|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe
Soros i najbardziej przemilczana kolorowa rewolucja [4] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Porzućmy konwencjonalne myślenie o układzie konfliktów. Od lat straszy się
nas tym, że Putin jest wrogiem Unii, a Merkel z Obamą to gwaranci trzymania
Putina na odległość. Ci, którzy ich mogą zastąpić, którzy chcą współpracować z Putinem podporządkują nas Rosji. W istocie sprawy układają się najpewniej
odwrotnie. To przecież pod panowaniem Merkel Putin nie tylko pociągnął rurę
przez Bałtyk, ale i osacza nas za pomocą niemieckiego Opalu. Obecnie Gazprom
wespół w zespół z układaną przez Merkel Komisją Europejską będą przed sądem
unijnym występować przeciwko Polsce. To nie jest też tak, że Trump to korzystny dla Rosji prezydent, pytanie
polega jedynie na tym, czy będzie on równie korzystny jak Obama. Barack to dla
Putina był prezydent tysiąclecia, gdyż pozwolił mu na odrodzenie się rosyjskiego
imperializmu, choć obiektywnie państwo rosyjskie jest żenująco słabe
ekonomicznie. Trzeba było nadzwyczajnej nieudolności, godnej Pokojowego Nobla,
by Rosji udało się to, co się udało dzięki Obamie. To samo dał Obama Chinom. Jak
powiedział Zhang Jun, dyrektor generalny departamentu międzynarodowych stosunków
gospodarczych w chińskim MSZ: „Gdyby ktoś miał powiedzieć, że Chiny odgrywają
wiodącą rolę w świecie, powiedziałbym, że to nie Chiny pędzą do przodu, ale
raczej (dotychczasowi) liderzy cofnęli się, pozostawiając miejsce Chinom."
Dla reżimu kremlowskiego nie jest groźny Zachód, który szczerzy na Rosję kły — taki Zachód wzmacnia siłę Rosji. Dla Kremla groźny może być natomiast Zachód
otwarty na Rosję, bo wtedy nie ma jak konsolidować społeczeństwa wokół
nieudolnej gospodarczo władzy, która wobec swego surowcowego uzależnienia
skazana jest na upadek przez zwykły rozwój technologii energetycznych. Sankcje
nakładane na Rosję, dają jej jakąś stymulację, by rozwinęła nieco alternatywne
dziedziny gospodarcze, które nie zostaną rozwinięte przy otwartym Zachodzie.
Putin nie ma realnych powodów, by gniewać się na biurokratów brukselskich, skoro
tworzą oni warunki preferencyjne wobec rosyjskiego gazu czy apatytów na poziomie
całej zachodniej i środkowej Europy, kosztem surowców, które znajdują się w samej Unii Europejskiej. Gdyby zamiast Unii była polityka suwerennych państw,
Rosja miałaby bardziej pod górkę: gdyby nie masa obciążeń nakładanych na polski
węgiel to wygrywałby on nie tylko z rosyjskim gazem, ale i z rosyjskim węglem.
Dzięki Unii przegrywa. A gdyby peryferyjny kraj Unii, taki jak Polska,
postanowił masowo eksploatować własny gaz łupkowy opracowując doń stosowną
technologię, to bez wątpienia Bruksela znalazłaby odpowiedni pretekst
środowiskowy, by zablokować takie fanaberie, szkodliwe nie tylko dla samej
Rosji, ale i groźne dla układu sił wśród krajów Unii. Putin ma aż nadto powodów,
by kochać Unię, Merkel i Obamę. Oczywiście sama Unia nie jest jeszcze
odpowiednim gwarantem interesów Rosji. Wszak gdyby doszło do międzymorskiego
sojuszu Europy Środkowej, mogłaby ona zmienić porządek w ramach samej Unii,
który oznacza solidarne pasożytowanie Zachodu i Wschodu na Europie Środkowej.
Czy Euromajdan był dla Rosji niekorzystny? Zamienił Ukrainę w państwo upadłe,
które w najgorszym dla Rosji razie przez długie lata będzie usiłowało stanąć
ponownie na nogach, w korzystniejszym wariancie, Zachód i Rosja rozbiorą
Ukrainę, dzieląc się jej wspaniałymi ziemiami. Obalony Janukowycz wcale nie był
złotym chłopcem Putina, gdyż planował on jedynie przy współpracy z Rosją
otworzyć wielką produkcję rolną na chiński rynek — i Rosja w tym układzie byłaby
sukcesywnie coraz słabszym partnerem, bo Ukraina ma najlepsze ziemie na świecie.
Przez Euromajdan Ukraina zamiast bogacić się przy pomocy Rosji na rynku
chińskim, będzie swoim rolnictwem wykańczać rolnictwo europejskie.
