Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.014.973 wizyty
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych"
 Kultura » Archeologia

Archetyp Atlantydy [2]
Autor tekstu:

A meksykańska piramida w Cuicuilko — kolejna zagadka; jest ona częściowo zniszczona przez lawę wulkanu, zaś geolodzy zarzekają się, że okres ostatniej aktywności wulkanicznej na tym terenie występował … przed ok. 8000 tys. lat — czyli piramidę wzniesiono by ok. 6000 tys. lat p.n.e. Wtedy, co krąg z Labradoru. Ale co sądzić o tym ostatnim — czy to efekt zapożyczenia czy przypadkowe podobieństwo?

Skąd zatem wzięły się na amerykańskim lądzie kamienne kręgi, piramidy, monumentalna rzeźba? Zwolennicy izolacjonizmu kulturowego powiadają półżartem, że piramidy łatwiej budować niż kule, zatem nic dziwnego, że — niezależnie od siebie — wybierano formę architektoniczną piramidy. Ale dlaczego np. używano takiej samej techniki: funkcjonował taki sam sposób łączenia wielkich kamiennych bloków w Egipcie i tutaj: bez zaprawy, za to za pomocą klamry z metalu w kształcie tzw. teownika („T" z obu stron)? Techniki tej używano zresztą także w Grecji przy wznoszeniu "cyklopich murów" znanych np. z Myken.

Dalej — co było tłem opowieści o Pierzastym Wężu i białym bogu czy człowieku, który przyniósł tu cywilizację, powtarzających się w różnych rejonach Ameryki w różnych wersjach? „Dawno, dawno temu (...) na wybrzeżu Jukatanu ze statków błyszczących jak skóra węża wysiedli biali ludzie." Ale może opowieści te dotyczyły Wikingów?

Pewien badacz skoncentrował się na podobieństwach między nazwami peruwiańskimi, meksykańskimi itd. a słownictwem egipskim — niektóre zbieżności są doprawdy zastanawiające [ 7 ]. Na przykład nazwa miasta i zatoczki leżącej na wschód od Zatoki Meksykańskiej brzmi: Campeche (wym. Kampecze). To nazwa niewiadomego pochodzenia, a w języku egipskim pecz oznaczało „łuk, zatoka", zaś Khem, Chem lub Kam to rdzeń, jaki Egipcjanie stosowali w odniesieniu do „kraju".

Dalej: Kto wzniósł budowle w Tiahuanaco i dlaczego ludzie mieszkający tam w czasach konkwisty opowiadali o pramatce zwanej Oriana, co tak przypomina grecką nazwę ważnego dla ludów śródziemnomorskich gwiazdozbioru? I dlaczego Indianie Ameryki Południowej nazywają grupę gwiezdną Plejad „Siedmioma siostrami", tak samo jak ludy po naszej stronie Atlantyku? Dalej: Tiahuanaco nie wznieśli Inkowie, było tu może już na kilka tysięcy lat przed nimi. Wedle legendy zostało wzniesione przez Wirakoczę, a to imię znaczy „człowiek, który przybył z morza". Aztekowie z kolei opowiadali mit o wielkim potopie — uwaga: w kraju Aztlan! W Meksyku opowiadano o bohaterze uratowanym z potopu, który przybił statkiem do wybrzeża i nazwał je Antlan.

Pytania, zagadki...

Oczywiście tutaj zaledwie sygnalizujemy problemy, a ich skala jest rzeczywiście niemała. Zainteresowanych trzeba odesłać do literatury przedmiotu.

Te zastanawiające zbieżności i podobieństwa nie udowadniają w żadnym stopniu istnienia lądu Atlantydy. Ale gdyby przyjąć choć w ograniczonym stopniu teorię dyfuzji za wielce przydatną w badaniach porównawczych, można by poddać w wątpliwość tezy o samoistnym pojawieniu się tak podobnych form i przekazów w różnych częściach globu. Coś tu musi być na rzeczy. Ktoś tu kiedyś przybył i przyniósł ze sobą znane sobie wzorce i modele.

Nam wystarczy hipoteza o żeglarzach - spadkobiercach tajemniczej i pewnie niejednorodnej cywilizacji sprzed Katastrofy. Tych z Afryki północno-zachodniej i ze starej Europy z czasów kultur megalitycznych.

Czy jednak możemy zdobyć się na akceptację poglądu, iż istniała „przed potopem", przed katastrofą, o której wspomina Platon, rozwinięta cywilizacja? To trudne zadanie, sprawa Atlantydy została bowiem tak ośmieszona przez poszukiwaczy sensacji, że do poważniejszych i ostrożniejszych hipotez zabrakło miejsca. Akademicy zniechęceni i oburzeni odkładają rzecz ad acta. Szkoda.

