Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.476.616 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 703 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Friedrich Nietzsche - Antychryst

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Polski katolicyzm. Katolicyzm taki, jak urobił się historycznie w Polsce, rozumiem jako przerzucenie na kogoś innego - Boga - ciężarów nad siły. Jest to zupełnie stosunek dzieci do ojca. Dziecko jest pod opieką ojca. Ma go słuchać, szanować i kochać. Wypełniać jego przykazania. Więc dziecko może pozostać dzieckiem, ponieważ wszystka 'ostateczność' przekazana jest Bogu-Ojcu i jego ziemskiej ambasadzie,..
 Ludzie, cytaty » Voltaire » Fragmenty dzieł » Prostaczek - Wolter

5.Prostaczek zakochany
Autor tekstu: Wolter

Trzeba powiedzieć, że od czasu tego chrztu i tego obiadu panna de Saint-Yves gorąco pragnęła, aby ksiądz biskup przypuścił ją do uczestnictwa jeszcze w jakim sakramencie z panem Herkulesem Prostaczkiem. Jednakże, jako dobrze wychowana i skromna osoba, nie śmiała otwarcie sama przed sobą wyznać tych tkliwych uczuć; jeśli wyrwało się jej jakie spojrzenie, słowo, gest, myśli, spowijała je nieskończenie uroczą zasłoną wstydu: była wraz czuła, ognista i pełna cnoty.

Skoro tylko biskup odjechał, Prostaczek i i panna de Saint-Yves spotkali się, bez świadomości, że się szukają. Prostaczek oświadczył jej z miejsca, że kocha ją z całego serca i że piękna Abakaba, za którą szalał w ojczyźnie, nie umywała się do niej. Panienka odparta ze zwykłą skromnością, że trzeba mu co rychlej pomówić o tym z przeorem, swoim stryjem, oraz z ciotką; ona, ze swej strony, napisze o tym słówko dobremu bratu, księdzu de Saint-Yves, i ma nadzieję uzyskać powszechne zezwolenie.

Prostaczek odparł, że nie trzeba mu niczyjego zezwolenia; śmieszne mu się wydaje pytać innych o to, co ma robić; kiedy się dwie strony porozumiały, nic im po pośrednictwie kogoś trzeciego.

— Nie radzę się nikogo — rzekł — kiedy mam ochotę jeść, spać albo polować. Wiem, że w miłości niezgorsza to rzecz zgoda osoby, którą się kocha; ale ponieważ nie kocham się ani w stryju, ani w ciotce, nie o nich chodzi w tej sprawie. Ty także, wierzaj mi, pani, chciej się obejść bez księdza de Saint-Yves.

Można się domyślić, że piękna Bretonka rozwinęła całą subtelność swego umysłu na to, aby sprowadzić Hurona do względów przystojności; pogniewała się nawet, ale rychło dała się ułagodzić. Słowem, nie wiadomo, jak by się skończyła ta rozmowa, gdyby o zmierzchu proboszcz nie zabrał siostry na plebanię. Prostaczek pożyczył dobrej nocy stryjowi i ciotce, zmęczonym nieco ceremonią i długim obiadem. Sam siedział do późna, składając hurońskie wiersze na cześć ukochanej: trzeba wiedzieć, że nie ma krainy, gdzie by miłość nie czyniła kochanka poetą.

Nazajutrz po śniadaniu stryj przemówił doń w te słowa w obecności panny de Kerkabon, która słuchała z rozczuleniem:

— Niebu niech będzie chwała, mój bratanku, za to, że masz zaszczyt być chrześcijaninem i Bretonem! Ale to nie wystarcza; ja jestem już w wieku; brat zostawił mi skrawek ziemi przynoszący bardzo niewiele... Mam dobre opactwo; jeśli zechcesz na początek, jak na to liczę, przyjąć święcenia diakona, przekażę ci swoje opactwo i będziesz żył sobie dostatnio, stawszy się wprzód pociechą mej starości.

Prostaczek odparł:

— Mój stryju, niech ci Bóg da wszystko najlepsze, żyj najdłużej, jak zdołasz. Nie wiem, co znaczą „święcenia" ani „przekazać opactwo"; ale na wszystko się godzę, bylem miał dla siebie pannę de Saint-Yves.

— Boże miłosierny, bratanku, co ty mi powiadasz? Czyżbyś rozkochał się w tej panience?

— Tak, stryju.

— Niestety, mój bratanku, niepodobna, abyś ją zaślubił.

— Bardzo podobna, stryju; nie tylko ścisnęła mnie za rękę przy rozstaniu, ale przyrzekła, że poprosi o moją rękę: żenię się z nią, rzecz postanowiona.

— To niemożliwe, powiadam ci: jest twoją chrzestną matką; to straszliwy grzech, aby chrzestna matka ściskała za rękę chrześniaka; nie wolno zaślubić swojej chrzestnej matki, prawa boskie i ludzku sprzeciwiają się temu.

— Do paralusza, stryju, ty kpisz sobie ze mnie; czemu by miało być wzbronione zaślubić chrzestną matkę, kiedy jest młoda i ładna? W książce, którą mi dałeś, nie widziałem nigdy, żeby to było co złego ożenić się z panną, która pomogła komuś do chrztu. Widzę z każdym dniem, że robi się tu mnóstwo rzeczy, których nie ma w tej książce, a nie robi się tego, co ona zaleca: wyznaję, że mnie to dziwi i gniewa. Jeśli mi zechcecie wydrzeć pod pozorem chrztu pannę de Saint-Yves, uprzedzam, że ją porwę i że się odechrzczę.

Przeor osłupiał, ciotka rozpłakała się.

— Drogi bracie — rzekła — nie dajmyż, aby nasz bratanek miał być potępiony; ojciec św. może mu udzielić dyspensy i wówczas będzie mógł po chrześcijańsku zażywać szczęścia z przedmiotem swego ukochania. Prostaczek uściskał ciotkę.

— Któż jest — spytał — ów zacny człowiek, który tak poczciwie wspomaga dziewczęta i chłopców w ich amorach? Muszę z nim zaraz pogadać.

Wytłumaczono mu, co to jest papież; Prostaczek był jeszcze bardziej zdziwiony niż wprzódy.

— Ani słowa o tym nie ma w twojej książce, drogi stryju. Sporo podróżowałem; znam morze. Jesteśmy oto nad oceanem; i ja miałbym opuścić pannę de Saint-Yves, aby o pozwolenie kochania jej prosić jakiegoś pana, który mieszka nad Morzem Śródziemnym, o czterysta mil stąd, i którego języka nie rozumiem! To zanadto pocieszne. Idę natychmiast da księdza de Saint-Yves, który mieszka o milę, i ręczę wam, że do jutra zaślubię mą ukochaną.

W tej chwili wszedł delegat, który, wedle zwyczaju, spytał go, dokąd spieszy.

— Idę się żenić — rzekł Prostaczek wybiegając pędem i w kwadrans znalazł się u pięknej Bretonki, która spała jeszcze.

— Och, bracie — rzekła panna de Kerkabon do przeora - nigdy nie zrobisz poddiakona z tego chłopca!

Delegat był bardzo nierad z tej wyprawy; pragnął, aby syn jego zaślubił pannę de Saint-Yves; syn ten był jeszcze głupszy i nieznośniejszy od ojca.


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
6.Prostaczek pędzi do ukochanej
14.Postępy inteligencji Prostaczka

 Dodaj komentarz do strony..   


« Prostaczek - Wolter   (Publikacja: 03-08-2002 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 1690 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365