Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.489.091 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 705 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Przedziwne, że ludzie gotowi są sprzedać nie temu, kto najwięcej daje, tylko temu kto najwięcej obiecuje."
 Państwo i polityka » Ekonomia, gospodarka, biznes

Wschodnie darmozjady i zachodni gapowicze [2]
Autor tekstu:

Od miesięcy w polskich mediach przewijają się kpiny i gromy potępienia wobec dekretu Łukaszenki o tzw. podatku od pasożytnictwa, uwieńczone zupełnie absurdalnym poparciem dużych protestów społecznych. Absurdalnych - ponieważ organizowanych tuż przed tym, jak na Białoruś na niepokojąco duże ćwiczenia wjechać ma bardzo dużo rosyjskiego wojska. Tak jakby ktoś pragnął przed tym dać Rosjanom pretekst do pacyfikacji zdestabilizowanego kraju (do czego mogłoby przecież dojść, gdyby Łukaszenka nie rozmontował tego w zarodku). Jest najzupełniej dla wszystkich jasne, że w protestach tych w żadnym razie nie chodziło o zawieszony podatek od darmozjadów, ale jeśli już polskie media, w tym przede wszystkim media publiczne angażują się w popieranie antyłukaszenkowskich protestów, to niechby przynajmniej wzięli sobie do tego jakiś dorzeczny pretekst. Podatek od darmozjadów takim bowiem nie jest. Była to regulacja słuszna i racjonalna.

Choć bowiem problem gapowiczów/darmozjadów występuje zarówno na wschodzie, jak i zachodzie, to jednak sposoby reakcji są tutaj odmienne. Polska chciałaby zacząć rozwiązywać problem gapowiczów systemu, ale nie bardzo ma do tego instrumenty ze względu na specyfikę systemu ekonomiczno-politycznego — przynajmniej jeśli idzie o drenaż mózgów. Mamy natomiast szansę na redukcję zjawiska optymalizacji, ale tylko dlatego, że walczy z tymi obecnie całe G20 a tym samym i UE.

W zachodnich krajach problem gapowiczów także jest jak najbardziej realny, ale gospodarki te dotąd mogły sobie pozwolić na jego ignorowanie — ze względu na pasożytniczy charakter całego systemu neokolonialnego. Innymi słowy, gospodarki takich krajów jak USA, Wielka Brytania, Francja czy Niemcy mogą sobie pozwolić na ignorowanie wewnętrznego pasożytnictwa, ponieważ same uprawiają pasożytnictwo zewnętrzne, wobec krajów postkolonialnych (Francja, Wielka Brytania), wobec krajów neokolonialnych (USA) czy wobec krajów słabszych (Niemcy). Ponieważ jednak system kolonialny i jego nowe wcielenia nieubłagalnie się kurczy, więc i kraje zachodnie raczej prędzej niż później będą zmuszone walczyć z pasożytnictwem wewnętrznym. I już te procesy się rozpoczynają (np. rosnący protekcjonizm G20 oraz kroki wymierzone w optymalizację podatkową). Mam nadzieję, że kiedy Zachód zacznie w pełnej mierze wprowadzać u siebie nieuniknione prawodawstwo wymierzone w pasożytów społecznych, to Baćka będzie obficie wypominał to tym, którzy kręcili mu w tej sprawie majdan wmawiając zachodnim lemingom, że ustawy wymierzone w pasożytnictwo to coś złego.

A że szerokie regulacje antypasożytnicze na Zachodzie są nader pewne, świadczyć mogą nastroje antyimigranckie. Mieszkańcy krajów postkolonialnych w sposób zmasowany torpedują obecnie zachodnie systemy, poprzez bardzo obfite nadużywanie systemów socjalnych. Chcąc nie chcąc kraje zachodnie będą musiały ograniczać pasożytnictwo na tych systemach.

Trzeba nadto pamiętać, że Łukaszenka też został po prostu zmuszony do takiego kroku — ze względu na konflikt zachód-Rosja. Przez spadające ceny ropy, które są ważne dla budżetu białoruskiego, Łukaszenka nie jest w stanie utrzymywać w pełni rozwiniętego państwa socjalnego.

Co więcej, dekret przeciwko darmozjadom uderzał nie tyle w społeczeństwo białoruskie, co i w Rosję. Intencją tego podatku było bowiem z jednej strony wprowadzenie opłat od tych, którzy choć mogą to nie dorzucają się do wspólnego budżetu. Nie chodziło tutaj oczywiście o komunistycznych „bumelantów", którzy unikali pracy, lecz o tych, często bardziej dynamicznych, którzy wybierają lepiej płatną pracę za granicą, głównie chodzi tutaj o Rosję, gdyż 86% wyjeżdżających za pracą Białorusinów wybiera Rosję, gdzie pracuje ich ok. 50 tys. Podatek od darmozjadów mógł część z tych emigrantów zarobkowych zmusić do dokładania się do wspólnego budżetu (takich, którzy wybierali pracę w Niemczech), ale równie dobrze mógł działać jako stymulacja powrotu z Rosji, ponieważ różnica w potencjale gospodarki rosyjskiej nie jest aż tak duża wobec gospodarki białoruskiej (PKB per capita 2015: w Rosji — 24,5 tys. dol., na Białorusi — 17,7 tys. dol.). Podatek od darmozjadów mógł być czynnikiem ograniczającym atrakcyjność rosyjskiego rynku pracy dla Białorusinów.