Putin z Obamą zdemolowali i osłabili Ukrainę i Syrię, dzięki czemu oba te
kraje łatwo wpadną w całkowitą zależność od mocarstw: prawdopodobnie Syria dla
Rosji, Ukraina dla USA (czyt. dla amerykańskich koncernów i rosyjskich
oligarchów). Na Ukrainie już nikt poza marginesem nie będzie powtarzał tego, co
mówił Janukowycz (w połowie Polak): chcę Ukrainy otwartej i na Rosję i na Unię.
Wybór Trumpa może (choć nie musi) zakłócić spektakularną karierę
międzynarodową Rosji. Już przez sam banalny fakt, że nie będzie miał kto
straszyć Rosjan. Poza tym interes amerykański Trump może rozumieć nieco inaczej
niż interes międzynarodowych korporacji z siedzibą w USA.
Wyborowi Trumpa też towarzyszy groźba zmiany geopolitycznej, więc będzie też
miał swoją kolorową rewolucję o które nasi rodzimi sowieciarze winią bardziej
Amerykę niż międzynarodówkę, której twarzą jest Soros, a która to
międzynarodówka jest dziedziczką dawnej międzynarodówki komunistycznej (ta
ostatnia w realizacji władzy posługiwała się marksizmem ekonomicznym, ta
pierwsza — marksizmem kulturowym).
Gruewski, Orban, Kaczyński, Trump
Orban, Kaczyński, Trump prawdopodobnie słusznie są ze sobą łączeni, jako
element tej samej szerszej zmiany politycznej, tyle że pierwszym jej akordem nie
był Orban, lecz Gruewski, którego nikt jednak nie dostrzegł ani w ten sposób nie
zidentyfikował, gdyż jest to malutki kraj europejski, który dopiero usiłuje
wejść do mainstreamowych wspólnot zachodnich. Mały ale zdecydowanie niebanalny.
Jeśli elementem tej nowej fali jest pewien konserwatyzm społeczny będący swoistą
przeciwwagą dla rozbijania wspólnot tożsamościowych w łonie społeczeństw, to
jest nim także rewitalizacja wspólnot największych czyli narodowych. Nie ma na
świecie bardziej, powiedzmy, odważnego projektu niż Antykwizacja małego
słowiańskiego narodu, realizowana od 10 lat przez Gruewskiego.
Macedonia jest wprawdzie najbardziej niewidocznym narodem Zachodu, lecz w 2015 i 2016 Zachód zaczął dostrzegać, że nie jest ona wcale nieznacząca.
W 2015 kryzys imigrancki wywołany przez Obamę i Merkel [ 1 ], ujawnił, że Macedonia
jest południową bramą do Europy i że bez współdziałania tego małego kraiku
bałkańskiego strefa NATO może być dziurawa wobec wojny hybrydowej.
Nie wiem, czy prawdą jest, że rosyjskie służby zaszkodziły swojemu
największemu dobroczyńcy w Białym Domu i pomogły wygrać Trumpowi, ale prawdą
jest, że taką robotę na rzecz Trumpa wykonali macedońscy informatycy. Po wyborze
Trumpa Amerykanie ze zdumieniem odkryli, że potężne
epicentrum „fake newsów" generowanych w interesie Donalda Trumpa znajduje się w Macedonii w miejscowości Weles, skąd generowano pseudowiadomości o milionach
odsłon.
Zatem prawidłowy ciąg to nie jest Orban, Kaczyński, Trump, lecz Gruewski,
Orban, Kaczyński, Trump.
Liberalne media upierają się jednak, by w tym ciągu na początku umieszczać
Putina, co jest nadużyciem. Putin jest konserwatywny i narodowy, ale przede
wszystkim jest imperialny. Rosja nie proponuje żadnej zmiany paradygmatu w polityce międzynarodowej. Chce jedynie na niektórych terenach zastąpić
imperializm USA. Można powiedzieć, że Europa Środkowa nie jest imperialna, bo
nie może, ale także i Trump zapowiada politykę antyimperialną (pierwszym krokiem
było wypowiedzenie TTP). Putin bardziej pasuje do Obamy czy Clinton niż do
Trumpa. Jeśli Rosja ma jakiś wpływ na wielką przemianę zachodniego paradygmatu
to jest to jedynie próba jego wykolejenia na sprzyjające swoim interesom tory.
Powtórka lat 30?
Do czego doprowadzi rewitalizacja narodów, czyż nie do powtórki
faszystowskiej historii lat 30 i nowej wielkiej wojny między narodami? Straszą
tym liberalne media, zupełnie niepomne faktu, że w ostatnich latach wojny
wywoływano nie w imieniu narodów, lecz w imieniu jednostek, tzn. praw człowieka.
