|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
O-błędna droga czyli Errare humanum est [2] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Bóg roześmiał się z wyrozumiałością, mierzwiąc włosy dłonią.
— Myślisz, że tego nie wiem?… Od razu gdy cię
ujrzałem spod półprzymkniętych powiek, gdy zbliżałeś się ze swym chytrym
uśmieszkiem i z miną chłopca, który ma zamiar spłatać przedniego figla -
domyśliłem się, iż będziesz próbował czegoś w tym rodzaju!.. Ale nie mam
ci tego za złe; twoja przekora, twoja nieustanna chęć szukania dziury w całym,
twoja potrzeba poddawania wszystkiego w wątpliwość — w gruncie rzeczy są
kreatywne,… powodują twórczy niepokój… mnie się to podoba — choć
przyznaję, iż jest to czasem męczące… Ale nie dziś! Dziś możemy
rozmawiać o czym tylko zechcesz! — Och Panie, jesteś dla mnie nadzwyczaj łaskawy! — Szatan rzucił się do całowania rąk Bogu. — No dobrze! Już starczy!...
Starczy, powiedziałem! — bronił się Bóg. — Lepiej powiedz co chcesz
jeszcze wiedzieć na ten temat, bo widzę po twojej minie, iż jeszcze coś cię
trapi, czyż nie? — przyjrzał mu się badawczo. — Przed tobą nic się nie
da ukryć, Panie — schlebiał mu archanioł. — Dobra! Dobra!… Tylko bez
lizusostwa, bo tego nie lubię!… Mów otwarcie, słucham!
Szatan drapał się w głowę, pociągał za nos, w końcu rozłożył ręce mówiąc: — Muszę przyznać, iż nadal w żaden sposób
nie potrafię wyobrazić sobie przyczyn jakie mogły doprowadzić
do tej rzeczywistości jaką opisałeś mi Panie… Kiedy tak realnie przedstawiłeś
mi ten świat zafałszowanych wartości, próbowałem wyobrazić sobie ten początkowy
błąd w interpretacji świata,… Ten o którym mówiliśmy — dodał wyjaśniająco, a Bóg kiwnął głową na znak, iż doskonale rozumie. — Ale w żaden sposób
nie potrafiłem go sobie wyobrazić!… Jeśli ty Panie, tak realnie opisałeś
mi ten świat, to i zapewne musisz znać przyczyny, które mogą doprowadzić do takich
skutków, czy mam rację? — spytał Boga. — Masz rację
Luciferusie! A na dodatek jesteś nadzwyczaj konsekwentny; Wpierw chciałeś
wiedzieć czy istnieje możliwość wejścia na tę błędną drogę rozwoju
przez rodzaj ludzki — przy hipotetycznym błędzie poznawczym na jej początku...
przyznałem, iż istnieje taka możliwość. Potem chciałeś, abym przedstawił
ci wizję świata znajdującego się na jednej z błędnych dróg rozwoju...
Zrobiłem to! Więc teraz nie pozostaje mi nic innego jak opisać ci ten
hipotetyczny błąd, który mogą popełniać ludzie na początku poznania swego
świata… I tak nie darowałbyś mi tego, prawda? — roześmieli się oboje
zgodnie. — A więc słuchaj uważnie! — Stwórca zmarszczył brwi i przymknął
oczy, intensywnie nad czymś myśląc. Widać było po jego skupionej minie, iż
jest teraz daleko stąd myślami. — Takie efekty jak te, które ci opisałem,
może dać nie zaakceptowanie przez ludzi świata, w którym przyszło im żyć...
Rzeczywistości, jaka stała się ich udziałem, a także nie zaakceptowanie
ograniczeń i uwarunkowań biologicznych własnego ciała i własnej natury… -
zaczął Bóg, ale Szatan wtrącił: — Przyznam ci się Panie, iż nie
bardzo rozumiem… — Stwórca rozłożył bezradnie ręce: — Muszę ci to wyłożyć
jaśniej? — Archanioł przytaknął ruchem głowy. A więc załóżmy, iż człowiek
zinterpretuje fakt własnej śmiertelności — nie jako prawo natury i wynikającą z niego jej konieczność — ale jako karę ode mnie za jakieś przewinienie...
