|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Religioznawstwo
Dokarmianie bogów, czyli rzecz o kanibalizmie rytualnym Autor tekstu: Paulina Król
Rozważania na temat kanibalizmu należałoby
rozpocząć od etymologii samej nazwy, która jest — wbrew pozorom — określeniem
potocznym, wymyślonym przez Krzysztofa Kolumba. Generalnie zjawisko zjadania
ludzi nosi nazwę antropofagii /gr.
antropos — człowiek, fagein -
jeść/, które to zjawisko dzieli się z kolei na endoantropofagię /zjadanie
zmarłych przyjaciół i krewnych, by oddać im część/ oraz egzoantropofagię
/zjadanie zmarłych wrogów bądź też ofiar składanych bóstwom/.
Powodów do spożywania ludzkiego mięsa
antropolodzy odnajdują mnóstwo — od głodu, przez konieczność uzupełnienia
białek, do mistycznych obrzędów wojennych i rytuałów religijnych. Naukowcy
podejrzewają, że plemion, praktykujących kanibalizm religijny, było znacznie
więcej, niż opisano, jednak etnolodzy cierpią na deficyt informacji.
Aztekowie
Meszikowie, lud potocznie zwany Aztekami,
zamieszkiwał od XIII w. tereny dzisiejszego Meksyku. Wcześniej, posłuszni bogowi
Huitzilopochtli, wędrowali z miejsca na
miejsce, poszukując odpowiedniego miejsca na swoje imperium. Jako lud już
osiadły, do XV w. zdołali rozwinąć złożony system religijny. Obawiając się zmian w przyrodzie, które wpłynęłyby na upadek ich ludu, starannie przygotowywali
obrządki religijne, dbając o to, by każdy bóg był sowicie opłacony.
Aztekowie, podtrzymując tradycję kanibalizmu,
wędrowali w poszukiwaniu obcej krwi. Potrzebowali ofiar dla bogów, których
przecież było niemało — a nie mogli pozwolić sobie na straty we własnym gronie.
Rocznie co najmniej czternaście osób było składanych w ofierze bogom, gdyż
właśnie czternaście świąt celebrowano (spośród osiemnastu, rok aztecki składał
się z osiemnastu miesięcy, po 21 dni każdy; cztery święta były obchodzone jako
bezkrwawe). Pierwsze święto w roku, organizowane na cześć boga deszczu, było
wyjątkowo brutalne — na jego okoliczność topiono dzieci celem zapobieżenia
suszy. Wierzono, że łzy skutecznie wpłyną na boga Tlaloca i ześle on drogocenny
deszcz — dlatego wyrywano dzieciom przed topieniem paznokcie, by wylały więcej
łez. Po śmierci ofiar ich krew mieszano z mączką kukurydzianą i lepiono figurki,
które następnie spożywane były przez wojowników.
Drugie święto obchodzono na cześć Xipe Toleca,
boga wiosny. Do uczczenia święta przywiązywano jeńców wojennych do drzew
rosnących na przeznaczonej do uprawy ziemi i następnie strzelano do nich z łuków, by ich krew nasączyła ziemię. Nieszczęśników, którzy przeżyli to swoiste
nawożenie, składano w ofierze tradycyjnym sposobem.
Kolejne święto przypadało
na czas, gdy słońce stało najwyżej na nieboskłonie. Było to bardzo ważne święto — tak ważne, że ofiarę wybierano aż rok przed złożeniem jej w ofierze. Przez te
osiemnaście miesięcy ofiara była dobrze odżywiana, miała wszystko, czego dusza
zapragnie. Gdy jednak słońce wspięło się na szczyt nieba, wtedy ofiarę zabijano.
Tradycyjny sposób składania ofiar, najbardziej
powszechny wśród Azteków, polegał na wprowadzeniu ofiary na stół ofiarny,
znajdujący się w ołtarzu świątyni. Zwykle była to budowla z kamienia, zbudowana
na piramidzie schodkowej. W Kodeksie
florenckim zapisano:
„Kiedy
panowie schwytanych ofiar prowadzili swoich niewolników do świątyni, gdzie mieli
ich zabić, ciągnęli ich za włosy. A kiedy wiedli ich po stopniach piramidy,
niektórzy spośród więźniów mdleli, a ich panowie musieli ich podnosić i ciągnąć
ich za włosy ku kamieniowi ofiarnemu, na którym mieli umrzeć".(Anderson i Dibble, 1951)
Pod schodami w dzień świąteczny zbierał się lud,
zaś na szczycie kapłani trzymali delikwenta leżącego na stole za ręce i nogi, po
czym kapłan trzymający głowę otwierał klatkę piersiową ofiary i wyciągał wciąż
bijące serce, by wznieść je ku słońcu. Skórę zmarłego czasem zdzierano i oddawano zdobywcy jeńca — wówczas zdobywca przejmował wszelkie cnoty pokonanego:
„Tak oto
dokonywano ofiarnej rzezi mężczyzn, jeńców i niewolników, nazywanych "tymi,
którzy umarli dla bogów". Prowadzili [jeńca] na szczyt [świątyni-piramidy],
przed oblicze demonów, a [kapłani] idąc, trzymali go za ręce. Ten, którego
nazywano „układaczem" [jeńców], układał go na kamieniu ofiarnym.
A kiedy
ułożono go na kamieniu ofiarnym, czterech mężczyzn rozciągało go, [chwytając go
za] ramiona i nogi. W dłoniach kapłana ognia spoczywał już [ofiarny] nóż, za
którego pomocą miał jednym cięciem otworzyć pierś uroczyście obmytego [jeńca].
