|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Filozofia i metodologia nauki » Metodologia Nauk Społecznych
Empiryczność teorii jako falsyf. przez zdania obs. [2] Autor tekstu: Witold Marciszewski
2.2. Wzorzec informatyczny zbliża nauki społeczne do przyrodniczych pod względem
metodologicznym, w jednych bowiem i drugich istotnym narzędziem jest dziś modelowanie matematyczne i następująca po nim symulacja komputerowa. Nie znaczy to jednak, że zaistniało pełne
upodobnienie. Pewne cechy charakterystyczne zjawisk społecznych przesądzają o metodologicznych
osobliwościach socjologii, ekonomii etc., a wśród osobliwości jest specyficzny w tych naukach
charakter zdań obserwacyjnych.
Dobrze się on tłumaczy w świetle ogólniejszej idei Karla Poppera, że zdania obserwacyjne
zawierają zawsze, nawet w fizyce, jakiś składnik teoretyczny. Występuje on w roli presupozycji
teoretycznej, to znaczy czegoś zakładanego wcześniej (łac. praesuppositum), co w tym przypadku
zaczerpnięte jest z jakiejś już uznawanej teorii naukowej lub przednaukowej (to druga nie zawsze
jest uświadomiona, co nie przeszkadza jej oddziaływać na procesy postrzegania). W fizyce
taką presupozycję teoretyczną stanowi np. teoria służąca do interpretowania wskazań
przyrządów pomiarowych, w biologii teoria optyczna, bez której nie dałoby się rozumieć postrzegania
przez mikroskop (podobnie będzie z teleskopem w astronomii).
Ów presupozycyjny składnik teoretyczny zdań obserwacyjnych nie został dostrzeżony przez neopozytywistów
(był to jeden z punktów ostrej polemiki Poppera z tym kierunkiem). Tym bardziej
więc nie dostrzegł pozytywizm tego nie-fizykalistycznego składnika teoretycznego, który jest charakterystyczny
dla zdań obserwacyjnych nauk społecznych. Mianowicie, w treści zdania obserwacyjnego
teorii społecznej, oprócz zawartości będącej rejestracją spostrzeżeń
zmysłowych (oka, ucha etc.) zawarte są z reguły jakieś pojęcia należące do zasobów danej kultury.
Można to prześledzić na regułach określających procedury zeznawania przed sądem. Świadek powinien zeznawać
tylko to. co widział, bez żadnych wtrętów interpretacyjnych. Może np. zeznać,
że widział, jak Kowalski bił Nowaka; gdyby jednak twierdził, że Kowalski czynił to ze złości, będzie
to już niedozwolona interepretacja. Ale i te reguły, stojące rygorystycznie na straży tego, żeby zeznawano
wyłącznie o widzialnych faktach, nie mogą, a nawet nie powinny eliminować bez reszty
interpretacji kulturowej będącej teoretycznym składnikiem tego rodzaju zdań
obserwacyjnych. W samej bowiem treści słowa „bić" jest zawarte określenie stosunku kulturowego (choć
nie kulturalnego), który wykracza poza opis czysto fizykalistyczny.
Opis fizykalistyczny jest w zasadzie możliwy. Byłby w stanie dostarczyć go robot zaopatrzony w kamerę, który by zarejestrował i obliczył kąt nachylenia bijącej dłoni, siłę uderzenia w jakichś
jednostkach energii, długość fali światła charakteryzującą powstałe od uderzeń sińce itd. To dałoby się
zrobić, a wtedy raport świadka-robota byłby czysto fizykalistyczny, wolny od interpretacji teoretycznej
zaczerpniętej ze sfery kulturowej. Tylko, że z takiego raportu nic by sędziemu nie przyszło, bo
kodeks karny przewiduje wyrok za bicie, a nie za serię zdarzeń w czasoprzestrzeni zarejestrowaną przez robota.
Pomimo tego składnika teoretycznego, zdanie „Kowalski bił Nowaka" nadaje się na zdanie obserwacyjne i może ewentualnie posłużyć do testowania teorii dotyczących zajścia, formowanych
przez sędziego, adwokata, prokuratora. Nadaje się, ponieważ jest należycie intersubiektywne, choć nie jest czysto fizykalistyczne. Jest intersubiektywne w kręgu wszystkich zainteresowanych stron,
ponieważ w tej wspólnej sferze kulturowej wszystkie (łącznie z reporterami sądowymi i czytelnikami
kroniki kryminalnej) podobnie rozumieją słowo „bić". Gdyby zajście obserwował inteligentny
przybysz z innej kosmicznej cywilizacji, to pomimo identyczności opisu od strony fizykalnej nie
byłby w stanie uzyskać rozważanego zdania, albo by doszedł do zupełnie innego (np. gdyby w jego
kulturze takie zachowania fizyczne były charakterystyczne dla zalotów).