Popieranie tych protestów to była zupełnie niedorzeczna sprawa w Polsce, bez względu na to, kto przygotowywał tę prowokację, czy Rosja (mająca szereg dobrych powodów: konflikt o cenę gazu i ropy, manewry Zapad 2017) czy raczej Zachód — być może było to „solidarne" dzieło obu stron, wszak podatek od darmozjadów uderza w drenaż białoruskich mózgów przez Niemcy, jak i Rosję. Efekt mógł być tylko jeden: zwycięstwo Rosji. I tak się też stało. Łukaszenka absolutnie nie mógł sobie pozwolić na destabilizację społeczną przed wielkimi manewrami rosyjskimi. Przecież nawet roztropniejsi polscy komentatorzy, jak Przemysław Żurawski vel Grajewski, ostrzegali, że te manewry w sytuacji konfliktu o gaz i ropę to dla Białorusi bardzo poważne zagrożenie. Jeśliby do tego zagrożenia dodać jeszcze majdan, to wynik mógł być tylko jeden: siły białoruskie wyłapały protestujących i zakończyły ruchawkę. W tej sprawie polskie władze nie zdały egzaminu. Że Biełsat sekundował majdanowcom to zrozumiałe, bowiem agenda polityczna stacji od lat jest niezmienna i nieprzemakalna nawet wobec zasadniczej zmiany sytuacji zewnętrznej: idzie o obalenie Łukaszenki. Ale że to przeniknęło do Wiadomości TVP to już niestety bardzo duży błąd, który pokazał niekonsekwencję aktualnej władzy, która wcześniej zrobiła sporo dla zracjonalizowania relacji z Białorusią. Byliśmy na dobrej drodze od wschodniej polityki pseudomisyjnej ku polityce realnej i pragmatycznej. Gromkie potępienie z pałacu prezydenckiego oraz potępienie z MSZ postawiło kropkę nad i — powróciliśmy do kolein starej polityki wschodniej. Do nieszczęsnego starego Partnerstwa Wschodniego.

Łukaszenka miał pełne prawo oczekiwać przynajmniej od Polski zrozumienia w tej sytuacji: jak już musimy popierać protesty na Białorusi toż przynajmniej nie te przed wielkimi rosyjskimi manewrami. Jeśli mimo to polskie władze się na to zdecydowały, trudno o pretensje, że ucierpią na tym mozolnie odbudowywane relacje polsko-białoruskie, że szkoły polskie nie będą miały łatwiej mimo ubiegłorocznych umów, że Łukaszenka będzie opowiadał, że to w Polsce szkoleni byli prowokatorzy. Na to wszystko w pełni zapracowaliśmy.

W efekcie wygrała Rosja. Łukaszenka nie tylko ponownie zraził się do Zachodu i do Polski, ale i musiał ustąpić w sprawie ropy i gazu. Białoruś musi zapłacić setki milionów dolarów dla Rosji. Wprawdzie otrzymała jakieś tam obniżki, ale zupełnie nie takie o jakie chodziło. Obniżki te mogą natomiast pogrzebać zaczątki rodzącego się polsko-białoruskiego sojuszu gazowo-naftowego. I przede wszystkim mogą zaowocować nie zelżeniem uzależnienia od Rosji — o co zabiegał Łukaszenka, ale jego pogłębieniem! W analogicznej sytuacji konfliktu białorusko-rosyjskiego o cenę ropy i gazu w roku 2010, bez wsparcia zachodu, który zaczął grać na Rosję (Obama i jego rosyjski reset, który ośmielił Niemcy do budowy swej hegemonii unijnej w oparciu o Rosję i bałtycką rurę — obecnie Trump będzie usiłował skłonić Niemcy do powrotu do szeregu, aczkolwiek nie wiadomo, czy mu się powiedzie), zakończyło się tym, że Białoruś musiała sprzedać Rosji narodowego operatora gazu ziemnego: Biełtransgaz stał się w 2011 Gazprom Transgaz. Podobnych rzeczy należy się spodziewać po tegorocznej ruchawce, w której Polska ma swój niechlubny udział.

Przykro będzie słuchać bredzeń o tym, jak to zły dyktator Białorusi znów wybiera stronę rosyjskiego cara. Niczego nie wybiera. Sami go w te ramiona wpychamy. To że robią to w Polsce środowiska sorosowo-brukselskie jest zrozumiałe, ale to że przyłączyły się do tego środowiska z ambicjami nawiązywania do polityki Piłsudskiego czy Giedroycia — to niestety jest okoliczność rozczarowująca.

Bez względu na nasze pretensje do krajów naszego regionu, do naszych najbliższych sojuszników, nie możemy polskiej siły budować w niemieckim stylu: kosztem słabszych krajów. Nie możemy jej budować w stylu rosyjskim, a więc w oparciu o proste wpychanie, nierzadko na siłę, swoich dóbr naturalnych. Ze względu na nasze położenie pomiędzy tego rodzaju bezwzględnymi molochami, naszą siłę możemy budować jedynie na realnym partnerstwie krajów naszego regionu, wspieranym przez kreatywność poddaną presji. Najpierw musimy się stać pragmatyczni, a dopiero później misyjni. Mówiąc inaczej: najpierw musimy zbudować naszą siłę, później dopiero angażować się w zbawianie i umoralnianie świata.


1 2 
 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (4)..   


« Ekonomia, gospodarka, biznes   (Publikacja: 06-04-2017 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 10103 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365