|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Historia powszechna
Papieże i wikingowie [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Z dziejów stosunków papiesko-normańskich
W Polityce ukazał się ciekawy tekst
Sławomira Leśniewskiego
Jak Wikingowie podbili Europę. Niestety, autor całkowicie poplątał historię
powstania królestwa Sycylii: W 1227 r. syn Roberta Guiscarda, Roger II, zjednoczył w swoich rękach
wszystkie normańskie zdobycze, a następnie papież koronował go na króla Sycylii i Apulii. Potomek morskich rozbójników wszedł w ten sposób na królewskie salony
Europy.
W istocie jednak papiestwo nie wprowadzało króla Sycylii na „królewskie
salony Europy", lecz prowadziło wieloletnią batalię przeciwko temu projektowi.
Wszak wspomniane przez autora tekstu „zjednoczenie normańskich zdobyczy" po
którym Roger koronował się na króla odbyło się po batalii przeciwko papiestwu!
Na początku należy wskazać, że pierwszy król Sycylii — Roger II, syn Guiscarda (z normańskiej dynastii),
to nie XIII wiek, lecz XII (1095-1154).
Papież nigdy nie koronował go na króla Sycylii i Apulii, jak podaje autor.
Papiestwo zwalczało powstanie królestwa Sycylii, obawiając się słusznie o swoje
wpływy w Italii. Zatem panujący w okresie powstania królestwa Sycylii Innocenty
II, nie tyle nie koronował Rogera II na króla Sycylii, lecz dodatkowo go
ekskomunikował (razem z jego antypapieżem Anakletem). Zresztą jego poprzednik
Honoriusz II również ekskomunikował tego wyjątkowego władcę (który w trakcie
swego panowania dbał o rozwój nauki i sprowadził na Sycylię wielu uczonych z umierającego intelektualnie świata muzułmańskiego).
Roger II nie został natomiast koronowany przez papieża na króla Apulii, gdyż
Apulia nie była królestwem. Roger II został więc królem Sycylii oraz księciem -
leżących znacznie bliżej Państwa Kościelnego — Apulii i Kalabrii. Pamiątką
książęcego statusu Apulii jest moneta jaką na niej wprowadził książę Roger -
dukat (od słowa książę — ducatus).
Tyle tytułem sprostowania. Aby jednak przedstawić szerzej burzliwe relacje papiestwa z Normanami we Włoszech, zarysuję pokrótce ten wątek od samego ich
początku na Półwyspie Apenińskim, uzupełniając tym samym ciekawy tekst w Polityce, który jednak w zasadzie zupełnie pomija italski wątek Normanów.
*
Zaczęło się bardzo niepozornie, już w okresie pontyfikatu Benedykta VIII
(1012-1024). W nadziei na łupy (ziemie) w południowych Włoszech, papież udzielił
wsparcia w buncie przeciwko rządom bizantyjskim na południu Włoch. Na usługach
papieskich były wówczas rozprzestrzeniające się w Italii bandy normańskie,
których dzieje na Półwyspie właśnie się rozpoczynały, w następnych dekadach
przysparzając kłopotów także i papieżom. Papiescy najemnicy normańscy zostali
oddani na usługi powstańców apulijskich. Bizantyjczycy stłumili jednak powstanie w 1019 r.
Sytuacja Normanów zmieniła się diametralnie w okresie pontyfikatu św. Leona
IX (1049-1054). Końcowe lata tego pontyfikatu przebiegały w cieniu „wojskowej
awantury" (J.N.D. Kelly), jak na ogół jest oceniana przez historyków pieniacka
eskapada papieska przeciwko Normanom, niedawnym „Bożym wojownikom" na usługach
papieskich. Normanowie to schrystianizowani potomkowie wikingów, którzy podjęli
ekspansję w kilku krajach europejskich. We Włoszech korzenie zapuścili w dużej
mierze dzięki papiestwu, które zaangażowało ich do walki z wpływami Bizancjum na
południu półwyspu. Dlaczego papież postanowił zaatakować Normanów? Wypowiedzieli
mu wojnę? Obrabowali? Nic z tych rzeczy. Przeciwnie wręcz: stale wojowali
przeciwko Bizancjum. Kluczowe było to, że w pewnym momencie przestali być
rzezimieszkami do wynajęcia i zaczęli się stawać hrabiami z własnymi ambicjami.
