|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Archeologia
Prehistoryczny Wielki Potop [1] Autor tekstu: Joanna Żak-Bucholc
O
wieków toczą się spory na temat: „jak rozwija się ludzka historia" -
czy jej rozwój przebiega na zasadach ewolucji, spokojnego i równomiernego
„przyrostu" czy tez przeciwnie, katastrofy biorą niejako „czynny" udział,
kształtując losy społeczności ludzkich i ich kultur. I nie tylko człowieka
rzecz jasna — wszak co do przyczyny zagłady dinozaurów panuje już niemal całkowity
konsensus w środowisku badaczy — przyczyną ich wymarcia była katastrofa,
uderzenie asteroidy w powierzchnię ziemi.
Nikt
nie neguje też katastrofy na morzu
Śródziemnym i Czarnym — ostatnie rewelacje o wielkim potopie są chyba znane
wszystkim… Szczególnie, iż niebagatelną rolę odegrał słynny odkrywca
wraku Titanica R. Ballard. Katastrofa
na wyspie Santoryn także nie ulega wątpliwości.
Ciekawe,
że katastrofy są stałymi „bohaterami" wielu mitów. Istnieje wiele opowieści
przekazujących wieści o katastrofie, która już się wydarzyła, albo też (w
formie np. proroctw) wydarzy się w przyszłości. W Indiach i Grecji (i wielu
innych krajach) nawet dzieje świata ujmowano w ciąg epok, a cezury między
nimi to wielkie, niosące wszem zagładę katastrofy. W Indiach te wielkie epoki
zwą się ''jugami" — trwały długo, nawet do wielu tysięcy lat i nazywano je „rokiem doskonałym" czy „rokiem Brahmy"; w Grecji za Hezjodem „wiekami". Co ciekawe w wielu mitach właśnie ci,
co uratowali się z potopu, jak Noe, Utnapisztim (Ziusiudra — Sumer), Manu
(Indie) wieszczyli, iż taki kataklizm zdarzy się znowu. W mitach swe miejsce
znalazły również opowieści o katastrofach lokalnych. Jak ta, której ślady
odkopał w Ur słynny odkrywca cywilizacji Sumerów Woolley, albo niektóre
potopy greckie.
Najsłynniejszą
katastrofą jest pewnie zagłada Atlantydy, o której opowiada Platon (zob. str.
2312). Ale ta
niewiarygodna data podana przez Platona...
Przyjmując wyniki naukowe dotyczące
ostatniej epoki lodowcowej i jej końca, któremu towarzyszyło topnienie lodu,
można uznać za rzecz tu obojętną czy czynnikiem uaktywniającym anomalia
klimatyczne było uderzenie w powierzchnię naszej planety asteroidy lub komety
czy też inna przyczyna. Ważne, że jak wielu geologów i klimatologów
przyznaje, okres wysokiego zagęszczenia anomalii był krótki, co wskazuje, że
coś zdarzyło się dość nagle i nie mamy tu do czynienia z długim procesem. Lody puściły ok. 10.000
r. p.n.e. Ale „potopowi" towarzyszyły także ruchy skorupy ziemskiej,
wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi. Absolutnie bezdyskusyjny jest fakt wzmożonej
aktywności wulkanicznej w tym czasie, czego dowiodły badanie warstw lodu
dokonane na Grenlandii. Po drugiej stronie Atlantyku w Kalifornii, w Labrei
znajduje się smoliste zapadlisko, które jest swoistym cmentarzyskiem wielu
zwierząt schwytanych tu w pułapkę. Gatunki tych zwierząt dają wiele do myślenia:
mamuty, konie, wielbłądy, tygrysy. A czas ich nagłego wymierania? Około
10.000 r. p.n.e. W tym czasie (lub nieco później) wymierają na obszarze
dzisiejszej zimnej Syberii mamuty, kiedyś żyjące tu w klimacie umiarkowanym.
Wszystko to dowodzi raczej niezbicie, że cośnagłego stało się
ok. 12.000 lat temu i spowodowało olbrzymie perturbacje na ziemi. Jedną z ich
trwałych efektów było podniesienie się poziomu oceanów i mórz. Inna sprawa
czy taka katastrofa mogła przetrwać w pamięci ocalałych ludzi i stać się
składnikiem tradycji?
Cóż,
na brak nierozwiązanych wciąż zagadek nie możemy narzekać. Istnieje
rzeczywiście wiele zastanawiających nowych odkryć archeologicznych, które
mogą (a może nawet powinny) zmienić nasz ogląd przeszłości. Na przykład -
skąd wzięły się u brzegów japońskiej wyspy Honaguni (grupa Ryukyu) potężne
struktury do złudzenia przypominające zabudowę dużego miasta, z wielkimi
schodami, platformami, kolumnami? Przez kamienną platformę biegnie rowek szer.
ok. 25-30 cm, ciągnący się ze wschodu na zachód, niewiadomego przeznaczenia.
