|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe
Ukraińska polityka historyczna a pojednanie z Polską [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Ukraińscy prezydenci, hierarchowie kościelni oraz intelektualiści wystosowali list w którym przepraszają naród polski za zbrodnie dokonane na Wołyniu w
trakcie i po II wojnie światowej.
"Drodzy pobratymcy,
Zbliżają się dni pamięci po poległych synach i córkach naszych narodów. W historii stosunków wzajemnych Ukraińców i Polaków jest wiele zarówno kart
jednoczących nas jak braci, jak i krwawych. Wśród nich epizodem szczególnie bolesnym i dla Ukrainy, i dla Polski pozostaje tragedia Wołynia i
polsko-ukraińskiego konfliktu lat drugiej wojny światowej, w wyniku którego zginęły tysiące niewinnych braci i sióstr.
Zabijanie niewinnych ludzi nie ma usprawiedliwienia. Prosimy o wybaczenie za popełnione zbrodnie i krzywdy — to nasz główny motyw."
Całość dostępna w polskojęzycznym serwisie ukraińskim polonews.in.ua.
Został on bardzo dobrze przyjęty przez naszych czytelników. Wśród reakcji widzimy podejście pragmatyczne (musimy się pogodzić — to nasz wspólny interes),
jak i chrześcijańskie:
„Ważne abyśmy się pojednali, nie zapomnieli, abyśmy tworzyli nową historię, historię pojednania i przebaczenia, nową, lepszą historię naszych narodów, bo
tylko to da nam siłę i potęgę. Mamy więcej dobrego w Naszych losach niż złego i to jest dzisiaj kamień węgielny do Naszego wspólnego jutra."
„Nie sądziłem, że dożyję takiego listu. Mam łzy w oczach, bo przodkowie moi byli mordowani tam, gdzie dzisiaj Ukraina, ale w Imię Jezusa Chrystusa z serca
wybaczam, to, co mogę wybaczyć i modlę się za Ukrainę. Niech Bóg błogosławi Ukrainie." (Stefan Przystojny)
Wśród dużej części tych, którzy odrzucają ten gest podnoszona jest kwestia aktualnej polityki historycznej Ukrainy, która walcząc aktualnie o swój
suwerenny byt odwołuje się bardzo mocno do głównego ruchu, który był liderem tej walki w XX wieku — UPA. Problem w tym, że akurat to ugrupowanie
jednocześnie ma na swoim sumieniu zbrodnię wobec Polaków na Wołyniu.
Czy da się pogodzić pojednanie z Polakami bez odrzucenia tej polityki historycznej? Aktualne środowiska neobanderowskie nie odnoszą się do Polski z
wrogością, przeciwnie deklarowali chęć zbliżenia. Tradycja banderyzmu została dziś okrojona do mitu walki z władzą sowiecką. Czy jednak Polacy mogą i
powinni pogodzić się kultem banderowców? Czy mogą uznać za dostateczne przeprosiny za Wołyń bez potępienia Bandery? Czy z drugiej strony mogą oczekiwać, że
w sytuacji zagrożenia bytu Ukraina odetnie się od głównego dzisiejszego symbolu walki o taką suwerenność?
Poniżej dwa głosy w tej sprawie.
Foto: PAP/Paweł Supernak
O monopolizacji polityki pamięci na Ukrainie
Powiem wprost, lektura prelekcji wygłoszonych przez historyków na ukraińsko-polskim forum historyków wywarła na mnie dość silne wrażenie. Nie zawsze
pozytywne, ale bardzo emocyjne. Dlatego ten artykuł chcę rozpocząć od słów prof. Jurija Szapowała: „W wolnym państwie ani parlament, ani inny prawny
autorytet nie ma prawa określać, co w historii jest prawdą, a co takową nie jest; o czym historykom wolno dyskutować, a o czym — nie".
Wspaniała zasada. Ale o jakim wolnym państwie jest mowa i czy współczesna Ukraina podpada pod to określenie? Ponadto, w programie telewizyjnym znanej
dziennikarki Soni Koszkinej, dyrektor Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej (UIPN) Wołodymyr Wiatrowycz nawoływał by historii nie polityzować, a
pozostawić ją w gestii historyków.
