|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Ludzie, cytaty » Voltaire
Religijne oszczerstwa i racjonalna apologia Wolter [4] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Niestety u nas nie publikowano za wielu jego książek. Napisał ponad
20.000 stron tekstu, z czego w Polsce przyswojono jedynie kapkę.
Współcześni Wolterowie?
Kolejną kwestią, jaka mnie oburza jest kreowanie Deschnera na
następcę Woltera, często nazywając go Wolterem XX wieku. Deschner jednak
nigdy nie był ani nie będzie mógł zostać nazwany nowym Wolterem. Łączy
ich tylko jedno — wielka niechęć do chrześcijaństwa, dzieli zaś wszystko.
Ten wspólny element nie może jednak stanowić przesłanki do takich odniesień.
Równie dobrze można odnieść go do setek czy tysięcy innych postaci, będących
wielkimi wrogami chrześcijaństwa. Ja nie neguję dorobku Deschnera, który
oczywiście jest wielki i imponujący, lecz twierdzę, że więcej punktów
stycznych Deschner może odnaleźć np. w Marksie niż Wolterze. Jeśli zaś
szukać kogoś podobnego w dobie Oświecenia to mniejszym błędem byłoby utożsamienie
go z Diderotem, choć i to do końca słuszne być nie może. Deschner jest wybitnym krytykiem chrześcijaństwa, lecz jest również
populistą. Wolter zaś dla ludu miał arystokratyczną wyniosłość. Kochał
ludzkość, lecz motłochem gardził wyniośle.
Deschner jest nihilistą pozostającym pod wpływem
Schopenhauera, Wolter zaś widział piękno świata i potrafił się nim cieszyć.
No i przede wszystkim — Deschner jest rzemieślnikiem słowa,
Wolter — artystą. Lekkości pióra i polot jakie cechują Woltera próżno
szukać u Deschnera. Deschner jest pracowitym kompilatorem, ale raczej unosi się
złością, niż subtelną ironią i sarkazmem, co przecież jest tak doskonałe u Woltera.
Spotkałem też podobne aluzje o Adamie Michniku, tego jednak
nawet nie komentuję, zakrywając całunem milczenia...
Nota bene — szukamy za Odrą wolteriańskiego
stylu, podczas gdy u nas jest on w całym pięknie i uroku. Najgorsze zaś, że
popadł w niepamięć… Mowa o Stanisławie Wasylewskim, pisarzu
dwudziestolecia międzywojennego, którego zapomniał niewdzięczny naród.
Zrobię wszystko, aby uległo to zmianie, na ile będę potrafił przywrócę o nim pamięć, choć jest to na razie kwestia przyszłości. (Pisał on przede
wszystkim o kobietach, ale z naszego punktu widzenia, doskonałą pozycją jest Klasztor i kobieta oraz Pod urokiem zaświatów). Warto również pamiętać o Leszku Kołakowskim, zawłaszcza o tym sprzed nawrócenia (polecam np. Klucz
niebieski albo opowieści budujące z historii świętej zaczerpnięte ku
pouczeniu i przestrodze)
Wolter jako antysemita i rasista
Najbardziej jednak oburzył mnie zarzut, który odnalazłem na
witrynie stowarzyszenia Nigdy Więcej,
walczącego z dyskryminacjami mniejszości w naszym społeczeństwie, a przede
wszystkim z faszyzmem. Autorem jego jest idol chrześcijańskich rokowców Tomasz
Budzyński, lider zespołu Armia, zaprzyjaźniony od pewnego czasu z Maryją i świętymi. Poniżej mój list do redakcji:
Szanowni Państwo,
Z zainteresowaniem zapoznałem się z Państwa witryną internetową, a trafiłem
na nią w poszukiwaniu haseł dot. antysemityzmu, gdyż co nieco o tym pisałem.
Natrafiłem jednak na fragment w wypowiedzi p. Budzyńskiego, który jest nie
tyle nieścisły co tendencyjny:
"W podręcznikach szkolnych nazywa się niejakiego Voltaire’a apostołem
braterstwa i tolerancji między ludźmi, kiedy ten „apostoł" nazywa
Żydów najwstrętniejszym narodem świata, a Murzynów półzwierzętami i naturalnymi niewolnikami innych ludzi. Ale co zrobić, kiedy idol wolnomyślicielstwa
okazuje się antysemitą w najordynarniejszym wydaniu? Ale wracając, to osobiście
uważam, że drukowanie i czytanie takiego Evoli może przynieść zły owoc tak, jak drukowanie i czytanie
Voltaire’a."