My możemy tylko zarysować kilka możliwości interpretacji podania o Atlantydzie. Mit — jak wiadomo — nie jest po prostu sprawozdaniem z jakiegoś wydarzenia. Jest wielowarstwową strukturą, więcej niż opowieścią, której warstwy narastały jak geologiczne warstwy ziemi. Mieszczą się tu i echa dawnych rytuałów oraz najstarszych mitów, i model, mający obrazować jak było zawsze, i wreszcie ślady rzeczywistych wydarzeń, które zdarzyły się w świecie natury i w świecie ludzkim. Przez setki lat rozmaite wersje poszerzały się, zmieniały, gmatwały. Żaden mit nie dotarł do nas w stanie „czystym" — w takim kształcie, w którym był po raz pierwszy opowiedziany. Ale nie wolno absolutyzować — i choć w istocie nie ma tekstu, który miałby tylko jedną od razu gotową redakcję, w której ani jedno słowo nie zostało zmienione, to przecież oczywiste jest, że rdzeń nie zostaje naruszony, gdy tradycja już się ustali. Mnemotechniczne zdolności na przykład ludów Wschodu są zdumiewające… Doskonale widać to też na przykładzie Homera. Jak to się stało, że tak doskonale zachował się obraz epoki mykeńskiej sprzed 700 lat, licząc lata do czasów, w których żył Homer? Ale jednocześnie nikt nie zaprzeczy, że w teksty wkradły się liczne anachronizmy, fragmenty dotyczące realiów okresu, w którym Poeta żył.

Tak i platońska wersja opowieści o Atlantydzie jest wielowarstwowa, mieszają się tu archetypiczne prawzorce oraz zasłyszane echa rzeczywistych wydarzeń, jak też intelektualny dydaktyzm odautorski. A może również dalekie reminiscencje wielkiej katastrofy, o której opowiadały sobie pokolenia?

Zatem po pierwsze: usytuowanie. Uznajemy, że usytuowanie Atlantydy na wyspie to raczej zabieg literacki. Wyspa jest sama w sobie „obiektem" wyjątkowo nadającym się na miejsce niecodziennych wydarzeń, jest wymarzonym symbolem innego świata. Oczywiście nie byłoby wykluczone istnienie wyspy, na której rozkwitła wysoka kultura, i która zapadła się w morskich otmętach, ale jak dotąd żadne badania dna morskiego nie przyniosły potwierdzenia (zakładając obszar podany przez Platona). Lepiej poczekać na rozstrzygający dowód dostarczony przez tzw. oficjalną naukę niż dawać wiarę „badaczom" prawiącym o broni atomowej używanej przez Atlantów czy o lwiopodobnych istotach przybyłych z Syriusza. Dodajmy, że autorzy rzetelnej pracy pt. A jednak był potop Tollmanowie, oboje geologowie sugerują, że w świetle ich badań grzbiet Azorski jednak daje nadzieję na podtrzymanie tezy, że mógł tu istnieć minikontynent, który został zatopiony (choć autorzy udowadniają późniejszą niż platońska datę wielkiej katastrofy...).

Po drugie: nazwa. Nazwa „Atlantyda" to sprawa niejasna i nie ma wielu możliwości, by potwierdzić lub zaprzeczyć czy faktycznie takie miano usłyszał Solon w Egipcie. Ale cząstki wyrazowe at-, atla-, atlanty- dają dużo do myślenia. Znowu postawimy parę pytań: czy tylko przypadkiem rdzeń at- pojawia się w imionach lub określeniach pierwszej ważności, i to dotyczących często sfery sacrum w kręgu rozwiniętych kultur epoki neolitu i brązu? At-man (boski pierwiastek opisywany w indyjskich w Upaniszadach), At-um (egipski bóg solarny, czczony jeszcze przed Re) lub At-mu. Występuje także w innych wyrazach: At-otis (imię króla i lekarza, syna pierwszego władcy zjednoczonego Egiptu, Menesa), At-las (grecki bóg podtrzymujący sklepienie niebieskie, archaiczny, przedolimpijski). Zatrzymajmy się przy Atmu — to imię posiada uratowany z potopu egipski „Noe", ale też bóg (nieraz nazywany Atum) uważany za ojca boga powietrza Szu i — uwaga! — dźwigający na swych barkach sklepienie niebieskie (albo Mleczną Drogę). To już zupełnie przypomina greckiego (?) Atlasa. To Atmu miał kiedyś spowodować zalanie całej ziemi wodami, a z potopu uratował się tylko on sam i kilku jego towarzyszy na barce. To Atum w późniejszych opowieściach występuje jako „pierwsze słońce", które pojawia się na prawzgórzu benben czyli pierwszej ziemi wyłaniającej się z bezmiaru Wód Pierwotnych.