Powyższy opis jest zarazem ilustracją tego, co Thomas i Znaniecki określili mianem
współczynnika humanistycznego (humanistic factor). Współczynnik ten jest też obecny w treści
zdań obserwacyjnych mających testować teorie społeczne. Przykłady znajdujemy na każdym kroku, w najbardziej pospolitych nawet obserwacjach. Np. makijaż rozpatrywany od strony fizycznej
mógłby w innej kulturze zyskać interpretację kulturową jako brud, a nie jako ozdoba.
Jako podsumowanie nasuwa się morał metodologiczny, że w każdym zdaniu obserwacyjnym teorii
społecznej jest zawarty, przynajmniej domyślnie, jakby parametr relatywizujący ważność
danego zdania do określonego kręgu kulturowego. To, że bywa on tylko domyślny lub nieuświadomiony
nie jest przeszkodą dopóki partnerzy procesu budowania teorii w stadium pozyskiwania jej zdań
obserwacyjnych, np. ankieter i respondent, reprezentują to samo odniesienie kulturowe (nieporozumienia
powstające z przemieszania kręgów kulturowych są barwnie oddane w dialogach z Wesela Wyspiańskiego).
3. Falsyfikowalność hipotez
3.1. Po rozważeniu natury zdań obserwacyjnych, zwanych inaczej testowymi, przypatrzmy się jak
one funkcjonują w roli testów czyli potencjalnych falsyfikatorów teorii empirycznej. Zacznijmy od
pytania, na czym polega tajemnica sprawdzania się wróżb, horoskopów itp. Oczywiście na tym,
że są one dostatecznie ogólnikowe, żeby objąć wiele ewentualności. Ogólnikowość osiąga się przez
użycie (1) wyrażeń odpowiednio ogólnych bądź też użycie (2) wyrażeń na tyle niejasnych, czyli (2a)
nieostrych lub (2b) chwiejnych znaczeniowo, że poddają się wielu interpretacjom. Oba przypadki
reprezentuje wieloczłonowa alternatywa, a do spełnienia się alternatywy wystarczy już to, że jest
prawdziwy jeden z jej członów.
[ 2 ]
Alternatywa biorąca się z ogólności (wariant 1) występuje wtedy, gdy przepowiednia ma postać
zdania z wysoce ogólnym orzeczeniem. Orzeczenie jest tym ogólniejsze, im więcej ma podzbiorów
ten zbiór przedmiotów, do którego ono się odnosi. Gdy mówię o jakiejś
roślinie, że jest drzewem, to informacja ta jest w gruncie rzeczy alternatywą wskazań
na podzbiory klasy drzew; znaczy ona
bowiem: jest akacją lub brzozą lub cedrem lub dębem itd. Gdy powiem o czymś, że jest drzewem
iglastym, to alternatywa wydatnie się skurczy, a więc dostarczy więcej informacji.
Inny przykład. Wyobraźmy sobie, że dwaj wędrowcy idąc nocą lasem posłyszeli szmer. Na
pytanie, co jest tego przyczyną, któryś odpowiada hipotezą „coś się poruszyło w tych krzakach".
Zaimek „coś" jest tak ogólny, że obejmuje zbiór wszystkich obiektów fizycznych. Może to być
wiatr, ptak, wilk, zając, czyhający w krzakach rabuś itd. Mamy więc długą, z wielu członów złożoną,
alternatywę: poruszyło się to lub tamto lub jeszcze co innego itd.
Tego rodzaju próba wyjaśnienia jest bezpieczna w tym sensie, że minimalne jest ryzyko błędu.
Ale z tego samego względu, z racji tak rozbudowanej alternatywności, próba taka jest poznawczo
jałowa. Byłaby więc niebezpieczna w innym sensie: brak rozeznania grozi tym, że nie umiemy w danej sytuacji właściwie zareagować. Jeśliby domysł nocnego wędrowca brzmiał „tam w krzakach
poruszył się człowiek", poprowadzi on myśl dalej, rodząc następne pytania: co to za człowiek?