Jeśli popędy swej natury uzna za niegodne człowieka rozumnego, a sposoby ich
zaspokajania — za obrażające jego poczucie moralności… Jeśli możliwość
czynienia zła — wynikająca z wolnej woli — uzna za próbę
przeciwstawienia się mej woli… Jeśli na to nałoży uciążliwość swej
egzystencji, trud przy zdobywaniu pożywienia i poczęcia w bólach — wyjdzie
mu, iż warunki w jakich się znajduje na ziemi, oraz krótkotrwałość jego życia,
są wynikiem kary jaka go dotknęła od jego Stwórcy!… Kary, która na
dodatek przechodzi z pokolenia na pokolenie. A jeśli tak zinterpretuje te
fakty, to od tego już jest krok do prób przebłagania swego Boga przeróżnymi
ofiarami, aby darował mu tę domniemaną winę i cofnął również tę
domniemaną karę… Mówiąc „swego Boga", mam na myśli mój wizerunek
jaki sobie człowiek wyobrazi w swej ignorancji...
I tak zaczyna się wstęp na błędną i fałszywą drogę rozwoju; Człowiek
większość swej energii nie poświęca na badanie natury świata, w którym żyje,
aby byt jego stawał się znośniejszy a życie upływało w szczęściu — ale
stara się zadowalać swego Boga, stara się
spełniać jego domniemaną wolę, a także jego „życzenia", stara
się również zgłębić, co też takiego może uczynić, aby ten jego groźny
Bóg zgodził się przebaczyć mu tę „winę"… — Bóg zamyślił się
patrząc gdzieś w dal nieobecnym wzrokiem, a potem cicho dodał: — I w taki
sposób cała para idzie w gwizdek,… tak bym to ujął obrazowo — Szatan uniósł
brwi w górę. — Słucham? — Ee,… Nic, nic!… To takie określenie znaczące,
iż cała energia ludzi… No, powiedzmy jej większość — idzie w jałowym
kierunku; Ludzie marnują na to czas i środki, budują okazałe świątynie i ołtarze
swym bóstwom, utrzymują rzesze kapłanów by „służyli" ich bogom, tworzą
pseudonauki, które do niczego nie prowadzą, zatrudniają najtęższe umysły
aby zgłębiać te wymyślone problemy,… a naukowe poznanie świata leży odłogiem,
uznawane jako niepotrzebne nikomu, nie przynoszące żadnego pożytku… Tak
samo jest z wiedzą o człowieku — nie wypada przecież badać korony
stworzenia, chluby i chwały Boga, tak „doskonałej" istoty...
I tak to się potem toczy jak lawina, nabierając coraz większego
rozmachu, zabierając ze sobą wszystko co może przynieść korzyść, a niszcząc
wszystko co nie zechce się podporządkować, co będzie stanowiło przeszkodę w osiągnięciu zamierzonych celów.. A cel przecież będzie uświęcał środki… — Bóg przerwał, spoglądając uważnie na zasłuchanego Szatana. Po chwili
podjął: — Po długim, długim czasie,… gdy się człowiek ocknie z tego
letargu bezmyślności, będzie to przebudzenie z ręką w nocniku (Szatanowi
brwi powędrowały na czubek czoła),… Jego światopogląd będzie tak zafałszowany, a zarazem tak głęboko w nim zakorzeniony, iż każda próba jego zmiany,
odbierana będzie jako zamach na wolność sumienia!… To wielowiekowe jałowe
„dmuchanie w gwizdek", spowoduje, iż utworzy się silna asymetria rozwoju:
kultura i mądrość ludzi ulegnie atrofii i regresowi a rozwój cywilizacji
technicznej osiągnie szczyty… Będzie coraz więcej, coraz głupszych
ludzi… Zacznie wtedy działać mechanizm selekcji negatywnej: głupcy wyłonieni
przez głupców dojdą do władzy, narzucając głupie prawa ogółowi społeczeństwa,… a autorytety moralne będą również na miarę ogłupiałych mas… I wtedy już
na powrót z tej błędnej drogi rozwoju będzie za późno,… Na wszystko będzie
już za późno… — Bóg umilkł i zamyślił się. Archanioł Szatan też myślał
intensywnie nad czymś, wpatrując się w Stwórcę
natarczywym spojrzeniem, swych czarnych jak smoła oczu. Spojrzeniem, które
mówiło: — Coś mi tu jeszcze nie gra… — odezwał się jednak
grzeczniejszym tonem, z przepraszającym uśmiechem: — Mam wrażenie Panie, iż
to jeszcze nie wszystko,… że coś ważnego przemilczałeś… — zaczął
skubać palcami swą dolną wargę, co oznaczało, iż próbuje wyartykułować
właściwie swe myśli: — No bo nie rozumiem, skąd ludzie mieliby nabrać pewności — i na podstawie czego — iż warunki na ziemi nie są ich naturalnym środowiskiem?...