A kiedy
już otworzył jego pierś, natychmiast wyrywał jego serce. A ten, którego pierś
rozpłatano, wciąż jeszcze żył. Wyrwawszy jego serce, [kapłan] poświęcał je
słońcu.
Tak oto
[bogowie] pili [ofiarną krew]. Kiedy [kapłan] otworzył pierś niewolnika lub
jeńca, [właściciel złożonego w ofierze] napełniał naczynie jego krwią, a czasami
umieszczał w naczyniu arkusz, który nasiąkał krwią.
Wtedy
unosił [krew] w naczyniu i znaczył wargi wszystkich [wizerunków] demonów krwią
tego, który umarł dla bogów."
(Anderson i Dibble, 1951)
Innym rytuałem było
otwarcie zbiorów kukurydzy oraz żniw. Wieczór poprzedzający początek zbiorów
zaczynał się od wyboru kobiety i ubrania jej w kolorowe szaty i pióra. Kobieta
tańczyła całą noc, by nad ranem ścięto jej głowę. Ciało obdzierano ze skóry
prawie w całości — zostawiano jedynie płatek z jednego uda. Następnie skórę
przywdziewał człowiek pełniący rolę Matki Ziemi. Tenże człowiek następnie udawał
się do innej świątyni, w której składał w ofierze cztery kolejne osoby, a sam
udawał się na wygnanie.
Rytualne zabijanie ludzi i ludożerstwo było
podyktowane religią. Wierzono, że osoba oddająca swoje życie w ofierze bogom,
sama po śmierci staje się pomniejszym bóstwem. Teologia aztecka zakładała, że
bogowie nagradzali ofiary życiem pozagrobowym. Samo jedzenie ludzkiego ciała,
uprzednio oddanego bogom, przypominało jedzenie czegoś w rodzaju komunii
świętej.
Należy nadmienić, że nie każdy członek
społeczeństwa mógł zjadać ciało złożonych w ofierze ofiar. Był to przywilej
dwudziestopięcioprocentowej części ludu — szlachty. Tylko elita, która sobie
zasłużyła na praktykowanie kanibalizmu.
Kainama
Czarownicy plemienni, zamieszkujący
południowo-amerykańską Gujanę, prowadzili obrzędy magiczne na swoich ofiarach.
Upatrzonemu nieszczęśnikowi robiono krzywdę, zwykle prowadzącą do kalectwa, a następnie odczytywano z ran charakter ofiary. Po kilku miesiącach (sic!)
czarownik wtłaczał do ust i odbytu ofiary ostre przedmioty i toksyczne
substancje. Kilka dni po śmierci ofiary, Kaimana wkładał w jej ciało kij, by go
następnie polizać. Ta praktyka miała zapewnić czarownikowi ochronę boską przed
zemstą ze strony rodziny ofiary.
Kwakiutle
Lud, żyjący na terenie
dzisiejszej Kolumbii Brytyjskiej, także chętnie praktykował rytuały religijne,
elementem których był kanibalizm. Każdy chłopiec już od młodzieńczych lat miał
za zadanie wybrać sobie jednego boga. Następnie, przez długi czas, aż do
inicjacji, chłopiec ten miał za zadanie wiernie wcielić się w rolę wybranego
boga. Bogowie kwakiutli byli okrutni, zjadali ludzkie mięso i siali postrach -
tak też działali młodzieńcy. Jednym z groźnych bogów był Baxbakualauxsiwae (Ten,
Który Pierwszy Zjada Człowieka Przy Ujściu Rzeki). Przedstawiany jako
niedźwiedź, mieszkający w górach, żywiący się ludzkim mięsem. Zaś
Quaxqoaxualanlxsiwae, kruk-niewolnik, wydziobywał ludziom w oczy. Wiele lat
przed inicjacją nowicjusz skazywał się na włóczęgę, chroniąc się w lasach w przebraniu wybranego boga. Inicjacja polegała na zebraniu się w domu nowicjusza i połknięciu w całości (żucie było zakazane) czterech kawałków ludzkiego mięsa,
które następnie — po wypiciu wody morskiej — zwracano. Skórę zdzierano z ciała i robiono z niej (oraz z tłuszczu z nerek) maskę, którą następnie przekazywano
rodzicom ofiary jako rytualną jej podobiznę. Paradoksem jest, że nie każdy
Kwakiutle kwapił się do jedzenia ludzkiego mięsa — bo, choć nie było zabronione,
każdy posiłek należało zwrócić i na domiar złego przez szesnaście dni po
jedzeniu nie wolno było… uprawiać seksu.
Leopardy
Ludzie-leopardy, żyjący w Sierra Leone,
praktykowali kanibalizm w celach inicjacyjnych. Młodzi chłopcy, mający stać się
mężczyznami, podczas obrzędu inicjacji wraz ze starszyzną plemienia spożywali
ciało niewinnej ofiary. Nowicjusz zwykle po kolacji został wysyłany z kolegami
do puszczy, w której całą noc wyli jak dzikie zwierzęta. Owa grupa chłopców
rankiem miała poderżnąć gardło młodej dziewczynce z rodziny nowicjusza i odczytać wróżbę z jej wnętrzności, a następnie ciało ćwiartowano na ucztę dla
całego plemienia.
*
Bibliografia:
- Nathan Constantine, Historia kanibalizmu.
- Daniel Diehl, Mark P. Donnely, Dzieje kanibalizmu.
- William F. Price, Richard H. Craps, Psychologia w badaniach międzykulturowych.
Czy ludzie wszędzie są tacy sami?, rozdz. 12: Czy to głód motywował Azteków do
kanibalizmu?
« Religioznawstwo (Publikacja: 03-05-2011 )
Paulina KrólAbsolwentka Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, mieszkająca u wrót Puszczy Białowieskiej. | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1351 |
|