|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Biologia » Antropologia » Nauki o zachowaniu i mózgu » Psychologia społeczna
Duchowy problem nowoczesnego człowieka (1928) [1] Autor tekstu: Carl Jung
Tłumaczenie: Piotr Jaskółka
Duchowy problem
nowoczesnego człowieka jest jednym z tych zagadnień, które są w tak dużym
stopniu częścią czasów w których żyjemy, że nie możemy przyjrzeć się im z odpowiedniej perspektywy. Nowoczesny człowiek jest zupełnie nowym fenomenem;
nowoczesny problem właśnie się jawi i jego rozwiązanie wciąż leży w przyszłości.
Mówiąc o duchowym problemie nowoczesnego człowieka możemy co najwyżej formułować
pytania, i powinniśmy być może formułować je zupełnie inaczej, gdybyśmy mieli
choćby najmniejsze pojęcie o odpowiedzi jakiej udzieli przyszłość. Kwestia ta
wydaje się raczej niejasna; ale prawdą jest, że ma to związek z czymś tak
uniwersalnym, że ujęcie przekracza możliwości jakiejkolwiek jednostki. Mamy więc
wystarczający powód, aby podejść do takiego problemu ze skromnością i z
największą ostrożnością. To otwarte wyznanie naszych ograniczeń wydaje mi się
istotne, ponieważ to właśnie te problemy, bardziej niż jakiekolwiek inne, kuszą
nas do używania górnolotnych i pustych słów, a także ponieważ będę zmuszony
powiedzieć pewne rzeczy, które mogą brzmieć nieumiarkowanie i nieostrożnie, co
może łatwo sprowadzić nas na manowce. Zbyt wielu z nas padło ofiarą własnej
pompatyczności. Zacznijmy od razu
przykładem takiego widocznego braku ostrożności. Muszę powiedzieć, że człowiek,
którego nazywamy nowoczesnym, człowiek, który jest świadomy bezpośredniej
teraźniejszości, nie jest w żadnym razie przeciętnym człowiekiem. Jest raczej
tym, który stoi na szczycie, lub na samej krawędzi świata, z otchłanią
przyszłości przed nim, niebiosami ponad nim, mającym pod sobą całą ludzkość z historią, która zanika w pierwotnych mgiełkach. Nowoczesny człowiek lub,
powiedzmy raz jeszcze, człowiek bezpośredniej teraźniejszości — jest rzadko
spotykany, bo musi być świadomym w stopniu najwyższym. Ponieważ być całkowicie
obecnym oznacza być w pełni świadomym swego istnienia jako człowieka, wymaga to
najbardziej intensywnej i rozległej świadomości i minimum nieświadomości. Należy
jasno zrozumieć, że sam fakt życia teraz nie czyni człowieka nowoczesnym, gdyż w takim przypadku każdy z żyjących obecnie byłby taki. Tylko ten jest nowoczesny,
kto jest w pełni świadomy teraźniejszości.
Człowiek, który
osiągnął świadomość teraźniejszości, jest samotny. Człowiek „nowoczesny" zawsze
był taki, gdyż na każdym kroku ku pełniejszej świadomości usuwano go z uczestnictwa w jego pierwotnej, czysto zwierzęcej mistyce stada, z zanurzenia we
wspólnej nieświadomości. Każdy krok naprzód oznacza wyswobadzanie się z matczynego łona nieświadomości, w którym zamieszkuje masa ludzi. Nawet w cywilizowanej społeczności osoby tworzące, psychologicznie mówiąc, najniższą
warstwę żyją w stanie nieświadomości, niewiele różnym od tych pierwotnych. Ci z następnych warstw żyją na poziomie świadomości, który odpowiada początkom
kultury ludzkiej, podczas gdy ci z najwyższej warstwy mają świadomość, która
odzwierciedla życie ostatnich kilku wieków. Tylko człowiek, który jest
nowoczesny w naszym znaczeniu tego słowa naprawdę żyje w teraźniejszości; on sam
ma świadomość dnia dzisiejszego, i on sam stwierdza, że sposoby życia na tych
wcześniejszych poziomach zaczęły mu mierznąć. Wartości i dążenia tych minionych
światów już go nie interesują inaczej, niż z historycznego punktu widzenia. W ten sposób stał się „niehistoryczny" w najgłębszym sensie i zdystansował się od
masy ludzi, którzy żyją całkowicie w granicach tradycji. Jest zupełnie
nowoczesny tylko, gdy dotarł na sam skraj świata, pozostawiając za sobą
wszystko, co zostało odrzucone i zarośnięte, i wie, że stanął przed Nicością z której Wszystko może się wyłonić. [ 1 ]
To brzmi tak
wzniośle, że graniczy podejrzanie z patosem, bo nic nie jest łatwiejsze niż
przyjąć świadomość teraźniejszości. Wielka horda bezwartościowych ludzi
faktycznie oddaje się złudnym powiewom nowoczesności pomijając różne etapy
rozwoju i zadania życia które reprezentują. Nagle pojawiają się po stronie
prawdziwie nowoczesnego człowieka — wykorzenione upiory, wampiryczne duchy,
których pustka dyskredytuje go w jego bezgranicznej samotności. Oto dlaczego
tylko garstka nowoczesnych ludzi jest dostrzegana przez nieprzenikliwe oczy mas,
poprzez ponurą zasłonę tych widm, pseudo-nowoczesnych, i z nimi mylonych. Nic na
to nie można poradzić; „nowoczesny" człowiek jest wątpliwy i podejrzany, i taki
był zawsze, zaczynając od Sokratesa i Jezusa.
