|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Hej ty ojcze atamanie [3] Autor tekstu: Witold Stanisław Michałowski
Gdyby nie było potażu/ Nie byłoby ekwipażu/
Skarb to nie dosyć wielbiony/ Z popiołów mamy galony.
Rozpad Jugosławii, głównego do niedawna dostawcy węgla drzewnego, dał szansę naszym producentom. Ponieważ można na tym zarobić naprawdę duże pieniądze,
sprawą zajęły się doskonale zorganizowane, grupy towarzyskie. Zajmujących się węglowo-drzewnym biznesem los bieszczadu oczywiście nie interesuje.
Większości tych, co przez dłuższy czas pracowali „na wypale" jeszcze dekadę temu, już od dawna nie ma wśród żywych. Narażeni byli na szkodliwe
oddziaływania smoły na skórę, powodujące nigdy nie gojące się oparzenia rąk i najgroźniejsze odmiany raka. Napuchnięte twarze i szyje ich pokrywał
chorobliwy rumień. Produkowany ze smoły potażowej olej kreozotowy zawierał fenole trwale uszkadzające centralny układ nerwowy, powodujące uporczywe bóle
głowy, duszności, sinice, żółtaczkę. Pary oleju terpentynowego wywołują zapalenie spojówek, podrażnienie błon śluzowych ust, stany podniecenia, senności,
uszkodzenia nerek, zapalenia pęcherza. Ocet drzewny, jako jeden z produktów suchej destylacji, zawiera alkohol metylowy. Zatrudnieni przy retortach są
narażeni na wdychanie jego oparów. Powoduje to zaburzenia psychiczne, porażenie nerwów wzrokowych i słuchowych. Lokowanie chociażby tylko na jeden sezon
chałupniczych fabryk chemicznych nie posiadających oczyszczalni ścieków, zakażających ziemię, atmosferę i ludzi jadowitymi truciznami w obszarach cennych
przyrodniczo jest ewidentnym przestępstwem. Takim samym, jakim byłoby ustawienie retort w Parku Wilanowskim. Wielogłowa, żerująca na wypałach ośmiornica
dawno już oplotła lokalny wymiar sprawiedliwości, urzędy skarbowe, referaty zatrudnienia Jej ramiona sięgają daleko. Naiwni, usiłujący z nią walczyć,
napotykają tylko drwiące uśmieszki różnego szczebla bardzo ważnych biuralistów. A mogło być tak wspaniale. Europejsko. Ekologicznie. Leszek z Zatwarnicy
wypałem zajmował się parę lat. Za długo. Nie ma go już wśród żywych.
W stanie wojennym wróciłem do PRL z Kanady aby poprowadzić studencką bazę w Berehach Górnych. Razem z Bazylem wznieśliśmy przed nią z drewnianych żerdzi
bramę. Odtwarzała anagram imienia Władimira i Olgi. Tryzub. Na tle Połoniny Caryńskiej rysował się pięknie. Poszedł jednak donos do bezpieki. Jej
przedstawiciele prawie natychmiast zjawili się POLONEZEM. Bazyl, potomek starożytnego rabinackiego rodu sporo się napocił aby im wytłumaczyć , że nie
zamierzaliśmy gloryfikować UPA. Prawie mu się udało. Niestety SB-ków spisujących sążnisty raport pod wieczór od strony bazowego ogniska dobiegł śpiew
Hej ty ojcze atamanie, Ukraina śpi w najlepsze.