Zwłaszcza to 'najordynarniejsze wydanie' budzi moje obrzydzenie,
zastanawia też poziom intelektualny p. Budzyńskiego. Mówić o nietolerancji
Voltaire’a powołując się na jego kąśliwe (podkreślam) uwagi odnośnie Żydów,
przy całym fanatyzmie tamtejszej epoki, a zwłaszcza Kościoła, jest po prostu
gorszące. Niech ów mędrzec przeczyta Wolterowski Traktat o tolerancji a następnie niech mi wskaże coś podobnego, choć troszeczkę, choć
minimalnie, u ludzi Kościoła. Jakąkolwiek koncesję na rzecz tolerancji, zadowolę
się byle czym.
Stosunek Woltera do Żydów można określić mianem wyniosłej pogardy a nie nienawiści.
Nienawiść do Żydów była wówczas domeną Kościoła. „Zapomniał"
ów charyzmatyczny chrześcijanin dodać, że w XVIII wieku pisał Wolter do Żydów
(w imieniu cywilizacji chrześcijańskiej):
"Miłością wiedzion, przychodzę do was ze słowem. Słuchajcie!
Wieszaliśmy was przez stulecia z psami i jako psy. Wyrywaliśmy wam zęby.
Chciwość nasza (i wasza) nie znała granic. Ścigano was, szczuto, dzień i noc bez miary i litości. Jednego dnia wypędzono z miasta i kraju, aby zagarnąć
wasze majątki, nazajutrz, gdy kiesa była pusta, zawracano was z drogi. A wyście
wracali! Za prawo oddychania powietrzem w tej kloace wybieraliśmy od was,
szczury, — haracz. Bywało gorzej. Tu i ówdzie, o każdej porze, dla błahych
powodów i bez powodu płonęliście na stosach, jak suche drewna. Tu i ówdzie
wycinano was w pień. Widzicie, że nie przeczę — raczej twierdzę, że chrześcijaństwo
przyniosło Bogu ofiary w ludziach. I cała różnica między nami była ta, że
nasi kapłani, zachowując nabożne pozory, smażyli was na wolnym ogniu rękoma
świeckich pachołów, zaś kapłani wasi czynili niegdyś to samo — własnoręcznie.
Byliście w Palestynie wybranym ludem okrucieństwa i fanatyzmu. Byliśmy wam podobni… w Europie. Przyjaciele, puśćmy wszystkie
okropności w niepamięć…"
Zaś jeszcze wiek później papież Pius IX przymusowo nawracał żydów
(np. słynny casus porwania dziecka żydowskiego, które nakazał wychować
na chrześcijanina), których nazywał "psami". Był więc, jeśli
się tak można wyrazić, aktywnym antysemitą. Ostatnio beatyfikowany. Ale
jeszcze w wieku XX papieże nie chcieli iść za Wolterem w 'wybaczaniu' Żydom
(choć doprawdy nie wiem co oni mogli by im wybaczać...). Święty Pius X wołał:
"Żydzi nie uznali Pana naszego, nie możemy uznać Żydów".
Non possumus.
Nic to jednak. Pan Budzyński może dziś szerzyć wypaczone fakty. Bardzo
jednak to przykre, że poprzez organ, który walczy z antysemityzmem...
Wielkie żniwo antysemityzmu wieku XX zapewne nigdy nie mogłoby się pojawić
gdyby nie dzieje chrześcijańskiej nienawiści do Żydów. Z postawy Woltera
zapewne nie mogło to wyniknąć. Znamienne są słowa wybitnego człowieka Kościoła,
o. Stanisława Musiała, którego szczerze podziwiam. Mówił on na łamach Polityki:
"Ci wszyscy, którzy nie dopatrują się żadnego pokrewieństwa między
chrześcijańską a rasistowską czy wręcz nazistowską nienawiścią do Żydów,
niech odpowiedzą na pytanie: czy Szoah byłoby możliwe, gdyby na przestrzeni
wieków wśród chrześcijan i Żydów panowała choćby taka atmosfera
tolerancji i szacunku, jaka panuje dzisiaj?"
A czy dzisiejszej tolerancji drogę otworzyło chrześcijaństwo i Kościół,
czy może Wolterowska tolerancja i oświeceniowy duch racjonalizmu?
Polecam więc kilka naszych uwag na ten temat: Antysemityzm
oraz na temat faszyzmu i Kościoła
Przejdźmy teraz do niewolnictwa i Murzynów, gdyż również o to pomówił Woltera nasz pobożny „artysta". Kwestia jest jeszcze
bardziej oczywista — Budzyński plecie bzdury. Jako że tak nachalnie afiszuje swój
system wierzeń i śpiewa z wielkim zacięciem na zbożne tematy (Baczcie abyście
uczynków pobożnych nie czynili publicznie — mówi Pan), chętnie uwierzę,
że jest człowiekiem szczerym, że nie chce kłamstwem do Bożej chwały się
przyczyniać. Jest tylko zwykłym nieukiem, a głupoty jakie plecie są wynikiem
nie zamierzenia, lecz przypływem weny twórczej lub natchnienia Duchem Bożym
(z którym jak wiadomo obcuje w czasie pogadanek z braćmi w Chrystusie w Neokatechumenacie).