Uczciwe przyjęcie
nowoczesności oznacza dobrowolnie ogłoszenie upadłości, złożenie ślubów ubóstwa i czystości w nowym sensie i — co jest jeszcze bardziej bolesne — wyrzeczenie
się aureoli świętości, której domaga się historia. Bycie „niehistorycznym" jest
grzechem Prometeusza, i w tym sensie współczesny człowiek jest grzesznikiem.
Wyższy poziom świadomości jest jak ciężary winy. Ale, jak już powiedziałem,
tylko człowiek, który wyrósł z etapów świadomości należących do przeszłości i w
pełni wypełnił obowiązki wyznaczone mu przez jego świat, może osiągnąć pełną
świadomość teraźniejszości. W tym celu musi być solidny i biegły (sound and
proficient) w najlepszym sensie — być tym, który osiągnął tyle samo co inni, a nawet trochę więcej. To właśnie te cechy pozwalają mu osiągnąć kolejny,
najwyższy poziom świadomości.
Wiem, że idea
biegłościjest szczególnie odrażająca dla pseudo-nowoczesnych, ponieważ
przypomina im nieprzyjemnie o ich oszustwach. Nie powinno to jednak
uniemożliwiać nam uznania tego za kryterium nowoczesnego człowieka. Jesteśmy
wręcz zmuszeni do tego, bo dopóki nie jest biegły, człowiek, który twierdzi, że
jest nowoczesny, jest jedynie oszustem. Musi być biegły w najwyższym stopniu, bo
jeśli nie zdoła rozwinąć zdolności twórczych do złamania tradycji, będzie
jedynie nielojalny wobec przeszłości. Odrzucenie przeszłości ze względu na
świadomość jedynie teraźniejszości byłoby daremnością. Dzisiaj ma znaczenie
tylko wówczas, gdy stoi pomiędzy wczoraj i jutro. Jest to proces przejścia,
który tworzy związek między przeszłością a przyszłością. Tylko człowiek, który
jest świadomy teraźniejszości w tym sensie, może nazywać się nowoczesnym.
Wielu ludzi nazywa
siebie nowoczesnymi, zwłaszcza ci pseudo-nowocześni. Dlatego prawdziwie
nowoczesny człowiek często znajduje się wśród tych, którzy nazywają się
staromodnymi. Robi to po pierwsze po to, by zadośćuczynić za swą winę zerwania z tradycją, kładąc jeszcze większy nacisk na przeszłość, a po drugie, by uniknąć
nieszczęścia bycia uważanym za pseudo-nowoczesnego. Każda dobra jakość ma swoją
złą stronę i nic dobrego nie może przyjść na świat, nie produkując jednocześnie
korespondującego zła. Ten bolesny fakt jest przyczyną złudnego uczucia
uniesienia, które tak często idzie ze świadomością teraźniejszości — uczucie, że
jesteśmy zwieńczeniem całej historii ludzkości, spełnieniem i końcowym produktem
niezliczonych pokoleń. W najlepszym wypadku powinno być dumnym przyjęciem
naszego ubóstwa: jesteśmy rozczarowaniem nadziei i oczekiwań wieków. Pomyśl o prawie dwóch tysiącach lat chrześcijańskiego idealizmu które minęły i nie
nastąpił powrót Mesjasza i niebieskie tysiąclecie, ale wojna światowa wśród
narodów chrześcijańskich, z drutem kolczastym i gazem bojowym. Co za katastrofa w niebie i na ziemi!
Mityczny kwiat paproci, który zakwita w jedną noc w okolicach przesilenia istnieje naprawdę, to Selenicereus wielkokwiatowy zwany też Królową Nocy — przyp. red.
W obliczu takiego
obrazu możemy śmiało ponownie wzrastać w pokorze. To prawda, że współczesny
człowiek jest kulminacją, ale jutro zostanie przekroczony. Jest rzeczywiście
produktem wielowiekowego rozwoju, ale jest jednocześnie największym
rozczarowaniem nadziei ludzkości. Nowoczesny człowiek jest tego świadom.
