|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Ekonomia, gospodarka, biznes
Gry globalne i lokalne. Rozważania nad naturą i przyczynami ubóstwa narodów [2] Autor tekstu: Marek Chlebuś
TRZY PUŁAPKI
Licytacja o dolara
Dwaj gracze konkurują o leżącego na stole dolara. Konkurencja ma formę licytacji z postąpieniem 25 centów. Po zakończeniu licytacji obaj płacą ostatnio
zalicytowane kwoty, a zwycięzca bierze dolara. Pierwszy licytuje 25 centów,
oczekując, że zarobi 100, wyda 25, a więc zyska 75 centów. Drugi ma teraz do
wyboru albo nic nie stracić i nic nie zyskać, jeśli spasuje, albo zalicytować 50
centów i zyskać 100 — 50 = 50 centów. Wtedy pierwszy traci zalicytowane 25
centów, jeśli pasuje, lub licytując 75 centów zyskuje 100 — 75 = 25 centów.
Teraz drugi albo, pasując, traci ostatnio zalicytowane 50 centów, albo licytuje
100, nic nie zyskując (100 — 100 = 0), ale też nic nie tracąc. Następnie
pierwszy musi zdecydować, czy stracić 75 centów, czy tylko 25, gdyby zalicytował
125. Oczywiście, woli zminimalizować stratę, i licytuje 1 dolar 25 centów.
Przepłaca działając w dobrze pojętym własnym interesie. Kolejny ruch drugiego
jest również paradoksalny, gdyż albo pasuje i traci dolara, którego zalicytował,
albo traci tylko pół dolara, jeśli podniesie licytację do półtora: wtedy zapłaci
150 centów, ale odzyska 100, więc jego strata się zmniejszy.
Ta gra nie ma końca. Kiedy pierwszy zalicytuje milion dolarów, drugiemu wciąż
się opłaca go przebić. W rzeczywistych eksperymentach gracze na ogół licytują do
3 — 4 dolarów. Przegrywają wszyscy, mimo że suma gry jest dodatnia i wszyscy
mogliby się nią podzielić.
Licytacja o dolara może być traktowana jako model przetargu handlowego o kontrakt wart dolara lub wyścigu zbrojeń, w którym dwa konkurujące państwa
zbroją się w celu zagarnięcia spornego terytorium o wartości dolara. Działając w każdym ruchu racjonalnie, zwiększają wydatki zbrojeniowe w nieskończoność.
Dylemat więźnia
Śledczy zatrzymuje dwóch włamywaczy, co do których ma tak zwaną operacyjną
wiedzę, że obrabowali bank, lecz nie może znaleźć wystarczających dla sądu
dowodów. Jeśli któryś z podejrzanych nie zacznie współpracować, śledczy będzie
musiał ich wypuścić — mimo przekonania o winie. Zamyka ich zatem w osobnych
celach i osobno przesłuchuje, każdemu składając identyczną ofertę:
TN jeśli się
przyznasz i oskarżysz kolegę, wtedy jako świadek koronny wyjdziesz na wolność, a dla niego zażądam 10-letniego wyroku;
TT jeśli ty
się przyznasz i twój kolega też się przyzna, wtedy świadka koronnego nie
potrzebuję, ale zważywszy na waszą współpracę — zażądam tylko po pięć lat dla
każdego;
NT jeśli się
nie przyznasz, a twój kolega cię oskarży, to on wyjdzie na wolność,
ty zaś dostaniesz 10 lat;
NN jeśli obaj
się nie przyznacie, może nic wam nie udowodnię, ale przytrzymam każdego w areszcie przez rok.
Oczywiście, w interesie obu jest nie przyznać się (wariant NN), lecz w interesie
każdego z osobna jest całkowite uniknięcie kary, co może osiągnąć tylko
oskarżając drugiego. Pierwszy wybierze zatem TN, oskarżając drugiego, a drugi
NT, oskarżając pierwszego. Jednak oba te warianty składają się na wariant TT, w którym oskarżeni są obaj, a zatem obu grożą pięcioletnie wyroki. Wariant
solidarny (NN), mimo że optymalny, stwarza równocześnie największe zagrożenie,
bo aż 10-letnim wyrokiem w przypadku zdrady wspólnika.
Każdy więzień musi zdecydować, czy odmówić współpracy ze śledczym, co mu grozi
rocznym lub 10-letnim wyrokiem, czy pójść na współpracę i zmniejszyć zagrożenie
do 0 lub 5 lat. Racjonalnie rzecz biorąc, jeśli ma wątpliwości co do postawy
wspólnika, wybierze to drugie: przyzna się.