Dlaczego poza tym, mieliby uważać swą śmiertelność za coś niezgodnego ze
swą naturą… a rodzenie w bólach i trud egzystencji za elementy tej
hipotetycznej kary, a nie za biologiczne uwarunkowania, wynikające z praw
natury rządzącymi ich światem?… Co by ich mogło skłonić do tego rodzaju
błędnych ocen rzeczywistości? — wpatrywał się w Boga rozbrajająco
naiwnym wzrokiem. — A niech cię!… — Stwórca klepnął go po plecach na
tyle mocno, iż nie wiedział czy powinien to odebrać jako aprobatę jego domyślności i przenikliwości, czy całkiem odwrotnie.
Bóg patrząc na archanioła z dziwną miną, powiedział z westchnieniem: — No dobrze!… Widzę, że będę musiał powiedzieć ci
wszystko!… Chociaż to akurat chciałem zachować dla siebie… Ale cóż… — rozłożył ręce szeroko. — Posłuchaj więc najważniejszego!… Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy, jest stworzenie sobie przez ludzi
Fałszywego wizerunku
swego Stwórcy… -
Szatan roześmiał się głośno, mówiąc: — Jak można
Panie, stworzyć sobie fałszywy twój wizerunek, jeśli się ciebie zna? -
Bóg uniósł palec. — Jeśli się mnie zna!… A czy ludzie mnie znają?...
Czy mnie poznali? — spytał z goryczą. — No jak to nie?… A pierwsza para?
Przecież oni chyba bezpośrednio cię poznali… Tego nie możesz Panie
zaprzeczyć! — Bóg spojrzał na niego z miną jakby mówił: — Jak ty nic nie
rozumiesz, Luciferusie! — pokiwał głową.- Pozornie masz rację!… Ale mówiłem
ci, iż oni i ich następcy, mają umysły jak dzieci w początkowej fazie
rozwoju… Przecież nawet ubrania musiałem im szyć, bo sami nie dali by sobie
rady! — dodał wyjaśniająco. — Ich zdolność poznania swego Stwórcy, można
przyrównać do....- chwilę poszukał w myślach; — Do poznania dorosłego,
przez dziecko; tylko na tyle go ono pozna, na ile umożliwi to jego ograniczony
dziecięcy umysł,… Czy rozumiesz mnie Luciferusie? — Teraz tak!… I co
dalej Panie? — spytał archanioł niecierpliwie. — Otóż wiele czasu upłynie
nim ludzie na tyle zmądrzeją, iż będą w stanie stworzyć właściwe podobieństwo
mego wizerunku. A do tego czasu będą błądzić po omacku, stwarzając sobie
co rusz to inny na swój obraz i podobieństwo wizerunek swego Boga.
Zasada będzie taka: Ich „Bóg" będzie stawał się doskonalszy wraz z rozwojem człowieka. Ale w tej ewolucyjnej drodze „rozwoju" boga ludzi, będzie
tkwiło poważne niebezpieczeństwo. I to ono w porę niedostrzeżone,
doprowadzić może do tak poważnych zafałszowań w relacji Bóg-człowiek i vice versa.. mianowicie:
Ten dawny Bóg — z początków rozwoju ludzkości,… ten, który kazał
składać sobie ofiary całopalne i uwielbiał delektować się ich zapachem,...
ten, który uważał, iż najlepiej jest rządzić ludźmi poprzez strach, który
uwielbiał ich karać za byle co — a jego ulubioną karą było
kamienowanie,… ten, który za nieposłuszeństwo sobie rzuca klątwy i przekleństwa,...
ten, który zdecydował się karać również i niewinne dzieci za winy ich
rodziców, który sam namawiał ludzi do popełniania zbrodni w obronie jego
interesu,… ten, który nazywał siebie bogiem zazdrosnym i zawistnym,… że
ten dawny bóg nie odejdzie całkowicie w zapomnienie, z chwilą gdy ludzie -
już o wiele mądrzejsi — stworzą sobie nowy jego wizerunek, nieco bliższy
prawdzie,… że będzie swymi anachronicznymi prawami nadal starał się
zatruwać umysły, żądając od nich przestrzegania zachowań, które były właściwe w jego czasach,… że będzie miał jeszcze tak duży wpływ na światopogląd
ludzi, iż stworzy się przedziwny konglomerat idei Boga, pełen sprzeczności,
paradoksów i antynomii...
1 2 3 Dalej..
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 01-07-2003 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2527 |
|