Śpią sokoły na kurhanie i stanęła woda w Dnieprze
Bazyl zdrętwiał. Przyszła chluba krajowego dziennikarstwa już liczył lata odsiadki. Raport nie został dokończony. Esbek podszedł do ogniska. Dostał kubek
herbaty i ...podjął melodię. Miał nawet dobry głos. Wśród śpiewających nikt nie był Ukraińcem. Natomiast najbliżsi paru siedzących przy ogniu osób stracili
życie z rąk tych, którzy nosili przypięty na czapkach Tryzub. Większość przecudnej urody drewnianych unickich cerkiewek zniszczyły niestety jak ich wówczas
nazywano „nieznani sprawcy". W Birczy i w Lutowiskach działo się to na moich oczach jeszcze w połowie lat siedemdziesiątych. Nie tylko w Zawadce
Morochowskiej polscy żołnierze zaganiali do cerkwi cywilnych mieszkańców aby spalić ich żywcem. Miał to być odwet za wyczyny UPA. Nie oszczędzono nawet
rodzin dwóch byłych żołnierzy Legionów Piłsudskiego. Trudne i skomplikowane są dzieje narodów które zamieszkiwały I Rzeczypospolitą. Że potoczyły się takim
a nie innym torem winne są jej elity, oraz kościół katolicki, obu obrządków. Wymowa cyfr jest bezwzględna. Na cmentarzu pod Monte Cassino w co najmniej 9%
grobów leżą ci, których dzisiaj nazwano by Ukraińcami. Taki sam mniej więcej procent mieszkańców II Rzeczypospolitej przyznawał się do tej narodowości.
Jednocześnie aż 78% ziemi ornej i to tej najlepszej na terenie Wołynia i Podola, krain o przeważającej gospodarce rolnej znajdowało się, zgodnie z danymi
statystycznymi z 1938 roku, w polskich rękach. To była bomba z opóźnionym zapłonem. Wcześniej czy później musiała wybuchnąć. W rzezi galicyjskiej 1846 roku
etnicznie polscy chłopi rzymsko-katolickiego wyznania rżnęli polskich panów drewnianymi piłami. Podobnie się działo w czasie rewolucji rosyjskiej,
francuskiej, meksykańskiej. Jest zwykłą głupotą albo nikczemną perfidią za którą stoją moskiewscy inspiratorzy żądać obecnie, aby za rzezie b. obywateli II
RP na Wołyniu, dokonywane również przez b. obywateli II RP przepraszał naród ukraiński. Mające geopolityczny wymiar plany budowy magistrali przesyłowej
kaspijskiej ropy naftowej ODESSA- BRODY- GDAŃSK integrującej gospodarczo nas z Ukrainą, powinny swego czasu otrzymać na polskiej ziemi wszelką możliwą
pomoc. Tak się niestety nie stało. Mieliśmy za to istny festiwal wspomnień o krwawych wydarzeniach na Wołyniu i bratobójczych rzeziach. Przodował w tym
ksiądz Isakiewicz-Zalewski. Do czasu gdy ktoś ujawnił nazwisko jego niezwykle dobrotliwego dla katolickiego kościoła rosyjskiego przyjaciela. Interesującym
się mechanizmami, którymi posługują geopolityczni manipulatorzy muszę przypomnieć pewne wydarzenie.
Z profesorem Wiktorem Poliszczukiem poznałem się w Montrealu. Parę lat temu Jego odczyt w Warszawie wykorzystany został niestety jako element prowokacji
skierowanej przeciwko polsko-ukraińskiemu pojednaniu. Miał miejsce w dniu w którym prezydent Wiktor Juszczenko składał wizytę prezydentowi Lechowi
Kaczyńskiemu. Zastanawiająca zbieżność terminów. Kierownictwo organizacji której nazwy nie będę wymieniał ponieważ należy do niej zapewne wielu
przyzwoitych ludzi wykorzystała odczyt profesora do promocji makabrycznego projektu poświęconego ofiarom UPA. Mariana Koniecznego wybitnego rzeźbiarza
który popełnił najzwyklejszą nikczemność jaką było żerowanie na ludzkich uczuciach niestety nic nie mogło usprawiedliwiać. Wizerunek zmasakrowanych
dziecięcych ciał zawsze będzie budził zgrozę. Uczucie nienawiści, głębokiego żalu i wstrętu do oprawców, do ziemi która ich nosiła i języka którym się
posługiwali. Tu nie ma i nie może być wyjątków. Ludobójstwo, którego ofiarami padło wiele tysięcy rodzin polskich osadników na Wołyniu jest faktem. Do
dzisiaj nie osądzonym i w bardzo wielu przypadkach niewyjaśnionym. W aż tak wielu, że nadal otwartym pozostaje pytanie kto był tak naprawdę jego sprawcą.