Gdyby więźniowie mogli się komunikować, nawiązaliby współpracę w celu
osiągnięcia optimum gry, czyli dwóch „osobolat" więzienia. Brak kooperacji
przesuwa wynik gry na dziesięć „osobolat".
Dylemat więźnia jest bardzo ważnym przykładem gry niekonkurencyjnej, o sumie
niezerowej. Wielka liczba istotnych modeli sprowadza się w ten czy inny sposób
do tej właśnie gry.
Entuzjaści dylematu więźnia organizują turnieje programów komputerowych,
grających wielokrotnie w tę grę. Do tej pory w turniejach tryumfuje prosty
program, kierujący się następującą filozofią:
— w pierwszej
grze kooperuj, nie zdradzaj, a potem:
— rób to, co
on poprzednio: jeśli cię zdradził — zdradź, jeśli kooperował — kooperuj.
Niektórzy traktują to jako przesłanie moralne: bądź przyjazny, kooperatywny,
karz zdrajców, ale jeśli się poprawią, nie bądź pamiętliwy.
Ginące pastwisko
Przykład ginącego pastwiska jest odpowiednikiem wieloosobowego dylematu więźnia.
Rozważmy wieś składającą się z dziesięciu zagród, użytkujących wspólnie
pastwisko, którego nie da się podzielić. W jednej jego części jest woda, w innej
cień, w innych trawa, koniczyna i rozmaite rzeczy dobre dla krowy. Przyjmijmy,
że nie istnieje sposób rozdzielenia tego pastwiska na pełnowartościowe części.
Pastwisko może wyżywić 10 krów, z których każda przynosi rocznie 1000$ zysku.
Większa liczba krów zmniejsza zyski, bo krowy są niedożywione, i tak gdy jest
ich 11, to każda daje po 900$ zysku, gdy 12 — to po 800$, i tak dalej aż do 19, z których każda przynosi po 100$, a przy wprowadzeniu dwudziestu krów zysk spada
do zera.
Zreasumujmy ekologię i ekonomię wspólnego pastwiska:
Początkowo kilku
rolników wypasa na pastwisku po jednej krowie każdy. Roczny zysk każdego wynosi
1000$. Zysk całej wsi z pastwiska jest 1000$ razy liczba krów. Wprowadzanie
dodatkowych krów zwiększa zyski inwestora i całej wsi, dopóki nie zostanie
osiągnięta granica nasycenia — 10. Dla uproszczenia wywodu załóżmy dalej, co nie
wpływa na ogólność wniosków, że te dziesięć krów pochodzi z dziesięciu zagród:
każdy rolnik wypasa jedną. Każdy zarabia 1000$, wieś zarabia 10000$.
Co by się stało, gdyby jeden rolnik, kierując się własnym zyskiem, wprowadził na
pastwisko dodatkową krowę. Wtedy każda krowa przynosiłaby po 900$, zysk wioski
spadłby do 9900$, ale zysk egoisty wzrósłby do 1800$. Gdyby dalej ten sam lub
inny egoista rozważał dodatkowe obciążenie pastwiska, tez by mu się to opłacało,
gdyż każda z 12 krów przynosiłaby po 800$, cała wieś zarabiałaby 9600$, ale
egoista (ten sam) miałby 2400$ zamiast 1800$ lub (inny) 1600$ zamiast
dotychczasowych 900$. Odnotujmy tu pewną wartość dodaną: wszyscy tracą mniej,
niż zyskuje egoista. W przypadku jedenastej krowy egoista zarabia 800$,
społeczność traci 100$, w przypadku dwunastej społeczność traci jeszcze 300$,
ale egoista zyskuje aż 600 lub 700$.
Pojedynczy egoista powinien się zatrzymać na piątej krowie: wtedy krów jest 14,
każda daje po 600$, zatem jego krowy przynoszą mu 3000$. Gdyby obciążył
pastwisko dodatkową krową, nic by nie zyskał, bo miałby teraz 6·500$, czyli tyle
samo. Gdyby chciał posunąć się jeszcze dalej, miałby 7 krów z 16, ale zyskiwałby
już tylko po 400$ na każdej, czyli łącznie 2800$, zatem mniej o 200$ niż w przypadku 5 lub 6 krów.
Jeśli jednak egoistów jest więcej, może dojść do „wyścigu szczurów". Pierwszy
egoista mający 5 krów, woli mieć ich 6 czy 7, jeśliby się obawiał, że dodatkową
krowę może wprowadzić ktoś inny: wszak wtedy ona sam traci na każdej z krów po
100$. Woli zatem obciążać pastwisko dalej, broniąc się przed ewentualną stratą.