Japońscy geologowie są zdania, że taka struktura jak ta nie mogła powstać
„siłami natury", ale archeologowie nie kwapią się do poważnego zajęcia
się tą sprawą. Prof. geologii Kimura uważa, że ostatnie zmiany dna
morskiego nastąpiły ok. 9000-10000 lat temu, więc „miasto" nie mogło
powstać później — ale wcześniej tak. Czy dowiemy się z czym mamy tu do
czynienia? Z zatopionym przez wielki potop portem? Ale aż tak dawnym!? Cóż,
jeśli idzie o Japonię, kryje ona jeszcze tysiąc zagadek. Na przykład pismo,
owszem przejęli od Chińczyków, ale nie język, który w ogóle nie pasuje do
żadnej językowej rodziny. A niewiarygodnie stara ceramika, najstarsza na świecie — sprzed 10 000 r. p.n.e.?
Tylko
dla porządku podamy, że kursują w tym rejonie świata opowieści o zatopionym
wielkim lądzie. Niektórzy nazywają go Mu. A są też inne mity, częste wśród
mieszkańców wysp Pacyfiku, opowiadające o podwodnych miastach. Jak na przykład
ta o dwóch braciach, którzy przybyli na łodziach z lądu na zachodzie, i w
miejscu zatopionego miasta wybudowali świątynię (wyspa Panapei).
Już
nie mówiąc, że w Indiach opowiada się rzekomo o tajemniczym ludzie zwanym
Nascalami. Lud Nascalów to podobno spadkobiercy ludzi z zatopionego kontynentu
Mu. Skąd te rewelacje? Z badań niejakiego pułkownika J. Churchwarda, ale z żalem
trzeba dodać, że nie zostały one w wiarygodny sposób potwierdzone.
Tymczasem,
by zbliżyć się już do bardziej znanych nam rejonów świata zauważmy, iż w arabskich kronikach, bardzo późnych, np. tej z IX w. ibn Abd Hokm pojawiają
się wzmianki, iż piramidy zbudował król Surid Salhuk (postać zresztą nie
zweryfikowana historycznie) 300 lat przed
potopem. Pytanie tylko, którym potopem? Król miał ponoć straszny sen -
wielka woda, spadające gwiazdy, ogłuszający hałas, itp. No cóż,
„zestaw" niechybnie związany z katastrofą. (Sądzono już w starożytności,
że piramidy zbudowano, by schronić dziedzictwo wszelakich nauk. Ta teza
pojawia się np. u Flawiusza. Doprawdy nie my pierwsi zdumiewamy się fenomenem
piramid).
A może rok 7500 p.n.e.?
W
tym miejscu trzeba wspomnieć o pracy „A jednak był potop. Od mitu do
rzeczywistości historycznej" autorstwa
Alexandra i Edith Tollmannów. Otóż z ich badań wyłania się jeszcze jedna,
mniej znana katastrofa. Twierdzą oni, że w VIII tys. p.n.e. wielka kometa weszła w ziemską atmosferę i rozprysła się na siedem części, które spadły w różnych
rejonach globu, dając przerażające skutki w postaci powodzi, trzęsień
ziemi, pożarów… Z ich badań wynika, że ten tzw. impakt miał miejsce ok.
połowy VIII tysiąclecia p.n.e. — datę tę uzyskano badając metodą C14
tzw. tektydy. Ludzie, którzy przetrwali kataklizmy, po tak potężnej traumie
przez pokolenia przekazywali innym straszliwe opowieści. Powstały mity
zbudowane wokół tego wydarzenia, w różnych rejonach świata podobne, jako że
niemal w każdym spadły części komety. To najbardziej katastrofalne
zdarzenie, wedle autorów, zawiera się w wielu mitach na całym świecie, o potopie i zjawiskach mu towarzyszących. Powszechność tego mitu ma swą genezę
we wspólnocie pamięci.
W
„scenariuszu" tej potężnej katastrofy autorzy widzą też fundament dla
wielu rytuałów, motywów plastycznych, symboli. Np. dla obrazu siedmiogłowego
Smoka, który jest wtórnym niejako obrazem, przez który przebija autentyczne
świadectwo świadków, pamiętających obraz nieba, kiedy to w fazie tuż przed
rozpadem kometa przelatywała przez całe niebo, rozpadając się na siedem części.
Także koncepcje kosmogoniczne — paradoksalnie — zawierają w sobie obraz
kształtowania się świata po impakcie — nowego
świata, kiedy opadały wody i na nowo wyłaniała się ziemia -
kosmogoniczna Pierwsza Góra.
Przy
czym Tollmannowie uważają, iż katastrofa z roku 7500 p.n.e. stanowi wyraźną
cezurę oddzielającą (oczywiście chodzi o zasadę, a nie o wyjątki) kulturę
łowiecko-zbieracka i rolniczo-osiadłą.