Niezwykle interesujące jest w tym kontekście imię babilońskiej bogini Gorzkiej Morskiej Wody — otóż brzmi ono (T)amtu. Niewielka inwersja głoskowa i mielibyśmy at-mu. Potem przekształcono je w Tiamat. A jeśli przyjąć, że oboczną formą at- było w Mezopotamii ut — to ujrzymy podobieństwo imion bóstw solarnych: w Egipcie At-um, a Sumerze Ut-u. I czy tylko przypadkiem człowiekiem uratowanym z potopu był Ut(u)-napisztim (por. At-mu egipski)? Jakieś zastanawiające korelacje zachodzą pomiędzy egipskim i mezopotamskim mitem o Bogu Słońce (Atum/ Utu) i Pierwszym Człowieku po potopie (Atmu/ Ut(u)napisztim)...

Wydaje się przy tym, że rdzeń ten włączony jest w konteksty dotyczące kierunku zachodniego. Atum to bóstwo słońca zachodzącego. Cząstka at- niekoniecznie musi zresztą występować w nagłosie wyrazu, zdaje się wskazywać znaczenie „zachód" także w nazwie egipskiej krainy zmarłych zwanej Du-at. To właśnie zachód kojarzono z kraina umarłych.

Atlantyda czymkolwiek była (imaginacją, mityczną krainą idealną czy wspomnieniem rzeczywiście istniejącego państwa) łączona była z Zachodem.

A jakiż związek z pradawnymi Atlantami mogą mieć ludy wspominane przez Herodota i wielu innych historyków starożytnych, ludy zamieszkujące tereny leżące — co ciekawe — na zachód od „oswojonego" greckiego świata czyli oikoumene, w Afryce północno-zachodniej (na terenie Maroka wznoszą się góry Atlas). Opis nie jest, co prawda dla nich zbyt pochlebny, wyłaniają się z niego ludy dość prymitywne, ale też nawet gdyby zakładać, że mieli jakiś związek z „tamtymi" Atlantami, to dzieliła ich już od nich przepaść czasu. A może rzeczywiście, jak powiada poeta, „dawna róża tkwi w nazwie, nazwy jedynie mamy…". Została tylko nazwa?...

Istnieje w holenderskiej bibliotece pewien niezwykły manuskrypt napisany w języku starofryzyjskim, swoista księga rodzinna zwana Oera Linda Boek. Dokument pochodzący z XIII stulecia uznano za autentyczny. Księga ta opowiada historię starodawnego ludu Fryzów, a daty oznaczano w niej wedle klucza: tyle a tyle lat „od zalania Atland"! Podobno kraj Fryzów zanim ci przybyli na tereny Europy nazywał się Atlandia… Jest tu opis wielkiej katastrofy, mowa o sprawach dziejących się na morzu Śródziemnych, mowa o Kreteńczykach, Fenicjanach itd. Informacje wyglądają na wiarygodne i zgoła niezwykłe [ 8 ]. A lud Fryzów? Toż to ten sam lud, który jako jeden z wielu wchodził w skład tzw. Ludów Morza, których migracje i podboje zmieniły obraz świata w XIII w. p.n.e., zagrażając nawet Egiptowi! Potem Fryzowie osiedlili się w Azji Mniejszej. Czy stąd przynieśli do swych północnoeuropejskich siedzib dane dotyczące obszaru Śródziemnomorza, gdzie wieki wcześniej usłyszeli o Atlantydzie?


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Prehistoryczny Wielki Potop
Starożytne wyprawy dalekomorskie

 Zobacz komentarze (6)..   


 Przypisy:
[ 7 ] patrz: L. Zajdler, Atlantyda, s. 213-224.
[ 8 ] L. Zajdler, Atlantyda, s. 136

« Archeologia   (Publikacja: 04-03-2003 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Joanna Żak-Bucholc
Zajmuje się etnologią i religioznawstem. Publikowała m.in. w: 'ALBO albo Inspiracje Jungowskie'; 'Nie z tej ziemi'; 'Czwarty Wymiar'; 'Tytuł'.

 Liczba tekstów na portalu: 90  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Kilka uwag na marginesie poprawności politycznej oraz innych wkurzających rzeczy
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2312 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365