Wojna jaką w imieniu praw człowieka wywołano przeciwko reżimowi Husajna,
pochłonęła znacznie więcej Irakijczyków niż reżim Husajna. Podobnie w Libii -
wyzwalanie jej od naruszającego prawa człowieka Kadafiego pochłonęło bez
porównania więcej trupów niż reżim Kadafiego. I tak było za każdym razem, kiedy
imperialiści pod pretekstem praw człowieka napadali na „dyktatorów". Dziś w imieniu jednostek rozwala się całe narody, których jednostki pełne resentymentów
błąkają się potem po Zachodzie.
Dzisiejsze przebudzenie narodowe ma diametralnie przeciwne podłoże do tego z XIX/XX wieku. Wbrew temu, co się dziś opowiada, dawny renesans narodów nie był
jak dzisiejszy konserwatywny: był zaprzeczeniem konserwatyzmu. Był głównym
produktem dziedzictwa modernistycznego, głównym produktem nowoczesności,
poczynając od Rewolucji Francuskiej, która była pierwszym aktem tego
przebudzenia, które zakończyło się tak samo jak i jej matecznik: w wielkiej
krwi. Dawne przebudzenie narodowe dzieliło wszystkie nowinki i słabości
modernistyczne, a tym co je najbardziej zdegenerowało nie był żaden
konserwatyzm, lecz społeczny darwinizm, który wyparł wiosnoludową ideę
braterstwa narodów na rzecz idei „naturalnej" wojny między narodami.
Ewolucjonizm to wielka teoria biologiczna, która zupełnie zepsuła nauki
społeczne i choć główne jej toksyny zostały zneutralizowane, to jednak do dziś w poważnym stopniu infekuje on myśl społeczną. Nie na tyle jednak, by ponownie
zawładnąć ideą narodową. Warto pamiętać, że endecja to nie był międzywojenny
ciemnogród, lecz „nowoczesność". Warto też pamiętać, że korzenie wojowniczych
nacjonalizmów były dziedzictwem postępowej Rewolucji Francuskiej a nie Świętej
Inkwizycji.
Nie ma żadnej głębokiej analogii między dzisiejszym przebudzeniem narodowym a modernistycznymi nacjonalizmami. Aktualny trend sięga zdecydowanie bardziej do
idei przedmodernistycznych. Dla niektórych przed modernizmem była jedynie
inkwizycja kościelna i palenie czarownic, tyle że współczesny trend narodowy nie
ma jednego kościoła: Gruewski — prawosławny, Orban — protestant, Kaczyński -
katolik, Trump — chrześcijański ateista (czołowy wojujący ateista Sam Harris po
wyborze Trumpa stwierdził, że ewangelikanie wybrali nam właśnie pierwszego
ateistycznego prezydenta).
Można wprawdzie zauważyć, że Macedończycy swoją
ideę narodową konstruują wokół jednego z najbardziej imperialnych dziedzictw
świata, ale bardziej istotne jest tutaj to, że jest to dziedzictwo antyczne w sferze form, zaś chrześcijańskie w sferze treści — i to chrześcijaństwo
ekumeniczne. Prezydent Macedonii Grzegorz Iwanow, choć z wyznania jak i wszyscy
Macedończycy prawosławny — w swoje podróże zagraniczne najczęściej za cel
obierał nie Moskwę, lecz ...Watykan
(pierwsza
wizyta MSZ Macedonii w Polsce miała miejsce w kwietniu 2006, a więc tuż przed
przejęciem władzy przez Gruewskiego). Nie trzeba wyjaśniać, że dziś Watykan to
nie jest już Kościół imperialny, lecz ewangelijny. Definicja patriotyzmu według
Jana Pawła II: „Musimy wyjaśnić zasadnicze różnice pomiędzy niezdrową formą
nacjonalizmu, który uczy pogardy dla innych narodów i kultur, a patriotyzmem,
który jest właściwą miłością własnego kraju. Prawdziwy patriotyzm nigdy nie
stara się dążyć do dobrobytu własnego narodu kosztem innych. Bowiem ostatecznie
dotknęłoby to także jego własnego narodu, wyrządzenie krzywdy dotyka obu stron — i agresora, i ofiary. Nacjonalizm, szczególnie w swoich najskrajniejszych
formach, jest więc antytezą prawdziwego patriotyzmu." (przemówienie w siedzibie
ONZ, Nowy Jork, 5 października 1995 r.).
1 2 3 4 5 6 7 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] W sławetnym zaproszeniu uchodźców bez żadnych ograniczeń Merkel też prawdopodobnie działała na jakiś telefon lub email, gdyż to nie były jej poglądy: w połowie lipca 2015 głośna była scena, w której Merkel doprowadziła do płaczu 13-letnią Palestynkę, której powiedziała, że Niemcy nie są w stanie jej przyjąć, a kilka tygodni później zaprosiła wszystkich. « Stosunki międzynarodowe (Publikacja: 26-01-2017 Ostatnia zmiana: 27-01-2017)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10083 |
|