Tu nie chodzi o pijanego parobka, któremu kazano mordować najbliższych sąsiadów. Nie dając nawet do ręki broni palnej, bo by jej prawdopodobnie nie umiał
użyć. Za narzędzie mordu służyło to co miał pod ręką. Drewniany kół, kosa, siekiera. Ofiary pętał drutem kolczastym. Jak mogło do tego dojść? Kto ponosi
winę? Próbujmy znaleźć odpowiedź na tak postawione pytanie. Odpowiedzi częściowo dostarcza przedwojenny rocznik statystyczny. W 1937 r. na Wołyniu i
Podolu, terenach o zdecydowanej przewadze gospodarki rolnej, blisko 80% ziemi uprawnej i to tej najlepszej znajdowało się w polskich rękach, a w
nielicznych miastach przeważał żywioł żydowski. To była prawdziwa bomba z opóźnionym zapłonem. W pogranicznych województwach II RP po obu stronach wg
maksymalnych szacunków zginęło 208.000 ofiar. Czyli 0,2% populacji obu tak bliskich sobie i tak sobie potrzebnych narodów. Żal ofiar. Oczywiście. Nikt nie
chce być pachołkiem we własnym kraju i to na ziemi gdzie od wielu pokoleń spoczywają prochy jego przodków. W kraju, o który oni walczyli i ginęli. Na
wojennych cmentarzach pod Monte Cassino, w Narwiku i Lenino 10% poległych nosiło ukraińsko brzmiące nazwiska. Nie potrafiliśmy, nie umieliśmy i nie
chcieliśmy razem z najbliższym nam etnicznie, kulturowo i cywilizacyjnie narodem Europy żyć we wspólnym państwie. Słowacy, Chorwaci, Bośniacy, Baskowie,
Flamandowie, Szkoci byli w podobnej sytuacji. Rozstania bywają bolesne dla obu stron nie tylko w rozwodach małżeństw legitymujących się długim pożyciem.. I
obie strony ponoszą za to winę. W II Rzeczypospolitej mieliśmy fatalną politykę wobec mniejszości narodowych. Nie bez winy jest też kościół katolicki obu
obrządków: rzymskiego i greckiego. Gdzież byli ich kapłani gdy zaczynało się dziać to co się wydarzyło? Biedni wieśniacy mordowali się nawzajem również w
czasie rewolucji francuskiej, meksykańskiej, rosyjskiej. Jest najzwyklejszą głupotą albo nikczemną perfidią, za którą stoją obcy inspiratorzy, domagać się
aby za zbrodnie popełnione na Wołyniu przez obywateli II Rzeczpospolitej na obywatelach II Rzeczpospolitej odpowiadał naród ukraiński. Za rzezie dokonywane
rękami chrześcijan na chrześcijanach, powinni przecież odpowiadać również hierarchowie obu katolickich kościołów. Tych czynów dopuściły się przecież ich
owieczki, które wychowywali i o których dusz zbawienie modlili się do tego samego Boga. Projekt wystawienia w centralnym miejscu Warszawy na Placu
Grzybowskim, w pobliżu synagogi i Teatru Żydowskiego pomnika ofiar Ukraińskiej Powstańczej Armii był jawną prowokacją. Przywołującą ciągle żywe upiory
niedawnej historii. W dziejach powszechnych ofiarami wojen zawsze padały głownie kobiety i dzieci. Wynika to z rachunku prawdopodobieństwa. Tak samo jest w
Czeczenii, Syrii, Iraku, Afganistanie.