Potop i katastrofa na Morzu Czarnym
Nie
ma już wątpliwości: w sąsiedztwie ludów, które z dawien dawna przekazywały
sobie mit dotyczący wielkiego potopu zesłanego przez bogów na ziemię,
rzeczywiście wydarzyła się katastrofa — powódź na ogromną skalę.
Badania Morza Czarnego i Śródziemnego dowiodły, iż wody morza Śródziemnego
sforsowały wąskie przesmyki lądu oddzielające od siebie te dwa akweny i potężne
fale zalały nieckę, w której dziś rozlewają się wody Morza Czarnego.
Badano dno, badano warstwy skorupiaków, słodko- i słonowodnych, wreszcie
metodą C14 wydatowano czas, w jakim miało dojść do tego wydarzenia. Badania
wskazały VI tys. jako okres, w którym wydarzył się kataklizm. Tam, gdzie
kiedyś było płytkie jezioro o słodkich wodach, powstał akwen zalany gorzką i słoną wodą morską. Jakie to musiało zrobić wrażenie na zamieszkujących
brzegu jeziora ludziach — tych, którym udało się przeżyć, możemy sobie
tylko wyobrazić [ 1 ]. We wrześniu roku
2000 podana została wiadomość o odnalezieniu (wyprawa Ballarda) resztek
archeologicznych pochodzących z VII tys. p.n.e., czyli w świetle badań z okresu „przedpotopowego". Budowle i naczynia znaleziono… na dnie Morza
Czarnego. Pochodziły pewnie z osady stojącej kiedyś nad brzegiem jeziora...
Pytanie
nurtujące wszystkich to oczywiście czy to to wydarzenie było kanwą powstania
opowieści biblijnej o potopie?
Polski
wkład w badania czarnomorskiego potopu jest niebagatelny. A badania wykazały,
że potop ten miał znacznie większy zasięg niż sądzono — sięgał terenów
wokół morza Kaspijskiego, Aralskiego, pustyni Kuzył-Kum. Prof. Karol Szymczak
badał tereny Uzbekistanu w Ayakagytma, które uważa za miejsce, skąd pochodzą
najstarsze kulturowe znaleziska z terenów Azji Centralnej, wskazujące na dość
wysoki stopień zaawansowania mieszkającego tu ludu. Dolna warstwa pochodzi z ok. VI tys. p.n.e., górna tworzyła się w sposób, który wskazuje, że została
zalana wodą. Czyżby była to wioska z czasów potopu i to aż tak daleko od
Morza Czarnego? Wody potopu musiały zaiste sięgać daleko… Profesor uważa,
że stało się to jakieś 7,5 tys. lat temu czyli ok. roku 5,5 tys. p.n.e. Wody
potopu zostały tu na długo — ok. 2,5 tys. lat. Profesor zamierza prowadzić
dalsze badania, a nam zostaje życzyć mu dużo szczęścia i z niecierpliwością
czekać na kolejne wiadomości.
Interesujące
jest i to, iż z drugiego krańca utworzonego przez wody potopu „morza"
widzimy góry Hindukuszu, Pamiru, Himalaje. Czyż nie tu miała wylądować
barka indyjskiego Manu? Czyżby relacja indyjska dotyczyła tego samego wydarzenia, tylko opowiedzianego z innej, indyjskiej
perspektywy...
A z drugiej strony wyłania się oczywiście kwestia zasiedlenia Doliny Indusu.
Profesor twierdzi, że śladów osadnictwa z czasów przedpotopowych tam nie ma.
Najstarsze pochodzą z okresu 4500 p.n.e. więc z okresu ustępowania wód
potopu. Może zresztą „ten" potop spowodowało topienie się lodowców,
zalegających wysokie pasma górskie Himalajów, Hindukuszu, Tienszan, Pamiru? A masy roztopionej breji lodowej spływały w dół na obydwie strony łańcuchów
górskich: na północną — co spowodowałoby zalanie terenów Uzbekistanu i dalszych na zachodzie aż do morza Czarnego (wyłania się tu problem, w tej
bowiem teorii to nie z morza Śródziemnego do Czarnego wlewałyby się wody,
lecz odwrotnie), i na południową, co z kolei przeorałyby dolinę Indusu
(Indus to rzeka biorąca swe początki w paśmie Hindukuszu). Wiele jest jeszcze
do zrobienia, sporo jest niejasności, ale dzięki nauce mamy coraz wyraźniejszy
obraz naszych dziejów, w których tak wielka rola przypada mitom -
prawdziwszym także w sensie parahistorycznym, niż skłonni byliśmy sądzić.
Ale tak to już bywa, że jedne, choćby tylko częściowo rozwiązane problemy
zaraz ukazują wiele innych — nierozwiązanych.
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Po bliższe informacje odsyłam np. do artykułu Marcina
Ryszkiewicza, Magazyn „Gazety Wyborczej", 8-9.01.1999 r. « Archeologia (Publikacja: 18-03-2003 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2356 |
|