Ileż trzeba niewiedzy lub zakłamania, aby ogłosić piewcę
humanitaryzmu i tolerancji orędownikiem niewolnictwa! A to przecież Kościół,
jak wiadomo, był najważniejszą ostoją tego systemu i wycofał się z tego
dopiero kiedy zaczął się on chwiać w posadach na głosach oświeconej
krytyki. Papież Leon I (święty oczywiście) mówił o niewolnikach: "Ludzie, którzy nie zdołali uzyskać od swoich panów
wolności, otrzymują wysoką rangę kapłana, tak jakby marny niewolnik był
godzien tego zaszczytu. I sądzi się, iż spodoba się Bogu ten, kto nie umiał
się spodobać nawet swojemu panu, swemu właścicielowi". Samo Pismo
Święte sankcjonuje ten ustrój w kilkunastu miejscach!
Wolter
zaś mówił w innym tonie. W powiastce Uszy hrabiego Chesterfield i kapelan
Gudman pisał:
"Zauważyłem … że mimo nieskończonej rozmaitości
tego globu, wszyscy ludzie, których widziałem, czy to czarni i kosmaci, czy
czarnowłosi, brązowi, czerwoni lub śniadzi, którzy nazywają się białymi,
mają po równi dwie nogi, dwoje oczu i jedną głowę, co bądźby
powiadał św. Augustyn…".
W jego Liście o równości rodu ludzkiego czytamy:
"Świat jest sceną, na której znaczniejsza część
ludzi,
Pysznych, głupich, nieczułych, wyniosłych,
szalonych,
Tytułami Wielmożnych albo Oświeconych
Pragnie stan swój uzacnić, ukryć duszę podłą;
Darmo by wzrok mój próżność ich i głupstwo
bodło:
Wszyscy równi na świecie, odmienna powłoka
Nie potrafi omamić przezornego oka."
Ale dopiero powiastka Kandyd, zaprzecza
jednoznacznie doniesieniom katolickiej propagandy. Aby przekonać się o tym w pełni przytoczę cały fragment — głos Woltera o niewolnictwie:
"Zbliżając się do miasta, ujrzeli Murzyna rozciągniętego na ziemi i odzianego jedynie w niebieskie płócienne gatki; nieborak pozbawiony był lewej nogi i prawej
ręki. — Och, Boże! — rzekł Kandyd po holendersku — cóż ty tu robisz, przyjacielu, w tym
straszliwym stanie ?
— Czekam na mego pana, pana Vanderdendur, słynnego przedsiębiorcę. — Czy to pan Vanderdendur — rzekł Kandyd — obszedł się z tobą w ten sposób?
— Tak, panie, odparł Murzyn, taki jest zwyczaj. Dają nam, za całe odzienie, gatki płócienne
dwa razy do roku. Kiedy pracujemy w cukrowniach i tryby chwycą nam palec, ucinają nam rękę:
kiedy próbujemy uciekać, ucinają nogę: mnie zdarzyło się jedno i drugie. Oto cena, za którą
jadacie cukier w Europie. Wszelako, kiedy matka sprzedawała mnie za dziesięć patagońskich
talarów na wybrzeżu Gwinei, mówiła mi: „Moje drogie dziecko, błogosław naszych fetyszów,
oddawaj im zawsze cześć, a ześlą ci szczęśliwy żywot; masz zaszczyt być niewolnikiem białych
panów, w ten sposób zapewnisz dostatek rodzicom". Nie wiem, czy oni zaznali szczęścia, ale to
pewna że ja nie. Psy, małpy, papugi są z pewnością tysiąc razy mniej nieszczęśliwe od nas.
Fetysze holenderscy, którzy mnie nawrócili, prawili mi co niedzielę, że wszyscy jesteśmy
dziećmi Adama, biali i czarni. Nie jestem genealogistą; ale, jeżeli mówi prawdę, jesteśmy
wszyscy po trosze ciotecznymi czy stryjecznymi braćmi. Owóż, przyznacie, nie można się
ohydniej obchodzić ze swoim krewieństwem. — O, Panglossie! — wykrzyknął Kandyd — nie przeczuwałeś tej ohydy; przepadło; trzeba mi w końcu wyrzec się twego optymizmu. (...)
Tak mówił Kandyd i wylewał obficie łzy, spoglądając na Murzyna; popłakując, zeszedł do
miasta Surinam."
1 2 3 4 5 Dalej..
« Voltaire (Publikacja: 17-05-2002 Ostatnia zmiana: 26-03-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 141 |
|