Proces decyzyjny jest zawsze ten sam: wyłamanie się z koalicji, i dodatkowe
obciążenie pastwiska jest dobrą indywidualną strategią. Gdy krów jest już 18,
każda przynosi zysk 200$, wieś zarabia razem 3600$. Rolnik wprowadzający 19-tą
krowę, jeśli wcześniej miał jedną, przynoszącą 200$ dochodu, teraz będzie miał
dwie, dające po 100$, więc nic nie zyskuje — oprócz bezpieczeństwa, bo gdyby
ktoś inny wprowadził następną, to on sam straciłby 100$. Gra zatrzymuje się na
19 krowach i łącznym zysku 1900$ zamiast początkowych 10000$.
Ginące pastwisko jest uważane za model konkurencji i kooperacji w obszarze dóbr
niepodzielnych, takich jak środowisko, bezpieczeństwo, kultura itd.
GRY W PRAKTYCE
Licytacja o dolara pomiędzy USA a ZSRR — wyścig zbrojeń skończył się dezercją
ZSRR, który nie odważył się dalej blefować, i zostawił Amerykę z problemami
całego świata, w zamian za częściowe zwolnienie z zapłaty. W ekonomii i polityce
licytacja o dolara zdarza się wtedy, kiedy decydent nie umie się wznieść poza
kontekst lokalny i chwilowy, i dostrzec całości problemu. Działając
profesjonalnie, podejmuje decyzje doraźnie i podręcznikowo poprawne, lecz
ogólnie zgubne również dla siebie. Zabawnym, choć nie całkiem „czystym"
przykładem jest podbijanie obietnic przeciwnika w kampanii wyborczej, które może
prowadzić do zobowiązań dowolnie przekraczających możliwości państwa.
Często spotykanym i powszechnie rozumianym przykładem eskalacji modelowanej
przez licytację o dolara jest banalna kłótnia o drobiazg, której strony
podbijają bębenek ponad wszelką logikę według strategii:
-
ciężko obraziłem partnera i — niezależnie od wyniku kłótni — koszty będą
znaczne,
-
ale nieznacznie zwiększając obrazę czy szantaż, niewiele podnoszę koszty, a przecież mogę wygrać.
Jedynym rozwiązaniem gwarantującym opłacalność licytacji o dolara jest zmowa:
licytujący umawiają się, że jeden licytuje nisko, a drugi go nie przebija. Potem
dzielą zysk. Tej strategii zagraża jednak wejście do gry kogoś spoza układu.
Licznych przykładów zapobiegania temu dostarczają większe przetargi publiczne,
wymyślnie ograniczające dostęp do licytacji.
Dylemat więźnia w praktyce bardzo często prowadzi do niekorzystnego dla więźnia
wyboru. Często według scenariusza tego dylematu przebiegają kampanie wyborcze:
niezależnie od trudności dowodowych, prawica oskarżająca lewicę o złodziejstwo
(TN) wygrywa na tym, ale tylko do czasu, kiedy lewica zacznie rozgłaszać
złodziejstwa prawicy (NT). Wtedy opinia publiczna, syntetyzując dwa komunikaty,
zapamiętuje, że wszyscy politycy to złodzieje (TT) — polegając oczywiście nie na
dowodach, których zwykle nie zna, lecz na oświadczeniach samych polityków. W dojrzałych i stabilnych systemach politycznych wytwarza się swoista zmowa
milczenia wokół obyczajów i finansów polityków, zapobiegająca utracie dobrego
imienia. Odpowiada to solidarności więźniów (NN).
W dawnej Europie przez stulecia normą były wspólne pastwiska. Ich historyczna
klęska wyglądała inaczej, niż to przewiduje teoria gier, bowiem niektórzy wyszli
poza reguły gry, eliminując konkurentów. Silniejsi zaczęli grodzić pastwiska, i odmawiać dostępu do nich wspólnocie. Gminne pastwiska zostały zawłaszczone przez
jednostki, które siłą rzeczy zaczęły optymalizować swój zysk zgodnie z interesem
ogółu użytkowników, czyli już indywidualnym, własnym. To rozwiązanie byłoby
optymalne w ramach szerszej gry, przewidującej eliminację graczy.
1 2 3 4 Dalej..
« Ekonomia, gospodarka, biznes (Publikacja: 24-05-2018 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10216 |
|