Może groźny rabuś? Może zbieg z więzienia, który sprawiłby kłopot prośbą o pomoc? A może
podobny do nas turysta?
Wprowadzając słowo „człowiek" w miejsce „coś" mamy znów alternatywę podzbiorów (zbioru
ludzi), ale tym razem dalece ograniczoną, co zwiększa jej falsyfikowalność
(teraz jest większe ryzyko pomyłki) i zarazem płodność
poznawczą. Jest ona płodna na dwa sposoby. Jeden, wspomniany
wyżej, polega na tym, że rodzą się z niej konkretne pytania, stanowiące jakby program badawczy
prowadzący do szukanej odpowiedzi. Po drugie, hipoteza tak sprecyzowana dostarcza sposobu na
jej sprawdzenie. Jeśli krzaki poruszył człowiek, a nie wiatr czy zwierz, to należy spodziewać
się odzewu na zawołanie „hej, jest tam kto?". Zostałby więc zaprojektowany eksperyment testujący
trafność hipotezy. Inne eksperymenty trzeba by wykonać w przypadku domysłu, że sprawcą jest
zając, jeszcze inne gdy się domyślać wilka.
Kosztem, który płacimy za te korzyści poznawcze jest zwiększone ryzyko błędu. Jest ono bliskie
zera w wypowiedzi skrajnie ogólnikowej, jak np. „gdzieś znajduje się coś", a zwiększa się w miarę, jak zwęża się przewidywany obszar poszukiwań lub zbiór przedmiotów poszukiwanych. Tam,
gdzie autorowi przepowiedni szczególnie zależy na prestiżu wróża nieomylnego, a nieszczególnie na
dojściu do prawdy, celowe jest wygłaszanie przepowiedni jak najbardziej ogólnikowych. Tam jednak,
gdzie celem jest prawda, obowiązuje maksymalne precyzowanie hipotez bez cofania się przed
ryzykiem błędu. Tak jest w nauce, tak w działalności technicznej, ekonomicznej i wszędzie tam,
gdzie sukces zależy od rozpoznania sytuacji z odpowiednio wysoką dokładnością.
3.2. Myśl o minimalnym ryzyku błędu jakiejś wypowiedzi, możemy wyrazić bardziej technicznie,
mówiąc, że wypowiedź tę cechuje wysokie prawdopodobieństwo aprioryczne. To znaczy takie,
które nie zależy od danych doświadczenia, powiedzmy, ujętych statystycznie danych o prawdopodobieństwie
zachorowań w określonej populacji, ale da się ustalić na podstawie struktury logicznej
wypowiedzi. I tak wiemy z góry (łac. a priori), że przepowiednia alternatywna jutro będzie deszcz
lub śnieg jest bardziej prawdopodobna od koniunkcyjnej jutro będzie deszcz i śnieg, a pośrodku
plasuje się każdy z członów. Zapiszmy to w przejrzystej symbolice, gdzie małe litery reprezentują
rozważane zdania, a symbol P oznacza funkcję prawdopodobieństwa określoną na zdaniach i przebierającą wartości liczbowe (od 0 do 1). Mamy więc następujące nierówności.
P(d lub s) > P(s) > P(p i s)
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 2 ] Użycie pojęcia alternatywy pozwala ująć podobieństwo przypadków 1 i 2, trzeba jednak pamiętać o zachodzącej między nimi różnicy. Alternatywne interpretacje z przypadku 2 nie funkcjonują jednocześnie lecz
przemiennie. Dzieje się tak z powodu chwiejności znaczeniowej dopuszczającej różne rozumienia terminów.
Te różnice nie powinny zachodzić w tym samym stadium ewolucji teorii (groziłoby to jej wewnętrzną
niezgodnością), stąd teoria przeżywa fluktuacje w czasie, mianowicie, w jednym okresie przyjmowana jest taka, a w innym inna interpretacja. Po wyczerpaniu wszystkich członów z takiej alternatywy interpretacji, teoria może
zostać ostatecznie sfalsyfikowana (gdy żaden z członów nie wytrzyma testów falsyfikacyjnych), ale następuje
to później niż gdyby zamiast alternatywy potencjalnych interpretacji, biorącej się z chwiejności znaczeniowej,
od początku aktualna była tylko jedna. Sytuacja tego rodzaju jest analizowana niżej, w odcinku 4. « Metodologia Nauk Społecznych (Publikacja: 22-08-2003 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2632 |
|