektor wschodniego i zachodniego chrześcijaństwa
Sądzę, że zapowiedzią tego wielkiego zwrotu było spotkanie papieża Franciszka i patriarchy moskiewskiego Cyryla, co niezwykle znamienne — na Kubie, która
całkiem niedawno zaczęła proces pojednania z USA. Jest to pierwsze tego rodzaju spotkanie od tysiąca lat i jest ono potencjalną zapowiedzią zbliżenia Rosji z Zachodem.
Nie ma wątpliwości, że w cezaropapistycznym prawosławiu patriarcha Cyryl występował jako delegat Putina. Na kremlowskim portalu Russia Today podano, że
spotkanie to może zapobiec III wojnie światowej. Kilkanaście dni przed tym spotkaniem
do Watykanu przybył prezydent Iranu, po raz pierwszy od 16 lat.
Tymczasem w Polsce kwestionuje się rangę polityczną spotkania Cyryl-Franciszek. Jakiś ekspert do spraw międzynarodowych na antenie TVN kwestionował
znaczenie porozumienia ze światem katolickim dla Putina, który jakoby grał wyłącznie na prawosławie i rzekomej niechęci do katolicyzmu. W istocie całkowite
pojednanie cerkwi i kościoła jest dla Putina jedynie drogą do tego, by wcielić się w głównego obrońcę praw całego chrześcijaństwa, zyskując tym samym
niezwykłe wsparcie ze strony kościołów i środowisk katolickich w krajach zachodnich. Do tej pory rola taka była utrudniona głównie tym, by nie budzić
niepokoju prawosławnych, stale obawiających się prozelityzmu katolickiego.
W istocie Putin nie dokonuje tutaj żadnego rewolucyjnego odkrycia, a jedynie idzie śladem osiemnastowiecznej Rosji, która w okresie zaborów przeżywała
spektakularny okres nie tylko tolerancji dla katolicyzmu, ale i wręcz jego państwowego wsparcia. W okresie 1772-1812 katolicyzm, zwłaszcza poprzez jezuitów
miał się w Rosji tak dobrze, jak nigdy przedtem i nigdy potem. Jezuici uzyskali wówczas spektakularny wpływ na kształcenie elit w Rosji. Tymczasem dziś po
raz pierwszy w historii papieżem został jezuita i sytuacja w historycznym zbliżeniu katolicyzmu z Rosją dąży do tego samego stanu.
Jest to oczywiście polityka z obu stron, tyle że Putin w istocie dąży do rangi głównego obrońcy chrześcijaństwa na świecie. Zauważmy, że o ile dawniej to
bolszewicy byli pionierami najbardziej bezpruderyjnej etyki seksualnej i obyczajowej, o tyle dziś role zupełnie się odwróciły: to Zachód promuje skrajny
liberalizm obyczajowy demontując tym samym poparcie dla kościołów chrześcijańskich, podczas gdy Rosja stała się ostoją konserwatyzmu obyczajowego, w
istocie broniąc tej etyki obyczajowej, która najbliższa jest środowiskom katolickim. Na Zachodzie standardem są państwa świeckie i żaden przywódca nie ma
odwagi preferować środowisk chrześcijańskich, by nie narazić się na zarzuty państwa wyznaniowego, o tyle Rosja robi to otwarcie. Przykładowo władze
francuskie prowadzą rozbiórki historycznych kościołów, Rosja tymczasem prowadzi od kilku lat program renowacji budowli sakralnych, oferując wsparcie nawet
na świątynie katolickie. To w oficjalnym serwisie Kremla otwarcie protestuje się przeciwko
dyskryminacji katolicyzmu we Francji wobec islamu (krytyka większej surowości w karaniu prowokacji wymierzonych w islam, wobec prowokacji wymierzonych w
katolicyzm).
Choć dziś wykonawcą tej polityki wobec prawosławia jest papież-jezuita, jednak ślady przecierał tutaj kościół polski. To w Polsce
na VI Zjeździe Gnieźnieńskim w 2005 metropolita Hilarion zaapelował o powołanie wspólnego
„katolicko-prawosławnego" sojuszu przeciwko niebezpieczeństwom „walczącego ateizmu, relatywizmu i islamu". Kilka lat później Hilarion został ministrem
spraw zagranicznych cerkwi moskiewskiej. Nim Cyryl spotkał się z papieżem, w 2012 miała miejsce jego historyczna wizyta w Polsce i podpisanie wspólnego
dokumentu z polskim kościołem, w którym obie strony apelowały: „Każdy Polak w każdym Rosjaninie i każdy Rosjanin w każdym Polaku powinien widzieć
przyjaciela i brata". Gazeta Polska skrytykowała wówczas to spotkanie jako wyraz niebezpiecznej polityki.
1 2 3 4 5 Dalej..
« Stosunki międzynarodowe (Publikacja: 23-02-2016 Ostatnia zmiana: 24-02-2016)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9979 |
|