Dopóki Robert d'Hauteville (zwany Guiscard czyli „chytry") był rycerzem-rabusiem z Kalabrii, którego można było nająć do brudnej roboty, papież nic do nich nie
miał. W 1049 r. został wprawdzie oskarżony o herezję, jednak jego znajomość z biskupem Lotaryngii wystarczyła, aby oszczędzić mu przykrego procesu
kanonicznego. Kiedy jednak dwa lata później Robert wżenił się w rodzinę lorda
Buonalbergo, naraz papież ujrzał w nim groźnego możnowładcę z za dużymi
ambicjami. Chrześcijański rzezimieszek zamienił się w realnego konkurenta do
apenińskiego tortu.
Pomysł papieża? Podbić Normanów!
Odgrażał się wrogom, że „ci, którzy nie ulękną się sił kościelnych sankcji i nakazów, pochylą głowę przed siłą miecza". Był przy tym na tyle naiwny, że
sądził, że jego doświadczenie wojskowe zdobyte w dowodzeniu wojskiem biskupim
wystarczy, aby pokonać zaprawionego w bojach najemnika. W każdym razie święty
sam stanął na czele wojska. Liczby były po jego stronie. Udało mu się sformować
niemal dwukrotnie silniejszą armię niż ta, którą dysponowali Normanowie. Papież
miał po swojej stronie żołnierzy ze Szwabii, Lombardii i Italii. Trzon armii
papieskiej stanowiło 700 budzących grozę niemieckich najemników, świetnie
wyszkoleni i uzbrojeni, w walce często ucinali przeciwnikom głowy. Przed bitwą
wszyscy papiescy żołnierze otrzymali obietnicę odpustu zupełnego. Po stronie
normańskiej, przy Robercie d'Hauteville walczyła piechota słowiańska (sclavos).
| 1. Artystyczne wyobrażenie wzięcia do niewoli papieża
Leona IX przez Umfroy’a i Roberta Guiscarda w dniu 18 czerwca 1053
r. |
Dodatkowo papież zaczął paktować przeciwko Normanom z ...Bizantyjczykami,
przeciwko którym jego poprzednicy wysyłali tych samych Normanów. Miał nadzieję
na sojusz wojskowy z zarządcą południowych Włoch z ramienia Bizancjum. Jak pisze
E.W. Wies, „tak doszło do ponownego świętego przymierza między Stolicą
Apostolską i Bizancjum. Normanowie udowodnili jednak swoją wyższość bojową,
pokonując w 1053 roku pod Civitate silniejsze liczebnie wojska przeciwnika i biorąc do niewoli samego papieża" (Wies, Cesarz Fryderyk II. Mesjasz czy
Antychryst?). Po masakrze wojsk papieskich Leon IX przez całe dwa dni
odprawiał w intencji swych „męczenników" egzekwie.
Niewola normańska papieża Leona trwała aż dziewięć miesięcy. Papież ten nie
zawarł pokoju z wojskami normańskimi i został w końcu uwolniony dzięki znacznemu
okupowi.
Kolejna awantura papieska przeciwko Normanom rozpętana została przez
kolejnego świętego — Stefana IX (1057-1058). W tym czasie wyrastali już na panów
południowych Włoch. Ich przywódca Robert d'Hauteville wraz ze swym młodszym
bratem Rogerem podbili Apulię i Kalabrię. Wiosną 1058 r. papież postanowił pójść w ślady Leona IX i ostudzająco uderzyć na Normanów. Był jego osobistym uczniem,
bowiem wraz z nim swego czasu wyprawiał się na Normanów, jeszcze jako kanclerz
Kościoła. Był przy tym jeszcze gorszym strategiem aniżeli św. Leon, gdyż
zerwawszy most niemiecki i forsując swego brata na cesarza, poprzez uderzenie na
Normanów papież otwierał swój drugi front i chyba miał nadzieję, że Pan Bóg w trudnych chwilach kamieniami z nieba rzucać będzie w jego interesie, bo przecież
chłodnego planowania politycznego w tym nie było. Przyszli papieże zdali sobie
sprawę z tego, że aby stoczyć bój z cesarzem będą musieli zawrzeć pokój z Normanami lub wręcz się z nimi sprzymierzyć.