Cóż, obie tezy są wspaniałe i zasługujące na natychmiastowe wdrożenie. Ale gdy uważnie przyjrzymy się aktualnej polityce pamięci historycznej na Ukrainie,
to okaże się, że ona w żaden sposób nie odpowiada tym liberalnym określeniom. Dlatego że już obecność w państwie takiej instytucji jak IPN wskazuje na to,
że istnieje organ państwowy, który oficjalnie odpowiada za instrumentalizację historii. Jest to mianowicie instytucja, posiadająca uprawnienia do
określonego doboru wydarzeń i postaci historycznych do oficjalnej heroiczno-patriotycznej narracji. Otóż, jak by powiedział prof. Szapował — do
„zorganizowania zapominania i przypominania" dla całego społeczeństwa. Dlatego co najmniej dziwnym wydaje się słyszeć z ust dyrektora UIPN życzenie
pozostawienia historii historykom. Do tego wszystkiego, jeżeli przeanalizować działalność UIPN od początków jego istnienia, to okaże się że dyrektywna
metoda prowadzenia polityki pamięci na Ukrainie — to wszystko na co nas stać.
Zaczęło się wszystko jeszcze w okresie prezydentury Wiktora Juszczenki, który najbardziej wykazał się na polu „historycznym" z pośród wszystkich
prezydentów Ukrainy. Należy tu zaznaczyć, że pomimo młodego wieku, aktywnym promotorem takiej „ustawodawczej" (drogą wydawania ustaw prezydenckich) metody
prowadzenia polityki historycznej był właśnie Wołodymyr Wiatrowycz. Wiktor Juszczenko wyróżnił się wtedy stworzeniem UIPN i szeregiem ustaw o historii i
postaciach historycznych. Na zakończenie swojej prezydentury Juszczenko nadał tytuł „Bohatera Ukrainy" dowódcy UPA Romanowi Szuchewyczowi i przywódcy OUN
Stepanowi Banderze. Już wtedy trudno było zrozumieć przyczyny takich posunięć prezydenta: czy chciał uwiecznić te postacie w historii, czy „nasolić" swej
kontrkandydatce do fotela prezydenta. W swej polityce Juszczenko miał również próby zmiany dat świąt państwowych i wprowadzenia uczczenia nowych,
„niesowieckich", bohaterów. Pozytywnym doświadczeniem okazały się dyskusje nad zmianą programów nauczania historii w szkole, proponowane przez grupę
ekspertów kierowaną przez Natalię Jakowenko. Jednak przegrana Juszczenki na wyborach doprowadziła do powrotu reakcyjności i nawet negowania pozytywnych
wyników w działalności UIPN. Zastanawiające jest, ale dlaczego UIPN pod kierownictwem Wiatrowycza nie wznowił działalności tej naprawdę fachowej grupy
naukowców.
Gwałtowne zmiany w polityce historycznej z czasów Janukowycza i ich bezpośrednia zależność od zmiany reżymu politycznego wskazywały na to, że „dyrektywna"
zasada jest niedługowieczna i nieefektywna. Po Rewolucji Godności znowu powstało pytanie jaką powinna być polityka historyczna odnowionego państwa. Ale tu
na Ukrainę czekało kolejne niebezpieczeństwo, polegające na specyfice okoliczności, w jakich ona miałaby być prowadzona. Na te uwarunkowania wpłynęła
aneksja Krymu przez Rosję, jej agresja na Donbasie oraz bezkrytyczne, a nawet gloryfikacyjne adaptowanie przez Rosjan sowieckiej historii, włączając w nią
i stalinizm, i mitologizację Wielkiej Wojny Ojczyźnianej (jak w Rosji nazywają II wojnę światową — red.). Taki obrót sprawy nie mógł się nie odbić na
ukraińskiej polityce historycznej, a szczególnie aktywni aktorzy skierowali ją w kierunku antysowieckim i, odpowiednio, antyrosyjskim.
Aby nie zawracać sobie głowy rolą Armii Czerwonej w II wojnie światowej, w której służyło wielu Ukraińców, twórcy nowej polityki pamięci podstawowy akcent
zrobili na tych siłach z przeszłości, które walczyły o niezależną Ukrainę tocząc wojnę przeciwko Związkowi Sowieckiemu. I chociaż prof. Szapował mówi, że
żaden organ prawny nie ma prawa wskazywać historykom, co jest prawdą, UIPN zadbał o to, żeby Rada Najwyższa przyjęła tzw. „ustawy dekomunizacyjne", które w
istocie okazały się dyrektywami dla historyków, w jaki sposób mają „prawidłowo" pisać historię Ukrainy.