Mój najstarszy syn i imiennik urodził się w Przemyślu. Członkowie bliższej i dalszej rodziny jego matki w czasie wojny służyli w A.K., NZS, UPA, ORMO. Ci
co przeżyli zdawali sobie sprawę, że ktoś celowo rozgrywał i podsycał polsko-ukraiński antagonizm. Odnotowano liczne przypadki jak jednego dnia bandy
przebrane w polskie mundury i noszące ryngrafy Matki Boskiej na piersi puszczały z ogniem ukraińskie wsie a następnego dnia te same oprychy przypinały
sobie na czapki anagramy imienia Władimira i Olgi -Tryzub i wyrzynały w pień polskie. Ich komendanci zwykle bezbłędnie posługiwali się tylko językiem
rosyjskim. Temat sowieckich inspiracji dla ideologicznej działalności Doncowa i jego zwolenników do dziś nie jest należycie opracowany. To samo dotyczy
ostatecznego wyjaśnienia przyczyn zaistnienia Akcji Wisła. Jest oczywistym, że decyzja o jej przeprowadzeniu zapadła w Moskwie. Istnieją poszlaki, że miała
być generalną próbą przed przesiedleniem mieszkańców województwa kieleckiego dość zdecydowanie przeciwstawiających się komunistycznym porządkom w stepy
Kazachstanu. W rejon przyszłych poligonów jądrowych.. Radzieccy naukowcy chcieli się przekonać jak będą reagowały na promieniowanie organizmy „prawdziwych"
Europejczyków. Akcja Wisła nie była „ludobójstwem" co dziś gwałtownie nagłaśniają niektórzy. Bojków i Łemków po przewiezieniu na tzw. Ziemie Odzyskane
osiedlano w gospodarstwach należących do zupełnie innej cywilizacji. Za dokument niech posłuży chociażby zdjęcie z końca lat 30-tych kurnej chałupy z
Wołosatego zamieszczone w książce A.F. Ossendowskiego KARPATY I PODKARPACIE Jeśli paranoiczny pomysł makabrycznego pomnika zostałby zrealizowany, to nie
można wykluczyć, że we Lwowie naprzeciw Cmentarza Orląt stanie pomnik poświęcony ofiarom bestialstwa żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego. I ruszy spirala
wydarzeń. Kontredans, jaki trwał wokół rurociągu Odessa- Brody dał bardzo wiele do myślenia. Aktywiści różnego rodzaju organizacji od dawna starają się,
aby Polacy nie zacieśniali więzów z Ukraińcami. Gospodarczych w szczególności. Lepiej jeśli nadal zachowają w historycznej pamięci „pale pojednania". Oba
te narody liczą łącznie z paropokoleniową już emigracją w Kanadzie, USA Brazylii i Australii przeszło 120 milionów. Etnicznych Rosjan jest niewielu więcej.
Napierają na nich z południa muzułmańskie narody Azji Środkowej, a ze wschodu odkrywający swoje korzenie mieszkańcy Syberii, której aż 1/3 terytorium
carska Rosja zagrabiła Chinom stosunkowo niedawno.
1 2 3 4 Dalej..
« Felietony i eseje (Publikacja: 13-03-2016 )
Witold Stanisław MichałowskiPisarz, podróżnik, niezależny publicysta, inżynier pracujący przez wiele lat w Kanadzie przy budowie rurociągów, b. doradca Sejmowej Komisji Gospodarki, b. Pełnomocnik Ministra Ochrony Środowiska ZNiL ds. Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery Karpat Wschodnich; p.o. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Budowniczych Rurociągów; członek Polskiego Komitetu FSNT NOT ds.Gospodarki Energetycznej; Redaktor Naczelny Kwartalnika "Rurociągi". Globtrotter wyróżniony (wraz z P. Malczewskim) w "Kolosach 2000" za dotarcie do kraju Urianchajskiego w środkowej Azji i powtórzenie trasy wyprawy Ossendowskiego. Warto też odnotować, że W.S.M. w roku 1959 na Politechnice Warszawskiej założył Koło Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli. Więcej informacji o autorze Liczba tekstów na portalu: 49 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Kaukaz w płomieniach | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9985 |
|