Tymczasem papież Stefan zaplanował atak na swoich normańskich sąsiadów. Mało
tego, wymyślił, że wyprawa wojenna zostanie sfinansowana ze skarbca opactwa
Monte Cassino. Być może była to jego zemsta na mnichach, którymi niegdyś
dowodził — ale wbrew ich woli, gdyż sprzeciwili się oni jego nominacji na opata.
Skarbiec klasztorny został ocalony, gdyż w trakcie przygotowań papież zmarł.
Pojawiły się pogłoski, że został otruty. Być może w imię róży italskiego światka
zakonnego.
Jesienią 1059 r. odbył się ważny synod w normańskiej Melfi. Władcy normańscy
„otrzymali" od papieża Mikołaja II księstwa Kapui i Apulii (którymi de facto
władali od dawna), w zamian za uznanie się przez nich lennikami Wikariusza
Chrystusa, któremu winni są oddać na usługi swoje miecze. Doraźny spryt Normanów
ułatwiających sobie podboje na południu Italii poprzez zaspokojenie ambicji
posiadaczy tzw. Donacji Konstantyna, gotowych w każdej chwili wysuwać roszczenia
wynikające z owego falsyfikatu, polegający na uznaniu się przez normańskiego
wodza Roberta Guiscarda wasalem papieskim,
sprawiał im jednak wielokrotnie liczne problemy. Kiedy zbyt wysoko podnosili
głowę i stawali się zbyt silni musieli liczyć się z klątwą papieską (ok. 1073 r.
kiedy Guiscard zjednoczył wszystkich normańskich buntowników, ekskomunikował go
Grzegorz VII, zatroskany o swe włości w południowej Italii).
Tymczasem jednak papieski sojusznik okazał się bardzo cenny — w szczególności w okresie pontyfikatu Aleksandra II (1061-1073). Ze względu na zamieszki w Rzymie, Aleksander II objął papiestwo za pomocą mieczów normańskich. Kluczowym
momentem jego pontyfikatu było poparcie inwazji na Anglię, o jakiej zamarzył
książę normański, znany dziś jako Wilhelm Zdobywca, a wówczas jako William
Bękart (Guillaume le Bâtard), który był nieślubnym synem księcia
Normandii Roberta I zwanego Diabłem i córki garbarza z Falaise. Według
historyków, nie byłoby podboju Anglii i eksterminacji anglosaskiej arystokracji
bez wsparcia papieża. To dzięki papieżowi najeźdźca zdobył odpowiednio dużą
armię i dzięki papieskim ekskomunikom uzyskał psychologiczną przewagę w bitwie
pod Hastings.
Na początku 1066 r., kiedy zmieniła się władza na tronie angielskim, William
wyprawił poselstwo do papieża Aleksandra, które miało na celu przekonanie go o słuszności ekspedycji karnej na Anglików i podboju kraju przez władcę oddanego
papieżowi.
Papież miał wszelkie powody do niezadowolenia z ówczesnej Anglii: lider
Kościoła angielskiego nie popierał „rewolucji moralnej" Książąt Kościoła, nowy
władca Anglii Harold II pozostawał w związku niesakramentalnym z Łabędzioszyją
(zawarli małżeństwo według prawa duńskiego, nieuznawane przez Kościół) i tym
bardziej nie popierał „rewolucji moralnej" Rzymu. Kiedy William rozpoczął
starania o papieskie błogosławieństwo dla podboju, Harald zdecydował się
odprawić Łabędzioszyją i poślubić Aldgyth, jednak nie uratowało go to przed
koalicją papiesko-normańską.
Papież okłada Harolda klątwą a Wilhelma uzbraja relikwiami i chorągwią św.
Piotra, błogosławiąc jego „krucjatę" i wzywając chrześcijan do jej wsparcia.
Przypadek sprawił, że nad Normandią w okolicach Wielkanocy tego roku pojawiła
się kometa
Halleya, która dodatkowo wzmocniła papieski apel i klątwy. Do armii Wilhelma
zaczynają napływać liczni ochotnicy. Poparcie papieża dało wyprawie Bękarta
niezbędny status moralny oraz wyraźnie wzmocniło liczebność jego armii. Bez
papieskiego wsparcia Wilhelm praktycznie nie miałby szans na zdobycie
wiekopomnego przydomka „Zdobywcy" Anglii.
1 2 Dalej..
« Historia powszechna (Publikacja: 13-08-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2127 |
|