Widział, jakie korzyści przynosi nauka, technologia i organizacja, ale także jak
katastrofalne w skutkach mogą one być. Zauważył również, jak wszystkie rządy o jak najlepszych intencjach tak wytyczyły drogę do pokoju na zasadzie „w czasie
pokoju gotuj się do wojny", że Europa niemal zniknęła i została zrujnowana. To
samo dotyczy ideałów — Kościoła chrześcijańskiego, braterstwa człowieka,
międzynarodowej socjaldemokracji, solidarności interesów ekonomicznych — nie
przetrwały próby czasów. Dzisiaj, dziesięć lat po wojnie, [ 2 ]
obserwujemy ten sam optymizm, te same organizacje, te same polityczne aspiracje,
te same zwroty i hasła w pracy. Jak możemy nie obawiać się, że nieuchronnie
doprowadzą do dalszych katastrof? Porozumienia pokojowe prowadzą nas do
sceptycyzmu, nawet jeśli życzymy im wszelkich możliwych sukcesów. Na dnie, za
wszystkimi takimi paliatywnymi środkami jest gniewna wątpliwość. Wierzę, że nie
przesadzam, kiedy mówię, że nowoczesny człowiek otrzymał niemal śmiertelny
wstrząs, psychologicznie rzecz ujmując, w wyniku czego stał się głęboko
niepewny.
Oświadczenia te
czynią wystarczająco jasnym, że moje poglądy są nacechowane profesjonalnym
podejściem. Lekarz zawsze poszukuje chorób i nie może przestać być lekarzem. Ale
dla sztuki lekarskiej ważne jest, że nie powinien on odkrywać chorób tam, gdzie
ich nie ma. Nie będę więc twierdził, że człowiek zachodni, a zwłaszcza człowiek
biały jest chory, lub że świat zachodni jest na skraju upadku. W żaden sposób
nie jestem kompetentny, aby wydać taki wyrok.
Gdy słyszysz kogoś,
kto mówi o kulturalnym problemie, lub nawet o problemie ludzkości, nigdy nie
zapomnij dowiedzieć się, kim naprawdę jest mówca. Im bardziej ogólny problem,
tym bardziej przemyca on swoją własną, najbardziej osobistą psychologię w swych
poglądach. Może to, bez żadnych wątpliwości, prowadzić do nietolerowalnych
zakłóceń i fałszywych wniosków, które mogą mieć bardzo poważne konsekwencje. Z drugiej strony fakt, że problem pogarszał się i pochłonął całą osobę jest
gwarancją, że mówca rzeczywiście go doświadczył, a być może zyskał coś na swoim
cierpieniu. Wówczas rozwiąże on problem dla nas w swoim życiu osobistym, a tym
samym pokaże nam prawdę. Ale jeśli projektuje na problem własną psychologię,
fałszuje go przez osobiste nastawienie, a pod pretekstem przedstawienia go
obiektywnie tak go zniekształca, że żadna prawda się nie wyłania, a jedynie
zwodnicza fikcja.
Oczywiście tylko z własnego doświadczenia z innymi osobami i z samym sobą wyprowadzam moją wiedzę o duchowym problemie nowoczesnego człowieka. Znam coś z intymnego życia
psychicznego wielu setek osób wykształconych, chorych i zdrowych, pochodzących
ze wszystkich stron cywilizowanego, białego świata; i na tym doświadczeniu
opieram swoje wypowiedzi. Nie ulega wątpliwości, że mogę rysować tylko
jednostronny obrazek, bo wszystko, co zauważyłem, leży w psychice (psyche) — wszystko jest w środku. Muszę dodać od razu, że jest to niezwykły fakt,
ponieważ psychika nie zawsze i nie wszędzie znajduje się wewnątrz. Są ludzie i epoki, gdzie znajduje się na zewnątrz, ponieważ były całkowicie
niepsychologiczne. Jako przykłady możemy wybrać jakąkolwiek starożytną
cywilizację, a zwłaszcza Egipt z monumentalną obiektywnością i naiwnym wyznaniem
grzechów, które nie zostały popełnione. Nie możemy bardziej odczuwać
psychicznych problemów ukrytych za grobowcami Apisa na Sacharze i Piramid, niż
za muzyką Bacha.
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Por.
Johann Wolfgang von Goethe, Faust, „A no, niech będzie! Zgłębię świat
nieznany; / tak się przekonam, że twe nic, mój panie — / to ostateczne
wszechświata poznanie.", https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/goethe-faust-czesc-druga.html#f1805
[dostęp: 17.06.2017], oryg.: „In deinem Nichts hoff' ich das All zu finden"
Faust 2:6256 — przyp. tłum. [ 2 ] Esej
ten został napisany w 1928 roku. « Psychologia społeczna (Publikacja: 21-06-2017 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10126 |
|