Koniecznie trzeba tu zaznaczyć, że pod płaszczykiem dekomunizacji namieszano wiele, często sprzecznych, momentów. Na przykład: co wspólnego z dekomunizacją
ma ustawa „O statusie prawnym uczczenia pamięci walczących o niezależność Ukrainy w XX wieku"? W istocie jest to typowy przykład tego jak ustawowo
wytypować listę pozytywnych bohaterów w historii Ukrainy. Próba ustawowo przypisać status heroiczności pewnym wydarzeniom, organizacjom czy osobom.
Zastanawia jedynie to, że na tej liście znalazły się autorytatywne ruchy polityczne i nawet organizacje, które prowadziły taktykę rewolucyjnego terroru. Do
tej ustawy można byłoby ustosunkować się jak do formalno-rytualnego wydarzenia, gdyby nie kolejna ustawa: „O odpowiedzialności za naruszenie ustawodawstwa
o statusie walczących o niezależność Ukrainy w XX wieku".
W końcowych punktach tej ustawy jest zapisane:
"1. Obywatele Ukrainy, cudzoziemcy, a również osoby bez obywatelstwa, którzy publicznie znieważają osoby, wymienione w p. 1 Ustawy, przeszkadzają w
realizacji praw osób walczących o niezależność Ukrainy w XX wieku, niosą odpowiedzialność zgodnie z ustawodawstwem.
2. Publiczne zaprzeczanie faktu słuszności walki o niezależność Ukrainy w XX wieku, poniżenie godności narodu ukraińskiego — są wystąpieniem przeciwko
prawu".
W jaki sposób historycy na całym świecie mają rozumieć te punkty Ustawy, a szczególnie długą listę heroicznych instytucji, partii i całych epok? Oraz
najważniejsze — kto będzie określał które badanie jest obraźliwe dla Ukraińców, a które nie? Trudno też zrozumieć, czy krytyczne materiały naukowe o
instytucjach czy wydarzeniach, przytoczonych w p.1, nie pociągną za sobą odpowiedzialności karnej? I owszem — czy potrzebne są nam prace badawcze nad
wiekiem XX, gdy bohaterowie zostali już określeni i kroku w prawo czy w lewo zrobić już nie wolno?
W takim razie trudno jest nawet określić co daje nam ta Ustawa? Po pierwsze — ona bardzo zawęża pole badań. Po drugie — zakłada z góry heroiczną
interpretację, niezależną od faktów, które wypłynęły podczas badań. Po trzecie — kto ma wystąpić jako sędzia pomiędzy państwem a badaczem? Po czwarte -
Ustawa nie wskazuje konkretnej kary za przewinienia. I tu, w razie potrzeby, otwiera się nieograniczone pole dla prześladowań osób mających inne zdanie. Po
piąte — jaki będzie stosunek państwa ukraińskiego do tych historyków z zagranicy, którzy już opublikowali swe akademickie badania i doszli do wniosku, że
np. OUN kolaborowała z Niemcami, stosowała terrorystyczne metody walki i jest współodpowiedzialna za czystki etniczne przeciwko ludności polskiej na
Wołyniu i Polesiu?
Te kwestie są szczególnie ważne obecnie, gdy został wznowiony dialog pomiędzy polskimi i ukraińskimi historykami. Nie mniej ważną jest ta Ustawa dla
ukraińskich historyków, poglądy których na wspomniane wydarzenia są często diametralnie przeciwne do tych, które wyłożono w Ustawie. Szczególnie pikantnie,
a właściwie beznadziejnie, wygląda perspektywa ukraińsko-polskiego dialogu o tragicznych wydarzeniach na Wołyniu w 1943 roku. Polski Sejm w 2013 roku
przyjął ustawę, w której zakwalifikował te wydarzenia jako „czystki etniczne ze znamionami ludobójstwa" i nazwał OUN i UPA organizacjami przestępczymi i
odpowiedzialnymi za masowe mordy na Polakach. Odpowiednio polscy historycy będą przytrzymywać się takiej interpretacji. Gdy polscy historycy, na podstawie
prac których Sejm podjął powyższą ustawę, spotkają się z ukraińskimi kolegami, którym natomiast ich ustawa zabrania negowania heroiczności tych wydarzeń -
to o czym będą dyskutować?
1 2 3 Dalej..
« Stosunki międzynarodowe (Publikacja: 05-06-2016 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10011 |
|